Styczeń 2001(numer 109)

 


Spis treści: 
Od redakcji
2001 : ODYSEJA KOSMICZNA
Podatki i opłaty lokalne
Gadka dziadka
Niemieckie jasełka w Łobzie
Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham......?
Łobeziak w internecie
Paluszkiewicz znowu potrzebny
Podziękowanie
Wigilia u emerytów
Wizyta dzielnicowego
Prewencja - jesteś bezpieczny
Kronika policyjna
Łobzianin wyróżniony
Na co pójdą gminne pieniądze w 2001 roku?
Dyżury łobeskich radnych powiatowych
Rocznice przypadające na rok 2001
Sereje
Składowiska śmieci
Targi ekologiczne
Wspomnienia z młodości
Z księgi fraszek Krzysztofa Andrusza
Podziękowania
Ze starej książki dochodzeń
Z żałobnej karty


Od redakcji


Mamy oto znowu nowy Nowy Rok. Jak zwykle uprzejmie, chociaż, przyznajmy to szczerze - trochę na wyrost, obdarowaliśmy się przy tej okazji życzeniami i nadziejami na przyszłość. Już taka jest natura człowieka, że ciągle, dopóki żyje, ma jakieś nadzieje na coś lepszego i korzystniejszego dla siebie nawet w chwilach ostatecznych:

Biedny ma nadzieję na poprawę losu i podwyżkę poborów niechby nawet o 50 zł; bogaty na jeszcze większe pieniądze niż ma; bezrobotny na pracę byle tylko była; chory na zdrowie; ładna, a w ogóle każda dziewczyna na jeszcze przystojniejszego i też jeszcze zamożnego męża oraz na dożywotnią jak w serialu miłość; kupiec na niekończące się kolejki klientów w jego sklepie, klienci na darmowy towar, wędkarz na szczupaka wielkiego jak rekin; rząd nareszcie na jakieś sukcesy; Leszek Balcerowicz na zduszenie inflacji żelazną ręką rynku i na ograniczenie świadczeń socjalnych, pielęgniarki na litość ze strony rządu (a niedoczekania nie łaska); łobzianie na powiat i szpital, łajdak na przyjemność zrobienia krzywdy komuś drugiemu; naiwny na wygraną w totolotka, optymista na to samo; kumpel na wsparcie kumpli w jakimś korzystnym przetargu i skoku na państwową czy samorządową kasę; klika na zapewnienie swoim ludziom posadek i umocnieniu się na stanowiskach, o sukcesie w następnych wyborach i rozprawieniu się z tą wredną i wścibską opozycją, kilku typków na zamknięcie "Łobeziaka"; jakieś małe dziecko na to, że je mama przytuli przed snem; głodny choćby na kaszankę dzień w dzień; syty na możliwość bezkarnego pożarcia podwójnego czy potrójnego obiadu; zawistnik na to, żeby sąsiadowi nareszcie ukradli jego lepszy samochód lub żeby niechcący złamał nogę najlepiej na własnych schodach, a w ogóle, żeby spotkało go bezrobocie; rolnik na wspaniały urodzaj najlepiej tylko na jego polu i najwyższe ceny skupu, narciarze na śnieg po pas przez cały rok, drogowcy na wieczną odwilż i zawsze czarne szosy, w czym popierają ich kierowcy... I tak dalej i dalej - co człowiek to jakaś nadzieja. Gdyby choć niektóre z tych nadziei się spełniły całkowicie, to podczas skwarnego lata nie moglibyśmy się wykąpać np. w Jeziorze Karwowskim czy Głębokim, bo zjadłyby nas natychmiast ogromne szczupaki, wszyscy bylibyśmy wiecznie młodzi, szczęśliwi i bogaci oraz zdrowi - tyle że wtedy zbankrutowaliby lekarze i po myśli rządu problem tych upierdliwych pielęgniarek sam by się rozwiązał, mogłoby się też zdarzyć tak, że spełniłyby się nadzieje jakiejś mafii czy kliki i wtedy musielibyśmy być ulegli jak pieski na smyczach i w kagańcach na dodatek.

Tymczasem musimy wrócić na ziemię i żyć obok marzeń tym, co jest możliwe bez względu na to czy nasze marzenia są szlachetne czy podłe, indywidualne czy zbiorowe. Wiele spraw będzie, jak mawiała starożytna wyrocznia Pytia "albo". Albo będziemy zdrowi, albo chorzy; albo rząd trochę się jeszcze zbłaźni, albo spaprze do reszty sprawy narodowe, albo będzie śnieżna i chłodna zima, albo dżdżownice czyli popularne glisty inaczej rosówki będą wyłaziły na powierzchnię zielonych trawników, czując wiosnę tak, jak to robiły jeszcze w połowie grudnia, albo wyjdą na ulice wzorem pielęgniarek nauczyciele, albo kucną cicho wystraszeni zwolnieniami i redukcjami.

A co jest możliwe, co na pewno się spełni bez ryzyka szukania pomocy u wyroczni? Wiele się po prostu pogorszy. Nadal spadać będzie poziom życia większości polskich rodzin, bezrobocie, co oficjalnie potwierdził minister prognoz gospodarczych Kropiwnicki, będzie rosło, zmniejszy się ilość pieniędzy na zasiłki dla bezrobotnych, w ogóle na opiekę społeczną, emerytom dalej będą chudnąć nowe stare portfele, a paniska na stanowiskach z nadania kolesi będą sobie nadal kpić z przyzwoitości, zaś cwaniacy nie zrezygnują z łapówek. Nie będzie jednak na razie aż tak źle, bo podobno w Hiszpanii i w Portugalii przed ich transformacją i wstąpieniem do Unii Europejskiej bezrobocie sięgało 22%. W Łobzie zresztą dawno ten poziom przekroczyliśmy, co znaczy, że jesteśmy tej Unii najbliżej. Czyli wszystko jeszcze przed nami i za kilkadziesiąt lat się nam na pewno poprawi. "Łobeziak" zaś, jeśli nasi Czytelnicy i Współpracownicy będą dla niego tak łaskawi jak do tej pory, będzie się jeszcze jakiś czas ukazywał, chociaż są tendencje, żeby mu zamknąć dziób.
Redakcja

2001 : ODYSEJA KOSMICZNA


Gdy przed laty oglądałem wspaniały film S. Kubricka pt. "2001 : Odyseja kosmiczna" (1968), od początku XXI wieku dzieliło tak wiele lat, że nie tylko nie zastanawiałem się nad tym, czy do niego dotrwam, ale wizje twórców (S. Kubricka, A. Clarcke`a i NASA) wydawały mi się wtedy i możliwe i prawdopodobne. Byłem wówczas tak młody, że nie w głowie było mi było myślenie o tak dalekiej i odległej przyszłości. Lata minęły jak bicza strzelił i rok 2001 stał się rzeczywistością! Na przełomie wieków ludzkość boryka się z nieco innymi problemami, niż te, którym stawiali czoła bohaterowie kubrickowskiej odysei kosmicznej. A i genialny i podły komputer HAL 9000 nie doczekał się jeszcze odpowiednika, choć żyjemy w epoce Internetu, dzięki któremu komunikują się miliony ludzi na całym świecie. Sztuczna inteligencja komputerów porównywalna z naturalną inteligencją ludzi, to zapewne jeden z problemów XXI stulecia (może pierwszej jego dekady?). Podłością komputerów raczej nie przejmowałbym się, bo pod tym względem na pewno nie dorównają ludziom.

W przedświąteczną sobotę telewizyjna transmisja z zaprzysiężenia prezydenta RP i przejęcie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi na pokładzie ORP "Błyskawica". Uroczystości piękne i wzniosłe, z bardzo dobrymi przemówieniami prezydenta, wielce zobowiązujące zresztą. Mogły też być przykładem oczekiwanej kultury politycznej (a może po prostu kultury?). Gdyby jeszcze nie tych kilkanaście pustych miejsc w sali sejmowej (po "prawicy"), no i wypowiedź pewnego polityka podła i głupia, co akurat nie mogło zaskoczyć w tym przypadku (klinicznym?). Znana jest obserwacja samego Napoleona, że " nikczemność ma granice, w przeciwieństwie do głupoty". Ameryka ma wreszcie prezydenta, zaś końcówka tych najdłuższych i najdroższych wyborów może służyć za znakomity wyraz współczesnych "standardów" obyczajowych w polityce. Przykładem tego mogło być ostatnie przemówienie Ala Gore`a doprawdy wyśmienite. "W demokracji ważne jest nie tylko poszanowanie reguł walki wyborczej - zauważył świetny politolog prof. Wiktor Osiatyński - ale i rozdzielenie czasu kampanii i związanej z nią gorączki od okresu między wyborami, kiedy to trzeba skupić się na pracy dla dobra kraju i temu podporządkować stosunki z przeciwnikami politycznymi".

W grudniu minęło 20 lat od tragicznej śmierci Johna Lennona, jednej z najważniejszych postaci kultury masowej minionego roku (The Beatles otwierają "setkę" największych postaci "show businesu" zarówno w plebiscycie "Polityki", jak i "Time`a"). Najlepszym piłkarzem XX wieku wybrano Pelego, jednego z idoli mojej młodości. W listopadzie zmarł inny wielki sportowiec Emil Zatopek (3 na liście PAP), z którym przed laty miałem zaszczyt pić piwo w praskim pubie "Pod czarnym wołem".

Czas świąt Bożego Narodzenia będę dzielił, jak zwykle, między Warszawą a Łobzem, zaś Nowy Rok pewnie powitam na krakowskim Rynku Głównym. Myślę, że to jednak wielka frajda doczekać przełomu wieków. Długo jeszcze będziemy myśleć o wieku XX i zastanawiać się nad tym, co przyniesie wiek następny. Pamiętajmy, że optymista sądzi, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Pesymista obawia się, ze to prawda...
Piotr Sienkiewicz

Podatki i opłaty lokalne


Na XXII sesji Rady Miejskiej w dniu 22.XII.2000 r. omawiano i zatwierdzono podatki i opłaty lokalne tzw. około budżetowe, jakie gmina ma prawo nałożyć na mieszkańców (na tzw. osoby fizyczne i prawne), a które złożą się między innymi na dochody gminy i będą obowiązywały naszych mieszkańców w roku 2001. Chodzi o takie podatki i opłaty jak np. opłata za wodę i za ścieki, podatek od posiadania psów, podatek od nieruchomości, podatek od środków transportowych, opłaty targowe, opłaty za przyjęcie odpadów komunalnych na wysypisko gminne, czynsze regulowane, obniżenie średniej ceny żyta dla celów podatku rolnego. Z powodu zbyt krótkiego terminu od chwili otrzymania tych danych i braku miejsca w bieżącym numerze nie jesteśmy w stanie podać ich w szczegółach, co postaramy się jednak nadrobić w następnym numerze "Łobeziaka". Możemy jedynie na razie stwierdzić, że rosną one przeciętnie o 10% w stosunku do roku poprzedniego, co Zarząd Miasta tłumaczył koniecznością nadążenia za inflacją. A tak naprawdę to, jakie będą te opłaty, będą się Państwo mogli zorientować i porównać z rokiem ubiegłym, kiedy przyjdzie do ich płacenia.

Na tejże sesji wiceburmistrz H.Musiał odczytał w imieniu klubu radnych "niezależnych" sformułowane w 10 punktach zarzuty skierowane przeciwko mnie i stwierdzające, że fałszywie informuję w "Łobeziaku" opinię publiczną (to znaczy kłamię) o decyzjach zapadających na sesjach Rady oraz zażądał ich sprostowania. W swoich wypowiedziach burmistrz H.Szymańska i przewodniczący Rady M.Płuciennik żądali tego samego. Odpowiedzałem,że zostałem wybranym radnym w wolnych wyborach i że mam prawo a nawet obowiązek wypowiadać poglądy a nawet komentarze, które nie zawsze są po myśli urzędującego Zarządu i niektórych radnych choćby nawet stanowili większość, że nie nająłem sie na oficjalnego sprawozdawcę i panegirystę tegoż Zarządu, z którym i w przyszłości nie będę "uzgadniał" treści moich wypowiedzi. Wydaje mi się,że czasy "uzgadniania" mimo wszystko minęły.
Wojciech Bajerowicz

Gadka dziadka


Wielcy bezkarni złodzieje

Nie od dzisiaj znane jest zjawisko społeczne polegające na tym, że skala złodziejstwa zależy od okazji czy bliskości koryta, ale przede wszystkim od miejsca, jakie poszczególni ludzie zajmują w hierarchii politycznej, społecznej czy gospodarczej. Mały złodziej wchodzi nam do ogrodu, wyrywa kilka marchewek czy cebul. Często jest to człowiek, jak to się dzisiaj często zdarza, po prostu głodny, który ukradzioną główkę kapusty niesie chyłkiem za pazuchą na zupę dla dzieci, czasami jest to nieszczęsny alkoholik, nękany swoim nałogowym głodem, liczący na to, że za "skombinowane" warzywa da mu ktoś kilka groszy na piwo czy jakiegoś peta.

Duży złodziej inaczej - on ma środki do życia, ma najczęściej tak zwane układy, wpływy, duży majątek, ma także nieposkromioną żądzę posiadania i poczucie bezkarności wynikające z doświadczenia, że innym podobnym do niego złodziejstwo się udaje, że jest swoistym przywilejem, bo skoro "frajerzy" dają się oskubać, to dobrze im tak. Dlaczego więc nie korzystać z okazji? Duży złodziej działa na wielką skalę, okrada nie jakiś tam zagonek na działce czy po wybiciu szyby w sklepie kilka butelek sikacza, kilka paczek papierosów czy kilka złotych (dosłownie, takich zdarzeń w Łobzie mamy po kilka w miesiącu), radio z samochodu, włamuje się do mieszkania, garażu, wyciąga nam z kieszeni drobną gotówkę; jeśli uda się takiego "detalistę" złapać, to płaci on grzywnę lub idzie siedzieć za przysłowiowy "worek żyta" - z wielkimi złodziejami jest inaczej, przynajmniej u nas, w Polsce - oni potrafią w sprzyjających okolicznościach bez skrupułów okraść państwo czyli prawie czterdzieści milionów ludzi naraz czyli nas, a na dodatek, co wcale nie jest takie rzadkie - wyznaczać surowe normy moralne dla okradanych.

Kilkaset lat temu, kiedy ledwo i z trudem zaczęto pisać po polsku, w jednej z pierwszych drukowanych w ojczystym języku książek już ten temat się pojawił. Można powiedzieć, że Polak potrafi. Oto w tłumaczonym przez Biernata z Lublina z łaciny zbiorze bajek sławnego greckiego pisarza Ezopa jest drobiazg zatytułowany "Wielcy złodzieje małe wieszą" - wieszą to znaczy wieszają. Autor nie tyle poświadcza, że złodziejski proceder jest stary jak świat, ale na przykładzie dwóch złodziei - małego i dużego pokazuje z ironią i goryczą, jak wielki i bezkarny, bo mający za sobą władzę, doprowadził do powieszenia małego złodziejaszka w majestacie "prawa". Wychodzi na to, że to jest właściwie reguła w tej branży. Dzięki takim literackim przykładom, bo dziejowy kurz zapomnienia przykrywa miliony takich codziennych zdarzeń pamiętamy Jeana Valjeana z "Nędzników" W. Hugo skazanego na dożywotnie galery przez wielkich złodziei za to, że ukradł bochenek chleba dla swoich umierających z głodu bliskich czy zakatowanego Janka Muzykanta za jego miłość do muzyki i próbę wzięcia do rąk skrzypiec.

Czujący ludzie od dawna protestowali przeciw tej strasznej niewspółmierności wyroków wydawanych przez wielkich wobec maluczkich. To Chrystus przecież, chcąc dać tym biednym przynajmniej nadzieję na wyrównanie po śmierci ziemskich krzywd, obiecał im, że łatwiej będzie wielbłądowi przecisnąć się przez ucho igielne niż dane będzie bezdusznemu bogaczowi wejść do królestwa niebieskiego i wypędził faryzeuszy ze świątyni, co skończyło się jego okrutnym męczeństwem.

Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że wielcy złodzieje nie ponoszą, nawet gdy zostaną im udowodnione ich przekręty i oczywiste naruszenie prawa, żadnych większych konsekwencji za to, co zrobili. Jakoś tam zawsze przy pomocy swoich kumpli i powiązanej z nimi sitwy wychodzą bez większego szwanku z opresji, która woła nie tylko o ziemską sprawiedliwość (na tę zresztą za bardzo nie ma co liczyć), ale o pomstę do nieba. Można domniemywać, że dzieje się tak z tego powodu, że wielkie afery mają swoich ukrytych ojców, mocodawców, którzy maczali w nich po cichu ręce i czerpali z nich korzyści, a teraz nie pasuje im, by się sprawy rypnęły.
Daleki jest Dziadek od wyznawania spiskowej teorii dziejów, gdzie mu tam zresztą, prowincjonalnemu staruszkowi, do takich teoretycznych uogólnień czy wydawania prywatnych wyroków czy pomówień. Jednak nasza obecna rzeczywistość polska potwierdza niejedną z tych odwiecznych prawidłowości, że to nadal "wielcy złodzieje małe wieszą". Oto bodaj już od ośmiu lat toczy się sprawa Funduszu Obsługi Oddłużenia Zagranicznego (FOOZ-u), afery, w wyniku której kilku wysoko postawionych spryciarzy wyprowadziło z kraju 350 milionów złotych czy dolarów. Nawiasem - za te pieniądze można by od ręki zaspokoić dzisiejsze żądania finansowe nieszczęsnych pielęgniarek. I co? Ze zdumieniem dowiadujemy się, że rozprawa FOZZ-u będzie trwała jeszcze kilka lat i wątpliwe czy zakończy się ona wyrokami, bo ulegnie przedawnieniu. Tymczasem faceci, którzy do niej doprowadzili, nie siedzą nawet w areszcie, trzeba ich przez policję, bo sami nie mają takiej nieprzyjemności, doprowadzać do sądu. Żyją oni w tej chwili w luksusowych warunkach, odcinają kupony od tego, co ukradli, mają konta zagranicą. Czy ktoś słyszał o tym, że zajęto im ich majątki czy nieruchomości? Czy ktoś słyszał, a raczej zapomniał o aferze tzw. Telegrafu za czasów pierwszej koalicji solidarnościowej, wyniku której ogromne pieniądze wyciekły z kasy państwowej do prywatnych i partyjnych portfeli, a winnych nikt nie szukał. Mizernym odpryskiem tej sprawy było skazanie po dziesięciu latach Bogusława Bagsika na cztery lata odsiadki, które mu już zresztą minęły, bo chodzi na wolności. A przecież Bagsiki z Gąsiorowskim skasowali wtedy bodaj osiemdziesiąt milionów dolarów. Czy jakaś dolegliwość finansowa spotkała Bagsika, gdy go wreszcie osądzono? Nagle jacyś anonimowi przyjaciele wpłacili za niego milion dolców kaucji. I jak tu nie cytować Biernata z Lublina? I jak tu nie pozbyć się wrażenia goryczy, że jednym wolno tak wiele, a drugich stawia się przed kolegium za kilka marchewek i skazuje się w ciągu piętnastu minut. I jak tu dziwić się, że tak bardzo wzrosła przestępczość w ostatnim dziesięcioleciu, skoro umocniło się w społeczeństwie przekonanie co do tego, że ten, kto dzisiaj nie korzysta z przywileju bycia przy władzy, to niedołęga i frajer. Ryba psuje się przecież od głowy. Jakże ironicznie brzmi w tym kontekście słynne hasło, żeby "każdy brał sprawy w swoje ręce". No to ludzie biorą, w małych miasteczkach podobnych do Łobza także. Daleko nie trzeba szukać. Ale dolegliwości spotykają tych maluczkich, zaś tych wyżej postawionych omijają.
Albo ostatnia afera na Śląsku. Bez względu na to, jak ona się zakończy, już widać próby jej wyciszenia i zbagatelizowania. Już słyszymy ze strony kolesiów wojewody, że taki zasłużony człowiek nie może zostać zapomniany, że znajdzie się dla niego jakieś właściwe zajęcie, żeby jego talent się nie zmarnował. Podobno nie on nabroił, a tylko jego wrodzona dobroć i wiara w ludzi spowodowała, że pod jego bokiem rozwinęła się taka ośmiornica. Na dniach usłyszeliśmy także o wybudowaniu pod Gdańskiem kolonii pałacyków, które wprawdzie się sprzedaje, ale za pół ceny prominentom obecnego rządu.

Tym sposobem mamy jakby z góry sprawę z głowy. Skazany zostanie pewnie jakiś podrzędny fajtłapa złożony w ofierze tak zwanej opinii publicznej dla jej uspokojenia, a system przeżarty korupcją i cyniczną moralnością będzie sobie jeszcze trochę trwał, przynajmniej do jesieni. Czy rzeczywiście ludzie są tak naiwni, że nie widzą tej bezwzględnej gry pozorów i tego, w co zamieniły się szczytne hasła o odnowie moralnej społeczeństwa, o sprawiedliwości? Czy zatem nie można sobie przez prostą analogię pomyśleć, że jest to zjawisko powszechne, a ten śląski przypadek to tylko zwyczajny "wypadek przy pracy"? Warto też zwrócić uwagę i na to, że i w Łobzie są typy gloryfikujące ten stan rzeczy.
Dziadek

Niemieckie jasełka w Łobzie


Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami niemieccy goście z Hannoweru zrzeszeni w Heimatgemeinschaf der Labeser zjawili się w piątek 9 grudnia w naszym kościele parafialnym, żeby kolejny raz odegrać w nim swoje "Łobeskie jasełka", oryginalne przedstawienie, które powstało w naszym mieście osiemdziesiąt lat temu i weszło do tradycji jego dawnych mieszkańców. Kultywowane ono jest przez nich do tej pory w Hannowerze, gdzie spotykają się oni, żeby je rokrocznie w adwencie odegrać w miejscowym kościele pod wezwaniem św. Nataniela. Do Łobza przyjeżdżają, bo łączą ich z naszym miastem dziecinne ojczyste wspomnienia, a także - o czym przed przedstawieniem mówili witając gości i naszych wiernych ks. proboszcz Stanisław Helak i pastor Christian Cohn - chęć zbliżenia dawnych i dzisiejszych mieszkańców naszego miasta w duchu ekumenizmu.

Potem od głównego wejścia wkroczyło ze śpiewem do kościoła trzydziestu młodych niemieckich aktorów - amatorów i w sześciu scenach - dialogach przeplatanych przez melodyjnie im towarzyszący Chór Anielski odegrali ciekawe wzorowane na folklorze, jasełka, z jakimi w naszej tradycji się nie spotykamy. Posłyszeliśmy z przyjemnością w tym dostojnym przedstawieniu, a właściwie kantacie, echa i styl kościelnej muzyki J. S. Bacha - wydało się nam, że to podobna tradycja inspirowała jego wielką twórczość. Goście po prostu ładnie śpiewali.

Od gości dostaliśmy scenariusz jasełek i jeden z jego fragmentów zatytułowany "Maria i Józef poszukują schronienia" przytaczamy, bo daje on pojęcie o tym, jak przebiegało przedstawienie i jaka była jego treść:
"Droga do Betlejem dobiegła końca i Maria z Józefem szukają adresu zajazdu dalekiego krewnego, który wskazał im ojciec chrzestny Marii. Znajdują szyld gospodarza, ale okazuje się, że nie może on im udzielić schronienia, ponieważ przyjął oddział żołnierzy i cały jego dom od piwnicy aż po strych jest przez nich zajęty. Jest mu przykro, ale nie może spełnić prośby Józefa i Marii. Maria w obawie przed zamarznięciem i śmiercią zwraca się do Boga i prosi o radę. W tym momencie pojawia się córka gospodarza proponująca im nocleg w stajence. Wie, że nie znajdą tam ciepłego pokoju i łóżka, ale tylko w ten sposób może im pomóc. Józef dziękuje za nocleg. Mówi, że nie są im potrzebne wygody. Najważniejsze dla nich jest to, że będą mieli schronienie przed mrozem i wiatrem. Maria także dziękuje córce gospodarza i mówi, że za to, co ta dobrego dla nich zrobiła, Bóg obdarzy ją łaską i przyjmie do swego królestwa".
I było pięknie i świątecznie. Szkoda tylko, że w kościele było dojmująco zimno, co psuło nastrój tego uroczystego występu. (W.I.)

Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham......?


1. Nie tylko gdzieś na południu Polski pogoda trzyma się wiosny do połowy grudnia, kiedy robimy tę notatkę. U nas też jest nadzwyczajnie i chyba to też jest jesień stulecia. Sygnalizują nam czytelnicy, że kwitną w ogrodach forsycje, sami oglądaliśmy kwitnące wcale nie gorzej niż te pokazywane w telewizji piękne róże, ładniejsze niż w lecie. Także wiosenne rośliny cebulkowe wychyliły się ziemi. W Szczecinie oglądaliśmy w dniu 6 grudnia bujne, zielone, i kwitnące malwy. Na łące koło Kolonii Radowo pasło się w tym czasie spore stado krów, co z dwóch powodów było niezwykłe, naprzód to, że gdzieś w ogóle uchowały się krowy, potem oczywiście z tego powodu, że był to przecież grudzień. Od czasu, gdy robimy w tym miejscu uwagi na temat pogody, czegoś takiego nie było. Dobrze to i niedobrze. Poczekamy z ocenami do wiosny. A tak prawdę mówiąc - od zawsze nigdy nie było, przynajmniej my nie pamiętamy tego, jakiegoś roku, w którym by wszystko było w Łobzie czy gdzie indziej zgodnie z kalendarzem. Bodaj na Saharze jest wszystko normalnie, bo tam jak zwykle od kilku lat nie pada deszcz, a także na Syberii, gdzie mrozy sięgają już 30 stopni C. RED.

2. "Od ulicy Sikorskiego do mostu na Redze w stronę Szczecina chodnik na Niepodległości jest właściwie tylko po prawej stronie i na dodatek jego stan jest coraz gorszy. Aby tamtędy dzisiaj przebrnąć, trzeba bardzo uważać, żeby sobie nie powykręcać nóg, a także omijać tworzące się tam kałuże. Po zimie będzie tam jeszcze gorzej. Chodzi tym chodnikiem do miasta dosłownie "cały Świętoborzec" , a także sporo dzieci do szkół łobeskich i pracownice Bodego. Warto by z wiosną postarać się o remont tego chodnika. Kto właściwie jest gospodarzem tej drogi i jej poboczy?" Przechodzień
To prawda. Na Rapackiego jest podobnie. Są to, o ile nam wiadomo, drogi wojewódzkie i w Szczecinie trzeba stukać o pieniądze na ten cel. RED.

3. "Nasza poczta, rzecz to chwalebna, komputeryzuje się. I zaczęto tę modernizację akurat przed świętami, kiedy jest największy tłok. Panie, obsługujące nową maszynę, uczą się ją obsługiwać na oczach przebierającej nogami coraz dłuższej i zniecierpliwionej kolejki; w końcu się nauczą, bo to przecież potrafią już robić nawet przedszkolaki. Czy jednak nie można było tej edukacji prowadzić bez udziału klientów, na przykład poza godzinami otwarcia poczty?" Klient

4. Urywa się u nas telefon. Dzwonią ludzie oburzeni tym, że leśnicy karczują piękny stary bukowy las wzdłuż drogi na oczyszczalnię. Róbcie coś, brońcie lasu, interweniujcie - nawet krzyczą, że to skandal. Tyle razy gadaliście o ochronie przyrody, nie podobało się wam wycinanie drzew w mieście - teraz się wykażcie, pokażcie, co potraficie. Gdzie będziemy chodzić na spacery?
Niestety staniemy tym razem po stronie leśników, nie tylko dlatego, że jest to ich las, ale dlatego, że jest to po prostu las handlowy, który osiągnął wiek rębności (120 lat) i jeśli się go teraz nie zetnie, to zacznie zamierać. To prawda, że buki rosnące swobodnie mogą żyć i kilkaset lat, ale te wyhodowane w lesie stosunkowo gęsto, sztucznie niejako pędzone, żeby osiągnęły odpowiednio długi i prosty pień, muszą być w porę wycięte i kropka. Na wyrębie, który po nich zostaje nie powstaje żadna pustynia, a wyrasta natychmiast nowy las bukowy (samosiew). Można to zobaczyć właśnie w przedłużeniu tego wycinanego lasu. Po wyrębie, jaki tam był kilka lat temu, jest już piękny, gęsty młodnik bukowy. Zresztą leśnicy pozostawiają na takim wyrębie pojedyncze buki-nasienniki, które w sposób naturalny obsiewają same otaczający je teren. Jest to zjawisko znane leśnikom od kilkuset lat. Można przypuszczać, że przed stu laty z hakiem w miejscu dzisiejszego wyrębu był też piękny bukowy las, też w porę wyrąbany. Jeśli mamy się o co w Polsce bać, to na pewno nie o lasy, bo przybywa ich coraz więcej i są coraz ładniejsze. Przecież las podchodzi do Łobza coraz bliżej, zajmuje w gminie już ponad 30% jej powierzchni. Taką powierzchnię mają zająć lasy w Polsce dopiero w 2020 roku i dopiero wtedy osiągniemy średnią europejską. RED.

5. "Skoro tak dużo mówi się u nas o przeszłości Łobza i odbudowywaniu różnych pomników, warto przypomnieć, że naprzód należałoby postawić chociażby skromną tabliczkę na byłym cmentarzu żydowskim, który znajdował się na górce przy torze kolejowym na zakręcie między ulicami Segala a Kraszewskiego po prawej stronie (przy wodospadzie). Żydzi też od kilkuset lat mieszkali w Łobzie, pracowali dla tego miasta i między 1935 a 1939 rokiem zostali za to po prostu wymordowani od niemowląt po staruszków stojących nad grobem". Też łobzianin

6. "Chyba państwo słyszeli, że poseł Gwiżdż z AWS-u zgłosił projekt, aby Polacy, budżetowcy i samorządowcy, którzy zarabiają więcej niż 3 tys. zł zrzucili się jednorazowo na pielęgniarki z 10 % swoich poborów. To ci dopiero łaskawca! Naprzód przez kilka lat "elita" narodu windowała swoje zarobki na poziom, jakiego często nie osiągają podobne figury w najbogatszych krajach Europy, a teraz łaskawca chciałby odpalić z nich jałmużnę doprowadzonym do ostateczności kobietom, potem oczywiście brać z kasy dalej swoje. To już nie jest nie tylko nieprzyzwoitość, to jest cynizm. A w ogóle10% dla kogoś, kto zarabia, dajmy na to 10 tys. zł i 10% dla tego, kto dostaje nawet te trzy patyki, to są zupełnie inne pieniądze. Przecież u nas w gminie opieka społeczna wypłaca biedakom zasiłki okresowe niekiedy po 17 zł (słownie siedemnaście złotych) miesięcznie i to nie przez cały rok. Co zostało ze wspaniałych haseł i nadziei na narodową solidarność po dwudziestu latach? Czy ci zamożni ludzie naprawdę nie wiedzą, jak wygląda bieda, czy nie odczuwają, jaka przepaść rośnie między nim, a zwykłymi szarymi ludźmi?" W. S.

7. "Ilekroć przejeżdżam koło Świetoborca, tyle razy przyglądam się coraz bardziej niszczejącemu, widocznemu z szosy budynkowi, który był prawdopodobnie kiedyś budynkiem hotelowym. Wygląda on coraz gorzej, coraz w nim więcej wybitych okien, coraz więcej dziur w dachu po rozbitych dachówkach. Straszy stojący obok garaż z wyrwanymi drzwiami. Szkoda, bo po tegorocznej zimie zacznie się on pewnie walić, jak wiele takich pięknych budynków po pegeerach. Tyle się u nas ględzi o agroturystyce, a to, co już stoi i nadaje się właśnie do stworzenia przy Stadzie bazy agroturystycznej, idzie w ruinę. Spalił się tam w tym roku zabytkowy pałacyk. Przecież przyszli turyści czy goście nie przyjadą do Świętoborca, bo tam nie ma gdzie zamieszkać. W ogóle cały majątek Stada wygląda coraz gorzej. Czy tam w ogóle jeszcze ktoś przyjeżdża? Kierowca

8. "Zadaliście w poprzednim numerze, pisząc o bezrobociu, pytanie, z czego niektórzy bezrobotni, pozostający bez zasiłków, w ogóle żyją. Od niedawna wiem. Otóż mieszkam w bloku, a pod moim oknem jest skąpo od ulicy oświetlony śmietnik. W nocy dochodziły mnie stamtąd odgłosy grzebania, niekiedy o jakieś ochłapy walczyły psy i kot. Obecnie, coraz częściej przepędzając zwierzęta, grzebią po nocy w śmietniku ludzie. Dzieje się tak już nawet za dnia. Ludzie szukają jedzenia, przychodzą z torbami, podjeżdżają wózkami, wyciągają ze śmietnika drewno, metalowe przedmioty, wyrzucone naczynia, stare ubrania, makulaturę. Opowiedział mi jeden z takich szperaczy, że udało mu się wybrać z pojemnika wiadro zepsutych pomidorów wyrzuconych z jakiegoś sklepu. Pochwalił się mi, że zrobił sobie z tego przecieru na całą zimę. Tyle się mówi o segregacji odpadów, o recyklingu, a przecież odbywa się on z biedy dzień w dzień pod naszymi oknami." Lokator

9. "Przemarsz ładną ścieżką ekologiczną ma podwójny wymiar kształcący - pozytywny i negatywny: Pozytywny, bo po drodze piękne tablice poglądowe zaznajamiają nas z tym wszystkim, co trzeba wiedzieć o lesie, o jego florze i faunie, znaczeniu gospodarczym i ekologicznym, uczą nas do niego szacunku, sam las jest tu także ładny; negatywny, bo poczynając od oczyszczalni ścieków mijamy po lewej stronie dziesiątki, jeśli nie setki hektarów, budzących przygnębiające wrażenie zapuszczonych łąk i ugorów, które kiedyś (jeszcze są ślady tego) były zmeliorowane. Pamiętam sam sprzed wielu lat, że pasły się tam stada bydła, że koszono bujną po pas trawę, że zbudowano nawet specjalną betonową drogę przez las do suszarni w Dalnie. Szkoda. Spacerowicz

Łobeziak w internecie


Od:Paweł Muszyński
Data: 10 grudnia 2000 07:39
Temat: dla Pana Bajerowicza
Pan W. Bajerowicz
Jest Pan chyba pierwszym, który poznał się na moim bracie Zenonie. Do tej pory wszyscy traktowali go jak małego pijaczka. Pan odkrył, co w nim drzemie naprawdę - kolekcjoner, pasjonat, dobry człowiek, perła Łobza. Jeżeli w Łobzie będzie więcej takich ludzi jak Pan i mój brat Zenon, Łobez na pewno będzie powiatem. Tacy ludzie jak Pan, Pan Harbuz, Karol, mój brat Zenon, są solą Łobza. Myślę, że wiele miast w Polsce może pozazdrościć Łobzowi sukcesów. Ja, chociaż opuściłem Łobez w 1958 roku (prehistoria), dumny jestem, że los związał mnie z tym miastem. Pozdrowienia dla Pana i wszystkich mieszkańców Łobza,
Paweł Muszyński - Kanada

Name: Mirka Bogdanowicz
E-Mail: axxess1@idirect.com
Comments: Pozdrawiam wszystkich zaangażowanych w redagowanie tej strony. Tak trzymać. Mieszkam w Toronto już 11 lat, ale sprawy Łobza są mi w dalszym ciągu bliskie - tam się wychowałam i tam mieszka moja mama. Pozdrawiam wszystkich, którzy mnie jeszcze pamiętają. Dajcie znać!

Paluszkiewicz znowu potrzebny


Paluszkiewicz znowu potrzebny - pomyślałem - uczestnicząc w dniu 7 grudnia w spotkaniu Rady Szkoły Podstawowej nr 1. I nie była to radosna konstatacja, a gorzkie wspomnienie. Dlaczego akurat jakiś Paluszkiewicz? Mało już pewnie kto pamięta, kim był ów Paluszkiewicz przezywany pogardliwie Kawką (kaszlał jak kawka), bo lektury szkolne pamięta się na ogół tak długo, jak to jest potrzebne do jakiejś klasówki czy egzaminu. A był to przecież cichy bohater "Syzyfowych prac", nieszczęsny student-korepetytor, entuzjasta nauki i szlachetny pozytywista, nauczyciel paniczów ze dworu, który przygotowywał ich do pójścia do gimnazjum i dzięki temu jakoś tam odżywiwszy się przez rok na wsi, nabrawszy "kondycji", mógł przez następny wracać na studia, i tak dalej, jeśli mu się w końcu "udało" je ukończyć. Wiemy, że ich nie ukończył, bo zmarł na modne wtedy "suchoty". Zanim to nastąpiło, zachęcił do nauki utalentowane fornalskie dziecko, Andrzeja Radka, którym się zaopiekował, nauczył go czytać, pisać i myśleć, a następnie pchnął go na własny koszt do gimnazjum razem z paniczami. Pamiętamy być może, że ten skromny społecznik był dla Żeromskiego , a potem dla jego czytelników i całego pokolenia przełomu ubiegłego stulecia symbolem bezgranicznego poświęcenia i cichego bohaterstwa oraz solidarności z biedakami, którzy sto lat temu byli skazani na analfabetyzm i poniżające bytowanie w jaśniepańskiej wsi. Paluszkiewicz uosabiał, jeśli ktoś jeszcze pamięta te wspaniałe i wzruszające "Syzyfowe prace, los bezimiennego wiejskiego nauczyciela polskiego, który w latach niewoli brał na siebie ofiarnie i bezinteresownie na siebie ciężar edukacji narodowej. Sporo w tym autopsji, bo sam Żeromski miał podobne doświadczenia życiowe i wiele zawdzięczał swoim kieleckim prowincjonalnym belfrom.

Co tu jednak ma do rzeczy i spotkania w "jedynce" ta dawna sentymentalna opowieść, dziejąca się przecież w zupełnie innych czasach i okolicznościach. Mamy dzisiaj potężny, wielostopniowy system szkolnictwa, rozbudowane urzędy administrujące tysiącami szkół, mamy państwowy budżet, w którym zawarowane są konkretne pieniądze na utrzymanie powszechnej oświaty, mamy armię nauczycieli i po kilka szkół w każdej gminie. A jednak ma ta historia z Paluszkiewiczem związek z tym spotkaniem w "jedynce". Bo historia zatoczyła dzisiaj właśnie jakby koło i znowu odżyły tamte problemy w innej wprawdzie skali i wymiarze, ale tak samo bolesne i do załatwienia, jeśli mamy poważnie myśleć o przyszłości narodowej oświaty i w ogóle narodowej pomyślności. Ale do rzeczy.

W "jedynce" ciągle - mówiła o tym na tym spotkaniu przewodnicząca Rady Rodziców Danuta Ligęza - aktualna jest sprawa tzw. rejonizacji i wynikające stąd problemy. "Jedynka" swego czasu była, jak pamiętamy, po likwidacji powiatów, gminną szkołą zbiorczą, do której przywożono "bonanzami" po zamknięciu małych szkółek wiejskich, dzieci ze wsi i z pegeerów. Miał być dla nich awans, miały się znaleźć w lepszych warunkach, miały mieć lepszych nauczycieli, gabinety specjalistyczne, pomoce naukowe, salę gimnastyczną i w ogóle. Ten stan się utrwalił poprzez obowiązującą wówczas rejonizację, czyli podzielenie miasta i gminy na rejony oświatowe, z których dzieci musiały chodzić do określonych szkół. Dzieci wiejskie trafiły do jedynki, która z tego powodu została nazwana gminną szkołą zbiorcza. I tak jest do dzisiaj. W tej chwili do "jedynki" na 454 dzieci 334 dowożonych jest ze wsi. Utrwalił się, niestety - mówiła D. Ligęza - mit o tym, że "jedynka" to szkoła "wiejska" i gorsza. Rzeczywiście jest w "jedynce" tylko jedna klasa miejska. Część rodziców z miasta, a także ze wsi (jeśli stać ich na prywatne dowożenie swoich pociech do szkoły), mimo teoretycznie istniejącej jeszcze rejonizacji nie chciała, a już obecnie coraz częściej nie chce dawać dzieci do "jedynki". Dzieci z "jedynki" są pod każdym względem poszkodowane. Muszą zaraz po lekcjach wsiadać do autobusów i jechać do domów na wsi. Część z nich - mówił o tym nauczyciel J. Świrski - czeka na autobusy w zatłoczonej świetlicy, a właściwie poczekalni, gdzie nie ma mowy o organizowaniu jakichkolwiek zajęć z powodu tłoku i gwaru. Jest za mało osób nawet do ich prymitywnego pilnowania. Nie mogą one uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych, trudno je wysłać na konkursy i zawody; są skazane tylko na tę wiedzę, jaką dostają na lekcjach. A w ogóle to są one najczęściej biedne, a nawet bardzo biedne jak cała okoliczna łobeska wieś i ta bieda ma tendencje do pogłębiania się. I są obciążone stygmatem "jedynki", jak powiedziała jedna z nauczycielek - M. Zieniuk - co je demobilizuje i powoduje, że czują się gorsze. Np. dziecko pytane, dlaczego chodzi do "jedynki", odpowiada, że dlatego, że jest ze wsi. Są w tej chwili bardzo duże różnice majątkowe między rodzicami, dzieci to widzą, a odium spada na szkołę, mimo że - jak mówiła J. Śliwa - w "jedynce" robi się bardzo dużo, a może nawet więcej niż gdzie indziej, żeby jej wizerunek poprawić. J. Świrski z żalem zauważył, że nastały czasy, w których o wynikach nauczania decydują tak jak w dawnych czasach - pochodzenie i pieniądze. Szkoła taka, jak "jedynka" mimo trudniejszych warunków pracy ma takie samo subsydium na ucznia, jak inne szkoły miejskie.

W związku z tym dyrektor T. Sikora i nauczyciele chcieliby przeprowadzenia nowej rejonizacji i równomiernego rozdzielenia dzieci wiejskich pomiędzy dwie łobeskie szkoły podstawowe - "jedynkę" i "dwójkę". Byłoby to sprawiedliwsze i wyrównałoby szanse obu szkół. "Jedynka" mogłaby się wtedy także wykazać lepszymi wynikami. A w tej chwili jest tak, że dzieci miejskie z rejonu "jedynki" chodzą sobie spokojnie do "dwójki"; przyjmuje się je do tej szkoły tworząc oddziały liczące ponad 30 dzieci, co nie jest zgodne z przepisami. Obecne na spotkaniu burmistrz miasta H. Szymańska i kierownik wydziału oświaty UMiG M. Turbak przekonywały obecnych na spotkaniu przedstawicieli rodziców i nauczycieli, że w tej chwili taka reorganizacja nie jest możliwa, bo to, do jakiej szkoły będzie uczęszczać dziecko, zależy wyłącznie od rodziców. Oczywiście jest to ograniczone limitem klas, jaki mają obie nasze szkoły podstawowe. Poza tym, gdyby przeprowadzono nową rejonizację i gdyby się przypisało więcej dzieci miejskich do "jedynki", to mogłoby się zdarzyć, że zostałaby ona w ogóle bez dzieci, bo rodzice i tak by ich do niej nie posłali. W tych warunkach pedagogom z "jedynki" nie pozostaje nic innego, jak dążyć do poniesienia prestiżu szkoły i wyników nauczania poprzez intensywną pracę z tą młodzieżą, jaką mają.

Gmina w miarę swoich skromnych możliwości będzie szkole pomagać. Przynajmniej wystarczy pieniędzy na bieżące utrzymanie szkoły i drobne remonty. Krótko mówiąc - reforma oświaty, która między innymi miała wyrównać szanse edukacyjne dzieci ze wsi i małych miejscowości i umożliwić im równy start życiowy z tymi z większych miast i bogatych, wspieranych na dodatek przez różnych życzliwych dobrodziejów i bogate gminy - pogłębiła, niestety, nierówność. To nie tylko przykład Łobza i "jedynki" jest taki znamienny. Tak jest w całej, tej biedniejszej, Polsce, a na nią skład się przecież większość obywateli. W tym miejscu właśnie historia zatoczyła koło. Kto ma dzisiaj taką możliwość, to znaczy pieniądze, ten jest panem, a nawet jaśnie panem, ten lokuje swoje dzieci w renomowanych, a przynajmniej za takie uchodzących, szkołach, albo też funduje im kosztowne korepetycje, a nawet wysyła na różne kursy za granicę lub też, jeśli nie jest zamożny, to zarzyna się, byle tylko nadążyć w tym wyścigu. Tak, jak niektórzy łobescy rodzice upowszechniają nieprawdziwe i krzywdzące opinie o "jedynce", tak "wyżej" upowszechnia się szkodliwe mity o szkołach łobeskich w ogóle. Sporo dzieci z Łobza uczy się np. w liceach szczecińskich, kilka nawet już w podstawówkach. Na tych przykładach widać, ile jest warta fikcja obecnej reformy oświaty i jaka ona jest niesprawiedliwa. Socjologowie dawno stwierdzili, że rozkład ludzkich talentów jest proporcjonalny w całym społeczeństwie i nie zależy od miejsca urodzenia, pochodzenia czy zamożności rodziców. U nas talenty są gubione na wielką skalę z powodu potęgującej się obecnie nierówności społecznej i gospodarczej oraz braku skutecznych sposobów sprawiedliwej selekcji uzdolnionych dzieci. Duża część młodzieży wiejskiej jest po prostu spychana na margines oświatowy, a co zatem idzie - społeczny.

Niestety, wielką rola w tych warunkach mają ponownie do spełnienia współcześni Paluszkiewiczowie, marnie, a nawet fatalnie opłacani, ledwo wiążący koniec z końcem terenowi nauczyciele, których stać ciągle jeszcze na to, żeby, jak tamten ich literacki odpowiednik, robić często ofiarnie i za przysłowiowy frajer wiele dla swych Bogu ducha winnych wychowanków, jeśli chcą ich wyciągnąć z ich środowiska i umożliwić im awans cywilizacyjny. To jest prawdziwa ironia historii.
W. Bajerowicz

Co się tyczy osiągnięć "jedynki", to wielokrotnie na łamach "Łobeziaka" je prezentowaliśmy i będziemy to robić dalej, bo szkoła ta, pracująca w naprawdę trudnych uwarunkowaniach, zasługuje na życzliwość nie tylko za rolę, jaką odegrała w polskiej historii Łobza, ale przede wszystkim za dzisiejszą pracowitość. RED.

Podziękowanie


Dyrekcja i wychowankowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-wychowawczego w Zajezierzu pragną serdecznie podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób okazują nam pomoc finansową bądź rzeczową, życzliwość i wsparcie, a w szczególności: pani Karolinie Baryluk, państwu Szubom, państwu Decom, pani Bożenie Karmasz, pani Annie Sarnowskiej, państwu Zbróg, państwu Kowalskim, panu Smulskiemu, panu S. Puchalskiemu, państwu Piszewskim, pani D. Bas, pani E. Marcinkowskiej, panu A. Skokowskiemu.
Do podziękowań dołączamy życzenia, aby los był dla wszystkich naszych dobroczyńców tak wspaniałomyślny jak oni sami.
Z pozdrowieniami - dyr. Ośrodka Irena Wójcicka

Wigilia u emerytów


18 grudnia 2000 r. W Domu Kultury odbył się uroczysty "Wieczór wigilijny" członków łobeskiego oddziału Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, którego organizatorką była, jak to już dzieje się od kilku lat, niestrudzona Teresa Zienkiewicz. Przyszła na tę piękną uroczystość ponad setka odświętnie ubranych członków związku, mimo że był to roboczy poniedziałek. Było warto! Zanim przełamano się świątecznym opłatkiem młodzież z Ogniska Wychowawczego, kierowanego także przez p. Teresę i pięknie brzmiący chór łobeskiego ZERI odegrali oryginalne i wzruszające widzów jasełka. Był żłobek, pasterze, Święta Rodzina, trzej królowie, anioły koncertujące piszczałkach. Widzowie żywiołowo włączyli się do przedstawienia, śpiewając intonowane przez chór kolędy, wszystkim udzielił się świąteczny nastrój. Było też wiele serdecznych życzeń, szczególnie dla p. Teresy od chóru i przedstawicieli władz, a także dla tych wszystkich, którzy na co dzień pomagają zarówno Związkowi jak i młodzieży z Ogniska. Dziękowano: Urzędowi Miasta i Gminy, dyrektorowi Ledzionowi, zarządowi wojewódzkiemu ZERI, Jadwidze i Jerzemu Mechlińskim, Walerii Siwieckiej (wykonała stroje dla młodych aktorów), państwu Marciniakom, proboszczowi ks. Krzysztofowi za udzielenie pomieszczeń plebani dla młodzież. Dowiedzieliśmy się też, że związkowy chór odniósł w roku 2000 szereg sukcesów - na przykład w październiku ub.r. występował w Zamku Szczecińskim w konkursie chórów związkowych i zajął w nim I miejsce (uczestniczyło 10 zespołów), a w listopadzie w tymże Zamku na przeglądzie wojewódzkim (29 zespołów) uzyskał wyróżnienie. Potem łamano się opłatkiem i wszyscy zasiedli przy tradycyjnym wigilijnym stole.
RED.

Wizyta dzielnicowego


Swego czasu pisaliśmy o zmianach, jakie zachodzą w naszej policji w tym kierunku, żeby miała ona lepszy kontakt z mieszkańcami, żeby orientowała się, jakie mają oni problemy związane z bezpieczeństwem. Zamieściliśmy też informację o tym, na jakie dzielnice zostało podzielone miasto i gmina i zaprezentowaliśmy fotografie policjantów, którzy mają się poszczególnymi czterema dzielnicami opiekować, to znaczy wiedzieć na co dzień, jak nam się żyje i czego od policji oczekujemy. W październiku ubiegłego roku mogłem się przekonać, że nie były to tylko obietnice, że dzielnicowi bardzo poważnie przystąpili do tej codziennej, jakże potrzebnej roboty. Otóż któregoś wieczoru zapukał do naszych drzwi sympatyczny młody policjant, młodszy aspirant Leszek Zawada, który przedstawił się jako nasz dzielnicowy, a potem przy kawie porozmawialiśmy sobie jak sąsiedzi o problemach niekoniecznie związanych z rutynową działalnością policjanta. Muszę z przyjemnością stwierdzić, że było to właśnie to, od czego powinna się zaczynać współdziałanie stróżów prawa ze społeczeństwem i na odwrót; nie ma bowiem lepszej prewencji jak wzajemne zaufanie obu stron i uprzedzanie się o zjawiskach patologicznych i sposobach zapobiegania im.

Przy okazji dowiedziałem się, że Leszek Zawada oprócz dzielnicy w mieście ma w przydziale czynności także wsie: Wysiedle, Zajezierze, Zagórzyce, Rożnowo, Bonin i Budziszcze. To, jak na możliwości jednego człowieka, duży teren zamieszkany przez prawie cztery tysiące ludzi. Jak sobie w tych warunkach radzi policjant dysponując nawet samochodem - pytam. Rok ma w końcu - mówi p. Leszek - tylko trzysta sześćdziesiąt pięć dni, dlatego musi sobie radzić. Nie obrażę się więc, kiedy mimo wszystko za jakiś czas nasz dzielnicowy znowu wpadnie do mnie na kawę.
W. Bajerowicz

Prewencja - jesteś bezpieczny


Komisariat Policji w Łobzie widząc narastającą potrzebę zdecydowanych działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa najmłodszych obywateli lokalnej społeczności wyszedł z inicjatywą zorganizowania I Turnieju Wiedzy Prewencyjnej pod nazwą: "PREWENCJA - JESTEM BEZPIECZNY". Turniej ten ma być jednym z elementów szerzej zakrojonego programu prewencyjnego obejmującego swoim działaniem gminy z terenu działania Komisariatu Policji w Łobzie (Łobez, Węgorzyno, Chociwel i Ińsko).

Celem turnieju jest między innymi przybliżenie młodzieży problematyk związanej z bezpiecznym zachowaniem się w miejscu zamieszkania, szkole i poza szkołą. Organizatorzy mają nadzieję, że działania te ustrzegą również młodzież przed zagrożeniami, jakie niosą narkotyki i alkohol. Przyjęta forma pracy w postaci turnieju ma na celu przedstawienie tej problematyki młodym odbiorcom w sposób zrozumiały i przystępny.

Do organizacji turnieju zaproszono między innymi Straż Pożarną, Nadleśnictwa Łobez i Dobrzany, wszystkie szkoły z wymienionych gmin i Gminne Komisje Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Planuje się, że przed finałem turnieju , który odbędzie się w Łobzie w maju 2001r., na terenie wszystkich szkół pojawią się policjanci, leśnicy i strażacy, którzy przeprowadzą prelekcje dotyczące problematyki bezpieczeństwa. Następnie będą prowadzone eliminacje na szczeblu szkół i gmin, które wyłonią finalistów. Zarówno eliminacje jak i sam finał będą organizowane na zasadzie testów oraz konkurencji towarzyszących to jest jazdy rowerem po miasteczku ruchu drogowego i praktycznego udzielania pierwszej pomocy ofiarom wypadków. W dniu 29 listopada 2000r. w Łobeskim Domu Kultury doszło do pierwszego spotkania organizatorów turnieju, którzy wyrazili poparcie dla tego pomysłu oraz chęć aktywnego w nim udziału. W chwili obecnej Gminne Komisje Rozwiązania Problemów Alkoholowych wyraziły chęć współfinansowania tej imprezy. W związku z tym korzystają z łamów waszego pisma zwracam się do wszystkich mieszkańców wymienionych gmin o pomoc w organizowaniu naszego turnieju. Chodzi nam zarówno o wsparcie organizacyjne jak i finansowe, co będzie miało duże znaczenie przy zakupie materiałów prewencyjnych oraz nagród dla uczestników. Finansowanie turnieju będzie się odbywało poprzez Stowarzyszenie "Razem bezpieczniej" z siedzibą w Stargardzie, które posiada konto:
PKO S. A I O/Stargard 11001454 - 285654 - 2101 - 111 - 0
W przypadku dokonywania wpłat proszę dopisać: I Turniej Wiedzy Prewencyjnej "Prewencja -Jestem Bezpieczny Łobez 2001" co umożliwi dofinansowanie imprezy w sposób celowy.
Nadkom. mgr Robert Rzeźnik - komendant KP w Łobzie
Ze swej strony zobowiązujemy się do informowania na bieżąco naszych czytelników o przebiegu tego pożytecznego turnieju i jego wynikach. RED.

Kronika policyjna


- 01.11.2000. Mieszkaniec Łobza Andrzej W. w przeszłości karany, włamał się do pomieszczenia gospodarczego własn. Danuty Z. i wyprowadził z niego motorower Simson wart. 1500 zł, ale został spłoszony i rozpoznany przez syna właścicielki.
- 01 - 02.11. W Dalnie nieznany sprawca wybił szybę w oknie przybudówki garażu na jednej z posesji, ukradł z niego szlifierkę kątową Matebo i 3 pojemniki z pianką rozporową, a ze stojącego na zewnątrz nie zamkniętego fiata 126p zabrał radioodtwarzacz. Strata 810 zł na szkodę Jerzego C.
- 04/06. Nieznany sprawca wyłamał ściankę boczną w baraku na wysypisku śmieci w Prusinowie i ukradł z niego narzędzia i środki opatrunkowe wart. 100 zł.
- 06.11. W Łobzie na ul. Segala bracia Radosław i Grzegorz N. z Polakowa ukradli z rur ciepłowniczych 15 mb. blachy osłonowej wart. 960 zł na szkodę ZEC-u.
- 04.11. W Łobzie na ul. Kraszewskiego w godz. 12`00 - 15`00 nieznany sprawca włamał się do komórki własn. Mariana SZ. i ukradł z niej 3 wiertarki udarowe i 2 przecinarki tarczowe wart. 1000 zł.
- 07/06.11. W Zajezierzu nieznany sprawca po wyrwaniu zamka w drzwiach magazynu spółki Roland ze Szczecina ukradł ze środka spawarkę elektryczną i sprężarkę wart. 400 zł.
- 0.7/08.11. W Łobzie nieznany sprawca wybił szybę w oknie szatni Szkoły Podstawowej nr 2, następnie wyważył drzwi do sali gimnastyczne i ukradł z niej 2 materace gimnastyczne wart. 200 zł. Materace zostały znalezione w opuszczonej szklarni na ogródku działkowym na Dalnie, gdzie zbierała się młodzież, żeby sobie "pożachać". Urządzono zasadzkę, ale żadnego z kandydatów na narkomanów nie schwytano.
- 03.11. O godz. 17`45 na szosie Łobez - Poradz kierujący nexią potrącił rowerzystę, który z obrażeniami ciała został przewieziony do szpital w Drawsku. Trwa postępowanie w celu ustalenia okoliczności wypadku.
- 04.11. W Łobzie na ul. Rapackiego rowerzysta Czesław C. nie zasygnalizował zmiany ruchu w kierunku Placu Spółdzielców i został potrącony przez samochód osobowy. Z urazem głowy i wstrząśnieniem mózgu został przewieziony do szpitala w Drawsku.
- 12.11. O godz. 1`30 w nocy policjanci łobescy zatrzymali Piotra T., który miał przy sobie środki odurzające - konopie indyjskie i amfetaminę przeznaczone prawdopodobnie do rozprowadzenia.
- 06.011. Policjanci łobescy otrzymali informację o kradzieży z linii kolejowej Łobez - Worowo urządzenia do samoczynnego hamowania pociągów wart. 2300 zł. W wyniku podjętych natychmiast czynności zostali ustaleni sprawcy kradzieży braci Radosław i Grzegorz M. z Polakowa.
- 06/07. W Łobzie na ul. Wojcelskiej nieznany sprawca ukradł z pomieszczenia gospodarczego własn. Jana H. rower górski, 5 gołębi pocztowych oraz poidełka wart. 1015 zł.
- 07/08. Ze starego boiska w Łobzie ukradziono 3 lampy oświetleniowe wart. 1500 własn. ZGKiM. Ustalono, że sprawcami byli bracia Radosław i Grzegorz M. z Polakowa.
- 15.11. Na trasie Łobez - Węgorzyno kierujący oplem kadetem mieszkaniec Węgorzyna Roland K. jadący w stronę Łobza przy wyprzedzaniu ciągnika z przyczepą zjechał na lewą stronę szosy i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym z przeciwka fiatem 126p. Śmierć na miejscu poniósł kierowca malucha. Kierowcy opla nic się nie stało. Natomiast 3 pasażerowie fiata i pasażer opla odnieśli poważne obrażenia i znaleźli się w szpitalach w Drawsku i Gryficach.
- 13/15. 11. Na ul. Strumykowej włamano się do budynku gospodarczego na działce własn. Emilii M. i skradziono z niego sprzęt AGD i RTV wart. 1000 zł. Sprawcy Paweł L. i Radosław B. zostali ustaleni w tym samym dniu. Sprzęt odzyskano.
- 14.11. W Grabowie w trakcie wykonywania czynności służbowych przez dzielnicowego KP w Łobzie w jednym z mieszkań ustaleni Zbigniew M. i Adam K. z tegoż Grabowa uszkodzili stojący przed posesją radiowóz policyjny - rozbili światło uprzywilejowania i wyłamali lusterka boczne.
- 16.11. W Łobzie na ul. Kościelnej nieznany sprawca ukradł ze stoiska z konfekcją czarny damski płaszcz Makuber z kapturem wart. 908 zł. na szkodę Tadeusza Sz.
- 21.11. Wieczorem na ul. Bema policjanci zatrzymali wychodzącego ze sklepu "5" przez wybitą szybę wystawową Mirosława M. z Zachełmia z reklamówką z papierosami i alkoholem wart. 189 zł.
- 25/26.11. W Łobzie na ul. H. Sawickiej nieznany sprawca otwarł trójkątną szybkę w maluchu, następnie po otwarciu maski pojazdu ukradł akumulator Bosch wart. 150 zł na szkodę Arkadiusza U.
- 28/29 .11. W Dalnie, w nocy, nieznani sprawcy ukradli 2 koła z kołpakami z fiata 125p wart. 300 zł na szkodę Grzegorza P. Tej samej nocy policjanci znaleźli porzuconego fiata, w którym znajdowały się te skradzione koła. Trwa postępowanie w celu udowodnienia kradzieży właścicielowi fiata lub osobie kierującej tym pojazdem.
- 29.11. W godz. 17`30 - 18`30 na ul. Bocznej nieznany sprawca po uprzednim nacięciu i wybiciu szyby w drzwiach balkonowych domku jednorodzinnego spenetrował jego wnętrze i ukradł wyroby ze złota wart. 1500 zł na szkodę Doroty W. Materiały udostępnił nadkomisarz Wiktor Mazan
Nie po raz pierwszy zdumiewa brak wyobraźni u wielu sprawców przestępstw wymienianych w tej kronice. Kradną oni przedmioty o bardzo małej wartości, przeważnie znacznie mniejszej niż szkody, jakie przy okazji wyrządzają, nie mówiąc o ryzyku, jakie ponoszą, kiedy zostaną ujęci, co zdarza się często. Nie umiemy wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. RED.

Łobzianin wyróżniony


14 grudnia ub.r. Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie rozstrzygnięto IV Międzynarodowy Konkurs Filmów Ekologicznych VIDEKO 2000. Spośród 31 nadesłanych utworów Jury wybrało 11. Filmy oceniano w dwóch kategoriach:
- artystycznej kreacji inspirowanej przyrodą
- filmu zaangażowanego w problematykę ochrony środowiska naturalnego.
Jury postanowiło nie przyznawać w 2000 roku Grand Prix. Pierwszą nagrodę otrzymała Edyta Turczanik z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, drugą Janusz Antosz z Akademii Sztuk Pięknych też z Krakowa, trzecią Antoni Grzybek z Instytutu Sztuk Pięknych w Olsztynie. Wyróżnienie otrzymał nasz krajan - Mirosław Smugała z Akademii Rolniczej w Szczecinie za film pt. Igraszki bogini Selene".

Selene w mitologii greckiej była boginią księżyca i rosy i o tym jest ten czterominutowy film, który powstał w połowie listopada 2000 roku - można powiedzieć, że był jeszcze ciepły. Mirosław Smugała jest łobzianinem. W Łobzie ukończył liceum, tu mieszkają jego rodzice. On sam pracuje obecnie jako adiunkt w katedrze Hodowli Koni i jest twórcą wielu filmów o tematyce przyrodniczej realizowanych głównie w okolicach Łobza. W roku 1999 w tym samym konkursie jego film pt. "Szron" otrzymał nagrodę Grand Prix. Mirosław Smugała filmowaniem zajmuje się od dziewięciu lat. Pierwszy raz pokazał swoje utwory w 1992 roku na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Ekologicznych w Nowogardzie zdobywając jedną z nagród za film pt. "Piękne i zagrożone". Serdecznie naszemu krajanowi gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów. RED.

Na co pójdą gminne pieniądze w 2001 roku?


Chcemy poniżej w skrócie przedstawić naszym czytelnikom, skąd się wezmą i na co wydane zostaną w roku 2001 gminne pieniądze czyli jak będzie wyglądał budżet gminy przyjęty w dniu 30.12.2000r. na XXIII sesji Rady Gminy.

Dochody gminy pochodzące z różnych źródeł wyniosą w sumie 15.578.180 zł. Złożą się na nie podatki od osób prawnych (instytucji i zakładów pracy) i osób fizycznych (pojedynczych obywateli) takie jak: od nieruchomości, rolny, od środków transportowych, leśny, od posiadania psów, opłata targowa, a także takie dochody jak: z dzierżawy i leasingu, opłat za użytkowanie wieczyste, ze sprzedaży mienia komunalnego, odsetek od środków na rachunkach bankowych, z wpływów do budżetu nadwyżki środków obrotowych zakładów budżetowych, za zezwolenia na sprzedaż alkoholu, za opłaty opiekuńcze, za mandaty, za wynajem pomieszczeń w budynku UMiG. W sumie będzie tego 4.289.973 zł. Wpłynie także do kasy gminnej 2.704.371 zł z Urzędów Skarbowych jako udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych, z wpływów z karty podatkowej, podatku od spadków i darowizn, z opłat skarbowych, z podatku od czynności cywilno-prawnych. Największy udział w dochodach gminy będą miały jednak subwencje i dotację państwowe na sumę 8.583.836 zł. W tym na szkolnictwo podstawowe i gimnazjum 4.914.526 zł.
Planowane dochody budżetu gminy na rok 2001 wzrosną w porównaniu z planem dochodów na rok 2000 o 11,6%. O 10% wzrosną podatki i opłaty lokalne. Trochę lepiej będzie w oświacie, bardzo źle w opiece społecznej - będzie tu 21,5 % mniej środków na zasiłki z pomocy społecznej. Będzie to zatem budżet mniej więcej taki sam jak w roku ubiegłym, bo trzeba tu wziąć pod uwagę inflację.

Jak zatem będzie rozdysponowana kwota tych 15.578.180 zł w roku bieżącym? Podstawowe dziedziny działalności gminy otrzymają:
1.Rolnictwo i leśnictwo (szczepienie psów opodatkowanych i dofinansowanie działalności izby rolniczej). Razem 28.760 zł.
2. Transport i łączność (remonty cząstkowe nawierzchni bitumicznych, żużlowych i gruntowych, konserwacja i wymiana oznakowania pionowego i poziomego ulic i dróg, konserwacja i utrzymanie sieci burzowej, remont wiat przystankowych, zakup nowych wiat, ubezpieczenie dróg i ulic, inwestycje). Razem 237.500 zł.
3. Turystyka (składki na Unię Miast i Gmin Dorzecza Regi, Związek Gmin "Pomerania", Stowarzyszenie Gmin Pomorza Zachodniego, Szczecińskie Stowarzyszenie Agroturystyczne i inwestycje). Razem 79.000 zł.
4. Gospodarka mieszkaniowa (dotacje dla ZGKiM, wyceny nieruchomości, opłaty notarialne). Razem 130.000 zł.
5. Działalność usługowa (opracowanie ogólnego przestrzennego zagospodarowania gminy, wydzielenie działek do sprzedaży, sporządzenie odbitek map, sporządzenie wypisów z rejestru gruntów) . Razem 175.000 zł.
6. Administracja publiczna (zadania zlecone Urzędowi Wojewódzkiemu - 150.000 zł, Rada Miejska - 123.400 zł, Urząd Gminy - 2.206.448 zł, komisje poborowe, pobór podatków, wsparcie dla sołtysów - 31.550 zł, Rada Osiedla i Rady Sołeckie - 24.000 zł, promocja gminy - 80.000 zł). Razem administracja gminna 2.666.659 zł.
7. Urzędy naczelnych organów władzy państwowej (prowadzenie i aktualizacja stałego spisu wyborców. Razem 2.100 zł.
8. Bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa (dotacja na zakup paliwa dla komisariatu Policji - 4.000 zł, Ochotnicze Straże Pożarne - 48.400 zł, obrona cywilna, Straż Miejska - 79.169 zł). Razem 132.569 zł.
9. Obsługa długu publicznego (odsetki od kredytu zaciągniętego w PKO). 3.000 zł.
10. Różne rozliczenia (rezerwa ogólna). Razem 140.000 zł.
11.Oświata i wychowanie (szkoły podstawowe, oddziały klas "0" w przedszkolach i w szkołach podstawowych, gimnazjum, dowożenie uczniów do szkół - 1.036.370 zł) Razem 5.950.480 zł czyli ponad 1/3 budżetu gminy.
12. Ochrona zdrowia (przeciwdziałanie alkoholizmowi) Razem 138.000 zł. Opieka społeczna (ośrodki wsparcia - 300.000 zł, zasiłki i pomoc w naturze - 991.100 zł, dodatki mieszkaniowe, zasiłki rodzinne i pielęgnacyjne, ośrodki pomocy społecznej, usługi opiekuńcze i specjalistyczne usługi opiekuńcze). Razem 2.344.334 zł.
13. Edukacyjna opieka wychowawcza (świetlice szkolne, przedszkola - 730.000 zł). Razem 952.786 zł.
14. Gospodarka komunalna i ochrona środowiska (gospodarka ściekowa i ochrona wód - 186.000 zł, oczyszczanie miasta i gminy - 120.000 zł, utrzymanie zieleni w mieście i w gminie - 77.000 zł, schronisko dla zwierząt, oświetlenie ulic, placów i dróg - 261.000 zł, zakup materiałów do utrzymania i konserwacji urządzeń znajdujących się na terenach ogólnie dostępnych, ogródków jordanowskich i placów zabaw, dekoracje miasta, utrzymanie cmentarzy, inwestycje - 530.000 zł). Razem 1.230.100 zł.
15. Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego (organizacja Dni Łobza - 25.300 zł, domy i ośrodki kultury, świetlice i kluby - 28.580 zł, Biblioteka Publiczna - 341.012 zł, Łobeski Dom Kultury - 310.000 zł, ochrona i konserwacja zabytków, inwestycje). Razem 759.892 zł.
16. Kultura fizyczna i sport (obiekty sportowe - 118..000 zł, dotacja dla "Światowida" - 60.000 zł, dotacja dla klubów szkolnych - 50.000 zł). Razem 228.000 zł Jest to, jak wspomnieliśmy wyżej, skrót budżetu. W nawiasach przy poszczególnych dziedzinach finansowanych przez gminę podaliśmy tylko niektóre kwoty wydatków, a na zakończenie ogólną sumę pieniędzy, które mają być wydane na poszczególne cele. Wydatki na inwestycje gminne

W roku 2001 mają być rozpoczęte lub zakończone następujące inwestycje gminne za pieniądze zagwarantowane w tegorocznym budżecie na sumę 1.470.000 zł:
1. Drogi gminne (Osiedle Książąt Pomorskich, ul. Chopina, Niegrzebia, parking przy u. Mickiewicza), w br. 126.000 zł, zakończenie w roku 2003.
2. Kanalizacja sanitarna (rurociąg Osiedle Pomorskie, rurociąg Świętoborzec, sieć kanalizacyjna w Bełcznie), w br.186.000 zł, zakończenie w roku 2002.
3. Sieć wodociągowa (modernizacja ujęcia i zbiornik wód popłucznych na ul. Wojcelskiej, rurociąg Łobez - Prusinowo, rurociąg Łobez - Bonin, modernizacja ujęcia w Dobieszewie), w br. 200.000 zł, zakończenie w roku 2003.
4. Sieć gazowa (budynki pominięte, których mieszkańcy nie chcieli dawniej gazu, a dzisiaj wyrażają chęć jego posiadania, Osiedle H. Sawickiej), rozpoczęcie i zakończenie w br. kosztem 80.000 zł.
5. Plan uciepłownienia miasta (kotłownia miejska, termodynamizacja), rozpoczęcie było w ub. roku, w br. 150.000 zł, zakończenie w 2005 roku. Ogólny koszt tej inwestycji wyniesie 4.000.000 zł.
6. Uzbrojenie działek budowlanych na ul. Sosnowej i Brzozowej w br. kosztem 50.000 zł.
7. Remont budynku Urzędu Miasta i jego komputeryzacja. Rozpoczęcie było w ub. roku, zakończenie w br. Koszt 179.500 zł.
8. Remont budynków Łobeskiego Domu Kultury i Biblioteki Publicznej. Rozpoczęcie i zakończenie w br. kosztem 50.000 zł.
9. Zakup pojazdu do przewozu dzieci niepełnosprawnych w br. za sumę 85.000 zł.
10. Urządzenie nowego targowiska miejskiego w br. kosztem 50.000 zł.
11. Rozbudowa infrastruktury turystycznej rozpoczęta w 2000 roku, zakończenie w 2003 roku, w br.50.000 zł.
12. Hala widowiskowo-sportowa. Dokumentacja techniczna w br. za 50.000 zł, zakończenie w 2004 roku. Koszt ogólny tej inwestycji wyniesie 5.000.000 zł.

Jak z tego widać, jeżeli nie zaistnieją oczywiście jakieś wyjątkowo korzystne sytuacje - nie ma co liczyć w naszym mieście i gminie w bieżącym roku na jakieś rewelacyjne zmiany na korzyść, ponieważ budżet ten rośnie w porównaniu z budżetem na rok 2000 o 10,5%, co wziąwszy pod uwagę inflację wychodzi właściwie na to samo. Jest ten projekt budżetu taki, na jaki gminę w tej chwili stać z własnych środków i z subwencji i w to można wierzyć. Na pewno zapewnia on jakie takie funkcjonowanie zakładów i instytucji gminnych na dotychczasowym poziomie, ale nic poza tym. Maleją dochody własne gminy ze sprzedaży mienia komunalnego - po prostu nie ma już co sprzedawać. Zmniejszone są o 21,5% fundusze na zasiłki z opieki społecznej głównie w wyniku zmniejszenia przez wojewodę subwencji na ten cel - zwiększy się zatem obszar biedy. Na dodatek słyszymy z wypowiedzi przedstawicieli rządu, że i tak wydatki socjalne są w naszym kraju za wysokie, co wróży ich dalsze obniżanie i postępujący wzrost bezrobocia. I na razie nie ma wyjścia innego niż żyć za to, co się ma. Nie ma także w tym budżecie żadnych kwot przeznaczonych na zapobieganie bezrobociu czy wspieranie małych inwestorów z inicjatywy gminy np. poprzez utworzenie dla nich funduszu gwarancyjnego. Nie ma też w tym budżecie środków na ewentualne wsparcie szpitala w Resku, co przy nie podpisaniu przez kasę chorych kontraktu na funkcjonowanie oddziału wewnętrznego równa się likwidacji szpitala. RED.

Dyżury łobeskich radnych powiatowych


Dyżury łobeskich radnych powiatowych odbywają się w Urzędzie Miasta i Gminy w Łobzie w sali 22 w godzinach 1500 - 1600
08.01.2001 i 19.03.2001 - Ryszard Sola
22.01.2001 - Ewa Augustjańska - Szulc
19.02.2001 - Antoni Gutkowski
05.02.2001 - Zofia Krupa
05.03.2001 - Jan Paszkiewicz
Oczywiście poza dyżurami z radnymi można także nawiązywać bezpośredni kontakt na bieżąco i w miarę potrzeb. RS.

Rocznice przypadające na rok 2001


W rozpoczynającym się nowym, 2001 roku przypadają okrągłe rocznice szeregu ważnych dla naszego miasta wydarzeń. Sądzę, że ich przypomnienie może być czynnikiem mobilizującym do dalszego rozwoju życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Chyba warto, aby kierownictwa placówek kontynuujących dawne tradycje zrobiły przy tej okazji podsumowania swojej dotychczasowej działalności, a może też zorganizowały bardziej uroczyste jubileusze.
Według moich niepełnych danych lat temu:
435 rozpoczęto utwardzanie jezdni kamieniami polnymi
170 przebudowano kościół i dobudowano do niego wieżę
145 wybudowano drogę Resko - Łobez
125 założono stado ogierów
110 urodził się ksiądz proboszcz Władysław Faron inicjator spalonego w czasie ostatniej wojny kościoła

55 założono Komunalną Kasę Oszczędności
- w miejsce powiatu Ławiczka (Resko) utworzono powiat Łobez
- powołano Powiatową Radę Narodową
- zorganizowano bibliotekę publiczną
- podpalono halę sportową (mieściła się przy dzisiejszej ul. Segala, gdzie dzisiaj jest plac zabaw dla dzieci)
- zorganizowano Społeczno-Obywatelską Ligę Kobiet
- założono hufiec Związku Harcerstwa Polskiego

50 zorganizowano Powiatową Stację Pogotowia Ratunkowego
- powstał Państwowy Ośrodek Maszynowy
- erygowana została parafia po wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa i poświęcone zostały dzwony kościelne

45 założona została biblioteka pedagogiczna
- Józef Czosnyka założył Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego
30 ukazała się drukiem praca zbiorowa pt. "Z dziejów Ziemi Łobeskiej
15 zelektryfikowano linię kolejową
10 zlikwidowano linię kolei wąskotorowej Łobez - Dobra Nowogardzkie
- zaczął się ukazywać miesięcznik "Łobeziak"
- koło Sybiraków otrzymało sztandar
5 zorganizowano w Łobzie "Caritas".
Zbigniew Harbuz

Sereje


P. Zbigniew Harbuz dostarczył nam sprostowanie związane ze zmianami, jakich dopuściliśmy się w jego tekście zamieszczonym w 106 numerze "Łobeziaka". Przepraszamy, żeśmy tych zmian nie uzgodnili wcześniej z sympatycznym p. Zbigniewem i to sprostowanie pilnie zamieszczamy: W tekście moim "Znowu w Wilnie" zamieszczonym w "Łobeziaku" nr 106 dokonano zmiany w pisowni miasta, które podawałem w pisowni polskiej. W materiale podawałem nazwy w brzmieniu polskim, ponieważ są bardziej swojskie i łatwiejsze do zapamiętania
1. W treści dostarczonego materiału nie podałem nazwy jeziora, ale tylko jego położenie "około 3 km za Serejami"
- w "Łobeziaku podano "nad wielkim jeziorem Serijas",
- na mapie litewskiej nazwa jeziora brzmi "Seirijas",
- na mapie polskiej nazwa jeziora brzmi "Seirijas ez."
Na podstawie drogowskazów napotykanych przy trasie wnioskuję, że skrót ez. oznacza znany nam polski skrót jez. oznaczający jezioro.

2. W treści użyłem nazwy miejscowości i w zdaniu podałem fragment "za Serejami".
- w "Łobeziaku" podano "za miasteczkiem Serijaj",
- na mapie litewskiej nazwa miejscowości została oznaczona jako "Sejrijaj",
- na mapie polskiej zaznaczono nazwę jako "Serijaj", a w nawiasie podano polską nazwę "Sereje".
Z tekstu zamieszczonego w "Łobeziaku" wynika, że istnieje miejscowość Sereje, bo taką nazwę wymieniono w punkcie 1 oraz druga miejscowość Serijaj wymieniona w punkcie 5; faktycznie istnieje tylko jedna miejscowość, ale w wyniku zmian w części tekstu stworzono dwie miejscowości.
Dla wyjaśnienia podaję mapy, z których korzystałem: mapa litewska "Lietuva" 1:500.000 wydana w Rydze w 1995 roku, mapa polska "Litwa, Łotwa, Estonia" 1:750 PPWK 1992.

Składowiska śmieci


W ostatnich latach w naszym kraju zachodziły różne zjawiska zarówno pozytywne jak i negatywne. Do pozytywnych możemy zaliczyć większą dbałość o ochronę środowiska, wyrażającą się między innymi poprzez budowę oczyszczalni ścieków, modernizacje kotłowni osiedlowych czy elektrowni, mające na celu zmniejszenie emisji zanieczyszczeń. Nasze miasto również uczestniczyło w tym programie ochrony środowiska. Wybudowano oczyszczalnię ścieków, gazociąg, rozbudowano sieć kanalizacyjną. Jednak w dziedzinie ochrony środowiska jest jeszcze wiele do zrobienia - myślę o zmniejszeniu obszarów zajmowanych przez składowiska śmieci.

Wprawdzie małe miasta nie mają takich problemów z wysypiskami jak duże aglomeracje miejskie, mimo to warto podejmować wysiłki, by zmniejszyć obszary miejscowych składowisk śmieci. Zmniejszanie obszarów wysypisk śmieci nie powinno się jednak odbywać przez spalanie śmieci bez ich wstępnej segregacji nawet w specjalnych spalarniach, ponieważ zanieczyszczone zostanie toksycznymi substancjami powietrze. Racjonalnym działaniem jest segregacja odpadów. I tu powstaje problem, ponieważ zachodzi konieczność współdziałania mieszkańców, władz miejskich, zarządów wysypisk i potencjalnych odbiorców wyselekcjonowanych odpadów. Najtrudniejsze jest wdrożenie samego systemu, całkowita zmiana ustalania stawek za wywożone śmieci i pokonanie starych nawyków.

Warto skorzystać z przykładu naszych zachodnich sąsiadów - sposób, w jaki rozwiązują ten problem, może być dla innych wzorem. Zbiórkę zużytych opakowań powinni organizować producenci towarów, ale w wielu przypadkach wolą oni ponosić sankcje finansowe. Inicjatorem nowego systemu selekcji śmieci mogłyby być w takiej sytuacji przedstawiciele gmin. Ponieważ koszt budowy wysypiska śmieci, jego utrzymanie są większe niż wpływy z tytułu przyjmowania na wysypisko śmieci, ograniczenie wytwarzania odpadów to dla gminy korzyść ekonomiczna. Warto, by korzyść ekonomiczną odnieśli również mieszkańcy oraz firmy zajmujące się wywozem odpadów. Rolą gminy mogłaby być także edukacja ekonomiczna realizowana między innymi przez cykl artykułów w lokalnych gazetach.

W ogóle każdy powinien się przyczynić do zmniejszenia góry śmieci. Zapobiec powstawaniu coraz większej ilości odpadów można już w gospodarstwie domowym, a także przy robieniu zakupów. Warto pamiętać, ze średnio około 40% naszych odpadów domowych to odpady ogrodowe i kuchenne. Stanowią one bardzo wartościowy materiał kompostowy. Kompostowanie nie jest trudną sztuką. Wiele czasopism i książek ogrodniczych podaje zasady kompostowania. Najważniejsze z nich to: miejsce cieniste lub pół cieniste, przemieszanie materiałów biologicznych z drobnymi warstwami pociętych gałęzi tak, aby był dobry dostęp powietrza do pryzmy kompostowej; ważna jest również wilgotność i ciepło. W odpowiednich warunkach odpady nie będą gnić, lecz zamieniać się w glebę. Większość mieszkańców domów jednorodzinnych ma odpowiednie warunki do kompostowania odpadów. Odpady organiczne powstające na osiedlach domów wielorodzinnych mogłyby wywożone i kompostowane w gospodarstwach ogrodniczych.

W czasie upalnych letnich dni śmieci organiczne ulegają bardzo szybkiemu gniciu i wydzielają bardzo nieprzyjemny zapach. Gnicie i związana z nim nieprzyjemna woń powstaje w wyniku działania organizmów beztlenowych. Natomiast przy prawidłowo składanym kompoście nie zachodzi proces gnicia, a zachodzi rozkład bez wydzielania się nieprzyjemnych zapachów. I to również jest wielka zaleta kompostowania.

W gospodarstwach domowych powstaje również wiele odpadów nadających się do spalenia w piecach. Należy jednak pamiętać o ich selekcji, ponieważ część z nich, np. tworzywa sztuczne wydzielają bardzo toksyczne spaliny. Problem ten poruszał kiedyś na łamach "Łobeziaka" p. Zbigniew Martyniak.
Opanowanie góry śmieci powinno stać się naszym celem. W tych wszystkich dążeniach ważna jest również działalność Ministerstwa Ochrony Środowiska ograniczająca ilość opakowań nie ulegających szybkiej biodegeneracji, mobilizująca w większym stopniu producentów do prowadzenia prawidłowej odpadami, to jest ich recyklingiem.
Wiesława Bogunia

Targi ekologiczne


Stowarzyszenie Gmin Pojezierza Drawskiego przy współpracy z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska zainicjowało program edukacyjny dla młodzieży z terenu Pojezierza Drawskiego dotyczący ochrony środowiska. Program polega na półrocznych potyczkach między wybranymi klasami z terenu 13 stowarzyszonych gmin. Na początku każdego miesiąca klasy dostają jedno zadanie do wykonania; czas realizacji zadania jeden miesiąc. Konkurs zakończy się w kwietniu 2001 roku. Do potyczek ekologicznych przystąpiła klasa If Zespołu Szkół Gimnazjalnych w Łobzie, opiekunami z ramienia szkoły są nauczycielki geografii i chemii: Mariola Łowkiet i Ewa Zawiałow. Zadanie I, realizowane w listopadzie 2000r., zostało przeprowadzone pod hasłem "Targi ekologiczne". Klasa If podzieliła się na III zespoły ; każda z grup otrzymała do realizacji określone zadanie i opracowała plan pracy.

Sprawozdanie uczniów z wykonania zadania I. GRUPA I przygotowała pogadankę na temat źródeł i skutków zanieczyszczenia środowiska oraz sposobów zapobiegania im.

Pogadanka odbyła się 14 listopada 2000r. Na spotkanie zaprosiliśmy klasę Ie. Przygotowując się do prezentacji wykorzystaliśmy materiały, udostępnione nam przez Urząd Miasta i Gminy Łobez oraz Nadleśnictwo Łobez. Dużo miejsca w naszych wypowiedziach zajął temat źródeł zanieczyszczenia naszego środowiska. Wytypowano największych "trucicieli": kotłownie osiedlowe, ruch samochodowy, domowe paleniska, dzikie wysypiska śmieci, ścieki przemysłowe i komunalne. Wszyscy zebrani zapoznali się także z zakresem działalności władz miejskich, instytucji i stowarzyszeń zajmujących się ochroną środowiska przyrodniczego Łobza i jego okolic. Zgodnie stwierdziliśmy, że dumą naszego miasta jest oczyszczalnia ścieków, dzięki której znacznie poprawiła się czystość wody w rzece Redze, rozbudowuje się także sieć kanalizacyjna, gazownicza i ciepłownicza.
Celem naszej pogadanki było to, aby każdy z nas zdał sobie sprawę z tego, że człowiek w swoim gwałtownym dążeniu do rozwoju cywilizacji dokonał wielu wspaniałych odkryć, zapomniał jednak o tym, co najważniejsze- o zgodzie z naturą. Za brak troski o środowisko i ludzką bezmyślność przyroda bezlitośnie wystawia nam rachunki.

GRUPA II zorganizowała "zwiad ekologiczny" po Łobzie i okolicy. Odwiedziliśmy miejsca szczególnie ważne dla nas młodych mieszkańców miasta. Byliśmy w oczyszczalni ścieków i na "Leśnej Ścieżce Edukacji Ekologicznej". Z tablic informacyjnych dowiedzieliśmy się jakie drzewa, krzewy i grzyby rosną w okolicznych lasach oraz jakie zwierzęta je zamieszkują. Część grupy odwiedziła gospodarstwo agroturystyczne "Zagroda", w którym hodowane są strusie. Byliśmy także w stadninie koni w Świętoborcu, w okolicznych lasach, w dolinie rzeki Regi i nad jedynym w tym regionie jeziorze lobeliowym (jezioro Chełm). Nasze obserwacje potwierdziły często powtarzane opinie, że Łobez ma wiele walorów turystyczno- krajoznawczych, a atrakcyjne, lecz mało zurbanizowane tereny, umożliwiają mieszkańcom oraz turystom zdrowy i spokojny wypoczynek.

Grupa III przygotowała targi ekologiczne, które odbyły się pod hasłem : "Czysty i ekologiczny Łobez". Termin targów wyznaczyliśmy na 24 listopada 2000r. W trakcie lekcji i na przerwach uczniowie klas Ii II gimnazjalnych oraz klas III i VI szkoły podstawowej mieli możliwość obejrzenia naszych prac i wysłuchania krótkich prezentacji. Przygotowaliśmy makiety przedstawiające wizję ekologicznej Ziemi i naszego miasta, plakaty, gazetki oraz prace wykonane z odpadów (opakowań szklanych, plastikowych folii, tektury i innych). Uczniowie mieli okazję dowiedzieć się o wpływie niektórych produktów na środowisko, segregacji odpadów oraz recyklingu. Każdy z nas powinien odpowiedzieć na pytanie: "Jaką cenę płaci współczesny człowiek, przyszłe pokolenia oraz środowisko przyrodnicze za "barwne życie" i nadmierną konsumpcję? W tym dniu przedstawiliśmy również krótką inscenizację słowno- muzyczną pt."Człowiek i Ziemia". W czasie targów rozdawaliśmy foldery na temat "Ekologia a turystyka- wspólnie dla środowiska". Przy projektowaniu folderu radą służyła nam nauczycielka sztuki pani Lidia Dzieżak. Mamy nadzieję, że wszystkie działania podjęte przez nas w ramach wykonania zadania pierwszego przyczyniły się do podniesienia świadomości ekologicznej wśród uczniów naszej szkoły.

Podsumowanie I etapu Wobec rosnącego zagrożenia przyrody, a więc i warunków naszego życia, koniecznym staje się rozwijanie świadomości i kultury ekologicznej społeczeństwa. Powstanie zagrożenia ekologicznego jest wynikiem niewiedzy i nieświadomości skutków, jakie mogą przynieść podejmowane przez człowieka działania. Coraz więcej ludzi zaczyna to rozumieć i próbuje zmienić sposób życia na bardziej przyjazny dla środowiska. Pomimo że tylko rządy mogą wprowadzić większość potrzebnych zmian, wiele zależy od czynnej postawy młodego pokolenia.
Chcąc wdrożyć uczniów do postępowania zgodnie z zasadami kultury ekologicznej, należy ich najpierw przekonać o konieczności takiego działania. Wbrew pozorom nie jest to takie proste, zważywszy, że świadomość ekologiczna w wielu środowiskach jest niewielka. Dlatego jak najwcześniej należy uczyć dzieci, wykorzystując ich ciekawość i wnikliwość, dostrzegania oraz odczuwania otaczającego środowiska. Sprawa jest wielkiej wagi, trudna, złożona ale możliwa do realizacji.
Temu przedsięwzięciu służą coraz częściej organizowane akcje ekologiczne ("Dzień Ziemi", "Sprzątanie Świata"), konkursy szkolne i lokalne, lekcje przedmiotowe o treściach ekologicznych. Powodują one, że nie tylko mówimy "sucho" o ekologii, ale przede wszystkim:
· Kształtujemy wiedzę o zależnościach człowieka od otaczającego go środowiska przyrodniczego,
· Wyrabiamy pozytywny stosunek do wszystkich form życia,
· Wskazujemy przemiany zachodzące w środowisku pod wpływem działalności człowieka,
· Uświadamiamy cele ochrony środowiska,
· Wskazujemy młodzieży, że ma wpływ na przyszłość naszej planety kierując się zasadą "patrz na świat, ale działaj u siebie".

Realizując I etap konkursu mogłyśmy stwierdzić z zadowoleniem, że młodzież z dużym zaangażowaniem przystąpiła do wykonania swych zadań, również uczniowie pozostałych klas naszej szkoły wykazali zainteresowanie "Targami ekologicznymi", prelekcjami oraz , co najważniejsze poszerzyli swoja wiedzę ekologiczną i chcą być "mądrymi gospodarzami środowiska". Poza aspektem "ekologicznym" potyczek warto zauważyć, że praca oparta na zespołach koleżeńskich uczy umiejętności współżycia, a także odpowiedzialności za realizację podjętych zadań.
Mariola Łowkiet, Ewa Zawiałow

Wspomnienia z młodości


Pan Jan Klukowski przyniósł nam zdjęcie grupy łobeskich przedszkolaków bodaj z roku 1949. Łączą mu się z tym zdjęciem wzruszające wspomnienia. Bardzo mile wspomina lubianą prze dzieci przedszkolankę p. Lonię Postlep (jest na zdjęciu) oraz kucharkę p. Wierę, która w tych biednych czasach zawsze miała dla swoich przedszkolaków coś smacznego. Na przykład wspomina p. Jan smak bryły mleka w proszku z UNNR-y, jaką kiedyś dostał od p. Wiery. Większości dzieci p. Jan nie pamięta, ale wie, że stojąca po prawej stronie dziewczynka w białej sukience to nasza sympatyczna p. Elżbieta Kamińska. Kto jeszcze rozpoznaje się na tym zdjęciu? Prosimy o kontakt. Równocześnie zapraszamy innych czytelników z ciekawymi fotografiami z tamtych czasów. Będziemy je systematycznie zamieszczać w rubryce pod tytułem "Wspomnienia z młodości". RED.

Z księgi fraszek Krzysztofa Andrusza


Miłośnik piwa
Pił piwo, sławił browar żywiecki,
Dziś zamiast brzucha nosi pół beczki!

Koniec uczucia
Banalnie miłość się skończyła,
Tą trzecią ...Buteleczka była!

Podrywacz
Uwieść dziewczyny nie dał rady -
Rozszyfrowała jego wady.

Deklaracja
Ja do ukrycia to nic nie mam...
A potem zręcznie zmieniał temat.

Skryta myśl
Pierwszego dożyć...myśl ta skryta
Dręczy każdego emeryta!

Psia dola
Taka jest moja dola psia
Woli innego panna ma!

Konsekwencje
Ma miłość czasem dalsze konsekwencje...
Wtedy adwokat zaciera ręce!

Optymistycznie i zdroworozsądkowo
Każdy wiek urok z sobą niesie,
W każdym na szczęście się natykasz...
Ale gdy minie pięćdziesiątka,
Toś głupi, gdy dwudziestkę tykasz!

Interes
Ciężkie dziś czasy - tak powiedziała...
...i za bogacz się wydała!

Podziękowania


Za okazaną pomoc Zarządowi i strażakom OSP w Zagórzycach, delegacjom Straży Pożarnych, Urzędu Miasta i Gminy w Łobzie, Związku Nauczycielstwa Polskiego, Szkoły nr 1, Polskiego Stronnictwa Ludowego, księdzu Proboszczowi z Zajezierza, Znajomym oraz wszystkim tym, którzy towarzyszyli mojemu Mężowi w jego Ostatniej Drodze - najserdeczniejsze podziękowania składa Janina Piętka z Rodziną

Ze starej książki dochodzeń


Kontynuujemy nasz cykl notatek z roku 1946. Przypominamy, że powiat łobeski obejmował wtedy także Płoty i że ciągle nie było jeszcze ustalone polskie nazewnictwo. Stąd przy niektórych miejscowościach stawiamy znak zapytania, bo po prostu nie wiemy, jak je później nazwano. Staramy się też zachować autentyczny styl tych zapisów, bo ma to też swój "smak" i wprowadza nas w klimat tamtych czasów. Do niektórych słów i zdarzeń dodajemy objaśnienia, ponieważ ich znaczenie, szczególnie dla młodszych czytelników, nie jest jasne. Dość powszechna była wtedy kradzież mienia poniemieckiego
- 22.07.1946. Czesława H. zabrała 2 kawałki pasa skórzanego (bardzo chodliwy wówczas towar używany do "zelowania" butów, a pochodzący z kradzieży pasów transmisyjnych, przy pomocy których była wtedy poruszana większość maszyn przemysłowych), 1 parę butów damskich na szkodę mistrza kominiarskiego Pantaleona P.
- 24.07. Rogów A. Wójt gminy Rogów A sprzedał krowę, cielę oraz jałówkę i centryfugę (poniemieckie urządzenie do odwirowywania śmietany od mleka, bardzo poszukiwane). Wiedząc, że do dnia 1 sierpnia ma opuścić zajmowane stanowisko, sprzedał 2 maszyny do szycia, żniwiarkę i wywiózł wóz załadowany rozmaitymi rzeczami. Oprócz tego usiłował sprzedać zboże będące na pniu. Jednocześnie sprzedał bryczkę należącą do zarządu gminnego Rogów A. Przez swoje postępowanie doprowadziłby gospodarstwo do ruiny.
- 23.07. Kazimierz B. lat 17 u rodziny G. zamieszkałej Runowo skradł zegarek ręczny wart. 3 tys. zł, jedną koszulę męską i wyjechał w niewiadomym kierunku.
- 26.07. Wincenty Ż. mieszkaniec wsi Buchwald z gospodarki poniemieckiej sprzedał 1 krowę, 1 konia, 2 gęsi i 6 kur i samowolnie opuścił gospodarstwo.
- 26.07. Godz. 23`oo na trasie Węgorzyn - Drawsk na jeden kilometr od Węgorzyna został postrzelony Eugeniusz C. komendant ORMO gmina Klauszewo (?) przez Apoloniusza B. w celu zysku (?).
- 26.07. W Worowie Władysław K. pobił swoją siostrę Kazimierę P., która to w czasie sprzeczki chciała wylać butelkę esencji octowej (stężony ocet do 30% będący wówczas w handlu) na niego. Leczenie się poszkodowanej wymaga więcej niż 14 dni.
- 31.07. Ignacy K. i Ludwik K. zamieszkali w Dobrykow gmina Rogow A znaleźli fuzję i pistolet, które to schowali do własnego użytku i mieli do ostatniego czasu.
- 02.08. Po obiedzie w majątku Karów Stanisław Ł. mieszkaniec tej wsi wraz z Wacławem W. zabrał z pałacu majątkowego 4 pierzyny, 4 poduszki,4 komplety bielizny pościelowej i inne naczynia kuchenne pomimo sprzeciwu administratora.
- 04 - 05.8. W nocy we wsi Radów Mały na szkodę Piotra B. i Stefanii B. zostały skradzione 2 konie z obory przez rozłamanie kłódki przez nieznanych sprawców. 1.Ogier - bułany ciemny pas przez grzbiet, 5 lat, chudy, ogon i grzywa długie, nie kuty. 2. Klacz - jasno--siwa, 7 lat, wzrost wysoki, budowa tęga, grzywa nad czołem wystrzyżona, ogon długi, nie kuta pochodząca z UNRRA.
- 28.08. We wsi Pipenburg (?) jechał traktor z palą ( z opałem?) i ciągnął za sobą wóz załadowany zbożem. Dojeżdżając do wsi szofer zauważył, że ktoś siada na dyszel wozu i gdy się obejrzał jeszcze raz, zobaczył, że z dyszla zeskoczył chłopak i wpadł po wóz. Uderzył się głową o koło i przejechano mu ręce, gdzie na miejscu został trupem. Poszkodowany był Niemiec Horst Sz., 36 rocznik, zamieszkały Pipenburg gmina Płoty.
- 08.08. Na odcinku linii elektrycznej Płoty - Białogrod w odległości 1 km od Płot został śmiertelnie prądem porażony o napięciu 15 tys. wolt 13-letni Feliks N. zamieszkały Płoty. Nieświadomie wszedł na słup i nieostrożnie dotknął nogą o przewód. (porażenia prądem zdarzały się wtedy często, imigranci ze wschodu niekiedy po raz pierwszy się z nim stykali).
- Stanisław F. Jako administrator państwowego majątku Łobez D działał na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla siebie przez nie wyliczenie się z 44.752 zł, zabranie 6 worków żyta o wadze 300 kg, 6 worków nawozu sztucznego, 5 fur siana, 2 pary szorów (uprząż końska). Ponadto bez zezwolenia przechowywał u siebie broń palną - fuzję o 1 lufie.
- 10.08. Niemiec Franc R. pracując w majątku Janowo w 1945 r. układał stertę zboża i sam ją przykrywał słomą. Jak się okazało, gdy dnia 06.08.1946 zabrano się do młócenia tej sterty, to sterta zgniła całkowicie. Ziarno zmarnowane obliczono na 100 metrów (10 ton). Podejrzany w zeszłym roku miał wyjechać za Odrę i zrobił to celowo.
- 08.08. O godz. 8`30 zderzył się samochód ciężarowy DO 114/6 z samochodem osobowym DKW. Wypadek miał miejsce na szosie Resko - Łobez na 17 kilometrze od Łobza. Zderzenie samochodów było spowodowane przez nieprawidłową jazdę szoferów. Na miejscu samochód osobowy był rozbity, a samochód ciężarowy uszkodzony. Szofer samochodu osobowego Konstanty Z. został ciężko ranny.
Do druku przygotował - nadkomisarz Leszek Olizarczyk

Z żałobnej karty


1. Wanda Medunecka 18.10.1931 - 17.11.2000
2. Grzegorz Nowak 21.01.1979 - 19.11 - " -
3. Aniela Fronczak 28.04.1925 - 21.11 - " -
4. Władysław Marczak 26.06.1929 - 28.11 - " -
5.Bronisława Zbrojewska 03.02.1921 - 30.11 - " -
6.Józef Rokosz 03.05.1910 - 04.12 - " -
7. Zygmunt Ratecki 11.07.1934 - 04.12 - " - (W.B)

Do Łobeziaka można pisać tutaj: