Sierpień 1998 (numer 80)
  Spis treści: 

Grali Mozarta i Beethovena
Cukrzycy się nie poddają
W Urzędzie Stanu Cywilnego
Dziadek opowiada bajki
To takie fajne!
W SP3 dużo osiągnięć
IX Zjazd Brzeżańczyków
'Łobeziak' w internecie
Lucyna Kiljan (1939 - 1998)
Podziękowanie dla krwiodawców
Tu Łobeziak, nr 742 - 96. Słucham...?
Sprzedaż mieszkań komunalnych
Kolejny transport dla Wasiółków
Niewidomi są wśród nas
'Nowamyl' przed kampanią
Z działalności Polskiego Czerwonego Krzyża w Łobzie
Kronika policyjna
Praca - dobre wieści
Lepiej czy gorzej
Od redakcji
Brzeźniakowy raj
Letnie zapiski. Z daleka od Łobza
Sydonia z Pomorza w Londynie
Przed nowym rokiem szkolnym
Wiadomości wędkarskie
Uważać w Cieszynie
Informacja o działalności Zarządu Miasta i Gminy w Łobzie za lata 1994 - 98 (II kadencja)
Żniwa - ciągle kłopoty
Z żałobnej karty

menu


Grali Mozarta i Beethovena

Tradycyjnie już na zakończenie roku szkolnego w dniu 16.06 br. w Ognisku Muzycznym w Łobzie działającym w lokalu PSL-u, które skutecznie prowadzi od wielu lat nasz ceniony nauczyciel muzyki Lesław Buczek, wychowawca licznych miejscowych muzyków i miłośników tej pięknej sztuki - odbył się doroczny melodyjny popis jego uczniów. Było ich w tym roku 25, w tym dwóch absolwentów - Tomasz Bujalski i Kamil Przełomski, którym p. Lesław wręczył świadectwa ukończenia Ogniska. W trakcie popisu zarówno oni jak i pozostali uczniowie wykazali się wysokim poziomem technicznym, mimo że wykonywali trudny repertuar, w którym nie zabrakło, poza utworami współczesnymi, także klasycznej muzyki W.A. Mozarta i L. van Beethovena. Oczywiście wszystkich uczestników nagradzano gorącymi i zasłużonymi brawami Jak się dowiedzieliśmy, uczniowie Ogniska poza występami w naszym mieście, uczestniczą także w imprezach wojewódzkich. Np. w tym roku w przeglądzie wojewódzkim w Połczynie brali udział Tomasz Bujalski (grał "Marsza tureckiego" Mozarta) i Dorota Gawryluk (grała utwory współczesne) i zostali tam wysoko ocenieni przez komisję. W łobeskim popisie uczestniczył dyrektor Rejonowego Ogniska Muzycznego Jerzy Bogalecki, który również bardzo wysoko ocenił poziom utworów wykonywanych przez jego uczestników, złożył im gratulacje za sukcesy, a także dziękował nauczycielowi i licznie zebranym rodzicom za stworzenie miłej, serdecznej i uroczystej atmosfery, jaka panowała na koncercie. RED.

Cukrzycy się nie poddają


Warto wiedzieć, że w naszym mieście leczeniem diabetyków kieruje dr Helena Leszczyk przy współudziale pielęgniarki Lidii Jagusz. A panie te mają co robić, bo w rejonie łobeskim zarejestrowanych i leczących się na cukrzycę jest aż 370 osób, w tym insulinozależnych około 90. Ciągle odkrywane są u nas nowe przypadki obarczonych tą ciężką chorobę ludzi, którzy cierpiąc w ogóle nie wiedzieli, że ją mają. Nie tylko naszym zdaniem cukrzyca w dalszym ciągu atakuje społeczeństwo i na pewno traktować ją trzeba jako chorobę społeczną, tak, jak to jest w krajach zachodnich. Zapobieganie cukrzycy oraz opieka nad chorymi na nią jest bardzo kosztowna. Według szacunkowych danych w naszym województwie choruje na nią 30 tysięcy ludzi. Choroba ta dotyka osoby w różnym wieku, a jej groźne powikłania mogą doprowadzić nawet do utraty wzroku, niewydolności nerek, zgorzeli, amputacji nóg czy udaru mózgu. Koszty leczenia tej choroby są ogromne, a edukacja i profilaktyka może przynieść znaczne oszczędności. Istotne jest, aby zwiększyć wiedzę społeczeństwa o sposobach zapobiegania i wcześniejszego wykrywania cukrzycy i jej powikłań. Planujemy otwarcie w Przychodni Rejonowej w Łobzie punktu wczesnego wykrywania cukrzycy. Stowarzyszenie Diabetyków zakupiło w tym celu glukometr, który przekazaliśmy 13 lipca przełożonej pielęgniarek p. Zofii Majchrowicz. Kierownik Przychodni bardzo przychylnie ustosunkował się do naszego pomysłu. Także Rada Miejska zafundowała nam trzy glukometry. Dwa z nich przekazaliśmy naszemu pogotowiu ratunkowemu, jeden pielęgniarkom środowiskowym, które obsługują chorych w domach. Po wyborach samorządowych planujemy powołanie przy Radzie Miejskiej zespołu konsultacyjnego do spraw zwalczania i wykrywania cukrzycy.

W Urzędzie Stanu Cywilnego

Dlaczego w czerwcowym numerze nie podaliśmy nazwisk nowożeńców z maja bieżącego roku? Bo w maju tradycyjnie nie zawiera się ślubów. Za to w czerwcu i w początkach lipca było ich więcej. W tym czasie na ślubnym kobiercu stanęli:
w dniu 06 czerwca:
- Zenon Antoni Płuciennik i Joanna Maria Sibera
- Cezary Świątek i Sylwia Kowalczyk
- Jacek Polny i Małgorzata Mazurek
- Norbert Bogusław Hanc i Agnieszka Joanna Gostomczyk
- Romuald Franciszek Zięba i Agnieszka Sola
w dniu 13 czerwca:
Robert Tadeusz Kurowski i Marzena Lidia Wilk
w dniu 20 czerwca:
- Bolesław Mikołajczyk i Marianna Żabińska
- Robert Śmigasiewicz i Katarzyna Dorota Idzikowska
w dniu 27 czerwca:
- Sławomir Robert Małecki i Aneta Ossowicz
- Jerzy Antoni Poczykowski i Natasza Ewa Sokolińska
w dniu 4 lipca:
- Arkadiusz Grzegorz Rakoczy i Aneta Zawadzka
- Przemysław Kamiński i Wioletta Hanysz
w dniu 11 lipca:
- Jan Sobótka i Jolanta Gałan
- Wiesław Romuald Rakowski i Ewa Dziuba.
Ewa Stypułkowska

Dziadek opowiada bajki

Oczywiście że opowiada. Kto chodził do porządnej szkoły, ten pewnie jeszcze pamięta, że bajka od zawsze była jednym z ważnych gatunków literackich i pozostała nim do dzisiaj. Na przykład współczesny film i telewizja posługują się bajką powszechnie, a dzięki cudom scenografii i trikom, jakie można zastosować w tych środkach przekazu, jej możliwości zwielokrotniły się obecnie niesamowicie. Wszystko to, co kiedyś trzeba było sobie wyobrazić, dzisiaj można zobaczyć i to w kolorach piękniejszych niż w jakiejkolwiek rzeczywistości. Żółwie Ninja, Superman, dawniej Święty, dzisiaj Bond, wcale nie tak głupia pszczółka Maja to przecież tylko niektóre postaci z dzisiejszych bajek. Fenomen bajek polega na tym, że w przenośny sposób nawiązują do współczesności, a występujące w nich zwierzęta, superdobrzy czy też karykaturalnie źli ludzie - mogą mieć swoich, żyjących pośród nas, powszechnie znanych, nawet z nazwiska, przedstawicieli. Po co ten kamuflaż? W przeszłości pisano bajki, żeby napiętnować na przykład okrucieństwo, pychę, głupotę, samowolę władców, lizusostwo ich sługusów, obłudę, niesprawiedliwość, podłość, w ogóle wady ludzkie. Czy nie lepiej drani po oczach, po nazwisku, po pysku, na odlew? Niestety nie było to proste ani bezpieczne kilka tysięcy lat temu, kiedy pierwsze bajki powstawały. Dawni autorzy, często anonimowi, kryli się za bajkami. Były to czasy tyranii, wypowiadając się dosłownie można było stracić życie. Napiętnowani w bajkach notable czy inni durnie nie przyznawali się do tego, że jakieś bajkowe wilki, hieny, osły, małpy to akurat oni. Nie wypadało, łatwo można było się ośmieszyć, przyznając się do siebie. Lepiej było machnąć ręką na pismaka, udając, że chodzi w bajce o kogo innego. Czasami co rozsądniejsi władcy mianowali bajkopisów akademikami. Tak się udało Lafontainowi, Kryłowowi i księdzu biskupowi Krasickiemu, którego dowcip uszanował nawet największy polakożerca Fryderyk Wielki i jako rezydenta wziął go na swój dwór. Prawem paradoksu nasza demokracja poszła w drugą stronę. Powiedzieć dzisiaj dosłownie komuś, że motywem jego działania jest pospolita zawiść, nienawiść, małość, niekompetencja czy wręcz głupota - to narazić się na interwencje jego obrońców, kumpli partyjnych, straszenie procesami. Małoż to takich przykładów ze sfer rządowych mieliśmy ostatnio w telewizji. Jest tak, że to łobuzowi trzeba dzisiaj udowadniać, że jest łobuzem i jeszcze się bronić. I dlatego Dziadek sięga po bajki. A że ktoś je bierze na przykład w Łobzie do siebie dosłownie i zaczyna się pienić z tego powodu i tracić nerwy oraz grozić Dziadkowi? To cudownie. Kolego, z bajkopisarzem nie wygrasz. Kogo niby oskarżysz? Dziadka? A kto to jest? Tymczasem znaczy to, że się trafiło w sedno i powiedziało akurat to, co należało, że dotarło. Więc lepiej się nie pienić. Przywołany powyżej ksiądz biskup miał podobne problemy tylko w większej skali. Jego bajki w jego sferach też budziły nienawiść i chroniło go tylko to, że miał możnych protektorów, których bawiło to że baty dostają się mniejszym od nich. Z bajki powinien wynikać morał. Oto on, pióra księdza biskupa właśnie: Nie nowina, że głupi mądrego przegadał. Rzekł mądry, nie chcąc zostać w odpowiedzi dłużny: Wiesz dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny!
Dziadek

To takie fajne!


W Szkole Podstawowej nr 1 w Łobzie z dniem 9 marca br rozpoczęły działalność cztery tzw. świetlice terapeutyczne. Dla klas IV - VIII spotkania odbywały się codziennie przez trzy godziny w budynku głównym szkoły przy ul. Bema, dla klas I - III w filii przy Placu Spółdzielców oraz w placówkach wiejskich w Wysiedlu i Prusinowie. Opieką terapeutyczną objęto łącznie 72 uczniów szczególnie z rodzin, które wymagają pomocy w wychowaniu dzieci. Należy podkreślić, że zajęcia cieszyły się dużą popularnością, gdyż wśród proponowanych form pracy znalazły się między innymi wyjazdy w plener, wspólne ogniska, pomoc w odrabianiu zadań domowych i przygotowaniu do lekcji, konkursy z różnych dziedzin, turnieje sportowe, gry i zabawy. W celu urozmaicenia propozycji spędzania wolnego czasu zatrudnionych było 9 nauczycieli o różnych specjalnościach, którzy swoim zaangażowaniem i pomysłowością starali się przygotować ciekawe oferty. Każdego dnia uczestników czekały najczęściej słodkie niespodzianki. Praca świetlic terapeutycznych oceniana jest jako bardzo potrzebna i wskazana forma pomocy uczniom i rodzinom w zakresie wspierania i kształtowania osobowości i wzajemnych więzi, poczucia bezpieczeństwa i sensu życia. W związku z pozytywną i wielką aprobatą środowiska szkoły i rodziców wobec tej nowej inicjatywy przewiduje się dalsze funkcjonowanie świetlic od września br. Jednocześnie trzeba dodać, że w czasie wakacji planuje się działanie półkolonii letniej finansowanej również z funduszu świetlicy terapeutycznej. W tym miejscu w imieniu dzieci składam ogromne uśmiechnięte podziękowania wszystkim pomysłodawcom, a szczególnie p. Burmistrz Elżbiecie Kobiałce, która ze środków Komisji do Spraw Przeciwdziałania Alkoholizmowi wygospodarowała niezbędne pieniądze na ten cel. To doskonały pomysł takie wspieranie potrzeb uczniów i cenny wkład w wychowanie i edukację.
Elżbieta Gębka

 

W SP3 dużo osiągnięć

W roku szkolnym do SP nr 3 im. A. Mickiewicza uczęszczało 791 uczniów. Wszyscy uczniowie klas I - VII uzyskali promocję do wyższej klasy, natomiast uczniowie klas VIII uzyskali świadectwa ukończenia szkoły podstawowej z wyjątkiem jednego, który był nieklasyfikowany. W szkole funkcjonowały koła przedmiotowe (ze wszystkich przedmiotów), które przygotowywały uczniów do konkursów rejonowych i wojewódzkich. Nasze osiągnięcia konkursowe są duże - przedstawię jedynie te najważniejsze podając w nawiasach nazwiska nauczycieli-opiekunów:
1. Jęz. polski - Anna Galczak - V m. w województwie, laureat (op. Arkadiusz Sak).
2. Jęz.niemiecki - Łukasz Łowkiet -IV m. w województwie, laureat, Iwona Jarząb - VIII m. w woj. - laureat, Anna Misiun - XVIII m. w woj., laureat (op. Małgorzata Wysocka).
3. Matematyka - Paweł Gradowski - XVII m. w woj. (op. Danuta Szczepańska).
4. Historia - Kacper Mincewicz - IX m. w woj., Bartosz Flis - XX m. w woj. (op. Ewa Popławska)
5. Geografia - Rafał Rachowiecki - III m. w woj., laureat (op. Maria Misiun).
6. Chemia - Łukasz Ignatowicz - IX m. w woj. (op. Bożena Żemaitaitis).
7. Biologia - Anna Trabszo - IX m. w woj., Karolina Widera XV m. w woj. (op. Barbara Koperwas).
8. Konkurs matematyczny "Alfik" - Aleksandra Misiun - XIII m. w woj. (op.Teresa Zalewska).
9. Międzynarodowy konkurs matematyczny "Kangur" - Anna Misiun - 3 m. w woj., 20 m. w Polsce, Paweł Gradowski - 8 m. w woj., Łukasz Rakowski - 8 m. w woj., Barbara Miksza - 9 m. w woj., Agnieszka Olczak 11 m. w woj., Maria Żabińska - 11 m. w woj. (opiekunowie - Teresa Zalewska, Krystyna Sola i Danuta Szczepańska).
10. Agnieszka Wesołowska uczestniczyła w kilkunastu konkursach poetyckich (Częstochowa, Gorzów, Lębork, Skierniewice, Ostróda, Poznań, Płock, Katowice, Szczecin), w większości z nich była nagradzana i wyróżniana.
11. Konkurs wiedzy ekologicznej w Wyczółkach - wysłano 9 prac, nagrody otrzymali: Kacper Mincewicz, Agnieszka Safiejko i W. Piskorz (op. Barbara Koperwas).
12. "Dni kultury niemieckiej w Szczecinie" - drużyna w składzie: Anna Misiun, Iwona Jarząb i Łukasz Łowkiet otrzymała wyróżnienie (op. Małgorzata Wysocka).
13."Wiedza o krajach niemieckiego obszaru językowego" - konkurs organizowany przez nauczycielkę jęz. niemieckiego z "Trójki" M. Wysocką dla całego województwa szczecińskiego wygrali uczniowie z Chociwla, uczestniczyło 9 szkół.
14. Konkurs "Ekspresik reporterów" - Agnieszka Wesołowska doszła do finału.
15. Konkurs recytatorski - w "złotej dziesiątce" woj. szczecińskiego znaleźli się: Aleksandra Misiun i Kamil Fabisiak, wyróżnienia pierwszego stopnia uzyskali: Dorota Skomorokiewicz i Jędrzej Wysocki (opiekunowie - Elżbieta Dąbrowa i Teresa Wasilewska).
16. Zespół teatralny (op. Teresa Wasilewska) zdobył wyróżnienie wojewódzkie.
17. W XIV edycji konkursu "Przyjaciele teatru" (op. T. Wasilewska) nasi uczniowie zdobyli II m. w województwie.
18. Olimpiada "Promocja zdrowego stylu życia" - Karolina Widera - 1 m. w rejonie, Piotr Kubacki - 3 m. w rejonie, Barbara Miksza - 5 m. w rejonie. Cała drużyna reprezentować będzie rejon w konkursie wojewódzkim (op. Barbara Koperwas).
Ponadto uczestniczyliśmy w konkursach: fizycznym, wiedzy technicznej, informatycznym, humanistycznym, ortograficznym i młodych parlamentarzystów, wiedzy o morzu pt. "Polska leży nad Bałtykiem", Kuriera Szczecińskiego pt. "Od wakacji do wakacji", literackim pt. "Wspólna sprawa wszystkich serc", w konkursie pt. "Dziś oszczędzamy w SKO - jutro w PKO", w festiwalu piosenki śpiewanej, w rejonowych zawodach biathlonowych (II m. w rejonie), w turnieju "Wiedzy o bezpieczeństwie ruchu drogowego" i w kilku konkursach plastycznych. Widać z tego, że nasi nauczyciele i uczniowie spędzali sporo czasu w szkole na zajęciach popołudniowych, bo bez solidnej pracy i zaangażowania takie osiągnięcia nie byłyby możliwe. Ale wszyscy mają teraz dużo zadowolenia, nie mówiąc o wiedzy, jaką przy okazji nabyli.
Dyrektor Szkoły nr 3 - Antoni Gutkowski

IX Zjazd Brzeżańczyków

Jak co roku, tym razem w Kudowie Zdroju, odbył się kolejny Zjazd byłych mieszkańców Brzeżan i powiatu brzeżańskiego. Z różnych stron Polski przybyło 140 osób. Wśród uczestników był ks. Stanisław Urbański z Pomorzan, były uczeń gimnazjum w Brzeżanach, obecnie przebywający we Wrocławiu. Przyjechał także ks. Mieczysław Jakóbczyk, obecny proboszcz parafii brzeżańskiej, który remontuje kościół, bo w nim za panowania Rosjan mieściła się szkoła sportowa. Przez cztery dni wszyscy żyli wspomnieniami sprzed lat. Dzielili się zapamiętanymi wrażeniami z dzieciństwa i lat młodzieńczych. I ja byłem między nimi. Wielu moich krajan po wyjeździe z Kresów osiągnęło wysokie stanowiska w różnych dziedzinach. Obecnie większość z nich jest emerytami, ale żywo interesują się miastem i miejscowościami, które musieli opuścić przed 45 laty. Część Brzeżańczyków ze względu na wiek i stan zdrowia nie przybyło na Zjazd, ale pamiętali oni o naszym spotkaniu i nadesłali miłe życzenia owocnych obrad. Podczas Zjazdu zorganizowano wycieczkę do Czech oraz wystawę widokówek. Ponadto można było nabyć wydawnictwa autorstwa Brzeżańczyków - Zbigniewa Rusińskiego pt. "Tryptyk Brzeżański" i Renaty Jureckiej - Krzyżanowskiej pt. "Mój ojciec". Przygotowano też specjalne wydawnictwo zawierające wykaz Brzeżańczyków. Znaleźli się w nim między innymi mieszkańcy miasta i gminy Łobez - Wanda Igielska, Zbigniew Harbuz, Tadeusz Nowosielski i Andrzej Zamojski. Organizatorką tegorocznego Zjazdu była Izabela Sietkiewicz - Stalicka z Bytomia. W 1999 roku jubileuszowy Zjazd zorganizuje prężnie działający Klub Brzeżańczyków z Wrocławia. W końcu czerwca przyszłego roku zorganizowana zostanie także wycieczka do Brzeżan na odpust.
Zbigniew Harbuz

'Łobeziak' w internecie

O tym, że "Łobeziak" ma w internecie hasło: http://www.lobez.pl/Lobeziak.html i że do czerwca br. skorzystało z niego 600 osób - informowaliśmy już naszych czytelników. Obecnie dowiadujemy się, że do tej pory zajrzało do niego 2000 osób, w tym sporo z zagranicy, a między innymi 2 aż z Australii. Nadal jesteśmy ciekawi, co tych wszystkich sympatycznych ludzi skłoniło do sięgania po to hasło i bylibyśmy im bardzo wdzięczni i zobowiązani, gdyby coś nam na ten temat napisali. Pozdrawiamy ich i zapraszamy. Adres e-mail jest na dole strony.
RED.

Lucyna Kiljan (1939 - 1998)

W dniu 25 czerwca 1998 roku zmarła zasłużona działaczka łobeskiej kultury Lucyna Kiljan. Pani Lucyna urodziła się w Ratoszynie w województwie lubelskim i tam ukończyła szkołę podstawową. Maturę zdała w Liceum Ogólnokształcącym w Człuchowie, gdzie też rozpoczęła pracę zawodową jako bibliotekarka. W tym zawodzie pracowała później w Świdwinie. W roku została dyrektorką Łobeskiego Domu Kultury, którym z powodzeniem i wielkim oddaniem kierowała do , kiedy odeszła na emeryturę. Była organizatorką wielu imprez kulturalnych o zasięgu regionalnym i wojewódzkim, takich jak np. doroczne Dni Łobza czy Spotkania Marynistyczne, konkursy, wystawy, koncerty, przedstawienia teatralne. W trudnych dla kultury czasach uparcie zabiegała o utrzymanie i wyposażenie swojej placówki, o jej rangę w życiu kulturalnym naszego miasta, co jej się udawało. Założyła kilka działających do dzisiaj młodzieżowych kół zainteresowań artystycznych, przyciągała do współpracy młodych instruktorów, opiekowała się życzliwie miejscowymi zespołami muzycznymi. Przyjaciele i znajomi żegnali Panią Lucynę Kiljan w kaplicy cmentarnej w dniu 26 czerwca, a jej pogrzeb odbył się w Brodach koło Sulechowa. Żyła skromnie, wiele wycierpiała, swoją działalnością wpisała się na trwałe w historię naszego miasta.
Cześć jej pamięci

Podziękowanie
Wszystkim, którzy pomogli, jak również wyrazili współczucie w ostatnich chwilach życia mojej mamusi Lucyny Kiljan - serdeczne podziękowania składa Jakub Kiljan oraz rodzina zmarłej

Podziękowanie dla krwiodawców

3 lipca dr W. Ciuka spotkał się z naszymi krwiodawcami, którzy zorganizowali w dniach 13 - 14 maja br. zbiórkę pieniędzy "na szpital". Doktor dziękował im za wyjątkową ofiarność, dają przecież dar najcenniejszy - krew, a potrafili dodać do tego jeszcze pieniądze. Okazało się, że było ich trochę więcej niż podawałem w poprzednim numerze "Łobeziaka", bo 7.300 zł. po podliczeniu ostatnich przekazów. Za pieniądze te - mówił doktor - będzie można wyremontować dach na dawnym budynku oddziału dziecięcego w Resku i urządzić w nim nowy punkt krwiodawstwa. Jest taki punkt wyjątkowo potrzebny, ponieważ krwiodawstwo jest traktowane źle, nie ma na nie ani na wsparcie samych krwiodawców żadnych pieniędzy "z góry". Są nawet projekty, żeby ludzie oddawali krew w objazdowym autobusie dosłownie na ulicy, co już zupełnie będzie urągało ich godności i roli, jaką odgrywają w ratowaniu życia. Twierdzi się, że na krew nie ma ceny, a przecież dar krwiodawcy jest łatwy do wymierzenia - mówiono z żalem w dyskusji. Przy okazji mogliśmy poznać motywy, jakie kierują tymi szlachetnymi ludźmi. Są skromni i nie chwalą się na co dzień swoim poświęceniem. Na przykład pani Lucyna Kudaj, która sama zebrała 1500 złotych, oddała w ciągu 20 lat 40 litrów krwi. Czy możemy to sobie wyobrazić? Dorosły człowiek ma w swoim organizmie 5 - 6 litrów tego płynu życia! Dlaczego pani Lucyna to robi? Zaczęła oddawać krew, kiedy dowiedziała się, że w tydzień po urodzeniu synek jej brata umiera, że potrzebna mu jest wymiana krwi. Pani Lucyna pojechała do szpitala do Reska i po raz pierwszy oddała krew i tak się zaczęło. Jest ona miejską sprzątaczką. Pisze także wiersze. 22 lata krwiodawcą jest pan Eugeniusz Budak z Łabunia Wielkiego koło Reska od czasu, gdy jego dwutygodniowy synek umierał z powodu anemii. Krew uratowała dziecko. Pan Budak oddał też ponad 40 litrów krwi. Swojego pierwszego razu nie zapomni - mówi - bo robi to tyle lat, ile ma ich jego syn.
Roman Miksza
Przewodniczący Klubu HDK przy Zarz. Rejon. PCK w Łobzie

Tu Łobeziak, nr 742 - 96. Słucham...?


1. Zadzwonił do nas czytelnik, żebyśmy zwrócili uwagę na to, że wielkim nieporozumieniem jest takie solidne i kosztowne remontowanie mostku na Redze i budowanie dojść do niego w czasie, kiedy w Łobzie są ważniejsze rzeczy do zrobienia i do zbudowania. Kto wpadł na taki niegospodarny pomysł - pyta nasz korespondent i żąda ujawnienia, napiętnowania i ukarania sprawcy, bo, jak stwierdził, nie wolno marnotrawić pieniędzy podatników. Próbowaliśmy naszemu czytelnikowi wyjaśnić, jak się przedstawia sprawa z tym mostkiem, ale nie do niego ta mowa - oświadczył - on wie swoje i już. Jeszcze powiedział, że to jest nie tylko jego zdanie i że "cały Łobez tak myśli". Naprawdę można dostać przysłowiowego "kota". Nie dalej jak w majowym numerze naszego pisma cytowaliśmy wypowiedź innego czytelnika (p. Romana Galczaka), który domagał się, by nareszcie zabrać się do remontu tego mostku, bo jest on w fatalnym stanie i wielu ludzi idących tamtędy do pracy, do pekaesu i na stację kolejową złorzeczy, kiedy musi, szczególnie podczas deszczów, brodzić w tworzących się tam kałużach. Ruch tam jest naprawdę duży i już w ubiegłym roku ludzie (też "całe miasto") domagali się remontu tego mostku. Nie robiono go, bo po prostu nie było w budżecie gminy pieniędzy i rzeczywiście mostek mógł sobie poczekać, bo były i są nadal w mieście ważniejsze inwestycje do zrobienia. W roku bieżącym gmina dostała jednak trochę grosza na roboty publiczne, na ratowanie bezrobotnych i za te pieniądze między innymi przystąpiono do takich prac, jak te przy mostku. A mostek zaczynał się już walić, bo podmywała go woda. Gdyby się zawalił, to dopiero byłby krzyk, bo niby gdzie byli gospodarze miasta! A w ogóle to sprawa ta przypomina dawną historię z uregulowaniem Regi w mieście, budową "promenady" i w roku ubiegłym ronda. Też pojedynczy obywatele (ale oczywiście twierdzący, że "całe miasto") pukali się w głowy i złorzeczyli pomysłodawcom. Gdyby nie te solidnie wykonane prace, mielibyśmy dzisiaj w środku miasta nadal nadrzeczne śmierdzące bagna i rozlewiska (były, były takie) i niebezpieczny rozjazd na ruchliwej ulicy, przed którym ostrzegałyby kierowców znaki drogowe pewnie już w Świdwinie, nie mówiąc o przewodnikach turystycznych radzących omijać nasze miasto. Naszym zdaniem całe szczęście, że się ten mostek remontuje tak porządnie. Jesteśmy za biedni, żeby budować prowizorki. RED.
2. Dostajemy liczne telefony od rozżalonych działkowiczów, którym teraz, gdy w ogródkach wszystko pięknie porosło, zaczęli dokuczać złodzieje. Jest to problem powracający na nasze łamy rok rocznie o tej porze. Co z tym zrobić, kiedy regułą jest, że dochodzenia policyjne są w takich przypadkach bezskuteczne i coraz częściej ludzie po prostu nie zgłaszają swoich szkód, żeby uniknąć związanej z dochodzeniami mitręgi? Mimo że szkody materialne nie są często duże, to jednak ludzie odczuwają je bardzo boleśnie, bo chodzili koło swoich zagonków od wiosny, a teraz pierwszy lepszy pasożyt nie tylko kradnie im wychuchane rośliny, ale tratuje bez sensu zagonki. Naprawdę jesteśmy bezradni. Trzeba bodaj na własną rękę przyłapać łobuza i zrobić mu krzywdę, albo czekać na zmianę obyczajów. Tymczasem bezkarność złodziei nie wzmacnia wiary obywateli w siłę praworządności w naszym kraju. Jeden z naszych korespondentów mówi nawet, że odczuwa coś w rodzaju przyjemności z tego powodu, że złodziej będzie jadł ukradzione warzywa opryskane silnym środkiem grzybobójczym o długiej karencji zastosowanym akurat w dniu kradzieży, a nawet życzy mu smacznego. RED.
3. Poinformował nas p. Edward Stecko, że w dniu 5 sierpnia br. w audycji telewizyjnej red. Agnieszki Rosłaniak pt. "Kawa czy herbata" nadawanej w programie I TVP od godziny 7`oo będzie jego wystąpienie. Pana Edwarda, łobeskiego i ogólnopolskiego Króla Odchudzania, człowieka o wielkiej sile woli i autorytecie - specjalnie przedstawiać nie trzeba, jest przecież postacią powszechnie znaną i podziwianą nie tylko w naszym mieście, zresztą zrobiliśmy to już swego czasu w naszym piśmie, oddając należny mu szacunek. Czekamy teraz na kolejną audycję z udziałem p. Edwarda, bo popularyzuje on nie tylko siebie, ale także nasze miasto, za co mu z góry dziękujemy. RED.
4. "W gazecie "Gmina Pomorska" W. Małyszek przytacza głos oburzonego mieszkańca drogi dojazdowej do os. Orzeszkowej, jako przykład złej woli "bonzów", którzy wyłożyli sobie trylinką ulicę Kwiatową kosztem tejże "Orzeszkowej". Ja jestem oburzony taką demagogią. Kwiatowa jest ulicą ważną, chodzą nią do liceum codziennie setki młodzieży. Droga dojazdowa na os. Orzeszkowej została zrobiona prawem kaduka jako tymczasowa dla wygody budujących się prywatnych sklepów. Przecina ona boisko szkolne i bez przerwy narusza bezpieczeństwo młodzieży i spokój szkoły. Nie ma jej w planach zagospodarowania tego terenu. Co to w ogóle za pomysł - takie puszczenie publicznej drogi przez teren szkoły! Dyrekcja liceum powinna się domagać jej szybkiego zamknięcia i odtworzenia płotu, jaki tam kiedyś był, zanim nie zdarzy się tam nieszczęście. Większość lokatorów też się tego zresztą domaga, protestowali oni swego czasu przeciw puszczaniu "ruchu" poprzez ich osiedle. A tu ktoś chce im dogodzić i zrobić im pod oknami autostradę. W Szczecinie i wielu innych miastach robi się na osiedlach specjalne progi i pułapki przeciw samochodom, ogranicza się ich parkowanie pod domami, u nas każdy sposób jest dobry, żeby "dołożyć" innym". Przechodzień

Sprzedaż mieszkań komunalnych

W 1994 roku rozpoczęła się sprzedaż mieszkań komunalnych według zasad, które są aktualne do dnia dzisiejszego. Według informacji, jakie otrzymaliśmy z Wydziału Gospodarki Gruntami w Urzędzie Miasta do tej pory sprzedano takich mieszkań 211, a 300 chętnych złożyło podania deklarując również chęć zakupu. Nie wszystkie te deklaracje są aktualne, bo obecnie trzeba wpłacić w Urzędzie kaucję w wysokości 200 złotych akonto wyceny, które to pieniądze traci się, jeśli się zrezygnuje z zakupu. Urząd musiał wprowadzić takie utrudnienie, ponieważ do tej pory zlecał na swój koszt wyceny na życzenie lokatorów chcących kupić mieszkanie, a zdarzały się potem często wypadki rezygnacji z kupna. Wyceny w tych warunkach były stratą pieniędzy, są one zresztą ważne tylko rok. Do sprzedania zostało jeszcze 812 mieszkań komunalnych w mieście i 41 na wsi. Dużo to czy mało? Faktem jest - stwierdzają pracownicy Wydziału Gospodarki - że ten, kto ma w Łobzie jakieś oszczędności lub wolne pieniądze, natychmiast kupuje swoje mieszkanie komunalne za gotówkę lub na raty, bo ceny tych mieszkań nie są wysokie. Niestety, jak widać z przytoczonych powyżej danych, sporo lokatorów na taki zakup ciągle nie stać. (W.I.)

Kolejny transport dla Wasiółków

Po raz trzeci została zebrana przez życzliwych mieszkańców Łobza pomoc dla wielodzietnej rodziny Ewy i Lecha Wasiółków (16 dzieci) mieszkających w Chwalimiu (78-461 Ostrowąsy) w województwie koszalińskim. Dostawa nastąpiła w dniu 1 czerwca br. Samochód ciężarowy przysłała do Łobza po dary gmina Barwice na polecenie Urzędu Wojewódzkiego w Koszalinie. Zbieraniem darów dla rodziny Wasiółków zajmują się w naszym mieście Łucja i Władysław Mołdowie od chwili ukazania się w "Głosie Szczecińskim" w lutym ub. roku artykułu Magdy Omilianowicz pt." Bozia dała, trzeba wychować rodzinę". Ofiarodawców znajduje się u nas coraz więcej, bo łobzianie wiedzą, często z własnych doświadczeń, co znaczy taka długotrwała pomoc dla wielodzietnej wiejskiej rodziny pozbawionej praktycznie pracy i środków do życia po likwidacji pegeerów. Na trzeci transport dla poratowania Wasiółków złożyli się nasi życzliwi mieszkańcy, państwo: Hałaszkiewiczowie (odzież i obuwie), Irena Sikorska ( odzież, bielizna), Maria Ogrodnik (odzież, obuwie, naczynia kuchenne), Irena Olszewska (odzież i obuwie), Stefania Bogdanowicz (odzież), Jan Węzik (odzież, obuwie, bielizna), Klara Kurtasiewicz ( kanapotapczan), Maria Pawlak (odzież, obuwie, wózek dziecięcy), Teresa Kononowicz (lodówka), Bożena Żbikowska ( odzież, obuwie), Zenobia Kalwinek ( odzież i obuwie), Łucja Mołda (2 fotele), Władysława Piłat (odzież), Maria Przeradzka ( odzież). Po dary przyjechał sam ojciec rodziny - Lech Wasiółka, który zobaczywszy, jaka jest ilość i wartość darów, bardzo się wzruszył i prosił, aby tą drogą przekazać serdeczne podziękowania wszystkim poprzednim i obecnym ofiarodawcom za nieustającą pamięć i życzliwość dla jego rodziny. Co niniejszym robimy. Znając solidność organizatorów tej pomocy wiemy, że na tym się ona nie skończy i że za nimi pójdą inni. RED.

Niewidomi są wśród nas

Niewidomi są wśród nas, chociaż na co dzień tego nie zauważamy, bo na ogół są to ludzie skromni, których największym pragnieniem jest, aby byli traktowani tak, jak wszyscy inni pełnosprawni ludzi. Mówiono o tym w dyskusji na zebraniu Terenowego Koła Polskiego Związku Niewidomych Łobzie w dniu 25 czerwca, na którym jego zarząd składał sprawozdanie ze swojej dwuletniej działalności. Koło łobeskie zrzesza w tej chwili 66 członków - 25 z gminy łobeskiej, 20 z Węgorzyna, 16 z Reska i 4 z Radowa Małego, w tym 5 dzieci do lat 16. Przewodniczącą koła jest p. Maria Szałobryt, która boryka się ze sporymi trudnościami, ponieważ wybrani swego czasu niektórzy członkowie zarządu mało jej pomagają. Koło nie ma żadnych dotacji, niemniej od czasu do czasu jego członkowie chcieliby się spotkać, znaleźć się w swoim gronie, wymienić poglądy, mówić o potrzebach. Stąd niekiedy proszą o pomoc dobrodziejów, bo parę groszy chociażby na herbatę czy jakieś słodycze jest nie do pogardzeni. Nie są natrętni. Niemniej trudno im coś uzyskać np. od instytucji urzędowych. Zrozumienie znajdują tylko w łobeskim Urzędzie Miasta i naszym ZOZ-ie, skąd kilkakrotnie dostali pomoc finansową, dzięki której mogą się w ogóle spotykać. Pozostałe gminy nie widzą swoich niewidomych zupełnie. Przy tej okazji dziękują burmistrzowi Janowi Szafranowi za wsparcie, dziękują też p. Grażynie Moskal za słodycze i właścicielom sklepu "Heban" za dwie szafki, które bardzo się przydały w świeżo wyremontowanym lokalu koła. Dzięki dobrodziejom można było zorganizować w okresie sprawozdawczym dwa spotkania opłatkowe, wycieczkę krajoznawczą do Szczecina, ognisko w hubertówce w Strzmielach i zwiedzanie miejscowego kościoła oraz siedziby Borków. Prowadzone są też odwiedziny w domach tych członków Związku, którzy utrzymują tylko sporadyczny kontakt z kołem. Dzięki życzliwości dyrektora Biblioteki Miejskiej E. Szymoniaka w jej dziale fonozbiorów wypożyczane są niewidomym książki mówione sprowadzane z Biblioteki Centralnej PZW z Warszawy. 5 członków koła skorzystało z dotacji na zakup radiomagnetofonów. Obecny na zebraniu sekretarz PZN ze Szczecina St. Krzywowiąza zapoznał zebranych ze złą sytuacją Związku, do której doprowadzili jego centralni działacze, którzy całe fundusze i oszczędności związkowe zaangażowali w udziały w różnych spółkach, które pobankrutowały. Związek stracił wiarygodność w Ministerstwie Zdrowia, które go do tej pory wspomagało, a teraz nie chce dawać pieniędzy. Będą oczywiście nowe wybory władz, niemniej w tej chwili nie stać Związku na żadne świadczenia dla członków, nawet na okulary. W ogóle niewidomych czekają trudne czasy nie tylko z tego powodu. Mają oni coraz mniej przywilejów i w gospodarce rynkowej muszą sami się o siebie starać, np. szukać pracy. Szczególnie niedobrze jest pod tym względem w terenie, tam, gdzie jest największe bezrobocie. Właściciele i przedsiębiorcy nie chcą zatrudniać niewidomych, nie można im też tego nakazać. Dlatego zanim nie poprawi się sytuacja w Związku - niewidomi muszą sami zatroszczyć się o swoje potrzeby, jednoczyć wysiłki. Jest wiele przykładów tego, że potrafią to robić - wypraszani przez jedne drzwi czy traktowani obojętnie nie powinni się obrażać, a szukać innych życzliwych dobrodziejów, bo tacy także są w społeczeństwie. (WB). My też ze swej strony zwracamy uwagę na to, że niewidomi są jednak wśród nas i ładnie z góry w ich imieniu dziękujemy za wszelką okazaną im pomoc.
(RED).

'Nowamyl' przed kampanią

Tradycyjnie już przed kampanią ziemniaczaną pytam mgr inż. Leszka Kaczmarka, dyrektora Spółki "Nowamyl" (zakłady w Łobzie, Nowogardzie i w Drawsku) o perspektywy firmy, której istnienie i pomyślność ma właściwie od zawsze zasadnicze znaczenie dla gminy łobeskiej ze względu na to, że zatrudnia ciągle ponad 90 osób (w czasie kampanii o 50 więcej), że jest poważnym płatnikiem podatku dla gminy, że, i to jest bodaj najważniejsze, daje dużą produkcję i wpływa korzystnie na miejscową gospodarkę rolną, przeżywającą wiele znanych kłopotów, . Rok bieżący zapowiada się stosunkowo pomyślnie - mówi dyrektor L. Kaczmarek. Spółka "Nowamyl" wypłaciła właśnie rolnikom ostatnią ratę należności za ziemniaki dostarczone przez nich w czerwcu roku ubiegłego. Czy to jakiś żart - pytam. Nie - wyjaśnia prezes - to nie paradoks i można to uznać za sukces, który zapobiegł zamknięciu firmy. Bo właśnie rok temu zarząd Spółki rozważał czy nie ogłosić upadłości "Nowamylu". Powód? Nadmiar wysoko dotowanej skrobi na rynku, która szerokim strumieniem płynęła do Polski z Zachodu w takiej ilości, jaką potrafi wytworzyć cały polski przemysł ziemniaczany. Dotacje na Zachodzie wynoszą 1300 złotych do tony czyli tyle, ile kosztuje tona polskiej skrobi. Jak w tych warunkach sprostać takiej konkurencji? Polskie magazyny (łobeski też) były zapełnione. Czy był zatem sens prowadzenia kolejnej produkcji "na magazyn"? Było to zresztą niemożliwe, bo zadłużenie firmy nie pozwalało jej na zaciągnięcie kredytów na zakup surowca. Właśnie w tych warunkach doszło do porozumienia "Nowamylu" ze Stowarzyszenie Plantatorów Ziemniaka, którzy wspólnie z firmą zaryzykowali i udzielili jej swoistego kredytu dostarczając surowiec do kampanii w roku ubiegłym i godząc się na rozłożenie wypłat do czerwca bieżącego roku w miarę upłynniania przez firmę zapasów. Było to połączone z naprawdę dużym ryzykiem, ale udało się - pojawili się klienci, skrobię z ubiegłego roku sprzedano - magazyny są puste po raz pierwszy od wielu lat. Dzięki tej operacji firma nie upadła, a rolnicy mogli zakontraktować ziemniaki na rok 1998. Obie strony w ten sposób pomogły sobie przetrwać i wejść w nowy rok z nadzieją na nastanie lepszych czasów dla rolnictwa. Tu - mówi dyrektor Kaczmarek - rolnikom należą się wielkie słowa uznania za cierpliwość i rozsądek, jaki wykazali w tych trudnych okolicznościach. Spółka starała się też iść na rękę w losowych sytuacjach trapiących rolników bardziej niż inne grupy społeczne (np. choroby, problemy z bankami, podatkami, komornikiem) i wypłacała im swoje zaległości tak szybko, jak tylko mogła. W tej chwili kończy się postępowanie ugodowe z bankiem, wpłacana jest ostatnia rata zadłużeń firmy. "Nowamyl" płaci regularnie swoje podatki, także te należne gminie łobeskiej. Po raz pierwszy od wielu lat w firmie pojawiły się zyski. W tej chwili przed kampanią 1998 r. idą w krochmalniach niezbędne remonty. Zakład w Łobzie będzie gotowy do pracy już 1 września, w Nowogardzie dwa tygodnie później. Z rolnikami zawarto umowy kontraktacyjne. Zakontraktowano 80 tys. ton ziemniaków z województw: szczecińskiego, koszalińskiego i gorzowskiego. "Nowamyl" został odciążony od prac, które utrudniały skupienie się na produkcji, bo powstały dwie spółki zaopatrujące sprawnie rolników w sadzeniaki, nawozy i środki ochrony roślin, a rolnicy dostali w nich za pośrednictwem firmy nawozy za 1.5 mil. złotych, sadzeniaki za 300 tys. złotych i środki ochrony roślin za 300 tys. złotych w formie kredytu spłacanego dostarczanymi ziemniakami. Stan plantacji jest w tej chwili bardzo dobry i takie same mogą być w tym roku plony. Krochmalnia w Nowogardzie może przerobić 40 tys. ton, zakład w Łobzie nawet 45 - 50, jeśli będą nadwyżki. Są to wszystko pozytywy dające trochę nadziei. Ale jest też wiele zagrożeń. W roku bieżącym nadal płynie do Polski subwencjonowana skrobia i jej przetwory z Zachodu, a cła na nią są nawet o 20% niższe niż w latach ubiegłych. Czy wprowadzone zostaną na importowaną skrobię opłaty wyrównawcze, jakie rząd zapowiada w przypadku zboża? W tych warunkach na razie polski przemysł ziemniaczany jest z góry przegrany. Po prostu nie jest on w stanie wyprodukować skrobi tańszej niż wysoko dotowana skrobia importowana. Na dodatek największy odbiorca polskiej skrobi, przemysł papierniczy, został w przeważającej części wykupiony przez kapitał zagraniczny i bierze skrobię na Zachodzie po wygodnych dla siebie cenach. Ile w tym rzeczywistej kalkulacji, a ile polityki, trudno wyczuć. w każdym razie jest to cios w rodzimy przemysł przetwórczy. Poważnym zagrożeniem dla polskich producentów jest też sygnalizowane ogłoszenie przez Agencję Rynku Rolnego przetargów na zapasy 15 tys. ton skrobi, jakie ta instytucja zgromadziła wykupując ją w roku 1996 po 2200 złotych za tonę i w 1997 po 1400 złotych za tonę. Obecnie Agencja ta, chcąc pozbyć się tych zapasów oferuje je po 1200 złotych za tonę. Czy można sobie wyobrazić coś bardziej niepojętego i makabrycznego. To jest konkurencja państwowej instytucji z własnym rolnictwem i przemysłem rolno-spożywczym! Czy można tu w ogóle mówić o jakiejś polityce rolnej państwa i o ochronie rodzimych producentów? Niewiadomą są też kredyty skupowe udzielane dotąd zakładom ziemniaczanym każdego roku. Mówi się, że będzie ich tylko 1/3 tego, co dostały one w porównaniu z rokiem ubiegłym. Przewidując to, na wszelki wypadek "Nowamyl" zawarł z rolnikami umowę zapewniającą im 50% zapłaty za dostarczony surowiec do końca bieżącego roku, a pozostałe należności zobowiązał się wypłacić w marcu i czerwcu roku przyszłego plus 1% dodatku "na inflację" za każdy miesiąc zwłoki. Oczywiście zgłoszono do 3 banków wnioski o przyznanie kredytów preferencyjnych w takiej wysokości, by można rolników spłacić "od ręki", tylko pytanie czy to się uda, czy te kredyty będą? To są wszystko niewiadome, które gnębią Spółkę i rolników. Założenia i plany na rok bieżący w porównaniu z latami ubiegłymi, kiedy wisiała nad firmą groźba likwidacji, są duże i możliwe do spełnienia. Dla poprawienia jej wyników trzeba było przeprowadzić bolesne zmiany organizacyjne i odchudzić ją. Na przykład nieczynny jest w tej chwili zakład w Drawsku i w najbliższej przyszłości zostanie ogłoszony przetarg na jego sprzedaż. Wiele robi się, żeby pozyskać klientów. Ale i ci też mają swoje kłopoty i bardzo rzadko płacą od ręki. Trzeba im odraczać terminy płatności nieraz nawet o dwa miesiące. Na szczęście firma zdobywa rynki w południowej Polsce, dużo sprzedaje się też skrobi paczkowanej. Z pewnością ważna jest chwila bieżąca, to, że 'Nowamyl" żyje i daje żyć swoim pracownikom i skupionym wokół niego rolnikom. Niemniej dyrektor L. Kaczmarek nie kryje się także z tym, że przyszłość firmy, ta dalsza, zależy od tego, czy będzie mogła ona produkować taniej. Konkurencja krajowa jest duża i często wyniszczająca, jak ta ze strony Agencji Rynku Rolnego. Inne krochmalnie też przystąpią do kampanii. W tych warunkach jedynym wyjściem byłaby modernizacja zakładu, a na ten cel nie ma na razie wolnych środków. Osobna sprawa to polityka rolna państwa, której praktycznie nie ma. Ludzie tu na dole, czego przykładem jest współpraca rolników z "Nowamylem", zaczynają rozumieć, na czym polega wspólnota interesów, niestety ich działania są często paraliżowane przez państwowe decyzje gospodarcze.
Rozmawiał - W. Bajerowicz

Z działalności Polskiego Czerwonego Krzyża w Łobzie

W roku bieżącym obchodzimy jubileusz 40-lecia honorowego krwiodawstwa w PCK. Z tej okazji ogłoszono konkursy na temat krwiodawstwa dla młodzieży ze szkolnych kół PCK. W konkursie plastycznym pt. "Młodzieżowy dar serca" uczestniczyły uczennice z liceum z Łobza - Anna Marszałek, Katarzyna Karkuszewska i Dagmara Menaro. W II edycji konkursu pt. "Młodzieżowy dar krwi" adresowanym do młodzieży urodzonej w latach 1977, 78, 79 wzięło udział 27 osób z naszego rejonu (z województwa 460), które po raz pierwszy oddały krew w punktach krwiodawstwa w Resku i w Łobzie. Celem konkursu była popularyzacja honorowego krwiodawstwa wśród młodzieży i pozyskanie przez PCK młodych honorowych dawców krwi - leku niezbędnego i niezastąpionego w służbie zdrowia, na który wzrasta ciągle zapotrzebowani. Wśród uczestników konkursu rozlosowano nagrody. Krzysztof Dąbrowski z Iglic wylosował rower treningowy, a Piotr Pulkowski z Karwowa walkmana. Dziękujemy wszystkim uczestnikom konkursu za nieoceniony dar krwi. Do konkursu literackiego pt. "Wspólna sprawa wszystkich serc" (prozatorskiego i poetyckiego) przystąpili uczniowie ze szkół podstawowych z Reska, Łobza (nr 1, 2 i 3) oraz zasłużona honorowa dawczyni krwi z Łobza p. Lucyna Kudaj. Wpłynęło 30 prac. Konkurs obejmuje dwa etapy - wojewódzki i centralny. Będziemy część tych prac publikować w naszej gablocie PCK na ul. Niepodległości i w "Łobeziaku". Dzięki wielkiemu zaangażowaniu prezesa Klubu HDK w Łobzie Romana Mikszy i jego zastępcy Zenona Nowickiego odbyły się 17.05 br. bardzo licznie obsadzone, spławikowe zawody wędkarskie dla honorowych dawców krwi. Uczennice naszego liceum Kamila Fiszer, Ewa Krysa i Róża Paszczuk wzięły udział w okręgowym konkursie PCK pt. "Ochrona ludności cywilnej w międzynarodowym prawie humanitarnym". Kamila Fiszer zajęła w nim 4 miejsce. Brawo. Do konkursu przygotowywał młodzież p. K. Chojnacki, nauczyciel łobeskiego LO. 29 dzieci z klas VI - VII z dziesięciu ościennych szkół ze szkolnych kół PCK wzięło udział w Olimpiadzie Promocji Zdrowego Stylu Życia. Pierwsze miejsce zajęła w nim Karolina Widera z SP nr 3, II była Żaneta Wysokińska z Reska, a III - Piotr Kubacki z SP nr 3 z Łobza. Laureaci dostali nagrody rzeczowe, a wszyscy uczestnicy upominki. Zwycięska drużyna z SP nr 3 weźmie udział w etapie wojewódzkim we wrześniu. Życzymy jej dotarcia do poziomu centralnego! W maju br. prowadziliśmy werbunek na trzy obozy PCK do miejscowości Sława w woj. zielonogórskim. Na pierwszy obóz wypoczynkowo-szkoleniowy dla społecznych instruktorów młodzieżowych i ratowników pojechało 5 uczniów ze szkół ponadpodstawowych. Natomiast na pozostałe dwa obozy o charakterze socjalnym pojedzie 6 dzieci z rodzin najuboższych. Dzieci kwalifikowały i sfinansowały koszty ich pobytu (po 585 zł na uczestnika) Ośrodki Pomocy Społecznej z Łobza i Reska. Dziękujemy serdecznie w imieniu dzieci! PCK od wielu lat kontynuuje akcję "Pomocna dłoń". Zgromadzone środki finansowe wykorzystujemy na działalność statutową i udzielanie pomocy najbardziej potrzebującym. W kwietniu i maju przeprowadziliśmy zbiórki pieniężne do puszek PCK i zebraliśmy 1830 zł. Przekazaliśmy te pieniądze na pomoc w przeprowadzeniu transplantacji szpiku kostnego honorowemu dawcy krwi - Romanowi Drężce. O zbiórce pieniędzy na wyposażenie szpitala w Resku, jaką prowadzili w czerwcu br. honorowi dawcy krwi wspólnie z pracownikami służby zdrowia pisaliśmy w poprzednim numerze "Łobeziaka". Wszystkim ofiarodawcom jeszcze raz za odruch serca serdecznie dziękujemy! Dziękujemy też naszym sponsorom: Urzędowi Miasta i Gminy w Łobzie, Komitetowi Osiedlowemu, Central-Soyi, Spółdzielni Mieszkańców "Jutrzenka", p. Malczak ze sklepu "Po schodkach", p. W. Wasilewskiemu i G. Sobańskim ze sklepu "Grażka", p. H. Dubickiej ze sklepu "Szóstka". Wrażliwość ofiarodawców pomaga nam wspomagać innych!
Maria Urban
 

Kronika policyjna

W czerwcu br. w naszej gminie i mieście nie notowano wypadków drogowych. Zaistniały jednak dwie kolizje, a policjanci Ref. Ruchu Drogowego sporządzili za wykroczenia drogowe w naszej gminie 10 wniosków o ukaranie przez kolegium d/s wykroczeń i zatrzymali 2 prawa jazdy.
Policjanci Wydz. Prewencji wzywani byli do 20 interwencji, z których 15 dotyczyło awantur domowych.
Przestępstwa kryminalne:
Policjanci Wydz. Kryminalnego KRP wszczęli w czerwcu 45 postępowań przygotowawczych, a w tym 16 w sprawie włamań i kradzieży popełnionych w gminie łobeskiej.
Przestępstwa dotychczas nie wykryte:
- 10/14.06. - włamanie do piwnicy przy ul. Kościelnej, skąd skradziono dwa rowery górskie Santos i Kands wartości 1300 zł na szkodę Ryszarda H.
- 01/116.06. - włamanie do magazynu zbożowego w Grabowie, z którego skradziono silnik elektryczny 10 kW wartości 1000 zł na szkodę dzierżawcy gospodarstwa rolnego Siebersa.
- 16/17.06. - włamanie do sklepu spożywczego "Trzynastka" przy ul. Rapackiego, skąd skradziono siedem butelek wódki, wartości 171 zł na szkodę Romana M.
- 19/20.06. - włamanie do baru "Senior 2" przy ul. Bocznej, skąd skradziono wódkę, papierosy i słodycze wartości 1000 zł na szkodę Henryka K.
- 20/21.06. - włamanie do sklepu "Piątka" przy ul. Bema, skąd skradziono 42 butelki wódki, papierosy i piwo wartości 913 zł na szkodę Aleksandra S.
- 20/22.06. - włamanie do piwnicy przy ul. Kościelnej, z której skradziono rower górski Sterna wartości 400 zł na szkodę Grażyny M.
- 23/24.06 - włamanie do fiata 126p przy ul. Bema, z którego skradziono obudowę kolumny kierowniczej, stacyjkę, latarkę i nóż Solingen wartości 404 zł na szkodę Marka C.
- 25.06 - włamanie do poloneza trucka na ul. Orzeszkowej, z którego skradziono radioodtwarzacz Pionner wartości 500 zł na szkodę Artura P.
- 26/27.06. - włamanie do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy ul. Bema, skąd skradziono czajnik bezprzewodowy, dwa radiomagnetofony Eltra, kasety magnetofonowe i czajnik elektryczny kamionkowy wartości 300 zł.
W przypadku posiadania jakichkolwiek informacji mogących przyczynić się do ustalenia sprawców nie wykrytych przestępstw bądź odzyskania skradzionych przedmiotów - KRP w Łobzie prosi o kontakt pod nr telefonu 997 lub 74051. Poza przestępstwami przeciwko mieniu w czerwcu odnotowano na naszym terenie aż 4 uszkodzenia ciała w wyniku bójek i pobić i w dalszym ciągu dużą ilość wprowadzonych do obiegu fałszywych banknotów 100-złotowych.
Asp.sztab. -Tadeusz Rokosz

Praca - dobre wieści

Ostatnio dotarły do nas dobre wieści o nowych miejscach pracy w mieście. Swego czasu w czerwcu br. pisząc o planach rozwojowych firmy BO-DE cytowaliśmy wypowiedź jej łobeskiego kierownika Władysława Jermana zapowiadającego zwiększenie zatrudnienia w najbliższym czasie. Wszystko się zgadza - z dniem 6 lipca br. zatrudniono w zakładzie dalszych 45 osób i pracuje ich tam w tej chwili 415. Ale to nie koniec dobrych wieści. Informuje nas burmistrz Jan Szafran, że w drugiej połowie lipca ma spotkanie z przedstawicielami firmy "Drutpol" z Golubia-Dobrzynia, którzy poważnie noszą się z zamiarem rozwinięcia w oddziale byłego PROKOM-u na ul. H. Sawickiej produkcji podobnej do tej, jaka tam była prowadzona w czasach świetności tego zakładu. Dlaczego burmistrz nie mówił o tym wcześniej - pytamy. Po prostu żeby nie zapeszyć - mówi. Tym razem oferta jest poważna. Rozmowy na ten temat były prowadzone z tym kontrahentem od kilku miesięcy przez burmistrza i likwidatora PROKOM-u, teraz się finalizują. "Drutpol" chce kupić obiekty na ul. Sawickiej wycenione na około 250 tys. złotych i akonto tej transakcji wpłacił już likwidatorowi 60 tys. złotych. Produkcja w zakładzie zaczęłaby się jeszcze w tym roku i co najmniej kilkadziesiąt osób znalazłoby w nim zatrudnienie. Jeśli tak się stanie, to można powiedzieć bez przesady, że rok bieżący dobrze się zapisze w działaniach w kierunku łagodzenia bezrobocia w naszym mieście. RED.

Lepiej czy gorzej

Jak jest z naszym bezpieczeństwem - lepiej czy gorzej - pytam prokuratora rejonowego p. Adama Szurka po roku od wywiadu, jakiego mi udzielił na temat bezpieczeństwa w gminie łobeskiej. - W tej chwili, przed zakończeniem roku kalendarzowego, trudno o taki bilans - mówi p. prokurator. Niemniej notujemy wzrost spraw zarejestrowanych z roku na rok. Na przykład w 1996r. było ich 900, zaś w 1997 już 1100. Nie jesteśmy gminą szczególnie zagrożoną przestępczością, ciężkich przestępstw nie ma u nas wiele, niemniej bardzo uciążliwa jest u nas przestępczość nieletnich. Młodzież staje się szczególnie mobilna pod tym względem w lecie, są wakacje, jest więcej czasu. Wprawdzie mamy już Wydział Sądu Rodzinnego i dla Nieletnich na miejscu i sprawy są załatwiane szybciej, jednak w ogóle to sądy kładą nacisk na działania wychowawcze i orzekają bardzo łagodnie. Co do tego właśnie mam wątpliwości - mówi prokurator. Nieletni dosłownie śmieją się z prokuratora i sądu. Praktycznie młodemu przestępcy do ukończenia 17 lat niewiele może grozić - najwyżej zakład poprawczy, najczęściej dozór kuratora. Często nie orzeka się nawet zakładu poprawczego ze względu na brak miejsc w tych instytucjach. Np. młody recydywista Adam K. zawieziony przez policjantów do takiego zakładu wrócił prędzej do domu niż oni! Bez zmiany prawodawstwa - przewiduje prokurator - niewiele się zmieni. Dość powszechnie podważany jest autorytet szkoły, rodziców i instytucji. Elity opiniotwórcze (dziennikarze, naukowcy) są nastawione liberalnie i bardziej interesują się przestępcami, zapominając o ofiarach. Jest tak, że dobro podejrzanego staje się najważniejsze. Takim przykładem może być sprawa "komandora" warszawskiego. A i w Łobzie zatrzymany nieletni potrafią policjantowi odpowiedzieć - a g... mi pan może zrobić. Panuje moda na cwaniactwo, jest mit łatwych karier i pieniądza, mniej ceni się pracę i wiedzę. Nie popularyzuje się postaw pozytywnych. Dużo jest natomiast przykładów, że na nieuczciwości wychodzi się lepiej. Co ciekawe i jest to charakterystyczne zjawisko dla naszych czasów - a mamy wiele dowodów na to - ludzie zakładają, że pójdą siedzieć planując duże afery. Więzienie jest sposobem na życie. Młodym ludziom to się opłaca. Naprzód lokują duże pieniądze, których później nie można odzyskać (tu przykład Bagsika i u nas afera paszowa). Orzecznictwo nie jest surowe - aferzystom wystarczy potem środków na dalsze, często wygodne życie. Dużym problemem jest też u nas paserstwo. Byłoby znacznie mniej drobnych, uciążliwych kradzieży, gdyby nie ludzie, którzy kupują za "niską" cenę różne przedmioty np. rowery, radia, zegarki, wyposażenie samochodów, najczęściej pochodzące z włamań. Osobna sprawa to sprzedaż alkoholu nieletnim. Niestety działa tu ciągle podwójna moralność wielu sprzedawców. Niby alkoholu nie wolno sprzedawać nieletnim, a na różnych imprezach organizowanych w mieście młodzież chodzi pijana w sztok. Czy - pytam p. prokuratora - wobec tego należy oczekiwać, że przestępczość będzie u nas narastała, a nasza kolejna rozmowa przyniesie znowu niewesołe wnioski? Niekoniecznie - odpowiada p. A. Szurek - trzeba mieć nadzieję, że prawodawstwo się zmieni, a przede wszystkim liczyć trzeba na zmiany w mentalności społeczeństwa. Oby szybkie.
Rozmawiał - W.Bajerowicz

Od redakcji

Już wkrótce rozpocznie się kampania przed wyborami samorządowymi w naszej gminie. Można z góry przewidzieć, prosimy wspomnieć te słowa za miesiąc, jaka będzie treść tej kampanii. Naprzód pojawi się kilka organizacji, które będą się licytować obietnicami załatwienia od ręki takich problemów jak na przykład likwidacja bezrobocia, likwidacja biedy, poprawa bezpieczeństwa, budowa tanich mieszkań komunalnych, pływalni, hal sportowych, uzdrowienie miejscowego rolnictwa - rzeczy naprawdę ważnych, które w ciągu najbliższych lat zrobią z Łobza i okolic szczęśliwą krainę. O pieniądzach na te szlachetne cele na razie nie będzie się mówić. Przy okazji dowiemy się, że naszego miasta do tej pory jakby nie było, a jeżeli już jakieś było, to wszystko w nim było psute, bez sensu, a jak w nim ktoś coś robił, to nie robił. Ludzie, którzy naprzód uprzątnęli miasto z gruzów, a potem je zbudowali - stracili swój czas na marne. Tu pytanie brzydkie: Dlaczego będzie aż tylu kandydatów na burmistrza (jest już ich zresztą bodaj kilkunastu) i innych chętnych do władzy - skoro ten Łobez to taka ruina? Kto rozumny, a rozsądek i kalkulacja to dzisiaj podstawowe motywy ludzkiego działania, wejdzie w taki interes, tym bardziej, że jak słyszymy, przyszły burmistrz będzie pracował społecznie, za darmo! Wejdzie, wejdzie! Bo tak już bez żartów Łobez i władza w nim jest łakomym kąskiem. Dobrze, ale na razie "po cichu" wiedzą o tym ci wszyscy, którzy będą za chwilę twierdzić, że to dopiero oni zrobią w naszym mieście porządek, bo "oni" czyli poprzednicy nic nie robili. Tymczasem w ostatnich czterech latach takie na przykład bezrobocie spadło w Łobzie z 33% do 22%. Miasto nie ma długów - jest wprawdzie biedne, ale wykonano w nim wiele inwestycji komunalnych (pisze o tym burmistrz Jan Szafran w tym numerze), w bardzo widoczny sposób poprawiono stan dróg, w ogóle Łobez to nie to samo miasto, co kilka lat temu. Jest coraz ładniejszy, nawet zadbany, ciągle się w nim coś robi, buduje, remontuje, inwestuje. Jest bezpieczniejszy niż wiele innych miast w naszym województwie. Bardzo wzrosła gospodarność jego mieszkańców. Mówią o tym z podziwem ludzie, którzy odwiedzają Łobez po kilku latach nieobecności, a przede wszystkim Niemcy, jego dawni mieszkańcy. Przejęcie takiego gospodarstwa w nadchodzących wyborach to gratka nielada. To dosłownie wejście "na gotowe" i możliwość popisania się cudzym kosztem. Niestety, takie mamy czasy i takie obyczaje maskowane pięknymi słowami, ale i agresją, jaka już się obudziła w niektórych kandydatach, którzy będą nas chcieli uczyć moralności. RED.

Brzeźniakowy raj

W dniu 12 lipca br. mieliśmy przyjemność uczestniczyć na zaproszenie państwa Beaty i Andrzeja Saków w otwarciu wystawy artysty-malarza Marka Dariusza Mierzwickiego. Wystawa - i tu prosimy o szczególną uwagę - miała miejsce "na końcu świata", bo w Brzeźniaku i to w dodatku w posesji pod numerem 35, do której dojechać można już tylko polną, wyboistą drogą, pokonując na dodatek romantyczny mostek przerzucony przez przepływającą obok rzeczkę (kanał brzeźniacki). Kto tam jeszcze nie był, ten przeżyje całkowite zaskoczenie znalazłszy się nagle w otoczeniu, w którym chciałoby się spędzić nie tylko urlop, ale bardzo wiele przyjemnych dni, jeśli nie całe życie. Bo państwo Sakowie zbudowali, a właściwie stworzyli w Brzeźniaku wyjątkowej urody gospodarstwo agroturystyczne, wykorzystując w tym celu stare zabudowania gospodarcze. Szczególne i oryginalne wrażenie robi budynek główny gospodarstw państwa Saków (dawna obora) zbudowany z wielkich głazów narzutowych, w którym znalazły miejsce pomieszczenia mieszkalne i wielka, aż po dach sala bawialna otoczona drewnianym krużgankiem. Wszystko z gustem, w surowym drewnie, w stylu wiejskiego domu. W ten sposób powstał ośrodek, który może być przykładem tego, jak się zabierać do podobnych inicjatyw. Przed agroturystyką jest przyszłość, a nasze tereny, jak się okazuje, nadają się do niej wyjątkowo. W tej właśnie sali miał miejsce wspomniany na wstępie wernisaż pasteli artysty Marka Dariusza Nierzwickiego, który goszczony od kilku tygodni przez p. Saków stworzył na miejscu kilkadziesiąt obrazów ukazujących piękno okolic Brzeźniaka. Ekspozycja wspaniałych pasteli tematycznie związanych z okolicą (tytuł wystawy - "Brzeźniakowy raj") w stylizowanym wnętrzu wiejskiego domu, żywy kontakt z artystą - stworzyła niepowtarzalny klimat, któremu ulegli liczni goście, jacy się na zaproszenie sympatycznych gospodarzy zjawili w Brzeźniaku. Przy tej okazji ujawniła się, bodaj nawet niezamierzona, nowa i żywiołowa budząca podziw i przyciągająca, kulturotwórcza rola takich ośrodków, jakich pionierami na naszym terenie są p. Sakowie. Bodaj to pojawiło się w naszych okolicach więcej tego typu inicjatyw w miejsce narzekań, że na wsi nic nie można zrobić. Tu anegdota: Wykorzystując uchylone okno pod stropem wspomnianej sali bawialnej zagnieździły się jaskółki. Gospodarze pogodzili się z ich obecnością (i drobnymi niewygodami ...), traktując je jako odwiecznych sąsiadów, których zaufanie tym sposobem udało się im zdobyć. Zaimponowało nam to symboliczne zdarzenie i ta symbioza. TiW. Bajerowiczowie

Letnie zapiski. Z daleka od Łobza


(1) 12 lipca - jedno z największych wydarzeń końca naszego wieku, a do takich należy z pewnością zaliczyć 16-te mistrzostwa świata w piłce nożnej, przeszło - jak się to mawia - do historii. Oglądając telewizyjne transmisje (znakomite) z, lepszych czy gorszych meczów trudno było mieć wątpliwości co do tego, że piłka nożna to coś więcej niż "jakaś" dyscyplina sportu i dlaczego właśnie ona wywołuje tak wielkie emocji. Oczywiście, za zmaganiami 22 zawodników krył się wielki "show", który musiał trwać, gdyż z nim wiązały się ogromne pieniądze. Na szczęście o tym się zapomina przeżywając spektakle o cudownej niekiedy dramaturgii. Można przy tym sięgać do różnych historycznych i artystycznych analogii, snuć antropologiczne (L. Stomma), socjologiczne czy taktyczne rozważania, tylko po co? Kiedyś nawet pisano o "Alchemii futbolu" (J. Gmoch) i o "taktyce i strategii" poszczególnych drużyn, dostrzegając konteksty narodowe i kulturowe. Piłka nożna jest tym wszystkim pospołu, ale jest też czymś niepowtarzalnym, jest grą i zabawą z elementami niepewności i ryzyka. Jest także częścią współczesnej kultury masowej i, jak każdy z jej elementów ulega swoistemu wzmocnieniu dzięki elektronicznym mediom. Wystarczy tylko wspomnieć, że to dzięki nim finał oglądało 2,5 miliarda ludzi. Spontaniczna radość zwycięzców i rozpacz przegranych to sfera prostych i chyba czystych uczuć i emocji. I w to też chciałoby się wierzyć.
(2) Podczas, przewidywanego przeze mnie znacznie wcześniej, meczu finałowego przeżywałem emocje, jakich dawno nie dostarczyła mi lektura książek, film czy koncert. Z Francuzami dzieliłem radość, gdyż od początku wierzyłem w ich zwycięstwo, a dodam też, że czekałem na nie 40 lat. Mecz finałowy był wspaniałym popisem drużyny gospodarzy, wykazującym niezbicie wyższość inteligentnej gry zespołowej nad popisami "wirtuozów". Brazylijczycy, podobnie jak Niemcy nadmiernie zaufali swoim możliwościom i niejako nabytym prawom do wygranej. Oni też sprawili największy zawód. Żal było trochę Anglików i Włochów, zaś rewelacją byli oczywiście Chorwaci. Poza Francuzami największe wrażenie zrobili na mnie Holendrzy i Duńczycy. Bohaterami byli także kibice (broń Boże, żadni tam "kibole") zwłaszcza ci, którzy wypełnili później Pola Elizejskie. Innym bohaterem był odpowiedzialny za organizację turnieju znakomity niegdyś Platini. Zapewne jego niegdysiejsze marzenia ziściły się dzięki młodszym kolegom. A jak spontanicznie wyrażał swą radość prezydent Chirac z trójkolorowym szalikiem na szyi!
(3) Na pewno z wielkim sportem wiąże się i wielka polityka, ale dla polityki w naszych zapiskach nie ma miejsca. W "Życiu Warszawy" przed finałowym meczem przytoczono opinie kilku naszych polityków. Jeden z nich stwierdził: "Prawdziwy człowiek lewicy powinien kibicować Brazylii. We Francji i tak rządzą socjaliści z komunistami. Trzeba wspierać Amerykę Łacińską, wielką twierdzę lewicowości. Tam nawet Kościół jest za biednymi". Nieco odmienną opinię wyraził inny znany skądinąd polityk: "Choć futbol to nie polityczna kwestia, prawica nie może popierać Francji. Z jej trójkolorowym sztandarem, Robespierrem i zburzeniem Bastylii? Świętują 14 lipca, choć w Bastylii nie było żadnych więźniów politycznych, uwolniono jakiegoś sodomitę i jego kolegów. Jak tu być za Francją?" Matko Święta - pomyślałem sobie, gdyż przecież kibicowałem Francji, a więc jak to jest ze mną? A może cytowani panowie powiedzieli to, co powiedzieli po prostu "dla jaj", jak mawia młodzież? Ale jeśli oni tak na serio, to chyba nie powinienem spać spokojnie, zwłaszcza jako człowiek apolityczny, że o braku poparcia dla sodomitów z Bastylii nawet nie wspomnę.
(4) Z okazji 35-lecia Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu organizowano różne plebiscyty, a że kiedyś z dużą przyjemnością oglądałem transmisje z tych imprez, więc nie pominąłem okazji, by zastanowić się nad własną listą opolskich przebojów. Nie bez trudu wybrałem następujące piosenki: "Jej portret" J. Kofty, "Na drugim brzegu tęczy" Breakout, "Na całych jeziorach ty" Ł. Prus, "Karuzela z madonnami" i "Grande Valse Brillant" E. Demarczyk, "Okularnicy" STS-u, "Kocham cię, kochanie moje" Kory, "Pod papugami" Niemena, "Pamiętajcie o ogrodach" J. Kofty i "Cała jesteś w skowronkach" Skaldów. Pominąłem wiele, które także niezmiennie, pomimo upływu czasu i zmian gustów, lubię i których chętnie słucham nie mniej chętnie, niż wtedy, gdy prezentowane były w Opolu. A swoją drogą, to zastanowiło mnie to, że na mojej liście prym wiodą stare utwory. Stare, ale za to dobre.
(5) 40 lat minęło od telewizyjnej premiery Kabaretu Starszych Panów. O swoim szczególnym przywiązaniu do cudownego klimatu spotkań z panami Jeremim Przyborą i Jerzym Wasowskim oraz licznym gronem znakomitych wykonawców ich piosenek, wspominałem nie raz. Nie opuściłem żadnego spektaklu, zaś większość piosenek znam na pamięć. Często, gdy mierzi mnie szpanerskie chamstwo, bełkot i prostactwo, słucham piosenek Starszych Panów lub oglądam ich kabarety skrzętnie przechowywane w w swojej wideotece. Czego one mnie nauczyły? Myślę, że zarówno lirycznej poezji, jak i subtelnej muzyki i humoru, ale może przede wszystkim jakże "niemasowej" kultury. A czy byłem pilnym uczniem Starszych Panów, to dziś już jako starszy pan mogę na to pytanie odpowiedzieć sobie chyba twierdząco. Właśnie ukazał się drugi tom wspomnień Jerzego Przybory pt. "Przymknięte oko opatrzności", do lektury których gorąco zachęcam. Czynię to z tych samych powodów, dla których warto spędzić czas przed telewizorem oglądając środowe powtórki "Kabaretu Starszych Panów" Za te powtórki, no i za transmisje z piłkarskich mistrzostw świata należą się TVP słowa wdzięczności.
Piotr Sienkiewicz

Sydonia z Pomorza w Londynie

W posłowiu do książki Stanisława Misakowskiego "Sydonia.Poemat historyczny" - Zygmunt Boras napisał: "Do literatury pięknej weszła Sydonia w połowie XIX wieku, kiedy zafrapowany jej losem pastor z wyspy Rugii, Meinhold, napisał powieść p.t. "Sidonia von Bork - die Klosterhexe" (czarownica klasztorna). Powieść o Sydonii przetłumaczona na język angielski doczekała się w Anglii wielkiego rozgłosu. Pod jej wrażeniem wybitny malarz angielski Eduard Burne-Jones (1833 - 1898) namalował portret pięknej Pomorzanki, który do dziś znajduje się w Tate Gallery w Londynie. Anglik malując Sydonię nie znał jej szczecińskiego portretu z XVII w., na którym wiernie odtworzono jej rysy o pięknych jantarowych włosach, patrzącej przenikliwymi oczyma w dal". Tak się złożyło, że więcej o obrazie Burne-Jonesa dowiedziałem się z kopii dokumentu (szkoda, że nie podano źródła) pochodzącego z albumu wydanego w języku angielskim. Dokument otrzymałem do zbiorów Biblioteki od pani Dawlud ze Szkoły Podstawowej nr 3. Reprodukcja obrazu z Tate Gallery ilustruje poniższy tekst. Technika obrazu: gwasz (1). Wymiary: 33x17 (brak jednostek, mogą być cale albo centymetry). Inskrypcja na obrazie w dolnym rogu: wykonanie E.Burne-Jones. Oprawa dębowa z napisem w dolnej części: Sidonia von Bork 1560. Obraz przedstawia Sydonię, z miną obrażonej intrygantki, na dworze księżnej wołogoskiej - miejscu wczesnych występków młodej panny. Księżna wołogoska (Maria - żona Filipa I) jest przedstawiona na drugim planie. Jak podają źródła projekt sukni Sydonii Burne-Jones zapożyczył z obrazu zatytułowanego "Portret Izabeli d`Este, którego autorem był Giulio Roman(2). Z kolei fryzura czarownicy pochodzi z opisu Meinholda na temat obrazu Sydonii autorstwa Lucasa Cranacha(3), jaki Meinhold miał widzieć w Starogardzie Łobeskim koło Reska (at Stargard near Regenwalde) w pałacu hrabiego Borka. Także temat obrazu został zaczerpnięty z tekstu Wilhelma Meinholda "Sydonia czarnoksiężniczka"(4). Książka została wydana w języku niemieckim w roku 1847, a w języku angielskim - w tłumaczeniu Lady Wilde - w roku 1849. Opowiadanie w formie współczesnej kroniki przedstawiało losy dziewczyny, ze wspaniałej pomorskiej rodziny, która w roku 1620 - jako czarownica - została stracona w Szczecinie. Sydonia była tak piękna, że każdy, kto ją zobaczył, był gotów się w niej zakochać. była jednak chorobliwie zjadliwa (zawistna). Sydonia wiodła życie występne rzucając czary na cały panujący ród Gryfitów i doprowadzając w ostateczności do śmierci lub braku potomstwa poszczególnych jego przedstawicieli. Połączenie tematów piękna, zła i magii, przy tym obfitość szczegółów, działały na wyobraźnię prerafaelitów. Książka była uwielbiana przez Rossettiego i jego krąg, do którego zaraz po Rossettim należał Burne-Jones(5). Inna wersja tego obrazu znajduje się w Ameryce w rękach prywatnego kolekcjonera. Prace Burne-Jonesa były technicznie niedoskonałe, mimo to potrafiły być wysoce oryginalne. Przypominały raczej olej niż akwarelę. Na początku kładziony był wzór ciepłym brązowym rysunkiem, potem obficie użyty był gwasz i następnie werniks z żółci wołowej. Tą technikę wykształcił Jones we wczesnych rysunkach witraży wykonywanych sepią, pewne obrazy wykonywał również jako obrazy sztalugowe.
Przypisy:
1. Gwasz - farba wodna z wypełniaczem w postaci np. kredy, przez to kryjąca podłoże (w odróżnieniu od akwareli).
2. Giulio Romano, właściwie Giulio Pippi (1499 - 1546) uważany za najcelniejszego ucznia Rafaela.
3. Prawdopodobnie Lucasa Cranacha młodszego (1515 - 1586) - syna i ucznia Lucasa Cranacha starszego (1472 - 1553).
4. Tytuł angielski: Sidonia the Sorceress.
5. Eduard Burne-Jones malarz i grafik, uczeń D.G.Rossettiego. Należał do Bractwa Prerafaelitów późnoromantycznej grupy angielskich malarzy i poetów działających w Londynie. Prerafaelici występowali przeciw akademizmowi głosząc program sztuki odrodzonej, czerpiącej z bezpośredniego odczuwania natury i przeżyć.
Opracowanie: Eugeniusz Szymoniak Miejska Biblioteka Publiczna w Łobzie

Przed nowym rokiem szkolnym

Niestety - już prawie po wakacjach. Łobeskie szkoły podstawowe szykują się do nowego roku szkolnego. Zostały już przez ich dyrektorów sporządzone arkusze organizacyjne na nowy sezon 1998/99. Są to dokumenty bardzo dokładne, muszą zresztą takie być, bo na ich podstawie szkoły dostają subwencję oświatową według tzw. algorytmu (czyli na głowę ucznia) z budżetu państwa. A sytuacja w poszczególnych placówkach oświatowych jest co roku inna - zmienia się w nich liczba dzieci, ilość klas, zatrudnionych nauczycieli i zadania wychowawcze. Oto kilka danych statystycznych z naszych szkół podstawowych na nowy rok szkolny:
Szkoła Podstawowa nr 1 będzie miała 25 oddziałów i 623 dzieci. W 3 klasach I będzie ich 66, a w 4 ósmych - 104. Pracowników pedagogicznych zatrudnionych będzie 51 (nauczyciele, pedagog szkolny, bibliotekarz, wychowawcy w świetlicy i dowożący dzieci). Od września będą czynne w szkole (przy ul. Bema i Placu Spółdzielców) dwie świetlice - terapeutyczna (z podwieczorkiem) dla dzieci z rodzin zagrożonych i dla dzieci dowożonych.
Szkoła Podstawowa nr 2 będzie miała 24 oddziały (w tym 3 klasy specjalne - "klasy życia") i 544 dzieci. W klasach I będzie ich 53, a w klasach VIII - 94. Pracowników pedagogicznych i wychowawców będzie 36. Działać będą 2 świetlice - szkolna i terapeutyczna (z podwieczorkiem).
Szkoła Podstawowa nr 3 będzie miała 33 oddziały (w tym klasa podstawowego studium zawodowego) i 792 dzieci. W 4 klasach I będzie 92 uczniów, a w 5 klasach VIII - 128. Pracowników pedagogicznych zatrudni się 44. Działać będą w szkole - świetlica terapeutyczna (z podwieczorkiem) i ogólna.
Szkoła Podstawowa w Bełcznie będzie miała 9 oddziałów i 151 uczniów (w tym jedna klasa "O"). W klasie I będzie 10 dzieci, w klasie VIII - 17. Pracowników pedagogicznych zatrudni się 14. W soboty będzie działać świetlica terapeutyczna (ze śniadaniem). Warto dodać, że we wszystkich szkołach łobeskich są stołówki, z których za opłatą może korzystać każde dziecko. Dowożonych do szkół (przede wszystkim do SP 1) i "zerówek" będzie około 500 dzieci W przedszkolach miejskich będzie w br. 8 oddziałów "zerówkowych", do których będzie chodzić 183 dzieci z miasta i dowożonych z całej gminy poza tymi, które będą chodzić do szkoły w Bełcznie (21). W sumie będzie w "zerówkach" 204 dzieci. Co wynika z tych liczb? To, że dość wyraźnie i systematycznie maleje ilość dzieci w naszych szkołach. Jeśli od września 1998 roku do klas VIII będzie chodzić do wszystkich szkół podstawowych (Łobez i Bełczna) 321 dzieci, to do klas I już tylko 221, a do "zerówek" 204. Można stwierdzić zatem, i jest to prognoza wyjątkowo optymistyczna, że w klasach VIII w roku 2006 będzie ich akurat tyle, ile jest ich w dzisiejszych zerówkach. Czyli o ponad 1/3 mniej. Taka jest nasza rzeczywistość demograficzna. Czy jest to dobrze, czy źle? Pytań możnaby przy tej okazji postawić wiele - na pewno jednak odpowiedzi na nie dostaniemy właśnie za osiem lat. RED.

Wiadomości wędkarskie

Mistrzostwa okręgu
Nasza drużyna w składzie: kol. Janeczka Łukasik, Jarek Orzechowski i Marcin Grzyśka zajęła drużynowo IV miejsce w województwie, co jest olbrzymim sukcesem, gdy się weźmie pod uwagę odmłodzenie drużyny. Liczymy na dalsze sukcesy. Natomiast kol. Ewa Marszałek (reprezentantka naszego koła i reprezentantka kadry okręgu zajęła indywidualnie IV miejsce, co jest również bardzo dużym osiągnięciem. Liczymy na dalsze sukcesy kol. Ewy i życzymy jej zdobycia mistrzostwa okręgu i w kolejności mistrzostwa Polski.

Konflikt zażegnany
Jak wiadomo kolegom wędkarzom od dłuższego czasu istniał konflikt między komendantem Społecznej Straży Rybackiej i jego zastępcą, a Zarządem Koła "Karaś". Z dniem 15.06. br. został on zażegnany poprzez przeanalizowanie sprawy przez Okręgową Komisję Rewizyjną PZW, która wnioskuje o:
- reaktywowanie grupy Społecznych Strażników Rybackich, członków Koła PZW "Karaś" w Łobzie i powołanie z tej grupy zastępcy komendanta rejonowego SSR do kontaktów z obecnym komendantem rejonowym SSR w Łobzie kol. Stanisławem Puchalskim;
- równocześnie Okręgowa Komisja Rewizyjna przy ZO PZW zobowiązuje się do przeprowadzania co trzy miesiące kontroli działalności SSR rejonu łobeskiego oraz Koła PZW "Karaś" w Łobzie.
1. Kom. Woj. SSR przy ZO PZW w Szczecinie zbierze w trybie natychmiastowym wszelkie kwitariusze "kasa przyjmie", którymi nieprawnie posługiwali się strażnicy SSR w okręgu szczecińskim.
2. Kom. Woj. SSR w porozumieniu z gł. księgową ZO PZW w Szczecinie opracuje zasady finansowania i rozliczania się komendantów rejonowych SSR ze środków finansowych przekazanych przez ZO PZW w Szczecinie na działalność SSR.
3. Środki finansowe przekazane przez zarządy kół PZW na działalność SSR powinny być rozliczane z władzami danego koła.
4. Prezes koła, które zebrało środki finansowe na działalność SSR w porozumieniu z kom. rej. SSR opracowuje plan celowości wydatkowania w/w środków.
5. Zaznaczenie wyraźnie w nowo powstałym Regulaminie SSR uprawnienia strażników SSR do: KONTROLOWANIA TOREB, POLECAKÓW, SAMOCHODÓW ITP. i zapisanie tych uprawnień w legitymacjach strażników.
6. Środki finansowe od sponsorów i osób prywatnych przekazane na działalność SSR powinny być wpłacane na konto koła w danym terenie i rozliczone zgodnie z przeznaczeniem.
7. Prezesi kół powinni bardzo wnikliwie i z odpowiednią rekomendacją (na piśmie) rozpatrywać kandydatury na SSR w kole i w rejonie.
8. Zobowiązanie kom.rej. SSR do przeprowadzenia wraz z każdorazową zmianą przepisów i innych zarządzeń - szkoleń członków SSR.
9. Okręgowa Komisja Rewizyjna przy ZO PZW w Szczecinie zaleca stosowanie się Kom. Woj. SSR do przestrzegania Regulaminu SSR, a w szczególności do III pp 4.
10. Kom. Woj. SSR ustali w trybie pilnym sposób postępowania z zabezpieczonymi przez członków SSR przedmiotami do połowu ryb na wodach różnych właścicieli.
Przewodniczący Okr.Kom.Rewizyjnej w Szczecinie - Henryk Piłat

Uważać w Cieszynie

20 lipca o godzinie 16`33 nasze pogotowie ratunkowe odebrało zgłoszenie o tragicznym wypadku, do jakiego doszło na ruchliwym w lecie skrzyżowaniu drogi do Cieszyna z torem kolejowym relacji Szczecin - Gdańsk. Droga ta jest w Łobzie powszechnie znana, bo jadąc nad popularne jezioro w Cieszynie właśnie w nią skręcamy w prawo z szosy głównej i pokonujemy na tej trasie leżący w wykopie tor. O godzinie 16`35 karetki pogotowia z Łobza były już w drodze. Wypadek był wyjątkowo tragiczny. Pod pociąg towarowy dostał się na tym przejeździe samochód osobowy. Kierująca samochodem kobieta doznała wprawdzie "tylko" złamania nogi i żeber, ale na miejscu zginęło jej dziecko i matka. Osoby te, zamieszkałe w Szczecinie, były w Cieszynie na wczasach. Wypadki drogowe zdarzają się wszędzie, bo ruch samochodowy nasila się i z różnych technicznych i ludzkich względów nie można ich wykluczyć. Istniej nawet coś takiego jak statystyczna średnia wypadków na drogach. Niemniej ostatnie tragiczne zdarzenie w Cieszynie jest smutnym ostrzeżeniem. Uwaga, mieszkańcy Łobza często przejeżdżający tamtędy! Na tym szczególnie niebezpiecznym przejeździe, jak informuje nas st. aspirant Tadeusz Rokosz z łobeskiej Komendy Policji, w ostatnich czasach doszło do trzech innych wypadków może mniej tragicznych, ale o podobnym charakterze. Na przykład swego czasu pod koła pociągu osobowego dostał się tam samochód, który zgasł na torze. Na szczęście kierującej nim kobiecie i jej rodzinie udało się uciec. Samochód został zmiażdżony. 15.08.96 r. pod pociąg osobowy dostał się tam z takiej samej przyczyny kierujący samochodem Wiesław A. z Tych - i on i towarzyszące mu osoby zdążyli uciec. Z kolei 5 czerwca br. kierujący samochodem Hyundai Piotr G. ze Słupska dostał się pod koła nadjeżdżającej drezyny i doznał poważnych obrażeń. Na przejeździe tym poza znakami "stopu" nie ma żadnej innej sygnalizacji ani zabezpieczeń. Widoczność jest tam bardzo słaba, tor znajduje się w zagłębieniu, wjeżdża się na niego "z górki" na jedynce i rzeczywiście może się zdarzyć, że niektóre samochody prowadzone bardzo ostrożnie mogą tam gasnąć, a być może kierowcy znak "stopu" po prostu ignorują, tłumacząc się później tym, że samochody im zgasły. A nadjeżdżające pociągi nie wybierają. Charakterystyczne jest to, że wypadkom ulegają przyjezdni, wczasowicze, którzy miejscowych zagrożeń nie znają. Na dodatek przed ostatnim tragicznym wypadkiem znaki "stopu" zostały zerwane, zdewastowane. Nawet, jak się dowiadujemy, po ostatnim wypadku PKP nie przewiduje w tym miejscu żadnej innej sygnalizacji poza tą, która tam już jest. Nie ma mowy o założeniu tam szlabanów. Praktycznie w wypadkach takich, jakie miały ostatnio miejsce w Cieszynie - PKP wygrywa zawsze, winni są kierowcy, bo przy przejeździe przez każdy tor, a szczególnie tak uczęszczanej linii jak szybka elektryczna magistrala przebiegająca obok Cieszyna powinni zachować wyjątkową ostrożność, co można zawsze udowodnić na ich niekorzyść. Tymczasem ludzie giną. Czy można takim wypadkom zapobiec? Trzeba to zrobić. To nie jakiś pech działa w tym Cieszynie - potrzebny tam jest albo bezkolizyjny przejazd - jeśli ten teren ma odegrać w przyszłym powiecie rolę turystycznego zagłębia, albo póki co solidniejsza i podwójnie zabezpieczająca to miejsce sygnalizacja chociażby świetlna poza tradycyjnym "stopem". RED.

Informacja o działalności Zarządu Miasta i Gminy w Łobzie za lata 1994 - 98 (II kadencja)

Wysoka Rado! 26 lipca 1994 roku Rada Miejska wybrała Zarząd Gminy i Miasta w składzie: Jan Szafran - przewodniczący, Elżbieta Kobiałka - zast. przewodniczącego i Michał Bas, Tadeusz Jóźwiak, Ignacy Majchrowicz, Eugeniusz Szymoniak i Mariusz Wijatyk - członkowie. Zarząd w niezmienionym składzie pracuje do dnia dzisiejszego. Na każdej sesji Rady Zarząd przekazywał radnym szczegółowe informacje o swojej działalności. W czasie swojej kadencji odbył on 172 posiedzenia i podjął 458 uchwał, które dotyczyły: a) spraw organizacyjnych /powoływania komisji do zadań problemowych, zarządzania wyborów do samorządu mieszkańców, powoływania i odwoływania kierowników jednostek podległych, udzielania pełnomocnictw dla kierowników jednostek podległych do działania w imieniu gminy, ustanowienia likwidatora komunalnych przedsiębiorstw w celu ich reorganizacji, określenia wykonywania w gminie ustawy o zamówieniach publicznych/; b) spraw finansowych: /wprowadzania zmian do budżetu gminy, ustalania planów finansowych gminy i miasta, zwiększania limitu wynagrodzeń dla zakładów budżetowych, lokowania środków finansowych na rachunku lokat terminowych, ustalania układu wykonawczego budżetu gminy, zatwierdzania planów finansowych jednostek podległych/; c) spraw z zakresu gospodarki komunalnej i mieszkaniowej: /ustalania zasad korzystania z targowiska miejskiego, ustanowienia pełnomocnika do reprezentowania upadłego KPRB w Łobzie, ustalenie najniższej stawki opłat do negocjacji za korzystanie z cmentarzy oraz umieszczania reklam na terenie gminy, przeprowadzenie reorganizacji ZGKiM w Łobzie, postawienie w stan likwidacji PEC-u w celu jego przekształcenia, wyposażenie ZEC-u w majątek trwały i obrotowy/; d) spraw z zakresu gospodarki gruntami: /ogłaszanie przetargów na zbycie lub dzierżawę nieruchomości w gminie i mieście, wyrażanie zgody na nieodpłatne przejmowanie nieruchomości na mienie gminne, wyznaczanie do zbycia lub dzierżawy nieruchomości w mieście i gminie, przeprowadzanie negocjacji na zbycie lub dzierżawę nieruchomości w mieście i gminie, ustalanie zasad pobierania czynszów za dzierżawę gruntów nierolniczych oddanych w celu racjonalnego ich wykorzystania, wyrażenie zgody na przekazanie w administrowanie przez ZGKiM lokali mieszkalnych przejętych przez gminę, określenie formy zbycia nieruchomości gruntowych, wyposażenie ZEC-u w nieruchomości niezbędne do jego działania, określenie kosztów przygotowania do sprzedaży nieruchomości w drodze bezprzetargowej; e) spraw z zakresu oświaty: /przeprowadzenie konkursu na dyrektora szkoły, przeprowadzenie postępowania likwidacyjnego szkół filialnych w Karwowie, Zagórzycach, Wysiedlu i Prusinowie, ustalenie zasad i kryteriów zwiększania stawek wynagrodzenia zasadniczego dla dyrektorów szkół i przedszkoli/. Zarząd skoncentrował szczególną uwagę na rozwoju gospodarczym gminy i doprowadził w trakcie swojej kadencji do wykonania następujących inwestycji i remontów kapitalnych: 1) oczyszczalni ścieków : /ponowne rozpoczęcie i dokończenie robót budowlanych po dwóch latach przestoju, drugostronne zasilenie energią elektryczną, montaż aparatury, rozruch technologiczny/; 2) kanalizacji sanitarnej w mieście: /adaptacja osadnika Imhoffa na przepompownie ścieków na ul. Segala, przepompownia ścieków na ul. Bocznej wraz rurociągiem tłocznym i grawitacyjnym, pompownia ścieków na ul. Słonecznej wraz z rurociągiem tłocznym i grawitacyjnym, kanalizacje na ul. Podgórnej, Kopernika, Konopnickiej, Wojska Polskiego (955 metrów bież.), H. Sawickiej, Wojcelskiej, Krasickiego, Dubois, Magazynowej, Drawskiej, Kolejowej, Kraszewskiego i Segala; 3) dokończenia budowy gmachu na ul. Wybickiego i zagospodarowania otoczenia; 4) uzbrojenia terenów Osiedla Pomorskiego: /drugostronne zasilanie - 416 mb., kanalizacja deszczowa, odwodnienie ul. Czcibora; 5) budowy sieci wodociągowej Poradz-Klępnica: /sieć wodociągowa 4500 mb., modernizacja hydroforni w Poradzu; 6) kapitalnych remontów hydroforni w Rożnowie, Zajezierzu, Suliszewicach, Rynowie, Wysiedlu i Mesznem, naprawy sieci wodociągowej Meszne-Zachełmie i Unimie-Dobieszewo; 7) remontu obiektów straży pożarnej: /remont strażnicy w Poradzu, basenu w Poradzu i ogrodzenia basenu w Suliszewicach; 8) rozbudowy Szkoły Podstawowej nr 2: /zakończenie robót ogólnobudowlanych, sieci zewnętrzne, roboty wykończeniowe, sieć ciepłownicza; 9) dorocznych bieżących remontów i napraw w szkołach podstawowych, mimo że nie były to zadania gminne; 10) budowy łapacza piasku na ul. Słowackiego; 11) rozbudowy miejskiej sieci gazociągowej na ulicach Mickiewicza, Niepodległości, Budowlanej, Murarskiej, Głowackiego, Kościuszki, Szkolnej, Waryńskiego, Okopowej, Magazynowej, Wojcelskiej, Dubois, Ogrodowej, Komuny Paryskiej, Siewnej, Węgorzyńskiej, Łąkowej, Odznodze Węgorzyńskiej, Strumykowej, Podgórnej, Bocznej, Przyrzecznej, Kościelnej, Bema, Browarnej, Placu Spółdzielców, Kolejowej, Murarskiej, Armii Czerwonej w kierunku Osiedla Pomorskiego w sumie 14137 mb. rur i 371 przyłączy/; 12) adaptacji przedszkola na Os. Sawickiej na Dzienny Dom Samopomocy; 13) remontu sanitariatów na stadionie miejskim /glazura, terakota, roboty malarskie, wymiana drzwi, drenaż odwadniający boisko boczne i bieżnię, odwodnienie drogi dojazdowej do stadionu, założenie siatki wokół kortów i boiska asfaltowego/; 14) wykonania węzłów i przyłączy cieplnych w Szkołach Podstawowych 1 i 2 oraz w budynku Urzędu. W zakresie gospodarki komunalnej, mieszkaniowej i drogownictwa wykonano nowe nawierzchnie ulic i część chodników na ulicach: Chopina, Kopernika, Murarskiej, Niegrzebi, Mickiewicza, Segala, Wybickiego, Komuny Paryskiej, Krasickiego, Krótkiej, Kościuszki łącznie z zatoczkami postojowymi; wyłożono polbrukiem ulice w centrum miasta; wybudowano rondo komunikacyjne na ul.Obr. Stalingradu; rok rocznie wykonywano cząstkowe remonty jezdni i ich oznakowanie; założono 2 ha nowych trawników; zmodernizowano i wymieniono urządzenia na placu zabaw; ustawiono w mieście nowe kosze uliczne i kontenery na makulaturę; ustawiono nowe ławki na ul. Niepodległości, pl. 3 Marca i placu Lotników; wyremontowano kaplicę na cmentarzu; wykonano oświetlenie uliczne w Suliszewicach, Rynowie, Grabowie i Budziszczu; rozbudowano oświetlenie na ul.Strumykowej, Drawskiej, przejściu przez park na Bema, Spokojnej, przy garażach na Bocznej, w Świętoborcu, skwerze przy Urzędzie; zakupiono i zamontowano w mieście i gminie oprawy sodowe zmniejszające zużycie energii i wprowadzono nowy system oświetlenia na głównych ciągach. Na wniosek Rady Miejskiej zreorganizowano Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej tworząc dwie spółki: odpowiedzialną za dostawy wody w mieście i gminie i odprowadzanie ścieków (PWiK) oraz odpowiedzialną za wywóz śmieci, utrzymanie czystości w mieście, utrzymanie zieleni i administrowanie cmentarzem (PUK). Gmina przejęła też Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej - obecny ZEC. W zakresie gospodarki gruntami i ochrony środowiska wykonano i praktycznie zakończono ( 98%) niewidoczną dla przeciętnego obywatela mrówczą pracę przejmując w zasoby mienia komunalnego kilku zlikwidowanych zakładów przemysłowych, kilkadziesiąt mieszkań po nich, hydrofornie wiejskie, świetlice wiejskie, remizy strażackie, wielką kotłownię po PZZ , 52 ha gruntów od AWRSP za zaległe podatki, wiele niezabudowanych działek. Z mocy prawa na podstawie decyzji wojewody przejęto i skomunalizowano grunty przeznaczone na działalność komunalną , grunty będące w użytkowaniu spółdzielni, zieleńce, drogi i szkoły podstawowe - razem 246 ha. Uwłaszczono równocześnie działające w mieście spółdzielnie i Pracownicze Ogrody Działkowe. Z przejętych na mienie komunalne nieruchomości sprzedano na własność i we wieczyste użytkowanie 223 lokale mieszkalne, 63 działki z garażami, 28 działek rekreacyjnych, 65 działek zabudowanych i przeznaczonych pod zabudowę, 7 lokali w budynku na ul. Wybickiego oraz 2 gospodarstwa rolne. Wspólnie ze społeczeństwem miasta i gminy przez kolejne 3 lata organizowano akcję "Sprzątanie świata". Zasadzono 13 tys. szt. drzew i krzewów ozdobnych, zlikwidowano większość dzikich wysypisk śmieci i wywieziono z nich 1330 m/3 śmieci. Gmina w 1997 roku zajęła I miejsce w konkursie na najbardziej ekologiczną gminę w województwie i dostała nagrodę w wysokości 200 tys. złotych. W zakresie spraw społecznych gmina przejęła w 1996 roku szkoły podstawowe jako zadanie własne i w związku z tym zwiększyły się jej obowiązki i wydatki. Nie udało się jednak ze względów ekonomicznych, demograficznych i dydaktycznych utrzymać szkół podstawowych w Karwowie, Zagórzycach, Wysiedlu i w Prusinowie. Wyremontowano też świetlice wiejskie w Grabowie i Zagórzycach. W wyniku zmiany ustawy o wychowaniu w trzeźwości gmina uzyskała fundusze z wydawanych zezwoleń na handel napojami alkoholowymi. Pozwoliło to na zatrudnienie w 1997 r. terapeutki od uzależnień alkoholowych, uruchomienie w 1998 r. przy szkołach podstawowych świetlic terapeutycznych dla dzieci z rodzin z problemem alkoholowym oraz objęcie programem profilaktycznym "II elementarz czyli program 7 kroków" - 575 uczniów klas VII - VIII, 139 nauczycieli i 170 rodziców. Uzyskane fundusze pozwoliły też na wspieranie wielu miejscowych organizacji, imprez, konkursów, które programowo zajmowały się propagowaniem trzeźwości i zdrowego stylu życia. Wsparcie z tego funduszu otrzymywał także klub sportowy "Światowid", który w ogóle finansowany jest z budżetu gminy. Promocją gminy zajmował się 8-osobowy zespół do spraw kontaktów z zagranicą, w skład którego wchodzili radni i członkowie Zarządu. Nawiązano kontakty z gminą Affing w Bawarii i gminą Svalov w Szwecji oraz kontynuowano współpracę z Heimatgemeinschaft der Labeser z Hannoweru, organizacją zrzeszającą byłych mieszkańców Łobza. Współpraca ta miała wymiar praktyczny - Niemcy popierali nasze wnioski o fundusze z Fundacji Polsko-Niemieckiej (pieniądze dostał szpital w Resku i parafia rzymsko-katolicka w Łobzie na odbudowę kościoła w Strzmielach i remont kościoła w Wysiedlu). Spodziewane są w Łobzie delegacje młodzieży ze wspomnianych gmin. Dla promocji gminy wydano i upowszechniono szeroko w bieżącej kadencji 3 foldery popularyzujące nasz region i kilka edycji widokówek miasta i gminy. Nie bez znaczenia dla tej działalności są odbywające się w Łobzie od kilku lat imprezy o charakterze ponadregionalnym takie jak "Majowe spotkania orkiestr dętych", "Łobeskie spotkania sprawnych inaczej - Święto Radości", "Spotkania chórów kombatanckich". Bardzo popularne wśród młodzieży nie tylko miejscowej, ale i ościennych gmin, są koncerty rockowe, gromadzące tysiące słuchaczy. Hasło "Łobez" znalazło się też w Internecie i budzi nadspodziewany odzew. Jednym z najpoważniejszych problemów, z jakim musiał się borykać Zarząd, było i nadal pozostaje bezrobocie. Wprawdzie spadło ono w gminie w ostatnich 4 latach z 32% do 22%, to jednak ciągle nie jest to stan zadawalający. Bez odpowiednie polityki państwa Zarząd nie jest sam w stanie przeciwdziałać bezrobociu na wsi. Działania Zarządu w łagodzeniu skutków bezrobocia miało charakter wszechstronny. I tak np. udzielano pomocy miejscowym zakładom pracy łagodząc im zobowiązania podatkowe wobec gminy w postaci przesuwania terminów płatności podatków, umarzanie odsetek i (wyjątkowo) umarzanie rat. Działania te miały na celu umożliwienie zakładom przezwyciężanie trudności i utrzymanie miejsc pracy. Celowi temu służy też stosowanie ulg w podatku od nieruchomości wobec przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy, jak również stosowanie różnych preferencji przez Rejonowy Urząd Pracy, z którym Urząd współpracuje na bieżąco. Rok rocznie udawało się w mieście organizować roboty publiczne, które też częściowo łagodziły bezrobocie (w roku 1997 dla 50 osób, w 1998 dla 60 osób) i pozwoliły wykonać w mieście wiele prac modernizacyjnych i podnoszących jego estetykę bez angażowania środków z budżetu gminnego. W 1997 roku po odbyciu wielu negocjacji z różnymi potencjalnymi inwestorami do skutku doszło uruchomienie firmy "Rivaal" oraz utworzenie nowej szwalni - firmy "Textile Embroidery". Umożliwiono też firmie "Bode" dokupienie nieruchomości, co pozwoliło jej na dodatkowe zatrudnienie 160 osób. Z dużym optymizmem prowadzi Zarząd pertraktacje z firmą "Drutpol", która chce zagospodarować część majątku "Prokomu" i zatrudnić minimum 100 osób w drugim półroczu bieżącego roku. Wysoka Rado! Z inicjatywy władz lokalnych udało się (po wielu latach starań) poszerzyć Sąd Rejonowy w Łobzie o Wydział Rodzinny i dla Nieletnich, co bardzo ułatwiło pracę prokuraturze i policji i zmniejszyło uciążliwość dojazdów do Gryfic. Prowadzimy obecnie negocjacje w celu jak najszybszego uruchomienia w Łobzie Wydziału Ksiąg Wieczystych. Prowadziliśmy też usilne działania dla utrzymania 4-oddziałowego szpitala w Resku, które zakończyły się sukcesem. W tej chwili Zarząd czyni usilne starania, aby zdobyć fundusze na jego wyposażenie. Od dwóch lat, kiedy Rada Miejska ( w 1996 roku) jednogłośnie wyraziła wolę organizacji w Łobzie powiatu, prowadziliśmy wiele działań (z pomocą życzliwych posłów), aby tak się stało. Od roku wiadomo, że Łobez we wszystkich projektach rządowych i na wszystkich mapach figuruje jako siedziba powiatu. inż. Jan Szafran - przewodniczący Zarządu Miasta i Gminy

Żniwa - ciągle kłopoty

A już wydawało się, że tegoroczne żniwa nareszcie i chociaż raz spełnią odwieczne marzenia także i łobeskich rolników o tym, że przejdą one bez kłopotów i dadzą im satysfakcję, na jaką za swoją najczęściej niewdzięczną pracę zasługują. Wszystko na to wskazywało - i łagodna zima, ciepła i wilgotna wiosna, dobry stan zasiewów i czerwcowe prognozy dotyczące plonów. Także zapowiedziane przez rząd dopłaty wyrównawcze, które będą płacić w tym roku na granicy importerzy taniego zboża z zachodu dawały nadzieję, że rok 1998 będzie w rolnictwie pomyślny. To w tej chwili bardzo ważne czynniki, ponieważ, jak to powszechnie wiadomo, w naszym gminnym rolnictwie decydującą rolę odgrywa produkcja zbożowa. Zasiano zbożami w gminie sporo (6350 ha). Powierzchnia ugorów z roku na rok maleje. Zmieniła się też korzystnie struktura zasiewów. Najwięcej zasiano pszenicy (2760 ha), zmniejszyła się popularność żyta (1350 ha) i owsa (tylko 520 ha), wraca do łask jęczmień (1020 ha), pojawia się pszenżyto (450 ha), mniejsze znaczenie, a szkoda, odgrywają rośliny strączkowe na poszukiwane ziarno, sporo zasiano rzepaku (900 ha), mało zasadzono ziemniaków (tylko 208 ha), ale to osobny problem - poruszamy ten temat w artykule " " Czerwcowe prognozy dotyczące plonów były wyjątkowo optymistyczne. Spodziewano się średnich plonów zbóż w wysokości 32,1 q z hektara, co jak na nasze warunki glebowe i metody uprawy byłoby wynikiem całkiem przyzwoitym. Zagospodarowanie tego wszystkiego czyli sprzedanie po przyzwoitych i satysfakcjonujących rolników cenach (bagatela ponad 30 tysięcy ton surowca) - to właśnie byłoby to, na co od dawna z nadzieją czekają. Wprawdzie Zarząd Gminy nie ma zupełnie wpływu na politykę rolną, a samo rolnictwo podlega teoretycznie prawom gospodarki rynkowej, niemniej w dniu 26 czerwca br. burmistrz J. Szafran zaprosił do Urzędu Gminy sołtysów, przedstawicieli Izby Rolniczej, dużych dzierżawców, a przede wszystkim, dyrektorów i właścicieli firm skupujących płody rolne oraz banków, by przynajmniej informacja na temat tego, czego rolnicy mogą się spodziewać w bieżącym roku, na kogo i na co liczyć, jak planować zapowiadające się dobrze żniwa - była pełna. I tu właśnie wyszło przysłowiowe szydło z worka. Żadnych cudów w bieżącym roku nie mogą się rolnicy spodziewać. Już pierwsza wypowiedź przedstawiciela Agencji Rynku Rolnego, najważniejszej państwowej instytucji, której celem jest łagodzenie kłopotów występujących w rolnictwie w postaci między innymi interwencyjnego skupu zbóż, wzbudziła nieufność rolników. Jej przedstawiciel ze Szczecina M. Surma stwierdził bowiem, że jego instytucja przygotowała wprawdzie program skupu interwencyjnego, który zakłada skup poprzez różne firmy w naszym województwie 200 tys. ton pszenicy i 60 tys. ton żyta, ale projekt ten nie jest jeszcze zatwierdzony i nieznane są ceny. Nie wiadomo też, czy instytucje skupowe dostaną odpowiednie kredyty. Czyli - stwierdzili rolnicy - nic nie jest wiadome. Opłaty wyrównawcze na granicy będą funkcjonowały dopiero od sierpnia - teraz można nadal wwozić ziarno z zachodu, skąd upłynnia się zapasy i zapycha nimi Polskę. Trochę poprawiły atmosferę spotkania wypowiedzi przedstawicieli miejscowych firm prowadzących skup zboża i deklarujących możliwości sporych zakupów, którzy jednak też nie "puścili pary" na temat cen. Zadecyduje rynek - twierdzili. Np. prezes Central Soyi M. Płóciennik zapewnił, że ma sporo miejsca w elewatorze (który zapełniony jest dzisiaj w 50%) i sukcesywnie jest w stanie zakupić ponad 25 tys. ton ziarna oprócz owsa. Niemniej musi uwzględnić także interesy nie tylko rolników miejscowych, ale i tych z dalszych okolic, szczególnie dużych producentów, którzy kupują u niego większe ilości paszy. Central Soya, niestety, będzie przestrzegać wysokich wymagań jakościowych, takich samych jak w roku ubiegłym i nie będzie prowadziła suszenia zbóż. Skup będzie prowadzony od godz. 6`oo do 22`oo, a jak zajdzie potrzeba, to także w soboty i w niedziele. Z kolei T. Jóźwiak (spółka "Bejt") zakupi w czasie żniw 500 ton ziarna i nieco owsa od drobnych producentów i też nie jest to jego ostatnie słowo. Centrala Nasienna skupi 700 ton pszenicy konsumpcyjnej i 800 ton żyta na zlecenie Agencji Rynku Rolnego, owsa nie będzie przyjmowała. Zatem na pierwszy rzut oka od biedy to, co się urodzi na łobeskich polach, może się znaleźć w czasie żniw w miejscowych magazynach, bo są w nich rezerwy miejsca. Np. sama Centrala Nasienna może zmagazynować 3000 ton. Jednak na podstawowe pytanie - za ile, a także w jakich terminach dostaną oni zapłatę za dostawy - rolnicy dostali odpowiedzi wymijające. Wiadomo też, że wymagania jakościowe będą coraz wyższe, że kupcy będą tak kalkulować ceny, żeby wyjść na swoje i zarobić. Kiedy ten numer "Łobeziaka" znajdzie się w rękach czytelników, będzie już też wiadome, na ile sprawdziły się prognozy z czerwca przewidujące dobre urodzaje. Przecież, nie daj Boże, zdarzą się mokre żniwa i wilgotne ziarno będzie miało niską cenę. Rolnicy nie mają suszarni i będą się wtedy musieli zgodzić na obniżanie ceny "za wilgotność", zaś ryzyko przechowywania w domu mokrego ziarna i czekanie na koniunkturę w zimie czy na wiosnę jest olbrzymie. Wychodziłem z tej skądinąd potrzebnej narady z mieszanymi uczuciami. Doprawdy ciągle trudno być rolnikiem w Polsce, pewnie nawet trudniej i ryzykowniej niż kiedykolwiek. Ciągle jest to przysłowiowa fabryka bez dachu, której produkcja jest uzależniona od kaprysów przyrody i przypadków, których przewidzieć się nie da. Na dodatek - i jest to specyfika polska - polski rynek rolny działa na zasadzie wolnej gry rynkowej, podczas gdy w krajach zachodnich jest on regulowany, a rolnicy są bronieni dotacjami, zaś produkcja rolna jest tam w dużej mierze planowana. Ubolewać też należy nad tym, że rolnictwo łobeskie stało się monokulturowe. Jeśli taki będzie miało charakter w przyszłości, to nie wróży to dobrze rozwiązywaniu problemów społecznych, jakie narosły na naszej wsi w wyniku likwidacji pegeerów. W. Bajerowicz

Z żałobnej karty


1. Tadeusz Zgórski 25.02.1928 - 28.06.1998
2. Stanisław Werbowicz 20.11.1936 - 28.06 - " -
3. Edward Kluczka 25.07.1963 - 29.06 - " -
4. Jarosław Błażejowski 26.07.1943 - 02.07 - " -
5. Stefania Załużna 31.07.1904 - 06.07 - " - (WB)