Luty 2001(numer 110)

 


Spis treści: 
Od redakcji
Barwy klubowe
Co z powiatem?
Gadka dziadka
Na dobry początek
Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham......?
Łobeziak w internecie
Chociaż trochę słodyczy
Choinka dla dzieci w Zagórzycach
Dotacje
Izba Gospodarcza aktywizuje się
'Karasiowe' wybory
Kronika policyjna
Kolejny udany popis
Łobeski SLD ma kłopoty
Niezależni ostro protestują!
Opłatek u niewidomych
Opłatek u Sybiraków
Osiągnięcia ZSG w Łobzie, dawnej SP 3
PCK dziękuje
Sylwestrowy bieg po zdrowie
Wielka Orkiestra ciszej
Spotkania i wycieczki
Podziękowanie z Suliszewic
Potrzebna inicjatywa
Problemy łobeskiego gimnazjum
Przedszkolaki balują
Puszek mniej - Ziemi lżej
Rowery do odbioru
SPO-1 KBO wraca do życia
Ze starej książki dochodzeń
Z żałobnej karty


Od redakcji


Przykro nam, że od tego numeru musimy podnieść cenę naszego pisma do dwóch złotych, za co przepraszamy naszych Czytelników z nadzieją, że zechcą nas mimo wszystko brać do rąk. Przyczyna tej decyzji jest prosta - od szesnastu miesięcy cena "Łobeziaka" była taka sama, tymczasem wszystko wokół nas drożało. Nasze koszty własne też bardzo wzrosły. Nie jest to decyzja, która przyszła nam łatwo, bo zdajemy sobie sprawę z tego, ze kondycja licznych naszych czytelników nie jest najlepsza, że coraz większym problemem jest dla wielu z nich związać koniec z końcem. Niemniej chcielibyśmy się jeszcze jakiś czas utrzymać się "przy głosie" , żeby w Łobzie nie zapanował monopol na "jedynie słuszne" wiadomości. A jest w naszej gminie ciągle, a może nawet coraz więcej wiele spraw , które wymagają dyskusji, tym bardziej w czasach, w których na wszystko naprawdę braknie środków i trzeba się pilnie przyglądać każdej publicznej złotówce i każdej decyzji wydawanej przez władze w imieniu płacącego podatki społeczeństwa. Idzie nam też o to, żeby relacjonować, co i jak się dzieje w komisjach i na sesjach Rady Miejskiej. Czy nam się to uda dalej - to już zależy głównie od życzliwego wsparcia z Waszej strony, nasi Czytelnicy. Wkroczyliśmy w dziesiąty rok naszego istnienia, dlatego nieskromnie wydaje się nam, że do tej pory nam się to udawało, skoro nas tak długo ścierpieliście.

W tym numerze poruszamy bolesną sprawę odbudowy powiatu w Łobzie. Nie przedstawia się ona dobrze z różnych powodów - najważniejszy jest chyba ten, że nie potraktowano nas sprawiedliwie przy wewnętrznej rządowej licytacji takich samych kilkudziesięciu kandydatów do powiatowego awansu i że teraz władze nie mają, zajęte rozwiązywaniem gardłowych dla siebie problemów - "głowy" do zajmowania się Łobzem. A przecież zarzekały się one swego czasu, że biorą tę władzę, żeby się nią podzielić z ludźmi. Są to dzisiaj bardzo zdewaluowane obietnice, których zresztą nie szczędzi się nam do dzisiaj.

W tych warunkach cieszy wszystko, co świadczy o tym, że nasi ludzie nie załamali się całkiem w tych okolicznościach, w jakich przyszło nam żyć, starają się jednoczyć, radzić sobie, pomagać i upiększać trudną codzienność. W styczniu wzięliśmy udział w kilku imprezach noworocznych organizowanych a to przez Sybiraków, emerytów, niewidomych, a to przez różnych społeczników dla dzieci zarówno w mieście jak i na wsiach. Dlatego w tym numerze tak dużo relacji z takich potrzebnych świątecznych opłatkowych i choinkowych spotkań. Bez czekania na "odgórne" polecenia ludzie spotykają się, organizują się i stać ich chociaż od święta na uśmiech i bezinteresowność. Godna pochwały jest też pomoc, jakiej doznają oni od różnych miejscowych dobrodziejów, którzy nieraz hojnie wspierają tych biedniejszych. A jest, niestety, komu pomagać. Aż trudno sobie wyobrazić, jaką radość można dzisiaj sprawić niektórym dzieciom pączkiem czy torebką słodyczy.

Bo jednak obszary niedostatku powiększają się. Coraz gorzej wygląda i żyje bezrobotna łobeska wieś. Doprawdy ludzie wykazują u nas dużo cierpliwości, chociaż coraz częściej pytają - jak długo jeszcze i co dalej.
Redakcja

Barwy klubowe


Ale się znowu porobiło! Właściwie to nie ma się z czego smucić, ale raczej z wyrozumiałością i politowaniem pokiwać głową nad tą przyziemną szamotaniną, jaką właśnie możemy obserwować w związku z nadchodzącym sezonem politycznym (w roku bieżącym będą to wybory parlamentarne). Szamotanina ta przypomina zupełnie to, co się dzieje przed inauguracją różnych rozgrywek w sporcie, a co nazywane jest pompatycznie w tym środowisku "zmianą barw klubowych", czemu towarzyszy przymrużenie oka, bo przecież nawet dziecko wie, że w tym czasie obywa się najzwyczajniejszy handel ludźmi, w którym oni także jako strona uczestniczą, a z czym nic wspólnego nie ma jakiś sztandar, jakieś "barwy klubowe", ojczyzna czy jakieś inne uczucia wyższego rzędu. Idzie przecież tylko o pieniądze, o to, kto da więcej za zawodników i zawodnikom, kto kogo przelicytuje, kto komu poderwie lepszych graczy, żeby potem odnosić sukcesy i oczywiście na tym zarobić.

I tak się właśnie dzieje na dniach z polskim życiem politycznym od momentu wyborów prezydenckich, kiedy to społeczeństwo przy pomocy kartek wyborczych wyraziło jasno swój pogląd na temat swojej aktualnej władzy. Wyszło na jaw mianowicie to, że ma ono tej władzy serdecznie dosyć i zagłosowało na lewicowego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, co w perspektywie mogło wróżyć tylko jednym - powtórzeniem się takiej sytuacji w jesiennych wyborach parlamentarnych. Powstał problem wśród elity obecnej władzy - co z tej klęski uratować. No i Unia Wolności opuściła rząd tak, jak się chyłkiem opuszcza tonący statek, co społeczeństwo miało prawdopodobnie odczytać jako dowód szlachetności tej partii, która jakoby w ten sposób protestowała przeciwko AWS-owi i jego polityce. Tymczasem był to pozór, bo szło przecież o to, żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność za dwa lata wspólnych koalicyjnych i nieudanych rządów, wybielić się w opinii publicznej, żeby zatrzeć za sobą ślady, ocalić resztki wiarygodności. I byłoby się to mimo wszystko udało, gdyby nie pojawił się na horyzoncie Andrzej Olechowski jako sygnał ze strony części zwolenników AWS-u i Unii Wolności, że nie dadzą się oni nabrać na stare sztuczki obrosłych w przywileje i apanaże, trzymających się zdobytych stołków, zadufanych w swojej nieomylności i żądających na dodatek na siłę posłuchu dla siebie - weteranów, niestety, którzy nie zauważyli, że czasy się zmieniły, że samymi szlachetnymi hasłami i zwalaniem swojej niekompetencji na dawno martwą komunę ludzie się nie zadowolą, że patrzą władzy na ręce nie zawsze czyste i bardzo często niesprawne.

No i stało się. Elektorat SLD nie musi się tym przejmować, bo jest stały i liczny i wiadomo z grubsza, ile głosów dostanie w nadchodzących wyborach, ma stałą drużynę, nie potrzebuje transferów, żeby wygrywać. Jednak dla prawicowych wyborców zaczęły się właśnie problemy. Co mieli mianowicie zrobić, kiedy ich dotychczasowi liderzy dostali czerwone kartki, a drużyna zaczęła się po klęsce rozpadać. Poszukano winnego - Krzaklewskiego. No i pojawiła się niespodziewanie deska ratunku, nowy klub, nowi trenerzy - triumwirat Olechowski, Tusk i Płażyński i zaczęła się typowa dla każdej takiej "rewolucji", pożal się, Boże, zmiana "barw klubowych", ucieczka od trefnych przywódców, ucieczka z drużyn, które przegrały. Pouczające a równocześnie symptomatyczne jest to, jak przy tej nadarzającej się okazji zachowują się ludzie, którzy wietrząc szanse w nowym układzie, szybko zmieniają te "barwy klubowe". Oto bez skrupułów przechodzą już masowo na stronę "rebeliantów", deklarując wiernopoddańczo, że ich dotychczasowi partyjni koledzy, przyjaciele, szefowie - są kiepscy, zacofani, pazerni na władzę, że oni sami są cacy, że tylko oni zdolni są pod nowym kierownictwem albo nawet sami postawić kraj na nogi. To jest smutne i budzące niesmak widowisko, dające świadectwo tego, jaka jest moralność i małość tego towarzystwa i jaka byle jaka jest ideowa podszewka tych przemian i czego można się po tych ludziach spodziewać. Dla doraźnej korzyści porzucają z godziny na godzinę wczorajszych przyjaciół. Co z tym wspólnego ma interes kraju i pomyślność jego obywateli? Warto zwrócić uwagę na to, że ten motyw w ogóle się nie pojawia w tych sporach. Bo są to w końcu typowe rozgrywki w walce o władzę, a nie starania o jakąś tam ojczyznę czy tzw. naród. Są to pospolite próby utrzymania się przy żłobie.

Z kolei przykre jest obserwowanie starych, zdradzanych właśnie, "działaczy". Przecież widać gołym okiem, jak tracą pewność siebie, jak się boją, jak się denerwują, jak napinają wątłe mięśnie, jak spadają na ziemię, jak oskarżają odstępców, jak zarzucają im głupotę i zdradę ideałów sierpnia, rozwalanie prawicy, krecią robotę, działanie na korzyść SLD. Są to wszystko akty rozpaczy. Trudno ich jednak żałować, bo zasłużyli sobie na taki los swoją pychą i przekonaniem, że są nieomylni i skazani na władzę. Chyba że wszyscy przejdą na stronę odświeżonych nowych zbawców ojczyzny. Ale chyba tego nie zrobią, bo wszystko zaczęłoby się od początku i byłoby to tak komiczne, że aż rozdzierająco smutne.
Co z tego wyniknie? Dla pomyślności kraju nic, a nawet jeszcze gorzej, gdyby, nie daj Boże, tacy cwaniacy utrzymali władzę. Można tylko mieć nadzieję, że tym razem większość obywateli nie da się kolejny raz nabrać na zaufanie podobnej władzy i podobnym kameleonom.
W. Bajerowicz

Co z powiatem?


Po fatalnej sprzed dwóch lat decyzji obecnego rządu powodującej to, że nasze miasto nie odzyskało należnych mu powiatowych uprawnień (było to w jego kompetencjach - sejm dał mu takie uprawnienia), po żywiołowych protestach naszych mieszkańców i 21 innych polskich gmin, które potraktowano równie niesprawiedliwie jak Łobez, po utworzeniu związku tych gmin walczących o powiat, po próbach nacisku z ich strony na władze państwowe, po "prywatnych" zabiegach naszego Zarządu u "znajomych" ministrów - rząd obiecał wrócić do rozpatrzenia powiatowych aspiracji tych miast, zalecił im przygotowanie odpowiednich wniosków, które zostały, to trzeba przyznać lojalnie - bardzo solidnie przygotowane i udokumentowane oraz w terminie wysłane - i obiecał je rozpatrzyć do końca 2000 roku, a następnie obiecał przekazać swoje uwagi na ten temat sejmowi, który ma w bieżącym roku dokonać oceny przebiegu reformy administracyjnej po dwóch latach jej działania. Rząd rzeczywiście słowa dotrzymał i wprawdzie z opóźnieniem, jednak w dniu 12 grudnia ubiegłego roku na posiedzeniu Rady Ministrów przyjął dokument pt. "Ocena nowego zasadniczego podziału terytorialnego państwa", który przekazał posłom na Sejm. Uchwała ta została przekazana posłom i ma posłużyć jako materiał do dyskusji na jednym z posiedzeń Sejmu w bieżącym roku. Kiedy odbędzie się sejmowa debata na ten temat, dokładnie nie wiadomo. Dostaliśmy do rąk kserokopię tego dokumentu. "Ocena" ta to duży stustronicowy dokument, bardzo solidnie przygotowany, z mnóstwem tabel i obliczeń, ale okrutny dla nas w swej wymowie. Udowadnia w nim rząd, że reforma została przeprowadzona prawidłowo według kryterium, jeśli chodzi o powiaty (cytaty z "Oceny" podajemy dosłownie w cudzysłowach):
"Przyjęto, że jednostka powiatowa powinna spełniać następujące warunki - obejmować co najmniej 5 gmin, mieć co najmniej 50 tys. mieszkańców i co najmniej 10 tysięcy mieszkańców w mieście będącym siedzibą władz".

Wiadomo, że ponad 50 powiatów w Polsce tego kryterium nie spełniło, a jednak powstały i mają one budżety mniejsze od ewentualnego powiatu łobeskiego. Łobez w tych warunkach został po prostu ordynarnie wykiwany, skreślony czyimś urzędniczym albo politycznym ołówkiem. Jak pamiętamy, stało się to chyłkiem, po nocy, przez zaskoczenie. Po tym fakcie do rządu napłynęło 11 kompletnych (umotywowanych, w tym z Łobza) i 6 niekompletnych wniosków o utworzenie nowych powiatów. Próby "wzmocnienia" tych wniosków ze strony naszych władz gminnych rozmowami i zabiegami "dyplomatycznymi" u prominentnych znajomych ministrów, kończyły się ogólnikowymi obiecankami w przedpokojach i wykręcaniem się, że może, że pomyślimy, że jesteśmy za, ale...itp. Szydło z worka wyszło, kiedy przeczytaliśmy wspomnianą "Ocenę". Czytamy w niej między innymi, co następuje:
"Analiza formalnych, kompletnych wniosków w sprawie zmian podziału wskazuje, że spośród proponowanych 11 powiatów tylko 1 (Nowa Ruda) przekroczyłby - i to nieznacznie - zakładaną w pracach projektowych liczbę 50 tys. mieszkańców, większość projektowanych nowych jednostek liczyłaby trzydzieści kilka tysięcy mieszkańców. Proponowane nowe powiaty obejmowałyby jedynie po 3 do 5 gmin. W większości przypadków proponowane zmiany nie tylko prowadziłyby do utworzenia powiatów o słabym potencjale, ale również powodowałyby znaczące osłabienie już istniejących jednostek powiatowych." A dalej mówi się również o pieniądzach, którymi państwo obecnie nie dysponuje, a także o znikomym potencjale instytucjonalnym ewentualnych nowych powiatów.
I jeszcze "Ocena":
"W takiej sytuacji brak jest przesłanek do wprowadzenia generalnych zmian zasadniczego podziału państwa stopnia powiatowego. Należy dokonać pojedynczych korekt powiatowego podziału terytorialnego - w trybie przewidzianym w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 15 kwietnia 1999 r. w sprawie zasad i trybu postępowania przy składaniu wniosków w sprawach tworzenia, łączenia, podziału i znoszenia powiatów oraz określenia ich granic (Dz. U. Nr 35, poz. 32), a więc po uzyskaniu w każdej konkretnej sprawie wymaganych opinii i przeprowadzeniu wymaganych analiz. Dotyczy to tych przypadków, gdzie istnieje wyraźne społeczne dążenie do zmiany przynależności powiatowej gmin, a równocześnie zmiana taka nie doprowadzi do pogorszenia wykonywania zadań publicznych przez podlegające uszczupleniu terytorialnemu jednostki powiatowe. Z tego względu za nieuzasadnione należy uznać tworzenie nowych powiatów". Krótko mówiąc rząd jest przeciwko poprawianiu mapy powiatów i wszystkie pokątne obietnice robione przez niektórych jego przedstawicieli naszym obecnym łobeskim władzom są na razie niewiele warte i obliczone na doraźne polityczne korzyści lub poprawienie wizerunku i prestiżu tych władz. Tak rozumiemy np. wszelkie obietnice ministra Balasza. Rząd wykręcił się tym sposobem od odpowiedzialności, jak to zresztą robił przez ostatnie dwa lata. Są to, w całym tego słowa znaczeniu, wieści Hiobowe dla naszego środowiska.

Wspomniana "Ocena" dostała się obecnie w ręce marszałka Sejmu i ma być jednym z punktów obrad tego gremium. I w tym jest jeszcze dla Łobza trochę nadziei. Sejm mianowicie nie nakaże rządowi utworzenia nowych powiatów, ale może sugerować kilka zmian. Czy zdobędzie się na to? Czy zda się na negatywną opinię rządu i po prostu przyklepie jego stanowisko, bo tak mu będzie najwygodniej? Czy, jeśli sejm coś pozytywnego jednak zasugeruje, wśród faworytów znajdzie się Łobez? To są pytania, na które odpowiedzi prędko nie będzie. W każdym razie rządowi można ufać coraz mniej, bo interes naszego środowiska, a w ogóle opinie takich społeczności jak nasze, wydają się nic dla niego znaczyć.

Nie można powiedzieć, żeby po ujawnieniu tej "Oceny", która dotarła także do Łobza, miejscowy Zarząd nic nie robił. 18 stycznia 2001 roku na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej przedstawił on projekt uchwały zawierającej "Stanowisko Rady w sprawie działań na rzecz utworzenia powiatu łobeskiego". Projekt tej uchwały został oczywiście jednogłośnie przyjęty przez Radę. Jest to bardzo solidnie przygotowany dokument, przedstawiający wiele zasadniczych argumentów (właściwie wszystkich argumentów) przemawiających za koniecznością utworzenia powiatu łobeskiego i skierowany do Rządu wnioskuje o niezwłoczne rozpatrzenie złożonych przez zainteresowanych wniosków i dokładne określenie terminu wprowadzenia zmian na mapie powiatowej kraju z uwzględnieniem aspiracji społeczeństwa łobeskiego. Są w tym "Stanowisku" gorzkie stwierdzenia pod adresem Rządu: "Wnioski, które sformułowała Rada Ministrów w zakresie tworzenia nowych powiatów, wskazują na to, że stworzenie ścieżki prawnej dla miast ubiegających się o status powiatu i niezadowolonych z decyzji Rządu, było działaniem podjętym w celu wyciszenia negatywnych nastrojów, a nie w celu stworzenia faktycznych prawnych możliwości ubiegania się o powiat. Po przebyciu drogi związanej ze skompletowaniem odpowiednich dokumentów i prawidłowym opracowaniem wniosku okazuje się, że na końcu są zamknięte drzwi". Mówi się też słusznie w tym "Stanowisku" o tym, jak bardzo ujemnie na istnienie i rozwój miasta wpływa jego degradacja, jak przez to obniża się poziom zaufania do rządu i parlamentu. I to jest fakt. Tu jednak trzeba zrobić też gorzką poprawkę - z tym parlamentem to było zupełnie inaczej, bo wszyscy posłowie SLD zgłosili wtedy w sejmie sprzeciw przeciwko decyzji rządowej pozbawiającej między innymi Łobza powiatowych uprawnień.

Poza tym są to święte słowa. My wyraziliśmy je publicznie w "Łobeziaku" już dwa lata temu ani przez chwilę nie wierząc w prawdziwe czyli dobre intencje obecnego Rządu w sprawie powiatu dla Łobza. Spotkały nas za to wtedy obelgi, publiczne pouczenia i pomówienia, że nie jesteśmy prawdziwymi łobeskimi patriotami, że nie wierzymy, że się coś da w tej sprawie zrobić, że są tam, u góry "swoi ludzie", którzy "załatwią". Oni, owszem, załatwiają różne interesy, ale dla siebie. A myśmy rzeczywiście nie wierzyli, że z tym rządem i wojewodą, który przyjechał do nas z kompanią antyterrorystyczną, coś się da zrobić dla Łobza.

Dlatego w tej chwili, jeśli możemy w coś wierzyć, to tylko w cud, że Łobzowi zwrócony zostanie status powiatowy. A jeśli nawet tak się stanie, o czym gorąco marzymy jak każdy inny Łobzianin, to, jak już kilkakrotnie powtarzaliśmy - nie będzie to żadna łaska ze strony rządzących, ale naprawienie tego, po czasie wprawdzie, co zostało tak pochopnie i niesprawiedliwie naszemu miastu zabrane. Tylko tak rząd, który do tego doprowadził, może się zrehabilitować wobec naszego środowiska.

A tak naprawdę o sprawiedliwości i rozumnym działaniu w naszym państwie można by mówić wtedy, gdyby zostały w nim uczciwie zastosowane te kryteria, jakie podobno przyświecały rządowi przy wprowadzonej reformie administracyjnej, to znaczy gdyby nie doprowadzono do utworzenia tych kilkudziesięciu powiatów tych kryteriów nie spełniających, a pieniądze w ten sposób zaoszczędzone przeznaczono na wyposażenie tak ogołoconych ze wszystkiego ośrodków zdrowia, jak nasz łobeski czy poratowanie szkolnictwa. Może wtedy lżej by nam było znieść powiatową degradację naszego miasta. Tymczasem Łobez stał się ofiarą rządowych politycznych cwaniaków, którzy krakowskim targiem, chcąc uniknąć większych protestów społecznych, poświęcili 22 ewentualne powiaty, a 40 wbrew swoim założeniom programowym utrzymali.
Wojciech Bajerowicz

Gadka dziadka


Zasady

Ktoś kiedyś zauważył, że "łatwiej jest walczyć o zasady, trudniej żyć według nich". Rzadko zdarza się podobny aforyzm tak trafnie określający tę właśnie prawidłowość zachowania się niektórych ludzi, którzy osiągnąwszy powodzenie czy władzę, sprzeniewierzają się potem głoszonym wcześniej ideałom. Trudno określić, kiedy zaczyna się ten rozziew między tym wszystkim pięknym i szlachetnym, o czym się dla ludzkości czy ojczyzny marzyło, gadało, obiecywało, a nawet, choć to naprawdę rzadkie przypadki - walczyło, czasem nawet ryzykując życiem, a tym, co życiowa praktyka wykrzywia potem i zamienia w nieustającą hipokryzję. Przeważnie jednak jest tak, że prawdziwi bohaterowie pozostają potem w cieniu, zostają odsunięci na boczny tor, a ich miejsce zajmują wymowni i cwani demagodzy.

Czy dochodzi do tego z poczucia bezkarności, czy wpływa na to poczucie uzyskanej siły, pychy, wyższości nad pokonaną hołotą, czy może z usłużności i lizusostwa doradców podsuwających nęcące możliwości i przy okazji załatwiających własne interesy, czy z chęci zabezpieczenia sobie i utrzymania zdobytej władzy i uzależnienia od siebie kliki podwładnych lizusów, czy wreszcie ze zwykłej podłości i podejrzliwości? Pewnie ze wszystkiego po trochu. Doprawdy trzeba dużej odporności, samokontroli i siły moralnej, by nie ulec pokusom płynącym z samouwielbienia, by nie zdrzemnąć się w przyjemnym cieniu przekonania, że się coś wielkiego załatwiło i trzeba teraz skorzystać z okazji, bo ze względu na nasze zasługi "nagroda" nam się w końcu należy. Co, może nie? Niech nam ktoś spróbuje podskoczyć!

Historia, ta dawna i ta najnowsza, która wprawdzie nie jest nauczycielką życia, jednak w przypadku rozmijania się niektórych ludzi z zasadami sprawiedliwości i zwykłej przyzwoitości, dostarcza nam aż nadto przykładów tej obrzydliwej, a czasami groźnej ludzkiej ułomności, przeradzającej w skrajnych przypadkach w tyranię, dyktaturę, system nomenklaturowy czy teraz, k..., my albo w zwyczajne kliki małomiasteczkowe. I nic tu nie pomagają spektakularne przykłady haniebnego upadku niektórych takich, tracących poczucie rzeczywistości i przyzwoitości, autorytetów, osobników czy sitw, nic nie pomaga głos opinii publicznej, buntującej się przeciwko bezczelnemu naruszaniu norm moralnych.

Rzecz w tym, że zanim taki czy owaki dawny, pożal się Boże, bojownik o zasady zostanie zdemaskowany lub dosięgnie go prawo czy skreślenie w wyborach, na ogół zdąży się on odpowiednio zabezpieczyć, wybudować rezydencję, powiększyć konto w banku, ustawić w partyjnym biznesie, jako że "ręka rękę myje". To usprawiedliwia nieprawość i skłania do naśladownictwa. Nie bez wpływu na ciągłe odradzanie się tego typu postaw jest to, że tak naprawdę są one w sposób naturalny związane z kapitalizmem, konkurencją, że są normą i prawem, że trudno je oddzielić od tego, co wolno, a czego nie wolno. A o tych, którzy dają się nakryć, mówi się w ich środowisku, że "mieli pecha".

Dziadek myśli sobie nawet, a jest to niestety spostrzeżenie pesymistyczne, że to zjawisko rozmijania się niektórych ludzi ze szlachetnymi zasadami głoszonymi wcześniej, a ich przekraczaniem w późniejszej życiowej praktyce, jest także coraz częściej w niektórych środowiskach traktowane jako pozytywna umiejętność radzenia sobie w zmienionych okolicznościach, jako cnota. A ci, którzy kurczowo trzymają się starych przyzwyczajeń uważani bywają za naiwnych marzycieli, a coraz częściej za życiowych niedołęgów. Co z tego wyniknie? Dla Dziadka niewiele, bo życie jest krótkie i sądząc po objawach - nie ustąpią one szybko i pewnie się nawet ta choroba spotęguje. Dziadek na pewno nie doczeka się rajskiego i sprawiedliwie urządzonego świata. Ale czy taki jest w ogóle możliwy?
Dziadek

Na dobry początek


"Przełom kalendarzowy minął bez większych emocji i wreszcie nastał nowy rok (wiek tysiąclecia). Co roku o tej porze przyznaję, że nie potrafię cieszyć się "przełomami" i uczestniczyć w sylwestrowych szaleństwach, co innego gdyby tak zegarki (i kalendarze) można było cofnąć nieco. A tak trzeba się po prostu godzić z tym, że znowu jest się starszym. I cóż z tego, że "szron na głowie, już nie to zdrowie, lecz w sercu ciągle maj", gdy najzwyczajniej boję się starości. A jeżeli chodzi o wiek, który właśnie nastał, to jedno jest pewne, że umrzemy w nim i ...będziemy płacić podatki. W klasycznym dowcipie badacz pyta: "Jaki jest u was wskaźnik umieralności?"
"Jeden na głowę" - odpowiada mądry Żyd".

Ostatni dzień minionego roku spędziłem w Krakowie, najpierw na koncercie muzyki klasycznej na Kazimierzu, a potem na Rynku Głównym, gdzie koncertował "Perfect", a o północy podziwialiśmy pokaz sztucznych ogni. Po kilku dniach spędzonych w najpiękniejszym z polskich miast powrót do nowego wieku, czyli do intensywnej pracy: wykładów, restrukturyzacji (czyli redukcji zatrudnienia) i wielu innych raczej mniej uciążliwych zajęć. Jedno jest pocieszające: dzień jest już ciut dłuższy (wstawanie do pracy o zmroku to niemal koszmar). Nowy Rok witaliśmy w Krakowie z przyjaciółmi, którzy niebawem wyjadą na placówkę dyplomatyczną do Pekinu. Nie obeszło się, oczywiście, bez planowania spotkania w jednym z najbardziej fascynujących krajów. Zrodził się zatem nowy cel podróży: Chiny. Tymczasem przeglądam zdjęcia z niedawnej wyprawy za Ocean. Najpierw kilka dni w Waszyngtonie, tam zaś wizyty w Pentagonie i na uniwersytetach, zwiedzanie Kapitolu i Białego Domu. W Dniu Weterana (11 listopada) byłem świadkiem wzruszających spotkań kombatantów pod "ścianą płaczu", na której wyryto nazwiska poległych w Wietnamie. Zrobiłem zdjęcia pod pomnikiem marines zatykających amerykański sztandar na wyspie Iwo-Jima, dla którego inspiracją było słynne zdjęcie z okresu wojny na Pacyfiku. Po krótkie wizycie w akademii wojskowej w Carlisle, lot przez Denver do San Antonio w Teksasie. Dla kinomana zwiedzanie Alamo, zwanego "amerykańskim Termopile", musiało być nie lada przeżyciem. Gdy z Alamo wróciłem do hotelu w TV wyświetlano właśnie mój ulubiony western "Rio Bravo" (grana w tym filmie pieśń "Deguello" przypominała bohaterskich teksańczyków - obrońców Alamo). Z Teksasu, przez Dallas, lot (nad wielkim kanionem Colorado!) do San Francisko. I znów spełniło się jedno z moich marzeń, choć niestety nie byłem w Chinatown, nie zwiedziłem Alcatraz i nie jechałem przez most Golden Gate. A potem kilka dni w znakomitej uczelni w Monterey - jednym z piękniejszych miast Kalifornii. Był to mój czwarty i najdłuższy (15 dni) pobyt w Ameryce, który przyniósł mi wiele, ciągle jeszcze nie uporządkowanych wrażeń i doświadczeń. I jeszcze jedno - wszelkie koszty ponosił Departament Obrony USA, co mnie różniło od tych, którzy ochoczo podróżują po świecie na koszt polskich podatników.

Pierwsze dni Nowego Roku przynoszą różne sensacje: gazociągi, światłowody, platformy, protesty i pogróżki, że o żenujących wybrykach w Zachęcie nie wspomnę (bardziej skandalicznych niż eksponaty). Należy się zastanowić nad kondycją psychiczną ludzi, którym sztuka (nawet, a zwłaszcza wątpliwej wartości) miesza się z rzeczywistością, choć nie na tyle, by w razie potrzeby zasłonić się immunitetem (!). Są i sukcesy i to niemałe, oczywiście myślę o skokach Adama Małysza, które znakomicie skometował za pomocą rysunku we "Wprost" H. Sawka - na tle skaczącego ze skoczni narciarza jegomość mówi wprost do kamery telewizyjnej: "Społeczeństwo powitało z radością pierwsze efekty reformy rządu...!" Może to są te przesłanki do optymistycznych prognoz na bieżący rok? Śmiem wątpić, ale dobre i to. Natomiast ostatnie w roku ubiegłym podsumowania minionego stulecia były zdecydowanie pesymistyczne. Wyrażano nawet ulgę, że wiek XX wreszcie się skończył. W przeciwieństwie do końcówki wieku XIX trudno było dostrzec jakieś nastroje dekadenckie, chociaż gromiących dekadentów, tj. agnostyków, neopogan, postmodernistów, globalistów, konsumcjonistów, libertynów, masonów, ruskich, seksoholików, homoseksualistów i feministki (czy o kimś nie zapomniałem?) nie brakowało. Szkoda, że w tym karceniu zapomniano o zwykłych durniach i nieukach, ignorantach i arogantach, nienawistnikach i potwarcach, że o hipokrytach i obłudnikach nie wspomnę, tak jakby ich brakowało. A propos - pewien polityk z typową dla siebie pewnością stwierdził kategorycznie, że wiek XX był najstraszliwszym w dziejach ludzkości. Nie zwróciłbym na tę wypowiedź uwagi, gdyby nie to, że jej autor podczas niedawnych wyborów co rusz deklarował się jako naukowiec ("ja jako naukowiec" zwykł się przedstawiać). Otóż, wiek XX był straszny niewątpliwie, ale był to również złoty wiek nauki i techniki, o czym nie należy zapominać, choćby dla zgody ze zdrowym rozsądkiem. Na zakończenie wspomnianego wcześniej koncertu na krakowskim Kazimierzu noworoczny toast wzniósł prezes fundacji "Judaica" jezuita ks. Stanisław Musiał. Wspomniał przy okazji o dziewiętnastowiecznych korzeniach obu strasznych totalitaryzmów. Przypomniał mi się wtedy z nim wywiad, w którym ks. Musiał powiedział: "...jesteśmy niesprawiedliwi tworząc taką opozycję: "cywilizacja życia" i "cywilizacja śmierci". Otóż nigdy, w żadnej epoce, cywilizacja nie zrobiła dla człowiek i ludzkości więcej niż współcześnie. Ileż miłości włożono w rozmaite wynalazki, zwłaszcza ratujące ludzkie życie. Ileż możliwości ma dziś człowiek - podróże, edukacja, komunikacja(...) Jasne, że są różne problemy, ale trzeba je rozwiązywać, a nie określać mianem "cywilizacja śmierci". To jest wtłaczanie w głowy ludzkie jakiejś fałszywej, złej formuły myślenia o świecie. Jest w tym coś bardzo niechrześcijańskiego".

Wiem, że pozytywne słowa mądrego jezuity nie wszystkich przekonają, lecz tym gorzej dla tych, którym współczesność kojarzy się jedynie z totalitaryzmem, zbrodniami i wojnami. Im wypada współczuć, tak po prostu, a nie przekonywać. Mnie też nie trzeba przekonywać, bowiem nigdy nie wątpiłem w sens rozwoju nauki i techniki oraz czerpiącego stąd inspiracje postępu cywilizacyjnego, czyli po prostu "cywilizacji życia. A to oznacza, że nie brak podstaw do optymistycznego, w gruncie rzeczy, spoglądania w bliższą i dalszą przyszłość.
Piotr Sienkiewicz

Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham......?


1. Jeżeli styczeń będzie u nas taki łagodny jak na swoim początku, to może się zdarzyć, że zimy w ogóle nie będzie w tym roku. Tak u nas na ogół bywało, że po Świętach zaczynała się mroźna i śnieżna zima. Bywało, że Rega zamarzała o tej porze. Tymczasem 8 stycznia temperatura w Łobzie wynosiła +6 C. Wróble rajcowały jak przy końcu marca, zaś do parku wróciły gawrony próbujące naprawiać swoje gniazda i walczyć o nie. Wiadomo, że w lutym słońce jest już wyżej, zaczyna przygrzewać, jest na ogół cieplej i można już myśleć o wiośnie. Czyżbyśmy zatem znowu mieli do czynienia z kolejną nietypową porą roku? Nie byłoby to takie najgorsze - taka łagodna zima byłaby także dobrodziejstwem, szczególnie w warunkach, kiedy wielu ludziom brakuję grosza na opał i na odpowiednią odzież. RED.

2. "W czasie jednej ze swoich wędrówek po okolicznych lasach w niedzielę 7 stycznia spotkałem pod Zagórzycami liczną grupę łobeskich myśliwych (pewnie ze dwudziestu było tych nemrodów), którzy w tym dniu urządzili sobie polowanie z nagonką. Właśnie je zakończyli i schodzili się na zbiórkę. Jedynym trofeum, jakim mogli się w tym dniu poszczycić, był nieduży (25 - 30 kg ?) dziczek. Kierownik polowania J. Reguła objaśnił mnie, że w naszych lasach jest coraz mniej zwierzyny łownej. Przyczyny? Przede wszystkim na wielką skale rozpleniło się kłusownictwo. Ludzie z bezrobotnych wsi powszechnie zakładają wnyki, żeby w ten sposób zdobyć trochę mięsa, a robią to mimo ryzyka schwytania na gorącym uczynku i coraz bezczelniej. Właśnie dzisiaj - powiedział J. Reguła - jadący na polowanie łobescy myśliwi spłoszyli dwóch kłusowników, którzy porzuciwszy swoją zdobycz i rowery uciekli w zarośla. Inną z przyczyn zmniejszania się ilości zwierzyny są wałęsające się psy, które właściciele puszczają luzem, żeby się same "wyżywiły". Dawniej psy nie mogły się poruszać po lesie, dzisiaj są pod ochroną. Paradoksalnie do wyginięcie zajęcy i kuropatw, mimo że obecnie w gminie są wspaniałe warunki do ich bytowania (wielkie ugory), przyczyniło się szczepienie lisów przeciwko wściekliźnie. Jest ich za dużo. Polują nawet w biały dzień. Młode zające nie mają z nimi żadnych szans. Lisy rzucają się nawet na młode sarnięta. Naruszony został w przyrodzie naturalny porządek i równowaga. Myśliwi próbują go ratować, dożywiają zwierzynę, w ubiegłym roku sprowadzili z Holandii kilkaset dorodnych kuropatw, ale nie przeżyła z nich ani jedna. To samo stało się z próbami wprowadzenia w gminie bażantów, niegdyś popularnych ptaków łownych na naszym terenie". Przechodzień

3. "Z przykrością obserwuję to, co się dzieje z domofonami. Ludzie mieli nadzieję, że kiedy je sobie założą, to wtedy będą mieli mniej kłopotów z łobuzami i psami zanieczyszczającymi klatki schodowe, z kradzieżami w piwnicach, z dewastowaniem ścian, kontaktów elektrycznych itp. Tymczasem większość domofonów jest już uszkodzona, zdemolowana, powyrywana, a klatki schodowe znowu dostępne dla niechlujów. Doprawdy daleko nam jeszcze do miana społeczeństwa cywilizowanego i nie dziwię się, że obcokrajowcy ciągle mają tematy do złośliwych żartów i uwag o Polakach - brudasach. Źle się czuję, słuchając takich kawałów, jeszcze gorzej, gdy nie mogę im zaprzeczyć." J. S.

4. "W dniu 10 stycznia w telewizyjnej Panoramie usłyszałem wstrząsającą być może dla niektórych widzów wiadomość o tym, że ilość bezrobotnych w naszym kraju przekroczyła już dwa i pół miliona osób (ponad 15% ludności zawodowo czynnej) i że ciągle ich liczba rośnie. Podobno 2 miliony z nich nie dostaje żadnego wsparcia. Jestem mieszkańcem Worowa i nie jest to dla mnie znowu taka rewelacja, bo w mojej niewielkiej wsi jest 33 młodych bezrobotnych mężczyzn bez zasiłku czyli połowa ludzi, którzy mogliby w sprzyjających warunkach pracować. Rośnie u nas drobna przestępczość szczególnie kradzieże, obawiam się, że będzie tej patologii więcej". Mieszkaniec Worowa

5. "W poprzednim numerze pisaliście o ludziach, którzy po nocach przeszukują śmietniki. Ja też to zjawisko obserwuję. W śmietniku pod moim oknem grzebał człowiek w nocy, w samą Wigilię i chyba szukał czegoś do zjedzenia, bo opróżniał worki ze śmieciami i przeglądał ich zawartość. Są już specjaliści od tej roboty, którzy przynoszą lub przywożą z sobą specjalne metalowe haki, którymi rozszarpują zawartość śmietników i wybierają to, co im się "przydaje". Przy okazji, jeżeli będziecie na stacji kolejowej teraz, zimową porą, kiedy ściska mróz, to popatrzcie, ile tam ludzkiej nędzy się gromadzi, żeby chociaż kilka godzin podrzemać przy ciepłych kaloryferach. Jeśli nawet mają oni jakieś mieszkania, to nie stać ich pewnie na ich opalenie, więc lepiej im na tej stacji." W.K.

6. Bardzo nam, Polakom, zależy na sukcesach międzynarodowych (a mamy ich mało) i międzynarodowym uznaniu. Dlatego ostatnie sukcesy Adama Małysza spadły nam jak z nieba. Jest przynajmniej czym się szczycić, co wprawdzie naszej pomyślności gospodarczej ani trochę nie reperuje, ale zawsze, jak się to mówi, stanowi "akcent polski" i przynajmniej ducha narodowego podnosi. Jednak przy tej okazji, jak zwykle, niestety, wyłazi z naszych kibiców mały prowincjonalny i chamski szowinizm budzący zdumienie i obawy na świecie. Nasza telewizja zamazała to zjawisko sprawiając wrażenie, że wszystko jest cudownie, ale oglądając skoki Małysza w Eurosporcie i słuchając tego, co mówili na ten temat zagraniczni komentatorzy, starający się, mimo wszystko, delikatnie omijać te zdarzenia, a nawet je wyciszać i przesuwać kamery na inne plany - nasi ludzie w Czechach zachowywali się jak dzikusy, które wyrwały się z jakiegoś rezerwatu czy klatki. Wycie, gwizdy i obelgi w czasie, gdy skakali konkurenci naszego mistrza, oszalałe zachowanie, gdy nasz człowiek spisywał się dobrze - to przy całym moim podziwie dla naszego człowieka zupełnie zepsuło mi przyjemność oglądania tej imprezy. Przecież wygrał tylko dlatego, że tamci chcieli z nim współzawodniczyć! Jak zachowają się nasi ludzie, gdy nasz człowiek przestanie wygrywać?" Kibic

7. Do komisariatu Policji w Łobzie zgłosiła się p. Marianna Spencerska zamieszkała w Grabowie 25/3. W dniu 9.01 bieżącego roku przybłąkał się do niej młody pies rasy mieszanej o pokroju owczarka niemieckiego ciemnej maści. Proszę o zamieszczenie tej wiadomości w waszym czasopiśmie - może się znajdzie właściciel zwierzęcia lub osoba chętna do zaopiekowania się nim. Komendant Komisariatu nadkom. mgr Robert Rzeźnik

8. "Moim zdaniem bardzo skromnie wypadła u nas w tym roku Orkiestra Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka. Byłam na mszy i po niej jak zwykle miałam zamiar wrzucić do puszki parę groszy, bo bardzo szanuję i popieram tę szlachetną akcję. Niestety nie spotkałam młodych ludzi z puszkami, jak to co roku bywało. Po południu wyszłam na miasto, ale też osób z puszkami nie spotkałam. W ogóle ludzi z przypiętym serduszkami nie spotykałam." W. R. Trudno się z panią nie zgodzić. Sporo osób pytał nas, co się stało w tym roku z Orkiestrą Jerzego Owsiaka w Łobzie, bo nie było jej widać, a stała się ona przecież od lat faktem obyczajowym i sympatycznie przyjmowanym w Łobzie. Zasięgnęliśmy informacji na ten temat i zamieszczamy je w tym numerze w osobnej notatce. RED.

Łobeziak w internecie


1. Tą drogą, ponieważ nie mamy jej adresu, powiadamiamy p. Helen Szydywar z USA interesującą się rozsianymi po świecie członkami rodziny Szydywar, że zgłosiła się do nas Anna Walińska, z domu Szydywar, córka zmarłej Ewy Szydywar. Mieszka ona z rodziną w Łobzie pod adresem: 73 - 150, Łobez, ul. Podgórna 21/5, pow. Stargard Szczeciński, woj. zachodniopomorskie, Polska. RED.

2. Od: bogdanid@sz.home.pl
Witam!!!
Pragnę Pana powiadomić, że powstały następujące nowe strony związane z Łobzem:
- znany Panu zapewne Wiesław Małyszek umieścił swoją najnowszą powieść w wersji elektronicznej na własnej witrynie pod adresem: http://free.art.pl/malyszek/
- nareszcie (tak mi się wydaje) powstała nowa witryna gminy łobeskiej pod nowym (niestety) adresem: http://lobez-gmina.home.pl/ . W ciągu dwóch tygodni zostanie wykupiona domena z bardziej dogodnym adresem. Bardzo proszę o ocenę wyglądu i zawartości.
Pozdrawiam serdecznie
Bogdan Idzikowski

3. Od: redakcja@choszczno.net
Dobrze, że są jeszcze tacy, którym chce się coś robić... :) Z pozdrowieniami redakcja Choszczeńskiego Rocznika Kulturalnego "Przekaz".

4. Od: Mirek Fijolek E-Mail:Figgy_11@Hotmail.com, Oakville CDN
Pozdrowienia dla ŁOBZA. Witam wszystkich. Odezwijcie się Paweł ,Elżbieta Jung, Marlena Karawasilis koleżanka z bloku obok. Minęło już trochę dni. Na razie Mirek.

5. Name: Kai-Uwe Schuetz
E-Mail: Kai-Uwe.Schuetz@t-online.de
Location: Central Germany
Comments: I plan to visit Lobez, my mothers hometown, this summer with my family and my mother (aged 80, she has been there in the 70ies, but only once). My grandfather's name was Albert Kleist, born 1866 and died 1945 in Lobez. He worked at the postoffice. Thank you for the information. I didn't expect such a detailled and interesting page when I just tried www.lobez.pl as a chance
Tłumaczenie: Razem z moją mamą i moja rodzina zamierzam latem tego roku odwiedzić Łobez - miejsce urodzenia mojej mamy. Mama ma 80 lat i była tylko raz w Łobzie w latach 70-tych. Mój pradziadek Albert Kleist urodził się w 1866 i zmarł w 1945 roku w Łobzie. Pracował na poczcie. Dziękuję za informacje. Nie spodziewałem się tak dokładnych informacji i interesującej strony kiedy wpisywałem "na próbę" www.lobez.pl w inernecie.

Chociaż trochę słodyczy


Rada Sołecka z Rożnowa i Ochotnicza Straż Pożarna z Zagórzyc chcąc zrobić przyjemność dzieciom z tych miejscowości zorganizowały dla nich w sobotę 20 stycznia br. ładną choinkę noworoczną, bardzo potrzebną, bo dzieci wiejskie mają coraz mniej okazji do wspólnej świątecznej zabawy. I tak naprawdę to nikt o nich nie pamięta. Impreza odbyła się w przyzwoicie odnowionej świetlicy wiejskiej w Zagórzycach. Wiadomo, jak trudno dzisiaj zdobyć odpowiednie środki nawet na taki skądinąd piękny cel, jak choinka dla dzieci w tak ubogich obecnie miejscowościach jak Zagórzyce czy Rożnowo Zapobiegliwi z strażacy z prezesem Kazimierzem Szczepańskim i komendantem Piotrem Zwolińskim na czele nie dali jednak za wygraną - pieniądze na paczki dla dzieci uzyskali ze sprzedaży kalendarzy strażackich, "pokolędowali" też po życzliwych dobroczyńcach i mogli przyjąć i ugościć wszystkie, to znaczy 73 dzieci. Pomogli im państwo: Krystyna Jarmułowicz z kwiaciarni w Łobzie (cukierki), Krystyna Romej ze sklepu w Zagórzycach (słodycze, ciastka), piekarnia GS-u z Łobza - R. Dubicki (100 pączków), piekarnia "Drożdżyk" - T. Moskal z Łobza (100 pączków), hurtownia "Elmar" z Łobza (słodkie napoje), Zofia Zawrot z Łobza (100 porcji kiełbasek). Z tego miejsca organizatorzy choinki składają im serdeczne podziękowania, bo sprawili wiejskim dzieciom dużo radości. Żadne dziecko nie zostało bez słodkiego podarunku. Wesoła zabawa prowadzona przez sympatycznych młodych strażaków i urozmaicana kilkoma pomysłowymi konkursami trwała od godziny 17`00 do 20`00. Przyjemnie było popatrzeć na roztańczone i roześmiane młode towarzystwo. Przygrywał na keybordzie i śpiewał dzieciom pracowicie, dobrze i gratis jeden z muzyków, którzy potem wieczorem grali w tej samej świetlicy na karnawałowej zabawie dla dorosłych.
W. Bajerowicz

Choinka dla dzieci w Zagórzycach


Dyrekcja i wychowankowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-wychowawczego w Zajezierzu pragną serdecznie podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób okazują nam pomoc finansową bądź rzeczową, życzliwość i wsparcie, a w szczególności: pani Karolinie Baryluk, państwu Szubom, państwu Decom, pani Bożenie Karmasz, pani Annie Sarnowskiej, państwu Zbróg, państwu Kowalskim, panu Smulskiemu, panu S. Puchalskiemu, państwu Piszewskim, pani D. Bas, pani E. Marcinkowskiej, panu A. Skokowskiemu.
Do podziękowań dołączamy życzenia, aby los był dla wszystkich naszych dobroczyńców tak wspaniałomyślny jak oni sami.
Z pozdrowieniami - dyr. Ośrodka Irena Wójcicka

Dotacje


Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Regionalnego S. A działając w imieniu Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego udziela jednorazowych dotacji dla osób fizycznych podejmujących pozarolniczą działalność gospodarczą. Warunki uzyskania dotacji:
· nie są emerytami albo nie nabyły prawa do świadczeń przedemerytalnych , posiadających miejsce zamieszkania na terenie gmin wiejskich, wiejsko-miejskich albo w miastach, których liczba mieszkańców nie przekracza 15.000, podejmujących poza rolniczą działalność gospodarczą, na zakup środków trwałych, jeżeli podmioty te spłacają pożyczki na podjęcie działalności gospodarczej lub na tworzenie nowych miejsc pracy, finansowane ze środków własnych regionalnych i lokalnych instytucji kapitałowych lub środków publicznych.
· Jednorazowe dotacje nie mogą być przeznaczone dla w/w osób, jeżeli podmioty te spłacając zaciągnięte pożyczki, korzystają ze wsparcia środkami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, przeznaczonymi na:
o dopłaty do oprocentowania kredytów i o udzielanie gwarancji kredytowych i poręczeń spłaty kredytów bankowych oraz pożyczek.
· Osoby ubiegające się o jednorazowe dotacje muszą złożyć:
- wniosek o przyznanie dotacji,
- informację o charakterze i rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej (zaświadczenie o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej),
- zaświadczenie potwierdzające zaciągnięcie kredytu i jego terminowych spłatach,
- pisemną informację na temat planowanych zakupów środków trwałych ze wskazaniem ich przeznaczenia wraz z uzasadnieniem potrzeby zakupu i jego wpływu na dalszy rozwój firmy.
· Komplet w/w dokumentów musi zostać dostarczony do Zachodniopomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A. 70-223 Szczecin ul. Stoisława 2 w terminie do 10 lutego 2001 r.
Informacje o dotacjach:
Szczegółowych informacji na temat uzyskiwania dotacji udzielają pracownicy ZARR S.A: Dorota Batogowska i Błażej Gruszczyński tel (0-91) 488-24-88, 43-29-312, 43-29-316, e-mail: cwb@zarr.com.pl

Izba Gospodarcza aktywizuje się


21 grudnia 2000 roku w nowo otwartym lokalu "10 Club" przy ul. Browarnej odbyło się zebranie członków Łobeskiej Izby Gospodarczej oraz zaproszonych gości zorganizowane przez Jerzego Mechlińskiego. Mówiono na tym zebraniu głównie o konieczności ożywienia działalności łobeskiej Izby, która, jak to się dzieje już w innych miejscowościach, powinna się stać organizacją integrującą przedsiębiorców, handlowców i przedstawicieli wolnych zawodów i w istotny sposób wpływać na ożywienie życia gospodarczego w Łobzie. Jest w Łobzie kilkaset tzw. podmiotów gospodarczych - mówiono na tym zebraniu - a nie mają one wpływu, mimo że reprezentują duży potencjał gospodarczy, na istotne dla nich decyzje np. Zarządu Miasta czy Rady Miejskiej. Warto - mówiono - stworzyć coś w rodzaju miejscowego lobby, które by reprezentowało interesy tej grupy ludzi wobec władz. Obecny na tym spotkaniu Jan Szafran, wicestarosta stargardzki, opowiedział zebranym, jak sobie z tym problemem radzą przedsiębiorcy i handlowcy stargardzcy. Otóż mają oni silny zespół i swoje przedstawicielstwo, które rozmawia z władzami, zgłasza im swoje propozycje i inicjatywy i jest zresztą życzliwie przyjmowane w starostwie, bo traktuję się tam Izbę jako partnera budującego pomyślność miasta. Starostwo wysupłało ostatnio 100 tys. zł na stworzenie funduszu gwarancyjnego, przeznaczonego na uwierzytelnienie i zabezpieczenie kredytów zaciąganych w bankach przez członków Izby, którzy zresztą opodatkowali się na powiększanie tego funduszu. Dla członków Izby prowadzone są specjalne szkolenia i kursy przedmiotowe, dające im podstawy wiedzy organizacyjnej, prawnej i ekonomicznej. Zebrani postanowili nawiązać kontakt ze stargardczanami, żeby wykorzystać ich doświadczenia. Narzekano, że członkowie łobeskiej Izby nie mają się gdzie spotykać. J. Szafran obiecał im, że znajdzie się dla Izby odpowiedni lokal w którymś z budynków będących własnością starostwa. RED.

'Karasiowe' wybory


W pierwszą niedzielę nowego roku, 7 stycznia, w sali konferencyjnej Urzędu Miasta Gminy odbyło się walne zebranie wędkarzy łobeskiego koła Polskiego Związku Wędkarskiego. Zebranie podwójnie ważne bo sprawozdawczo-wyborcze. Otwierając obrady prezes Jerzy Rakocy, powitał licznie przybyłych członków koła i znakomitych gości wśród których znaleźli się: Zdzisław Król - Prezes Zarządu Okręgu PZW, Włodzimierz Kornaszewski - Skarbnik Zarządu Okręgu, Robert Rzeżnik - Komendant łobeskiej Policji, Jerzy Kornet - Prezes koła PZW w Resku, Klemens Robaszkiewicz - Prezes koła PZW w Płotach, Jerzy Kasperkowicz - Prezes Rady Okręgu Honorowych Dawców Krwi, Roman Miksza - Prezes łobeskiego Klubu HDK i Stefan Kałuża - Komendant Powiatowej Straży Rybackiej. Kolejnym punktem zebrania był wybór Przewodniczącego i Sekretarza obrad. Jednogłośnie na Przewodniczącego wybrano Jana Dzięgielewskiego, a na Sekretarza Ryszarda Olchowika. Zasadnicza część zebrania rozpoczęła się od wręczenia odznaczeń i wyróżnień tym wszystkim którzy włożyli istotny wkład pracy w życie koła. Jedno z najwyższych wyróżnień wędkarskich otrzymał Józef Czepura. Zarząd Główny PZW, w uznaniu jego zasług przyznał mu Złotą Odznakę z Wieńcami PZW. Ewa Marszałek za pracę w zarządzie koła i za osiągnięcia sportowe została wyróżniona Srebrną Odznaką PZW. Bardzo miłym akcentem było też docenienie wkładu pracy członków naszego koła w organizację imprez wędkarskich dla krwiodawców. Prezes Rady Okręgu HDK Jerzy Kasperkowicz w uznaniu osobistego zaangażowania w tą działalność Jerzego Rakocego, udekorował go Odznaką Honorową IV stopnia HDK. Praca społeczna i osiągnięcia sportowe naszych wędkarzy znalazła też uznanie w oczach naszych miejscowych władz. Burmistrz Halina Szymańska wyróżniła Ewę Marszałek, Wiesława Kwaka, Edwarda Hryniewieckiego, Stanisława Michalskiego, Jana Wolanickiego i Jerzego Rakocego pamiątkowymi dyplomami. Zarząd koła, w imieniu wszystkich wędkarzy podziękował naszym sponsorom (a było ich kilkudziesięciu) za hojne wspomaganie naszej działalności. Wszyscy oni otrzymali dyplomy uznania. Po tych wszystkich przyjemnościach przystąpiono do części roboczej spotkania. Rozpoczęła się ona od sprawozdań prezesa, skarbnika, komisji rewizyjnej i sądu koleżeńskiego ustępującego zarządu. Nie będę tu zanudzał Was szczegółowym wyliczaniem dziesiątków liczb przytaczanych przez sprawozdawców. O wszystkich ważniejszych sprawach z życia koła informowani byliście przeze mnie na bieżąco w ciągu całego roku. Wspomnę tylko o wysokości zarybiania naszych jezior w ubiegłym roku. Akcja ta miała miejsce w pewnej tajemnicy po to aby udaremnić niektórym "wędkarzom" masowego wyłapywania świeżo wpuszczonego narybku który w pierwszym okresie ma tendencje do grupowania się w stada i staje się wtedy łatwym łupem. Tak więc zarybiono jezioro Dybrzno 25kg lina, 110kg karasia japońskiego i 100kg karpia. Jezioro Karwowo wzbogaciło się o 50kg szczupaka, 500kg karpia i 50kg lina. Do jeziora Moszczenicy wpuszczono 65kg lina, 40kg karasia japońskiego i 245kg karpia. Jezioro Jurkowo zasilono 50kg karpia. Ogółem do wszystkich naszych jezior w ubiegłym roku wpuszczono 1035kg ryb. Znakomitą część tego narybku otrzymaliśmy z Okręgu, ale część była zakupiona za pieniądze uzyskane z dobrowolnych składek naszych wędkarzy. Ale wróćmy do zebrania. Po części sprawozdawczej i po udzieleniu absolutorium ustępującemu zarządowi przystąpiono do wyboru zarządu na nową kadencję . Powołano Komisję Wyborczą która po przeprowadzeniu wyborów stwierdziła że do nowego Zarządu koła na poszczególne funkcje wybrano:
Jerzy Rakocy - prezes, Jan Wolanicki - v-ce prezes, Jarosław Górski - skarbnik, Andrzej Marszałek - sekretarz, Włodzimierz Wróblewski - gospodarz oraz członkowie - Edward Hryniewiecki, Stanisław Michalski, Edward Wawszkiewicz, Jerzy Szydłowski, Jerzy Mokrzycki, Jan Cyculak i Arkadiusz Spałka. Do sądu koleżeńskiego wybrano: Andrzeja Raińczuka jako przewodniczącego i członków - Jacka Szostakiewicza, Stanisława Trapszę, Józefa Czepurę i Zygmunta Karkuszewskiego. Komisja rewizyjna to: Roman Wawrzyniak - przewodniczący oraz Stanisław Karkuszewski i Kazimierz Antosik. Wybrano też delegatów na Zjazd Okręgu PZW. Będą nas tam reprezentować: Jerzy Rakocy, Edward Sadkowski, Włodzimierz Wróblewski, Roman Wawrzyniak i Jan Wolanicki. Po wyborach odbyła się dyskusja w trakcie której wyłoniono następujące wnioski do realizacji przez zarząd koła w bieżącym roku:
1. Partycypowanie przez Zarząd Okręgu w wynagrodzeniu skarbników kół proporcjonalnie z procentowym podziałem składki.
2. Przydzielanie przez Zarząd Okręgu, skarbnikom kół znaków opłat w ilościach wystarczających przynajmniej na miesiąc.
3. Ograniczenie wydatków administracyjnych koła.
4. Odpracowanie przez członków koła 2godz rocznie na rzecz koła lub wpłacenie 5zł do kasy koła.
5. Zezwolenie zarządowi koła na przesunięcia finansowe pomiędzy zadaniami.
6. Uzgodnienie z Nadleśnictwem nowej drogi dla wędkarzy nad jeziorem Głębokim. Uchwaleniem tych wniosków zebranie zakończono. Ja jeszcze słów kilka powiem na temat jeziora Moszczenica inaczej zwanego Uniemskim bo jak zdążyłem się zorientować nie wszyscy wędkarze wiedzą o zmianie jego statusu. Jezioro to należało w przeszłości do Agencji Własności Skarbu Państwa i było od niej dzierżawione przez PZW. W ubiegłym roku zostało ono przejęte przez Urząd Miasta i Gminy w Łobzie który z kołem "Karaś" podpisał umowę przekazującą mu je w użytkowanie. Na mocy tej umowy za normalną składkę członkowską i za wędkowanie wnoszoną rokrocznie przez wędkarzy mogą na tym jeziorze łowić ryby tylko i wyłącznie członkowie koła :Karaś". Wszyscy pozostali wędkarze chcący tam łowić zobowiązani są do wniesienia do skarbnika koła następujących opłat: 3zł za jeden dzień, 5zł za jeden tydzień i 10zł za jeden miesiąc wędkowania. Kwota jaka będzie zebrana z tych opłat w całości będzie przeznaczona na zarybianie tego zbiornika. To że warto na tym jeziorze wędkować chyba nie ulega najmniejszej wątpliwości wystarczy tylko spojrzeć na stan jego zarybienia. Z ważnych spraw jest jeszcze taka że nowy skarbnik koła Jarosław Górski z marszu przejął obowiązki od swojej poprzedniczki i już można wykupić u niego opłaty na rok bieżący. Można go zastać codziennie w sklepie wędkarskim przy ulicy Rapackiego ( za pocztą ) . Można tam też nabyć wydane przez Okręg szczegółowe mapy z wykazami wód udostępnionych do wędkowania. Wypada mi też "odszczekać" to co w jednym z poprzednich numerów napisałem na temat szansy utrzymania się w kadrze okręgu Grześka Wróblewskiego. Kilka dni temu otrzymałem szczegółowy kalendarz imprez i skład kadry okręgu na 2001r. Mimo stosunkowo pechowego ubiegłego sezonu Grzegorz w roku poprzednim zgromadził ilość punktów która jednak pozwoliła mu się w tej kadrze utrzymać. Jest on sklasyfikowany co prawda na odległym ósmym miejscu, ale ci co cokolwiek ze sportem mają do czynienia to wiedzą że samo znalezienie się w kadrze to już jest coś. Już niedługo rozpocznie się nowy sezon i mam nadzieję że będzie on dla niego znacznie łaskawszy, czego serdecznie mu życzę.
Andrzej Marszałek

Kronika policyjna


Kronika:
· 02.12.2000. W Łobzie przed lokalem u Mikesza został pobity przez 6 mężczyzn Radosław R., doznając obrażeń lewego oka.
· 05.12. W Łobzie przy ul. Kościuszki nieznany sprawca wybił szybę w sklepie kosmetycznym i z okna wystawowego ukradł zestaw kosmetyków Adidas wart. 97 zł.
· 7 /8.12. W Łobzie na ul. Niepodległości nieznany sprawca ukradł 2 lusterka samochodowe wart., 500 zł z opla Vectra na szkodę Mariana S.
· 9.12. Na ul. Rapackiego skradziono z mieszkania kwotę 2200 zł na szkodę Beaty Z.
· 9/10.12. Na ul. Podgórnej nieznany sprawca po wybiciu kamieniem szyby w domku jednorodzinnym wszedł do środka i ukradł pieniądze i wyroby ze złota wart. 6600 zł na szkodę Anety i Wojciecha K.
· 10.12. W godzinach nocnych nieznany sprawca wybił szybę w sklepie Stela przy ul. Kościelnej i ukradł zestaw kosmetyków wart. 715 zł na szkodę Joanny S.
· 9/10.12. W sklepie Agromy na pl. 3 Marca nieznany sprawca wybił szybę i ukradł różne różnego rodzaju narzędzia wart. 695 zł na szkodę firmy.
· 16/17.12. Na ul. Wojcelskiej złodziej wybił szybę w fordzie Transicie stojącym na terenie przedsiębiorstwa PEKUM i zabrał z niego elektronarzędzia wart. 1300 zł na szkodę Leszka R. Sprawcę ustalono.
· 25.12. W nocy na ul. Strumykowej powstał pożar budynku mieszkalnego, w wyniku czego spłonął dach budynku i pomieszczenia na 1 piętrze. Właściciel oszacował straty na 350 tys. zł. Dochodzenie w toku.
· 26.12. Na ul. Kościelnej ok. godz. 100 w okolicach Kosmosu 6 mężczyzn dokonało pobicia Mirosława Z. i Przemysława S. używając przy tym butelki po piwie.
· 24/27. Na ul. Kolejowej nieznany sprawca ukradł 4 koła od motylka do holowania pojazdów wart. 280 zł na szkodę Kazimierza O.
· 29.12. W godz. 11 - 18 na ul. Warcisława złodziej wybił szybę w drzwiach balkonowych domku jednorodzinnego, dostał się do wnętrza i ukradł wyroby ze złota wart. 490 zł na szkodę Wiesławy B.
· 31.12. W godz. 9 - 2215 na ul. Słowackiego nieznany sprawca po nacięciu szyby w drzwiach balkonowych i wybiciu jej dostał się do wnętrza domku jednorodzinnego i po przeszukaniu pomieszczeń ukradł wyroby ze złota wart 6700 zł, alkohol i karty bankomatowe na szkodę Andrzeja Ś.
Kilka podanych powyżej zdarzeń i wcześniejsze podobne wskazują na to, że włamań tych dokonuje jeden złodziej, który wyspecjalizował się w tego rodzaju kradzieżach. Przed włamaniem sprawdza on czy lokatorzy są w domu rzucając kamieniem w okno, następnie nacina szybę, wchodzi do wnętrza domu, przeszukuje go i kradnie przeważnie przedmioty ze złota. Stara się on zacierać za sobą ślady. Warto zwrócić uwagę na to, kupując przedmioty ze złota niewiadomego pochodzenia, że mogą one pochodzić z kradzieży. Mamy nadzieję ująć wkrótce tego przestępcę. Po wejściu w życie nowego przepisu Kodeksu Karnego dotyczącego jazdy po pijanemu na terenie naszego rejonu działania, policjanci zatrzymali już kilka osób w stanie po spożyciu alkoholu. Prowadzone są przeciw nim dochodzenia - są one zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 2 i zakazem prowadzenia pojazdów na określony przez sąd czas.
Tegoroczny Sylwester był spokojniejszy niż w latach ubiegłych. Udany jest pomysł przeniesienia witania Nowego Roku na stare boisko.
Do druku podał nadkom. Wiktor Mazan

Kolejny udany popis


Po raz kolejny dała znać o sobie Prywatna Szkoła Gry na Instrumentach Doroty i Grzegorza Stefanowskich - w sali kina "Rega" odbył się w dniu 21 stycznia br. kolejny udany półroczny koncert jej uczniów, młodych instrumentalistów. Liczni zebrani słuchacze - rodzice, przyjaciele, koledzy, ciepło a niekiedy gorąco, oklaskiwali młodych muzyków. Szkoła Stefanowskich weszła już do naszej łobeskiej tradycji, jej rola jest nie do przecenienia, bo wychodzą z niej już w tej chwili pokolenia młodych ludzie obdarzonych czułością muzyczną, co nie jest bez znaczenia w czasach, kiedy wartości kulturalne często za mało są doceniane. Chwała zatem rodzicom, którzy zachęcają swoje dzieci do uczenia się muzyki.

Ten koncert zdecydowanie należał do pianistów. Młodzi pianiści - amatorzy pokazali wzrost swych umiejętności w porównaniu z ostatni popisem. Szczególnie strona wyrazowa oraz wyczucie i własna interpretacja utworów "rzuciły się" w uszy słuchaczy. Do najpiękniejszych wykonań można było zaliczyć "Sonatiną A-dur op. 59 nr 1" Friedrich Kuhlana zaprezentowaną przez Monikę Serwetę (zasłużone największe owacje). Inne dobre wykonanie to 'Polonez B-dur" Fryderyka Chopina zagrany przez Kingę Roszak, 'Sonatina G-dur" L. von Beethoveena w wykonaniu Pauli Szurek, "Etiuda nr 5" S. Hellera zagrana przez Alicję Roszak, "Serenada - walc hiszpański" O. Metra zagrany przez Alicję Zawiałow, "Lalka" - temat filmowy A. Kurylewicza wykonany przez Olgę Szerszeń oraz temat filmowy "Dom" W. Kazaneckiego w wykonaniu Malwiny Gęsikiewicz. Wymienione pianistki włożyły w grę wiele "ducha" i swobody, dzięki czemu nie musieliśmy przeżywać wrażenia "szkolnego" mechanicznego odgrywania dzwięków.

Również keybordziści przedstawili ciekawy repertuar. Agnieszka Lont wykonała "Oxygene" J. M. Jarre`a, a Łukasz Wilk zagrał "Bailamos" Enrique Iglesiasa. Kasia Szatan rozgrzała publiczność swoją improwizacją na perkusji. Gitarzyści grali starsze i nowsze przeboje. Także młodzi stażem uczniowie pokazali swoją pracę i postępy poczynione w minionym półroczu. Tradycyjnie pojawiły się też zespoły uczniowskie jako forma pozalekcyjna i nadobowiązkowa. Pierwszy zespół zagrał piosenkę "Wolę fantasy" Mariusza Bąka, a wystąpili w nim: Maria Michalczyszyn (śpiew), Monika Serweta (keyb.) i Mateusz Tymoszczuk (git.). Drugi zespół wykonał "Bal wszyskich świętych" z rep. Budki Suflera, a pojawili się w nim: Alicja Zawiałow (śpiew), Olga Szerszeń i Alicja Roszak (chórek), Joanna Pykało (keyb.) i Joanna Wieliczko (git.). Ta forma prezentacji młodych wykonawców cieszy się zawsze i słusznie największym aplauzem publiczności.

Jeśli można coś wytknąć, uczestnicząc w tej pełnej skupienia i wdzięku imprezie, to nie podobało nam się kręcenie się niektórych osób po sali i po proscenium w czasie występów, co przecież jest wyrazem, delikatnie mówiąc, braku nawyków kulturowych i szacunku dla wykonawców. Takim samym nietaktem było opuszczanie sali przez kilku wykonawców i ich bliskich zaraz po zakończeniu własnych produkcji (to jest też brak szacunku) i to w czasie, kiedy ich koledzy grali na scenie. Nieładnie! Tym bardziej, że koncert był bardzo sprawnie prowadzony i nie dłużył się. (W. I.)

Łobeski SLD ma kłopoty


Systematycznie raz w miesiącu członkowie łobeskiego koła Sojuszu Lewicy Demokratycznej spotykali się na zebraniu organizacyjnym i programowym w świetlicy wypożyczonej od PSS-u, gdzie mieści się również biuro poselskie posła Stanisława Kopcia. Ostatnio jednak mają oni spory kłopot, bo świetlica w PSS-ie stała się za ciasna ze względu na rosnącą liczbę nowo przyjmowanych członków, a także sympatyków organizacji. W związku z tym kolejne zebranie w dniu 5 stycznia br. trzeba było przenieść do świetlicy wypożyczonej kołu przez prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Jutrzenka". Wydaje się jednak, że wkrótce i ten lokal stanie się za mały jak na potrzeby rozrastającego się koła.

We wspomnianym styczniowym spotkaniu wzięli udział oprócz miejscowych członków goście ze Stargardu - poseł Stanisław Kopeć, przewodniczący powiatowej organizacji SLD Mirosław Dawidowicz i wicestarosta Jan Szafran. Poseł Kopeć dziękował łobzianom za skuteczną organizację wyborów uzupełniających do Senatu RP, w wyniku których senatorem został Zbigniew Zychowicz z SLD, a przede wszystkim za wybory prezydenckie, w których w gminie łobeskiej Aleksander Kwaśniewski uzyskał aż 72,5% głosów poparcia. Prosił też poseł o podziękowanie za naszym pośrednictwem łobeskiemu społeczeństwu za życzliwość, jaką okazało ono głosując tak licznie na kandydata lewicy - co niniejszym robimy. Sporo ciepłych słów usłyszał od posła Kopcia wicestarosta Jan Szafran za stanowczą i skuteczną obronę interesów Łobza w Zarządzie Powiatu. Przewodniczący M. Dawidowicz mówił o sytuacji organizacyjnej w powiatowym SLD; przeciętnie liczebność partii wzrasta o 30 nowych członków w miesiącu, mimo że nie prowadzi się żadnej propagandy i namów w celu ich pozyskania, wręcz przeciwnie - zalecana jest ostrożność, by do organizacji nie trafiali ludzie ze względów koniunkturalnych.

Przewodniczący koła łobeskiego Wiesław Ćwikła zapoznał zebranych ze stanem finansów koła; przedstawiają się one dobrze, bo członkowie płacą składki systematycznie. Pieniędzy wystarcza na bieżące wydatki organizacyjne. SLD jest partią samo finansującą się. Pytano posła na zebraniu o to, jak wyglądają z perspektywy sejmowej szanse na pozytywne załatwienie tego, co w tej chwili najbardziej obchodzi i martwi łobzian - rewindykacja powiatu i utrzymanie szpitala w Resku. W odpowiedzi poseł odczytał zebranym fragmenty informacji przygotowanej przez rząd na posiedzenie sejmu i przedstawionej posłom w dniu 12 grudnia 2000 roku. Tematem posiedzenia sejmu będzie ocena reformy administracyjnej kraju i jej skutków oraz ewentualne korekty mapy powiatów. Nie jest to lektura pocieszająca, wynika z niej, że tylko jakiś cud może pomóc Łobzowi w odzyskaniu powiatowego statusu, bo rząd jest temu przeciwny. Podobnie wygląda sprawa utrzymania szpitala w Resku, wyraźnie i celowo sabotowanego przez Kasę Chorych, która chce udowodnić, że jest on niepotrzebny. Piszemy o tym w tym numerze w osobnym artykule pt. "Nie kłamać". RED.

Niezależni ostro protestują!


Na sesji łobeskiej Rady Miejskiej odbytej w dniu 22.12.2000 r. ustami niezależnego radnego i jednocześnie wice-burmistrza Henryka Musiała przemówił klub radnych niezależnych. Ogłoszenia eksponujące jego tzw. "stanowisko" ukazało się w części naszych lokalnych periodyków. Po zapoznaniu się z rzadką, bo rzadką, ale jednak treścią tegoż ostrego protestu można popaść w lekkie osłupienie.

Co tak ostro potępia czternastu radnych niezależnych? Otóż potępiają oni pryncypialnie radnego, wydawcę "Łobeziaka" Wojciecha Bajerowicza. A za co? Szczegółów brak, są jeno ogólniki. Zdaniem niezależnych W. Bajerowicz występuje w Radzie w podwójnej roli: radnego i wydawcy lokalnego pisma i pouczają go, jak ma to pismo prowadzić, wymagają od niego odpowiedzialności i rzetelności.

Jak na dłoni widzę w tych pouczeniach starą, dobrą szkołę z lat minionych polegającą na tłamszeniu ludzi, którzy ośmielają się wyrażać swoje myśli odmiennie od uznanych za "jedynie słuszne" przez bonzów różnych szczebli. Odnoszę wrażenie, że radnym, którzy podpisali się pod tym stanowiskiem wolność słowa została darowana, nie musieli o nią walczyć, więc nie potrafią uznać, że inni też mają do niej niezbywalne prawo.

Na tej samej sesji radny Wiesław Ćwikła zaproponował, by uniknąć sporów, co kto na sesjach powiedział, nagrywanie ich przebiegu dla celów protokolarnych. Wywiązała się dyskusja, w której argumenty przeciw nagrywaniu były rozbrajające. Jeden z radnych stwierdził, że nagrywać się nie powinno, bo czasem bywa tak, że radni sobie "nawrzucają" i po co to upubliczniać. Otóż wydaje mi się, że bycie radnym zobowiązuje do działania przy otwartej kurtynie i wyznacza wyższy niż średni poziom kultury wypowiedzi. Nad nagrywaniem odbyło się głosowanie - 6 za, 14 przeciw. W kontekście wagi problemu było to głosowanie typu: czy radni podczas sesji mają siedzieć na podłodze, czy też na krzesłach. W wielu miastach i gminach kasety z nagranym przebiegiem sesji stanowią integralną część protokółu i jest to sprawa oczywista jak piasek na Saharze. Nasuwa się pytanie - czego tak naprawdę obawiają się przeciwnicy nagrywania? Swoich wyborców?

Przedstawione wyżej dwie sprawy są ze sobą swoiście połączone. W pierwszej podjęto próbę zanegowana prawa do odmiennej wypowiedzi, zaś druga jest ucieczką od odpowiedzialności za własne słowa. W obu sprawach prym wodzą tzw. radni niezależni. Tylko tak naprawdę to od kogo lub czego są niezależni? Reszta jest milczeniem....
Krzysztof Malinowski

Opłatek u niewidomych


Ożywioną działalność prowadzi Koło Polskiego Związku Niewidomych w Łobzie skupiające członków z Łobza, Reska i Węgorzyna. Niedawno, bo w listopadzie2000 r. zorganizowano w Kole uroczyste obchody Dnia Białej Laski, a już 18 stycznia br. niewidomi spotkali się ponownie na świątecznym opłatku noworocznym w Domu Kultury. Ta aktywność Koła to przede wszystkim niestrudzonego prezesa Jana Wielgusa z Węgorzyna i Romy Kosińskiej z Reska. Na styczniową uroczystość zjechało się około setki członków Związku z byłego powiaty łobeskiego, zjawili się też liczni goście i przyjaciele niewidomych z Łobza oraz przedstawiciele Związku ze Szczecina. Spotkanie zorganizowano za środki własne, niemniej nasi niewidomi mają wielu przyjaciół. Na przykład Grażyna Sobańska z Węgorzyna, składając obecnym życzenia, wręczyła im piękny tort w imieniu swoim i znanego z dobroczynności właściciela piekarni z Węgorzyna Wacława Wasilewskiego. Ciepłymi słowami witał obecnych ksiądz proboszcz z Węgorzyna, życząc im, żeby w swoim niełatwym przecież życiu spotykali się zawsze ze zrozumieniem i życzliwością ze strony władz i środowiska. Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 2 kierowane przez nauczycielki Longinę Makawczyk i Renatę Mikul odegrały i odśpiewały oryginalne jasełka oparte na polskim folklorze. Pojawiła się na scenie cała ekipa groźnych diabłów z wielkimi widłami, zapowiadających, że zarażą ludzi grzechem. Na szczęście czuwający nad żłóbkiem i Dzieciątkiem piękny anioł przepędził je w jego imieniu skutecznie. Pojawili się też z darami trzej królowie. Na zakończenie młodzi wykonawcy, ciepło oklaskiwani przez zebranych, złożyli im serdeczne życzenia noworoczne. Prezes-poeta Jan Wielgus wygłosił swój okolicznościowy wiersz. Łamano się opłatkiem, a następnie wszyscy siedli przy świątecznie zastawionych stołach do tradycyjnej wieczerzy i towarzyskich rozmów. Melodyjnie umilała czas zebranym niestrudzona kapela "Łobuziaków". Była to piękna uroczystość integrująca środowisko naszych niewidomych pozbawionych przecież na co dzień kontaktów ze sobą.

Opłatek u Sybiraków


Bardzo uroczysty i podniosły przebieg miało opłatkowe spotkanie łobeskich Sybiraków, które odbyło się w szczelnie wypełnionej sali w Łobeskim Domu Kultury w dniu 19 stycznia br. Członek Zarządu łobeskiego Koła powitał licznych gości - przedstawicieli zarządu wojewódzkiego Stowarzyszenia i władz miejscowych. Po wprowadzeniu sztandaru zebrani odśpiewali Hymn Sybiraków autorstwa M. Jonkajtisa, którym zaczynają się obecnie wszystkie ważniejsze spotkania i uroczystości Stowarzyszenia w całym kraju. Okolicznościowe przemówienie wygłosiła prezes Gudwika Guriew, zapoznając zebranych z ważniejszymi wydarzeniami związanymi z działalnością Stowarzyszenia. We Wrocławiu - mówiła przewodnicząca - odsłonięto pomnik Sybiraków. W Łobzie w 2000 roku 99 członków Stowarzyszenia dostało renty inwalidzkie, a 6 osobom nadano zalegające do tej pory uprawnienia sybirackie. Niestety liczni Sybiracy odchodzą z roku na rok na wieczną wachtę. W roku 2000 odeszło 19 osób, w bieżącym już trzy kolejne. Trudno się temu dziwić, bo obecnie 35 osób z łobeskiego oddziału ma powyżej 85 lat. W roku 2000 zarząd okręgu sprowadził do Szczecina 2 polskie rodziny z Kazachstanu, zapewniając im mieszkania i pracę; w roku bieżącym sprowadzeni zostaną kolejni wygnańcy.

Następnie okolicznościowe wiersze M. Jonajtisa wygłosił łobeskie Sybiraczki, a także zaproszony na uroczystość prezes łobeskiego Związku Niewidomych poeta Jan Wielgus. Ksiądz Ryszard wygłosił Ewangelię i poświęcił opłatek, którym wszyscy zebrani się podzielili i zasiedli potem do świątecznie zastawionych stołów. Umilała czas Sybirakom kapela "Łobuziacy" w składzie Kazimierz Malicki, Henryk Gatner, Franciszek Szućko, Andrzej Łukaszek i Krzysztof Molenda. (W. I.)

Osiągnięcia ZSG w Łobzie, dawnej SP 3


Przez naszą szkołę przeszło wielu uczniów, o których warto byłoby opowiedzieć. Trudno ich wymienić w zależności od dziedziny wiedzy. Ale z pewnością mogłaby to być Agnieszka Wesołowska-to z naszej szkoły wyszła jako znana nawet w Polsce młoda literatka. Osiągnęła wiele szkolnych sukcesów. Jej wiersze wielokrotnie znajdowały się na różnych konkursach. Między innymi zajęła II miejsce w ogólnopolskim konkursie literackim, wystąpiła w audycji Radia Szczecin "Radiowa Podstawówka" oraz w programie TV Szczecin. Niedawno wydała własny tomik wierszy. Możemy o niej powiedzieć, że jest wielką poetką i chlubą Łobza.
W naszej szkole uczyła się również wspaniała plastyczka Karolina Kotwicka, która mimo swoich braków słuchu wykorzystała umiejętności plastyczne. Zdobyła wiele osiągnięć, miała również zaszczyt spotkać się z prezydentem Polski-A.Kwaśniewskim.
Naszą szkołę rozsławiła swoimi osiągnięciami Aniela Turbak, która zajęła I miejsce w Europie w matematycznym konkursie "KANGUR", Anna Misiun -VII miejsce z j. niemieckiego w województwie, Rafał Taracha-brał udział w konkursie fizycznym, którego był finalistą oraz w konkursie chemicznym, w którym zajął IV miejsce w województwie i był laureatem tego konkursu.
Przez mury naszej szkoły przechodziło dużo więcej uzdolnionych uczniów, których nie sposób byłoby tu wypisać.
Natalia Brona, Martyna Pawlak, Paweł Michaluk, Paweł Łączak, Damian Pelczar

PCK dziękuje


Mam przyjemność przedstawić kilka ogólnopolskich akcji, w których Zarząd Rejonowy Polskiego Czerwonego Krzyża w Łobzie brał udział w roku 2000. Zaliczam do nich takie imprezy jak obchody Tygodnia PCKI, Dni Honorowego Krwiodawstwa, Wyprawkę dla Żaka (wyposażenie dla biednych uczniów) czy Pomocna Dłoń, której celem było przygotowanie paczek żywnościowych dla dzieci i rodzin najuboższych z okazji Wielkanocy i Bożego Narodzenia. W bardzo ciekawy sposób prezentowaliśmy nasze Stowarzyszenie podczas inauguracji działalności szkolnych kół PCK w Resku i w imprezie pt. Skarby Ziemi Łobeskiej.
Informacje o naszych działaniach podawaliśmy systematycznie w prasie, między innymi w "Łobeziaku", który gościł nas wielokrotnie.
Zarząd Rejonowy PCK ma wielu ofiarnych i zaangażowanych działaczy, a także dobrych sojuszników, są oni w terenowych kołach PCK, Klubach Honorowych Dawców Krwi i w grupach młodzieżowych. Wspólnie z nimi staraliśmy się wykonywać nasze zadania statutowe. To dzięki nim PCK realizował w 2000 roku liczne zadania w dziedzinie krwiodawstwa, promocji zdrowia, szkolenia młodzieży w zakresie pierwszej pomocy czy pomocy doraźnej.

Nie mamy dużych funduszy na działalność, dlatego zabiegaliśmy o pomoc dla naszej organizacji wśród społeczeństwa. Wspierali nas finansowo i rzeczowo tacy dobrodzieje jak: Central Soya, Krochmalnia, Spółdzielnia Mieszkaniowa, Centrala Nasienna, Nadleśnictwo Łobez, Sąd Rejonowy, Nadleśnictwo Resko, Rejon Dróg Publicznych z Nowogardu, Swedwood z Reska i koło PZW Karaś z Łobza. Wspierały nas także osoby prywatne: z Węgorzyna - Antoni Sarzała i Wacław Wasilewski; z Łobza - Tadeusz Moskal, Jan Pobiarżyn,, Elżbieta Marcinkowska, Halina Dubicka, Maria i Wiesław Pokomedowie, Zbigniew Wójcik, Jadwiga i Jerzy Mechlińscy, Kazimierz Czmielewski, Aleksander Skokowski, Roman Miksza, Kazimiera Tlock i Leokadia Koziarska; z Reska - ks. dr Tadeusz Uszkiewicz, Jadwiga Karłowska - van Bergen, Jan Bujnowski i Andrzej Sobczak; z Chociwla - Anna Mruk.

Wszystkim tym, którzy wspomagali nasze działania dające dzieciom i ich rodzinom radość, szczególnie Elżbiecie Szadziewskiej, kierowniczce "Biedronki" i kierownikowi rejonu za wyrażenie zgody na zbiórkę żywności oraz ofiarodawcom - serdecznie dziękuję. Dziękuję też samorządom gmin Łobza, Radowa Małego, Reska, Węgorzyna wspierających nasze działania, a także nauczycielom opiekunom SK PCK, honorowym dawcom krwi, szczególnie Lucynie Kudaj, członkom tutejszego Zarządu PCK oraz wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wrzucali przysłowiowy "grosz" do puszek PCK. Dziękuję też ofiarodawcom odzieży, butów, pościeli itp. (wszystko w dobrym stanie), które natychmiast przekazywaliśmy rodzinom potrzebującym.

Podziękowania należą się Helenie Wójcik kierowniczce łobeskiego LOK-u, która nieodpłatnie udostępnia nam swoje pomieszczenia na spotkania i magazynowanie darów. Serdeczne dzięki składam Dariuszowi Ledzionowi, dyrektorowi ŁDK za nieodpłatne wynajmowanie sali na imprezy PCK oraz kierownictwu Ogniska Muzycznego za melodyjne umilanie naszych spotkań. Wszystkim naszym sprzymierzeńcom życzę z okazji Nowego 2001 Roku dobrego zdrowia, spełnienia korzystnych zamierzeń i wiele szczęścia w życiu osobistym oraz satysfakcji z niesienia humanitarnej pomocy innym ludziom.
Maria Urban - kierownik ZR PCK

Sylwestrowy bieg po zdrowie


Pierwszy sylwestrowy bieg po zdrowie 2000/2001 30 grudnia 2000 roku o godz. 11: 00 zgromadziło się 40 uczestników biegu po zdrowie. Wśród nich połowę stanowili mieszkańcy Łobza. Trasa była trudna, oblodzona, ale nie przeszkodziło to zawodnikom w jej pokonywaniu. Bieg główny na dystansie 10,5 km prowadził w całości ścieżką ekologiczną. Bieg dla młodzieży i kobiet rozegrany został na połowie tej trasy (5 km): w biegu tym startowało 17 osób, a wśród nich 14 to młodzież łobeskich szkół, być może kandydaci na przyszłych maratończyków. Poniżej podajemy klasyfikację biegu w poszczególnych kategoriach. W nawiasach rocznik, miejscowość i czas:
· Dziewczęta: 1. Narcyza Rainczuk (87, Łobez, 25,03), 2.Magdalena Malczak (86, Łobez, 30,45), 3. Elżbieta Afeltowicz (88, Łobez, 30,50), 4. Anna Afeltowicz (86, Łobez, 322,10), 5.Monika Kalwinek (89, Łobez, 32,25), 6.Ewelina Imińska (86, Łobez, 33,33).
· Chłopcy: 1.Łukasz Uldynowicz (83, Gryfice, 18,41), 2.Krzysztof Ciszewski (85, Łobez, 22,33), Michał Łań (85, Łobez, 22,33), 4.Jarosław Iwan (88, Łobez, 23,24), 5.Damian Nazarek (84, Łobez, 28,05), 6.Konrad Ludwikowski (86, Biały Bór, 30,49), 7.Maciej Biały (90, Łobez, 31,45), 8.Jakub Wiśniewski (93, Łobez, 34,30).
· Kobiety: 1.Anna Wiśniewska (87, Biały Bór, 20,17), 2.Joanna Gałgan (66, Stara Studnica, 24,51), 3. Elżbieta Wiśniewska (53, Łobez, 34,30).
· Bieg główny: 1.Jerzy Kulczyk (62, Tychowo, 34,16), 2.Janusz Pochranowicz (56, Biały Bór, 35,05), 3.Grzegorz Orlik (82, Biały Bór, 36,55), 4.Jerzy Ochota (52, Police, 37,42), 5.Szymon Kecler (70, Płoty, 38,09), 6.Damian Makarewicz (82, Biały Bór, 39,10), 7.Andrzej Burek (52, Szczecin, 39,45), 8.Leszek Gałan (63, Szczecin, 40,08), 9.Marian Wiśniewski (54, Szczecin,44,07), 10.Czesław Wiśniewski (51, Szczecin, 44,13) 11.Stanisław Smoliński (53, Szczecin, 44,28), 12.Tadeusz Szuba (58, Łobez, 44,55), 13.Tadeusz Płata (51, Szczecin, 54,45), 14.Stanisław Zięba (44, Szczecin, 46,07), 15.Ryszard Jamroży (64, Ińsko, 46,09), 16.Roman Jasieczek (60, Stargard Szcz., 46,16), 17.Marek Żochowski (55, Stargard. Szcz., 48,59), 18. Mieczysław Burdzy (44, Stargard Szcz., 48,59), 19.Zygmunt Draczyński (48, Łobez-Niegrzebia, 58,17), 20.Henryk Maciejewski (40, Marianowo, 58,17), 21.Ryszard Stuligłowa (50, Płoty, 1,00,17), 22.Mieczysław Zaworski (31, Szczecin, 1.02,28), 23.Józef Buczyński (42, Białogard, 1,05,08).

Zwycięzcy wszystkich kategorii wiekowych otrzymali pamiątkowe puchary oraz nagrody rzeczowe, które wręczali burmistrz Łobza H. Szymańska, wiceprezes zachodnio-pomorskiego oddziału TKKF ze Szczecina T. Zieliński oraz prezes TKKF Błyskawica z Łobza Z. Pudełko. Fundatorami nagród byli: firma "Elstar" ze Stargardu Szcz., "Lukas" Bank Szczecin, UMiG z Łobza, GKRP z Łobza oraz jeden z biegaczy ze Szczecina, który uczestniczył w I Grand Prix Łobza. Na mecie uczestników czekał ciepły posiłek ufundowany przez "Cafe Kosmos" z Łobza. Organizację biegu zajmowało się nowo otworzone Ognisko TKKF "Błyskawica" z Łobza. Serdeczne podziękowania należą się też K. Pawelcowi, B. Kordyl oraz E.Kowalińskiemu, którzy sędziowali bieg, a w ogóle nie po raz pierwszy, bo od pierwszego Grand Prix społecznie pomagają w naszych imprezach. Trasę obstawiała młodzież z łobeskiego liceum oraz nasza policja, za co im serdecznie dziękujemy.
Do ponownego zobaczenia się na trasie
Ze sportowym pozdrowieniem - Elżbieta Wiśniewska / Ognisko TKKF "Błyskawica" w Łobzie

Wielka Orkiestra ciszej


Zadzwoniła do nas pani W. R. z pytaniem (patrz -Tu "Łobeziak"), co się w tym roku stało z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, bo przyzwyczaiła się ona rok rocznie po mszy niedzielnej, wychodząc z kościoła, kiedy orkiestra grała, wpłacić parę groszy na ten szczytny cel. W tym roku jej się to nie udało, bo nie spotkała kwestarzy Orkiestry.
Zasięgnęliśmy języka w tej sprawie. Coś w organizacji tegorocznej imprezy nie zagrało. Nie było jej po prostu słychać. Zabrakło serduszek. Nie było kwesty na ulicach. Ofiarne dziewczęta z LO łobeskiego (E. Medunecka, K. Gabska, W. Wysocka, E. Świątczak, K. Olczak i K. Sambor) zebrały wprawdzie w szkołach i na licytacji darowanych przez sponsorów fantów w Domu Kultury 2135 zł. i był też w ŁDK kameralne występy przygotowane przez młodzież ze wszystkich łobeskich szkół i koncert młodych pianistów z ogniska muzycznego ŁDK i Prywatnej Szkoły Gry Stefanowskich - i tyle.
Dla porównania w roku ubiegłym organizatorzy Orkiestry zebrali ponad 9 tys. złotych. Szkoda, że w tym roku było ciszej w Łobzie. A przecież impreza ta ma duże znaczenie wychowawcze i z roku na rok gromadzi w Polsce coraz więcej pieniędzy na poratowanie chorych dzieci. RED.

Spotkania i wycieczki


Otrzymałem informator wydany staraniem koła Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego przy Duszpasterstwie Służby Liturgicznej Archidiecezji Krakowskiej na rok 2001. Zawiera on informacje o ciekawych spotkaniach. Poniżej przedstawiam najważniejsze z nich:
· 10 - 11 marca - ogólnopolska Pielgrzymka Przewodników na Jasną Górę;
· 13 kwietnia - wyprawa na Tarnicę do krzyża;
· 22 kwietnia - rozpoczęcie sezonu turystyki górskiej na Luboniu Wielkim koło Rabki;
· 9 - 10 czerwca - pielgrzymka na Śnieżnicę koło Limanowej;
· 7 - 10 października - zakończenie sezonu turystyki górskiej na Okrąglicy koło Zawoi;
· 14 - 15 grudnia - Dni Skupienia w Jarosławiu.
Informacje i bliższe szczegóły uzyskać można telefonicznie podczas dyżurów Duszpasterstwa Turystycznego w Krakowie 421-87- 20. Ponadto Oddział PTTK w Tarnowie organizuje Dni Skupienia w Dębowcu koło Jasła w dniach od 30 marca do 1 kwietnia. Dla zaawansowanych organizowany będzie rajd górski po stronie polskiej i słowackiej w okresie 20 - 26 maja. Zakończenie odbędzie się w Krynicy-Zdroju. O powyższych imprezach zainteresowane osoby mogą dowiedzieć się pod łobeskim numerem telefonu 39-740-78.
Zbigniew Harbuz

Podziękowanie z Suliszewic


W imieniu dzieci z Suliszewic, dla których udało się nam zorganizować zabawę choinkową z paczkami ze słodyczami, składam serdeczne podziękowanie za pomoc rzeczową i finansową naszym dobrodziejom:
Kołu Łowieckiemu "Lis" z Łobza, Hurtowni "Ekonomik 2" własn. Waldemara Winiarskiego z Łobza, Przedsiębiorstwu Produkcyjno-Handlowemu "Bejt" s.c. włas. Tadeusza Jóźwiaka i Eugeniusza Bąka z Łobza, Przedsiębiortwu Produkcji Drzewnej "Lignoterm" s.c. z Suliszewic, Przedsiębiorstwu Handlowemu "Git" z Łobza.
Wiesław Ossowicz - sołtys wsi Suliszewice

Potrzebna inicjatywa


Z ciekawą i potrzebną inicjatywą wystąpił ostatnio znany w Łobzie młody plastyk Andrzej Gudański. Otwarł on mianowicie prywatną galerię i antykwariat mieszczący się na ul. Wybickiego 1 nad bankiem PKO bp w pokoju 118, gdzie prezentuje on swoje obrazy wykonane różnymi technikami i o najróżniejszej tematyce (pejzaże, portrety - te na zamówienie, widoki Łobza, martwe natury, obrazy o treści religijnej). W roku ubiegłym łobeski plastyk podjął studia zaoczne na Akademii Sztuk Pięknych na wydziale sztuki użytkowej. Warto wstąpić na piętro nad bankiem i obejrzeć to, co ładnego prezentuję nasz artysta, a także przy okazji kupić coś oryginalnego do ozdobienia domu. Ceny obrazów są przystępne.
Równocześnie stara się A. Gudański rozwinąć antykwariat, instytucję, jakiej w Łobzie jeszcze nie było. Wiele osób dysponuje różnego rodzaju drukami, książkami, słownikami, encyklopediami, podręcznikami szkolnymi, pamiątkowymi medalami, monetami, obrazkami, przedmiotami do dekoracji wnętrz mającymi wartość artystyczną, pamiątkami związanymi z Ziemią Łobeską, które niejednokrotnie mogą się podobać innym osobom, a właścicielom są zbędne. Dlaczego zatem nie próbować ich sprzedać tym, którzy poszukują unikalnych drobiazgów czy ciekawych albo potrzebnych książek?
Chwalimy poczynania A. Gudańskiego i życzymy mu, żeby zarówno jego galeria jak i antykwariat cieszyły się dużą frekwencją publiczności i stały się kolejną potrzebną łobeską placówką kulturalną.
W. Bajerowicz

Problemy łobeskiego gimnazjum


ZSG w Łobzie ma wiele zalet, niestety znajdziemy tu również kilka drobnych wad. Przeprowadziliśmy wśród uczniów gimnazjum, ankietę, na której m in. znalazło się pytanie "Co się Wam nie podoba w naszej szkole?". Większość uczniów na pierwszym miejscu postawiła szatnię. Dlaczego? -zapytaliśmy jednego z gimnazjalistów. "Z wielu powodów np. ogromne kolejki, niemalże na każdej przerwie, którym zazwyczaj towarzyszą liczne przepychanki. Młodsi uczniowie są często poszkodowani, ponieważ niektórzy uczniowie starszych klas wyrzucają ich z kolejki. Zawsze nauczyciele na przemian dyżurują przy szatni, ale mimo to jedna osoba to na pewno za mało". Kolejnym problemem z którym spotykamy się na co dzień to wąskie korytarze i na pewno brak wielu pomocy naukowych, "Lekcje są wykładane bardzo ciekawie i interesująco, ale w wielu pracowniach sprzęt jest zepsuty lub stary, z którego nie można korzystać. Niestety przez to zajęcia nie są już takie barwne".-opowiada jedna z uczennic łobeskiego gimnazjum. Kolejnymi problemami , które dosięgają naszej szkoły to według niektórych uczniów: brak radiowęzła, szafek na książki oraz zbyt małe pomieszczenia lekcyjne.

Niestety wszystko to wiąże się z wysokimi kosztami, a szkoła nie sfinansuje tego. Jednak mimo wszystko nie możemy narzekać, w końcu na pewno mamy,(a raczej nasza szkoła) dużo więcej zalet, natomiast wady stanowią jej mało liczną część.
Natalia Brona, Martyna Pawlak, Paweł Michaluk, Paweł Łączak , Damian Pelczar

Przedszkolaki balują


Dnia 11stycznia w Przedszkolu Miejskim nr 4 odbył się bal karnawałowy dla przedszkolaków. Udało mi się wygospodarować czas, by po raz pierwszy móc być świadkiem tego sympatycznego wydarzenia, Nie tylko sala balowa, ale i całe przedszkole tonęło w kolorowej, ze smakiem wykonanej dekoracji. Była też i choinka, okazuje się nie bez powodu. Bo gdzież nie jak pod choinką wcześniej zaproszony Święty Mikołaj miałby rozdawać dzieciakom prezenty? Ten gość specjalny balu karnawałowego niezawodnie przybył i nie krył swego oczarowania przepięknymi strojami i znakomitym humorem dzieci. Przedszkolaki zaprezentowały wszystkim zgromadzonym gościom, bo zjawiło się też sporo rodziców - bogaty repertuar wierszyków, tańców i piosenek. Wodzirejem balu była pani Stasia Rybak i ona czuwała nad artystycznym porządkiem imprezy. Dzieciom do tańca przygrywała kapela. Wspólnie z przedszkolakami bawiły się ich panie wychowawczynie z panią dyrektor przedszkola na czele. Na twarzach dzieci królował uśmiech. Karnawałowy nastrój udzielił się wszystkim obecnym. Rodzice z nieukrywanym zadowoleniem obserwowali swoje bawiące się pociechy.

Myślę, że takie imprezy jak ta, integrują dzieci , ich rodziców oraz grono pedagogiczne, co daje później wymierne efekty w niełatwym procesie wychowawczym. Oczywiście w pamięci pozostaną też miłe wspomnienia z tego sympatycznego, o rodzinnej atmosferze, wydarzenia. Dziękuję dyrekcji przedszkola, jego gronu pedagogicznemu za ta wspaniale przygotowany bal karnawałowy, a im samym życzę nieustającego pasma sukcesów, zarówno w życiu zawodowym jak i prywatny.
Zofia Malinowska

Puszek mniej - Ziemi lżej


Pod takim hasłem dzieci z Przedszkola Miejskiego nr 1 im. Krasnala Hałabały wzięły udział w konkursie ekologicznym. Poprzez jego przeprowadzenie organizatorzy - Urząd Miasta i Gminy w Łobzie oraz Fundacja na Rzecz Odzysku Opakowań Aluminiowych RECAL z Warszawy promują idee prowadzenia aktywnej edukacji ekologicznej w zakresie gospodarki odpadami na przykładzie selektywnej zbiórki puszek aluminiowych po napojach.
W ogłoszonym konkursie (finał w czerwcu br.) punktowana jest głównie ilość zebranych kilogramów puszek dzielona przez liczbę dzieci w placówce. Dodatkowo przyznaje się punkty za wszelkie działania związane z edukacją ekologiczną , obejmującą problem segregacji śmieci. Przedszkolaki od Krasnala Hałabały wraz ze swymi paniami z entuzjazmem podjęły wyzwanie. Wszak przedszkole nasze promuje wszelkie działania dydaktyczno-wychowawcze i prozdrowotne o charakterze ekologicznym. Udokumentowane osiągnięcia w tej dziedzinie oraz przyjęty przez nas styl pracy, skierowany na ochronę środowiska, stały się wyróżnikiem postrzegania naszej placówki w łobeskim środowisku.

Zachęceni przez organizatorów możliwością zdobycia cennych nagród opracowaliśmy w naszym przedszkolu bogaty plan działania, który przewiduje:
Przynoszenie do przedszkola puszek po napojach przez dzieci, rodziców i pracowników placówki, zorganizowanie gazetki ściennej informującej o aktualnościach dotyczących konkursu, przeprowadzenie w przedszkolu konkursu plastycznego o tematyce poświęconej ochronie środowiska i gospodarki odpadami, zachęcenie i zwerbowanie do współpracy w zbiórce puszek życzliwych nam placówek handlowych z terenu miasta i gminy, podawanie informacji w prasie o aktualnej sytuacji dotyczącej osiągnięć w zbiórce puszek, przygotowanie koncertu poetycko-muzycznego z okazji Dnia Ziemi.
Pierwsze efekty już mamy - nasze dzieci wzięły sobie głęboko do serca podjętą myśl i przynoszenie do przedszkola puszek traktują jako swój obowiązek. Z góry dziękujemy rodzicom za wspieranie naszych działań. Mamy też nadzieję na bogate kontakty z zaprzyjaźnionymi placówkami handlowymi. Obiecujemy podać do publicznej wiadomości listę sympatyków przedszkola i zapewnić o wdzięczności naszych dzieci
Koordynator Konkursu - Teresa Diak z zespołem

Rowery do odbioru


W wyniku prowadzonych działań Komisariat Policji w Łobzie odzyskał rower typu "damka" koloru fioletowego oraz rower typu "kolarzówka" koloru złotego. Rowery sprawdzono w systemach informacyjnych Policji, gdzie nie figurują one jako utracone w wyniku przestępstwa. W związku z tym proszę wszystkie zainteresowane osoby o skontaktowanie się z komisariatem Policji w Łobzie celem ewentualnego rozpoznania i odebrania wymienionych rowerów. Komendant KP Policji w Łobzie - nadkom. mgr Robert Rzeźnik

SPO-1 KBO wraca do życia


Jak nas informuje znany łobeski krótkofalowiec Henryk Marciniak, który działa pod prywatnym numerem SP - 1 AFT i który swego czasu prowadził klub krótkofalarski w LOK-u - ostatnio zajął się lokowską aparaturą, stojącą bezczynnie, wyremontował ją i uruchomił. Tym sposobem trzecia w Łobzie krótkofalówka (obok B. Smugały i H. Marciniaka) znowu pojawiła się w eterze i łączy się z całym światem pod starym znakiem SP - 1 KBO. Chętni do nauczenia się krótkofalarstwa, szczególne młodzież, mogą się zgłaszać po informacje w biurze LOK-u przy ul. Sienkiewicza. Niestety na kontynuację pracy radiostacji brak pieniędzy, około 500 zł, bo tyle kosztowało by wydrukowanie kart QSL, którymi potwierdza się odbiór korespondencji. Henryk Marciniak namawia miejscowych przedsiębiorców (dobroczyńców) do skorzystania z okazji, jaką może być reklama ich firmy zamieszczona na takiej karcie, bo dociera ona dosłownie do całego świata. RED.

Ze starej książki dochodzeń


Kontynuujemy w oryginalnej formie zapisy ze starej książki dochodzeń z sierpnia 1946 r. Nadal echa wojny dają o sobie znać i nieco inna niż dzisiaj jest obyczajowość mieszkańców powiatu łobeskiego.
· 08.08.1946. Prienow (?) gm. Bełczno. Gabriel P. powiadomił, że Jerzy G. zabrał na jego szkodę 1 garnitur, 1 pulower biały, 1 koszulę żółtą w białe paski, 1 koszulę zieloną 1 spodnie oraz dokumenta na nazwisko Zdzisław P. Po czym wyjechał w nieznanym kierunku.
· 09.08. Sołtys gm. Duży Radów Stanisław D. zabiera listy ze swojej gromady, po czym otwiera je i niszczy. Sprawa w sądzie.
· 07.08. W Łobezie o godz. 920 przy magazynie spółdzielni Rolnik strażnik Marian K. strzelał z karabinu naruszając spokój publiczny. W tym czasie , gdy został złapany przez strażnika kolejowego Henryka P. dał mu 100 zł by nie składał meldunku.
· 13.08. W majątku Budzice (?) pow. łobeski podczas pracy na polu Niemiec Artur H. pobił Czesława T. mieszkańca majątku Budzice.
· 14.08. W majątku Ottoburg (?) gm. Resko ob. Jan L. zamieszkały Malechowo gm. Stargord w nieobecności Lucjana S. otworzył jego mieszkanie, zabrał karabin. Lucjan S. miał zezwolenie i zapieczętował mieszkanie.
· 14.08. Dnia 22 stycznia 1946 r. w Poznaniu na rynku Mieczysław K. kupił kradziony akordion, który to Edward M. dnia 14.08 rozpoznał w Stargordzie jako jego własny, gdyż był on zimą 46 roku od niego skradziony.
· 14.08. Około godz. 1000 Czesław G. kierownik drukarni w Płotach na motorowerze wyjechał do Reska, gdzie pobrał pieniądze ok. 2000 zł. Był tego dnia w Łobezie. Przed wieczorem z Łobezu miał się udać do Płot i dotychczas nie powrócił. Ubrany był w granatowe drelichowe spodnie, popielatą kurtkę, zamszową bluzę, brązowe pantofle, niebieską koszulę Motorower marki Herkules, na baku napis NSU. Poszukiwany odnalazł się po kilku dniach.
· 17.08. Około godz. 1700 w Langestut (Świetoborzec) Szczepan Sz. zabierał z lodowni lód na szkodę Maksymiliana B. w celu przywłaszczenia, którego to złapano na przestępstwie. Ogólne straty wyniosły 14 tys. zł. (Tu potrzebny jest komentarz: kawały lodu wycinano wtedy zimą ze stawu, układano w dołach wypełnionych trocinami, zasypywano je nimi i w tych warunkach dawał się on przechować do lata. L. O.)
· 18.08. Około godz. 1800 został postrzelony w czasie ucieczki przez milicjanta Eugeniusza C. z posterunku MO Bełczno Kazimierz B. Podczas przewozu rannego do szpitala w Połczyn Zdrój Kazimierz b. zmarł.
· 15 - 16.08. W nocy zostały skradzione 2 krowy maści biało-czarnej przez żołnierzy WP na szkodę Jana Sz. mieszkańca wsi Borynów gm. Klauszewo (?). Dnia 10.08 krowy te zostały odnalezione przez MO w Drawsku u ob. Jana CH., który kupił te krowy od żołnierzy. Jan Ch. został skazany na karę grzywny 1000 zł.
· 20.08. Pod wieczór na linii kolejowej Łobez-Runowo został postrzelony śmiertelnie Józef K. zamieszkały Łobez Odnoga Węgorzyńska 5 przez nieznanych sprawców.
· 21.08. W nocy została skradziona krowa przez żołnierzy rosyjskich na szkodę Tadeusza G. zamieszkałego Kolonia Resko. Rosjanie przyprowadzili tę krowę do Reska w celu sprzedaży. Pośredniczył przy tym ob. Bronisław Z. za co mu dali 1000 zł. Krowę tę kupił rzeźnik Józef D. zamieszkały Resko. Krowa została zwrócona poszkodowanemu. Rosjan przekazano rosyjskiej komendanturze w Resku.
· 24.08. O godz. 2 w nocy Jan J. zamieszkały Łobez ul. Ogrodowa wraz z Marianem M. dobijając się do domu Zofii L. zamieszkałej Kopernika wyłamali dyktę z drzwi i wybili szybę oraz wymyślali do niej ordynarnymi słowami. Sąd skazał Jana J. na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata.
· 25.08. Na zabawie w Czanowie milicjant Stanisław M. uderzył krzesłem Stanisława G. powodując ciężkie obrażenia ciała.
· 26.08. O godz. 21 w Łobezie przy ul. Pomorskiej został wskutek własnej nieostrożności śmiertelnie porażony prądem Henryk C. lat 14.
· 30.08. W Resku przy ul. Kościuszki nr 46 przy ogrodzie ob. Rudolfa K. który był ogrodzony siatką drucianą znaleziono porażonego prądem Kazimierza J. zamieszkałego ul. Żukowa. Sprawę przekazano do Sądu Grodzkiego w Łobzie. Podejrzany Rudolf K. (Prawdopodobnie podłączy prąd do ogrodzenia. L. O.)
Do druku podał nadkom. Leszek Olizarczyk

Z żałobnej karty


1. Czesław Janowicz 30.01.1939 - 21.12.2000
2. Zofia Łań 12.07.1920 - 22.12 -" -
3.Marianna Pyszna 08.09.1920 - 26.12 - " -
4.Janina Pokucińska 30.08.1925 - 30.12 - " -
5. Teresa Nowakowska 29.12.1953 - 01.01.2001
6. Eleonora Maczan 10.07.1922 - 02.01 -" -
7.Teresa Gębala 22.05.1954 - 10.01 - " -
8. Zygmunt Kiner 02.05.1923 - 10.01 - " -
9. Władysław Nowakowski 02.01.1930 - 13.01 - " -
10. Ryszard Lewicki 04.01.1943 - 16.01 - " -
11.Janina Łuczkowska 14.10. 1917 - 17.01 - " -
(w.b.)

Do Łobeziaka można pisać tutaj: