Maj' 2002 (numer 124)

Od pewnego czasu miesięcznik Łobeziak ukazuje sie nieregularnie. Nowe wydania będę zamieszczał jak tylko otrzymam materiał z redakcji.

Spis treści: 
Od redakcji
110 posiłków
Bardzo piękny turniej
Gmina na uboczu
Ludzie Łobza
Młodzi obiecujący plastycy
Nowa siedziba władz powiatowych SLD
Nowe władze łobeskiego SLD
Obiadki i inne takie
Obradowali kombatanci
Oświadczenie koła SLD w Łobzie
Oświadczenie Rady Powiatowej SLD W Łobzie
Pan Tadeusz prostuje
Prezentujemy Radowo Małe
Szanowna Redakcjo
Szpital Powiatowy
Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham...?
Uwaga, oszustka!
Wartość podpisu
Wesoły 'Belfer'
Wiadomości wędkarskie
Wielka majówkai
XXXVII sesja Rady Miejskiej
Z żałobnej karty
Zanosiło się na horror
Ze starej książki wydarzeń


Od redakcji


Naszym łobeskim czytelnikom nie musimy się przedstawiać. Znamy się przecież od lat. Niemniej, kiedy próbujemy dzisiaj zaprosić do wzięcia do rąk "Łobeziaka" nowych czytelników z Węgorzyna, Radowa Małego, Reska i Dobrej Nowogardzkiej czyli gmin, które weszły w skład odrodzonego powiatu łobeskiego - tym właśnie numerem naszego pisma chcemy się im przedstawić. Do tej pory tematyka "Łobeziaka" dotyczyła wyłącznie spraw gminy łobeskiej, chcielibyśmy jednak, żeby przedstawiać na jego łamach także problemy, jakie nurtują ościenne środowiska. Szczególnie, jak Państwo mogą zauważyć, zależy nam na tym, co robiliśmy zresztą do tej pory konsekwentnie, żeby pokazywać pozytywne strony życia w takich, jak nasze, ośrodkach. A to z tego powodu, że mimo wielu kłopotów bieżących, jakie większość z nas dotykają i nękają w postaci przede wszystkim trudnych ciągle warunków bytowania, bezrobocia, które skłaniają ludzi głównie do zajęcia się swoimi prywatnymi sprawami i zabiegami, żeby jakoś tam trudne czasy przetrwać - jest przecież wśród nas wielu ludzi, którzy starają się coś pozytywnego i twórczego robić nie tylko dla siebie, ale także dla swoich środowisk, ludzi, którym się jeszcze czegoś dobrego chce. Takich pokazujemy i chcielibyśmy pokazywać jak najwięcej, bo z nimi wiąże się nadzieja na to, że będzie lepiej. Wbrew temu, co się powszechnie mówi i na co się narzeka, pojawia się u nas, nawet w najmniejszych środowiskach, wiele różnych inicjatyw, świadczących o tym, że społecznikowskie pasje nie gasną. Aktywni są nauczyciele, mimo kiepskich płac, rozwijający zainteresowania naukowe, artystyczne i sportowe dzieci i młodzieży. Duża frekwencją cieszą organizowane przez nich konkursy, zawody i wystawy osiągnięć wychowanków. Bardzo żywo działają różne związki (emeryci, renciści, kombatanci, Sybiracy, inwalidzi wojenni, niewidomi, wędkarze, honorowi dawcy krwi itp.).

Dajemy w tym numerze krótkie wizytówki naszych ościennych, tworzących powiat, gmin. W każdej z nich dużo się dzieje, każda ma bogatą przeszłość i teraźniejszość, przepraszamy zatem, że ze względu na "szczupłość" naszego pisma możemy tych wiadomości zamieścić na razie tak mało. Ale nic straconego, jak dobrze pójdzie. Witamy dzisiaj szczególnie autorów z Dobrej Nowogardzkiej. Nie da się ukryć, że akces tej gminy do powiatu łobeskiego przyczynił się onegdaj w zasadniczy sposób do odrodzenia tego powiatu. Dziękujemy zatem przy tej okazji życzliwym ludziom z Dobrej za tę niewątpliwie historyczną przysługę. Mamy też nadzieję na to, że będą się oni czuli w naszym towarzystwie dobrze i nie zawiodą się na łobzianach. Redakcja

110 posiłków


Przemiany, które niezmiennie od dwunastu lat przeobrażają nasz kraj, nie należą do łatwych. Dla wcale niemałej części naszego społeczeństwa są wręcz zbyt trudne, by się odnaleźć i ułożyć sobie życie w nowej rzeczywistości. To właśnie oni stanowią olbrzymią rzeszę bezrobotnych, żyjących w ubogich rodzinach, w których dzieci zamiast ciepłego obiadu często połykają łzy. Z myślą o tych najbardziej potrzebujących, członkowie reskiego koła SLD podjęli inicjatywę zorganizowania bezpłatnych posiłków.

W każdą sobotę, w Resku, w godzinach 1300 - 1500 i w Łosośnicy w godzinach 1400-1600, w budynkach Straży Pożarnej wydawano gorącą zupę z mięsną wkładką. Chętnych nie brakowało. Kilkakrotnie na zupą, do Reska przyjeżdżała rowerami z odległego Starogródka grupa dzieci. Smaczne i pożywne posiłki przygotowywali znakomici kucharze z Domu Pomocy Społecznej w Resku. Oczywiście zorganizowanie tej akcji, nie byłoby możliwe, gdyby nie hojność okolicznych sponsorów, którzy regularnie zaopatrywali nas w prowiant i środki czystości. Przy okazji jeszcze raz składamy im gorące podziękowania. A oto ich nazwiska: Andrzej Ostrowski, Rafał Ostrowski, Jan Bujnowski, Alicja i Paweł Gierszewscy, pp. Tomalowie, Tadeusz Osiecki, Sabina Dutkiewicz, Helena Dutkiewicz, Bernard Niedźwiecki, Zbigniew Pawłowicz. Wydawaniem zupy zajmowali się członkowie reskiego koła SLD, a byli to: Anna Bogdańska, Iwona Gromek, Zbigniew Gromek, Artur Furman, Alicja Górska, Sławomir Brzozowski, Kazimierz Pasternacki, Jacek Sękowski, Maria Sękowska i Agata Hołowczak. W sumie wydano około1100 porcji. Akcja trwała od 1 XII do 30 III czyli w okresie, kiedy gorący posiłek wielu ludziom, być może pomógł przetrwać kolejny chłodny dzień.
Reskowianin

Bardzo piękny turniej


O tym, że w Łobzie przy ŁDK działa prowadzona przez p. Katarzynę Radomską Szkoła Tańca Towarzyskiego "Iskra" wiedzieliśmy wcześniej, bo jej młode tancerki i tancerze już wiele razy uświetniali swoimi występami różne miejscowe imprezy. Jednak to, co pokazali oni w dniu 16 marca w sali łobeskiego Gimnazjum przeszło nasze oczekiwania i zaskoczyło nas wyjątkowo przyjemnie. W dniu tym odbył się w Łobzie VI Turniej Tańca Ligi Tanecznej edycji 2001/2. Pierwszy raz do Łobza przyjechały młode pary i duety taneczne ze Szczecina, Goleniowa, Nowej Soli, Stargardu Szczecińskiego, Chojny i Świdwina. Oczywiście byli też gospodarze imprezy - tancerze z Łobza. Imponował ten turniej przede wszystkim masowością. Przewinęło się w nim na parkiecie 200 uczestników, a na sali zjawiło się znacznie więcej reagujących bardzo życzliwie widzów - rodziców i sympatyków pięknej sztuki tanecznej.

Trzeba się bardzo cieszyć, że taniec znajduje coraz więcej zwolenników wśród dzieci i młodzieży. To przecież dziedzina sztuki, która oprócz tego, że wymaga żmudnego opanowania odpowiedniej techniki, uczy także, a może przede wszystkim, elegancji nie tylko na sali ale także na co dzień, koleżeństwa, poczucia piękna, pracowitości - czyli cech, które chcielibyśmy widzieć u wszystkich młodych ludzi, a których często im brakuje. Stąd działalność p. Kasi Radomskiej, która potrafiła "zanęcić" do prowadzonych przez siebie zajęć w ŁDK 150 uczestników jest pod każdym względem, głównie estetycznym ale i wychowawczym godna wielkiego uznania, wsparcia i popularyzacji.

Tancerze "Iskry" na wspomnianym turnieju odnieśli następujące sukcesy: I miejsce do lat 9 (klasa "adept") para Joanna Romejko i Paweł Pyrczak; I miejsce do lat 11 (adept) para Kasia Adamów i Damian Pyrczak; I miejsce lata 10-11 (beniamin) para Iwona Jaruzel i Maciej Kurowski. Ta para awansowała do klasy "czempion"; wśród duetów lata 10-11 Sandra Budrewicz i Paulinka Maroszczuk zajęły I miejsce i awansowały do klasy dominatów. Do dominatów awansował jeszcze duet Lidia Wolanicka i Ewelina Miłek. Jest się zatem czym szczycić. Organizatorami tej imponującej imprezy byli: ŁDK i "Iskra". W organizacji turnieju pomogli UMiG, Gimnazjum i Zespół Szkół im. T. Kościuszki w Łobzie, a TU "Filar" ją ubezpieczyło. Pani Kasia dziękuje z tego miejsca tym bardzo życzliwym rodzicom tancerzy, którzy pomogli jej przygotować dekoracje, odpowiedni sprzęt itp., a także wspaniałomyślnym dobrodziejom, którzy wsparli imprezę finansowo i "spożywczo". Oto oni: Jan Pobiarżyn (hurtownia Maxima Łobez), PKS Gryfice, Starostwo Powiatowe w Łobzie, Grażyna i Stanisław Sobańscy (piekarnia Wacława Wasilewskiego z Węgorzyna), Marek Romejko, Renata i Marek Pyrczakowie, "Pocztylion", Renata i Marek Jaruzelowie, Spółdzielnia Mieszkaniowa "Jutrzenka", Grażyna Zbrzeźny, Jan i Krystyna Piotrowscy (tartak w Przytoni) i Janusz Opieka.
WB.

Gmina na uboczu


Gmina Dobra leży na pograniczu Równiny Nowogardzkiej oraz Pojezierza Ińskiego, sąsiadując z gminami Nowogard, Radowo Małe, Węgorzyno, Chociwel i Maszewo. Od 1974r. Dobra jest ośrodkiem gminnym dla okolicznych wsi - Anielino, Bienice, Błądkowo, Dobropole, Grzęzno, Krzemienna, Tucze i Wojtaszyce. Łączna powierzchnia gminy wynosi 11.758 hektarów. Populacja zamieszkująca gminę liczy około 4.800 mieszkańców, z czego ludność w wieku produkcyjnym stanowi blisko 54% jej ogółu.

Gminę Dobra można określić jako rolniczą, w której dominują gospodarstwa indywidualne. Liczba podmiotów gospodarczych jest niewielka - są to w głównej mierze małe przedsiębiorstwa branżowe - handlowe, przemysłowe i usługowe. Gmina boryka się z wieloma problemami - oddalenie od centrów społeczno-gospodarczych, fatalny stan infrastruktury (drogi!) oraz wysoka stopa bezrobocia. Obecnie waha się ona w granicach 30 - 35 % (oczywiście odnosi się ona jedynie do bezrobotnych zarejestrowanych). Pod względem bezrobocia, "czarnym rokiem" okazał się rok 1994 - bez stałego zatrudnienia pozostawało wtedy blisko 920 osób, dając procentowo 47,5. Mieszkańcy gminy winą za taki stan rzeczy obarczają niefortunną decyzję o przedwczesnym rozwiązaniu PGR-ów, oraz brak wsparcia ze strony Państwa i władz samorządowych w tworzeniu nowych miejsc pracy. Remedium na bezrobocie mieszkańcy upatrują w ograniczeniu, bądź całkowitym zniesieniu podatków, oraz w zorganizowaniu większej ilości robót publicznych. Ponadto, ważną przeszkodą w rozwoju przedsiębiorczości na terenie gminy, jest stosunkowo mała ilość jej mieszkańców. Stanowi to barierę na drodze rozwoju handlu i usług (zbyt mała liczba konsumentów). Wyjście poza rynek lokalny oznacza konieczność sprostania wymogom konkurencji i wiąże się z posiadaniem odpowiednio sporego kapitału, a społeczność gminy raczej nie posiada tego atutu. Wielu mieszkańców gminy za wielce pożądane uważałoby ściągnięcie inwestora bądź inwestorów strategicznych - miałoby to znacznie zniwelować problem bezrobocia w gminie. Niestety, gmina leży na uboczu, jest pozbawiona dogodnej komunikacji i nie stanowi specjalnie atrakcyjnego miejsca względem lokowania kapitału. A co z gminnymi atutami? Najczęściej wymienia się wielką rzeszę chętnych do pracy (?!), zasoby naturalne w postaci kruszyw, czyste środowisko, zabytki oraz aspekt turystyczny. Owszem, jezioro Woświn może i jest atrakcyjne pod paroma względami, ale gmina niespecjalnie kwapi się, aby zagospodarować choćby jedną plażę w Tuczy. A przydałoby się, bo z każdym sezonem odwiedza ją coraz więcej turystów…

Dość istotną kwestią jest wykrzesanie w łonie społeczności doberskiej poczucia własnej tożsamości, potencjału oraz swoistej "dynamiki", tak, aby móc z nadzieją spoglądać w przyszłość i stawiać czoło narastającym problemom. Tego mieszkańcom gminy naprawdę brakuje. Wydaje się, że społeczność popadła w stan kompletnego marazmu i raczej nie widzi jakichkolwiek szans w poprawie swojej sytuacji. Indagowany przeze mnie mieszkaniec gminy, na pytanie - kiedy będzie w Dobrej dobrze? - Odpowiedział lakonicznie - już było.
Jarosław Soborski - Dobra Nowogardzka

Ludzie Łobza


Tym razem ułatwiłem sobie zadanie. Dane dotyczące prezentowanego poniżej twórcy pochodzą z wstępu do katalogu "Tomasz Kułakowski - Malarstwo" wydanego w tym roku. Nie widziałem sensu dokonywania w poniższym tekście zmian: Tomasz Kułakowski ma 34 lata, urodził się w Łobzie, na Pomorzu Zachodnim w rodzinie nauczycielskiej. Ukończył Instytut Sztuki w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze. Jest nauczycielem plastyki w miejscowy liceum. Zainteresowania artystyczne ujawnił dość wcześnie. W szkole średniej fascynowały go pełne niepokoju i tajemniczości zjawiska tkwiące w naturze. Dojrzewająca wyobraźnia twórcza podpowiadała mu, aby połączyć ową grozę przyrody z egzystencją człowieka. Zaowocowało to miniaturowymi grafikami w tonacji czarno-białej z powtarzającymi się motywami krzyża na tle zdegradowanej przestrzeni. Cykl tych prac nagrodzono na konkursie o tematyce ekologicznej.

Ta symboliczna konwencja pierwszych prób plastycznych nie uwzględniała szeroko pojętej kolorystyki. Bardziej dojrzałe prace, będące świadectwem wzrastającej wrażliwości estetycznej, już w formie obrazów, nie mają charakteru jednorodnego. Znać w nich inspiracje i powinowactwa z formizmem, sztuką surrealistyczną a także metaforą Kantora. Coraz śmielej artysta posługuje się kolorem. W klimacie prezentowanych dzieł nadal dominuje pokłosie pierwszych, symbolicznych inspiracji.

Prac swych Tomasz Kułakowski nigdy prawie nie nazywa. Nie nadaje tytułów. Uważa bowiem, że ich figuratywność oraz swoista metafizyka sama winna przemówić do odbiorcy. Artysta prezentował dotychczas swoje malarstwo na kilku wystawach w miejscowym ośrodku kultury, w klubach nauczycielskich, ostatniej wiosny w Londynie w Canary Wharf Gallery również na Śląsku w Namysłowie, gdzie prężnie działające środowisko plastyczne zaprosiło go do współpracy. Z tego samego katalogu pochodzą prezentowane poniżej wiersze, bo Tomasz Kułakowski pisze także wiersze i praca plastyczna.

DYWAN CHAGALLA
Pod srebrno sinym niebem
Wpatrzonym w blask lampy naftowej
Nad latarniami wspomnień
I bezkresnych alejek
Pod kamienicą nierównych kątów
W kwadrat ułożoną
Na zziębniętym trzepaku
Wisi dywan Chagalla

PODŚWIADOMOŚĆ
Czasem brak odwagi doprowadza
Do samozaistnienia w podświadomości
Warunki wszystkie niezrozumiałe
Chwile w czasie nieuporządkowane
Słowa nie dające się wymówić
Myśli jakoby bez myśli
Miłość na stoliku przewraca lampkę nocną

Od siebie mogę tylko dodać, że można tego rodzaju twórczości nie lubić, można się z nią nie zgadzać, ale nie można jej lekceważyć, lub nie zauważać.
Krzysztof Andrusz

Marzenia
Marzenia są jak ptaki - szybują wysoko...wysoko,
że nawet najbliższe nie sięgnie ich oko.
Marzenia życiu twemu sens nadają
i blasku twemu sercu, kiedy się spełniają.
Gdy nikną bez nadziei...są jak krety w ziemi,
co pełzają wciąż ślepe w korytarzach cieni.
Marzenia mogą zniszczyć życia Twego barwy,
kiedy Ci w ich ziszczeniu przeszkodzi los twardy.
Lecz mimo to, naprawdę, warto jest wciąż marzyć,
choć nie zawsze, nie wszystkie mogą się nam zdarzyć...
Ale gdyby to nawet ból miało Cię sprawić,
to lepiej chyba umrzeć...
niźli przestać marzyć!
Krzysztof Andrusz

Młodzi obiecujący plastycy


Kolejny, doroczny Przegląd Twórczości Plastycznej Dzieci i Młodzieży, jaki odbywał się w ŁDK został rozstrzygnięty w dniu 16 marca br. Informujemy wprawdzie o tym ładnym wydarzeniu z opóźnieniem, bo "Łobeziak" nie ukazał się w kwietniu, ale i tak robimy to z chęcią, bo każdy taki przegląd to satysfakcja dla młodych plastyków, ich nauczycieli i przyjemność dla rodziców. W przeglądzie wzięło udział 7 zespołów, aż 325 wykonawców indywidualnych. I ta masowość jest właśnie najlepszą miarą dobrej pracy prowadzonej przez nauczycieli w łobeskich szkołach i placówkach kulturalnych.

Szacowne Jury (Izabella Rewcio, Dariusz Ledzion i Jan Zarecki zakwalifikowało do wystawy następujących młodych artystów: W kategorii do siedmiu lat: Mariusza Lecha, Martynę Szymańską i Gabrielę Rabiejewską - ta trójka dostała wyróżniena oraz Martę Wyszyńską, Aleksandrę Rudzką (wyróżnienie specjalne), Paulinę Stepaniuk, Monikę Mazur, Martę Maass, Pawła Pełkę, Mateusza Lecha i Katarzynę Wójtowicz. W kategorii 8 - 11 lat: Klaudię Pizoń, Damiana Mościckiego, Katarzynę Daszkiewicz, Magdalenę Rutkowską - ta czwórka dostała wyróżnienia oraz Marcina Drogosza, Kamila Rakoczego, Bartosza Chałkę, Małgorzatę Rakoczy, Sebastiana Kwaśniaka, Jakuba Wiśniewskiego, Emilię Wołoszyn, Agnieszkę Mościcką, Małgorzatę Besiekirską, Martynę Zieniuk, Karolinę Nowak, Marlenę Mazur, Joannę Diak, Karolinę Górecką i Arletę Przeradzką.
W kategorii 12 - 14 lat: Tomasza Wadasa, Dawida Peczyńskiego i Małgorzatę Hamerę.
W kategorii 15 - 17 lat; Dawida Głogowskiego.
Red.

Nowa siedziba władz powiatowych SLD


W dniu 6 kwietnia nastąpiło otwarcie nowej siedziby powiatowych władz SLD w Łobzie. Mieści się ona przy ulicy Kraszewskiego 14 na piętrze budynku biurowego PSS "Społem". W skromnej uroczystości związanej z tym zdarzeniem wzięli udział liczni goście. Przyjechali do Łobza w tym dniu: posłowie SLD Elżbieta Romero i Czesław Marzec, wojewoda zachodniopomorski Stanisław Wziątek, sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD Krzysztof Derbiszewski, skarbnik wojewódzki partii Ewa Węgielnik, wiceprezes Związku Byłych Pracowników PGR-ów Stanisław Pawłowski, Zdzisław Trojga burmistrz Reska, Jan Zdanowicz przewodniczący Rady Gminy w Radowie Małym, Grażyna Karpowicz burmistrz Węgorzyna i przewodnicząca Zarządu, członkowie Rady Powiatowej SLD, działacze młodzieżowi i sympatycy, między innymi Jadwiga Karłowska przedsiębiorca z Reska. Gości witali przewodnicząca G. Karpowicz i sekretarza R. Sola, były ciepłe życzenia od gości dla powiatowej organizacji SLD. Nowa siedziba została odnowiona za pieniądze składkowe, natomiast wyposażenie biura (w tym także komputer) było prezentem od Rady Wojewódzkiej. W nowej siedzibie w poniedziałki, wtorki i piątki w godzinach od 16`00 do 18' będą dyżury pełnione przez członków Zarządu i Rady Powiatowej SLD. RED.

Nowe władze łobeskiego SLD


Jak już donosiliśmy w poprzednim łobeskim numerze w dniu 2 marca br. na I Powiatowym Zjeździe SLD w odrodzonym powiecie łobeskim wybrano jego nowe władze. Zarzucano nam, że nie wpuściliśmy na Zjazd nieprzychylnego nam przedstawiciela "Tygodnika Powiatowego". Niby dlaczego mielibyśmy to zrobić? To był nasz zjazd i zaprosiliśmy na niego tylko tych ludzi, których uważaliśmy za swoich sympatyków i to tylko na obrady otwarte. Takie są przyjęte dobre obyczaje i prawa i nikt nam nie będzie dyktował, kto ma być naszym gościem i o czym będziemy na zjeździe mówili. Niemniej działamy przy otwartej kurtynie. Dobrze by było, gdyby inne, działające na naszym terenie organizacje polityczne ujawniły siebie i swoich ludzi, bo jak do tej pory działają w konspiracji, jakby wstydziły się siebie. A warto by wiedzieć, kto jest kto. Ponieważ "Łobeziak" ukazuje się tym razem w wydaniu powiatowym przypominamy zatem skład naszych władz:
Na przewodniczącą wybrano Grażynę Karpowicz z Węgorzyna, na sekretarza Ryszarda Solę z Łobza. Członkami Rady Powiatowej zostali: Wojciech Bajerowicz, Tadeusz Jóźwiak, Elżbieta Kamińska, Elżbieta Kobiałka i Roman Muszyński z Łobza, Emilian Storta z Dobrej, Roman Ciechański i Zbigniew Kogut z Radowa Małego, Grzegorz Kowal, Andrzej Popiołek z Węgorzyna, Iwona Gromek, Barbara Basowska, Artur Furman, Stanisław Krzywiński i Jacek Sękowski z Reska. Komisję rewizyjną wybrano w składzie: Jan Paszkiewicz z Łobza, Wiesław Dzieżak z Reska, Jan Wojciechowski z Radowa, Janusz Piotrowicz z Dobrej i Bernard Dmochowski z Węgorzyna. Przy okazji chcemy zwrócić uwagę tym wszystkim "zdziwionym" i "życzliwym", co to ubolewają nad tym, że łobzianie nie objęli wszystkich funkcji we władzach powiatowych SLD na to, że musimy się przyzwyczaić do tego, że w liczącym blisko 40 tysięcy mieszkańców powiecie jest nas, łobzian, tylko niecałe 15 tysięcy. Stąd też nasza reprezentacja jest proporcjonalnie mniejsza. Musimy się też przyzwyczaić do tego, że po październikowych wyborach samorządowych w Radzie Powiatowej też będziemy w mniejszości. Zatem trochę pokory przyda się zawczasu. 16 marca ukonstytuował się Zarząd łobeskiego SLD w składzie: G. Karpowicz - przewodnicząca, R. Sola - sekretarz, R. Ciechański, R. Muszyński, J. Sękowski, E. Storta - wiceprzewodniczący oraz I. Gromek - skarbnik.

Poniżej przedstawiamy sylwetki przewodniczącej i sekretarza łobeskiej powiatowej organizacji SLD:
Grażyna Karpowicz

Urodziłam się w Krakowie, w dzielnicy Nowa Huta, a moi rodzice pochodzą z gór (Tatr). Od 1978 roku mieszkam z rodziną w gminie Węgorzyno (najpierw w Sulicach u rodziny, a później przeprowadziłam się do miasta, do bloku przy ul. Jagiellońskiej 12). Mam troje dzieci: Anna kończy w tym roku germanistykę na Uniwersytecie Szczecińskim, Adam studiuje historię również na US, najmłodsza Natalia (dla przyjaciół Tinka) uczy się w liceum w Łobzie. To już tradycja, bo Anna i Adam to również absolwenci ogólniaka w Łobzie. Mąż pochodzi z Gdańska, poznaliśmy się w Niemczech, w byłej NRD, gdzie pracowaliśmy na "wielkiej budowie socjalistycznej". Pracowałam w różnych zawodach: jako magazynier, wychowawca przedszkola, urzędnik administracji państwowej i administrator mieszkań komunalnych, cały czas podwyższając kwalifikacje: (matura, studium ekonomiczne, a obecnie I rok studiów licencjackich w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu). W krótkiej historii naszego kapitalizmu byłam już dwukrotnie bezrobotna. Byłam członkiem ZSMP i PZPR, następnie SdRP. W latach 90 - tych zapisałam się do ruchu kobiecego Demokratyczna Unia Kobiet, tworzonego przez Danutę Waniek i działam w niej do chwili obecnej. Jestem Przewodniczącą Klubu DUK w Węgorzynie i wiceprzewodniczącą Rady Krajowej w Warszawie. Bardzo cenię sobie współpracę z Danutą Waniek, pomagałam w organizacji jej kampanii wyborczej i byłam asystentką Posłanki w latach 1996-98. Od 1990 r. do chwili obecnej działam w samorządzie terytorialnym, pełniąc funkcję z wyboru. W I kadencji byłam radną i przewodnicząca Rady Miejskiej, w II kadencji pracowałam jako członek Zarządu, a w III kadencji - (do 31 grudnia 2001 r.) byłam radną powiatu stargardzkiego tj. do chwili powstania powiatu łobeskiego. W tej chwili jestem burmistrzem Gminy i Miasta Węgorzyna. Największym wyzwaniem i zaszczytem jest dla mnie pełnienie tej właśnie funkcji. Również cenię sobie bardzo wybranie mnie w marcu bieżącego roku na przewodniczącą Rady Powiatowej SLD w Łobzie. G.K.

Ryszard Sola

Ryszard Sola urodził się 08.07.1958r. w Resku. Szkołę Podstawową ukończył w 1973r. Następnie uczęszczał do Technikum Mechanicznego w Stargardzie Szczecińskim. W 1978 roku zdaje maturę i rozpoczyna studia na Politechnice Szczecińskiej na Wydziale Mechanicznym. W 1983r. uzyskuje tytuł magistra inżyniera i podejmuje pracę w Centrum Techniki Wytwarzania Przemysłu Okrętowego ,,Promor" w Szczecinie. W okresie 01.04.-30.09.1985r. pracuje w Morskiej Stoczni Okrętowej w Świnoujściu. Od 01.10.1985r. do dzisiaj pracuje jako szef łobeskiego ciepłownictwa, którego nazwy ostatnio były kilka razy zmieniane. Jest to okres rozwoju tej ważnej działalności służb komunalnych. Od taczki i łopaty nastąpiło przejście do elektroniki i automatyki. Z firmy o złej reputacji uczynił zakład zbierający u mieszkańców pochlebne opinie. W roku 1999 ukończył Podyplomowe Studia na Politechnice Warszawskiej na kierunku- ciepłownictwo, ogrzewnictwo i audyting energetyczny.
R. Sola udziela się społecznie. Z listy SLD był radnym powiatowym do końca ubiegłego roku. Z ramienia Rady był członkiem Powiatowej Rady Zatrudnienia przy Powiatowym Urzędzie Pracy. Najbardziej zadowolony był z tego, że jego hasło wyborcze przed poprzednimi wyborami: ,,Zaczynamy w powiecie stargardzkim, kończymy w powiecie łobeskim"- ziściło się. Był członkiem doraźnej Komisji d.s. powołania Powiatu Łobeskiego. Jest członkiem Rady Osiedla, Fundatorem Łobeskiej Fundacji Pomocy Dzieciom- ,,Święto Radości, członkiem założycielem Zachodniopomorskiego Centrum Rozwoju Obszarów Wiejskich w Łobzie. Przez dwie kadencje pracował w Radzie Rodziców przy łobeskim Gimnazjum - najpierw jako wiceprzewodniczący, a później przewodniczący. W tym czasie mię. in. pozyskano do szkoły sprzęt sportowy, który na pewno był potrzebny i służy dobrze uczniom. Od 17.09.1999r. jest członkiem SLD. Żona Maria, syn Jakub kończy w tym roku gimnazjum, córka Jaśmina uczęszcza do szkoły podstawowej.
Czas wolny lubi spędzać czynnie z rodziną na wycieczkach rowerowych, spacerach. Jest amatorem spływów kajakowych, m. in. kilka razy płynął Regą. Lubi popracować na swojej niewielkiej działce ogrodowej. RED.

Obiadki i inne takie


O tym, że władza stwarza różne pokusy, wiadomo właściwie od zawsze. Pół biedy, kiedy działo się to w ustrojach autokratycznych, dawniej, gdy władcy na przykład mieli prawo dane z łaski boskiej, nabyte przez urodzenie, dziedziczenie czy stworzony przez siebie przymus do dysponowania między innymi groszem państwowym jako własnym. To wtedy na swój sposób było "moralne". Tak musiało być i taki czy inny władca bez pytania kogokolwiek o zdanie mógł urządzić, dajmy na to, jakąś ucztę, sypnąć groszem "na spożycie", żeby tym sposobem podnieść swój prestiż. Literacki świadectwa tamtych czasów aż roją się od opisów biesiad urządzanych przez różnych jaśnie panów dla swojej klienteli. Sławny w XVIII wieku magnat Karol Radziwiłł zwany Panie Kochanku przyjeżdżał do braci szlachty siedząc okrakiem na kufie (beczkowozie) napełnionej okowitą czyli gorzałą, którą chochlą rozlewał wniebowziętym szarakom najczęściej prosto do dziobów. Bo nic bardziej nadaje się do zamanifestowania łączności z "ludem" niż biesiada. Bo także władca, a może on najbardziej, lubi być zadowolony, gdy słyszy szmer pochlebczy, gdy widzi, że niby podwładnym imponuje, gdy od czasu do czasu w ich towarzystwie łaskawie zasiądzie przy wspólnym stole. On też lubi myśleć, że jest dobry, chętnie łyka pochlebstwa. Ach te wiernopoddańcze toasty wtedy, życzenia cieplutkie, to patrzenie w oczy i zgadywanie myśli pana, te zabiegi, żeby się znaleźć bliżej niego i chociaż trochę się połasić, otrzeć o władzę.

Niby minęły na szczęście czasy, kiedy mianowańcy samych siebie mogli bez społecznej kontroli dysponować dobrami wytworzonymi przez cały naród. Mamy demokrację, niby spełniły się odwieczne marzenia ludzi o mniej więcej sprawiedliwym podziale majątku wytworzonego przez cały naród. W końcu to po to dotychczasowe rewolucje wybuchały, żeby łamać monopol na dostęp do wszystkiego najlepszego tylko dla wybranych. I jakby szło do przodu. Tymczasem obecnie ten, kto w to uwierzył, powinien być uznany za chorego, chorego na naiwność, bo to jest dzisiaj jednak w takich warunkach, w jakich się znaleźliśmy - choroba. Bo jednak natura ludzka pozostała ta sama. I teraz, kiedy już wiemy, że wszystko to, co kiedyś budziło tyle wątpliwości, cała ta łaska pańska - funkcjonuje nadal, ale ukryte perfidnie pod szyldem tejże demokracji. Tyle, że teraz jest to moralne bez cudzysłowu, dzieje się (co za ironia) w interesie społecznym (bo mamy tę demokrację!). Powinno być zatem społecznie akceptowane, dlatego jest wykorzystywane bez wstydu i w majestacie prawa. Odpowiedni dyspozycyjni ludzie już się o to starają, żeby odpowiednie rachunki były "w porządku". O ile, tak się Dziadkowi wydaje, trudno mieć większe pretensje do instytucji i zakładów prywatnych, bo te w końcu dysponują swoimi własnymi pieniędzmi, o tyle te instytucje zarządzające groszem publicznym, jak na przykład niektóre instytucje publiczne czy samorządy, a takich przykładów nie trzeba daleko szukać, bardzo chętnie osładzają(dosłownie) sobie i swoim wybranym ludziom w naszych ciężkich czasach ponad miarę i przyzwoitość różne zebrania, spotkania, organizują im eskapady i wycieczki, obiadki, delegacje, koniaki, za które można by setkom biednych dzieci zorganizować na przykład dożywianie.
Zaiste łatwiej niż kiedyś wydaję się dzisiaj publiczne grosze, usprawiedliwiając to społecznym przyzwoleniem na demokrację.
Dziadek

Obradowali kombatanci


W dniu 12 kwietnia br. odbyło się w Domu Kultury zebranie sprawozdawczo-wyborcze koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Łobzie. Oprócz członków koła łobeskiego uczestniczyli w nim także goście - przedstawiciele Związku z całego powiatu. W jawnym głosowaniu wybrano 11- osobowy Zarząd. Prezesem koła ponownie został podporucznik Andrzej Kamiński. W dyskusji kombatanci mówili przede wszystkim o pogarszających się warunkach ich życia. Miłym akcentem zebrania było mianowanie kolejnych kolegów na stopnie oficerskie. I tak: stopnie podporucznika otrzymali: Józef Juchniewicz z Bełczny, Jan Kmieć z Borkowa Wielkiego, Franciszek Łapsza z Radowa Wielkiego i Eugeniusz Czerwiński z Rogowa. Pełnomocnik wojewody zachodniopomorskiego pułkownik Jakubowski wręczył także 19 kombatantom Patenty potwierdzające udział w walce o wolność i niepodległość na różnych frontach II wojny światowej . Zaszczytny tytuł Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny otrzymali ppor. Zofia Dobrucka, ppor. Maria Zacharko, ppor. Janina Piątkowska, ppor. Józef Juchniewicz, ppor. Edward Ćwiek, ppor. Michał Szawiel, ppor. Leon Szostak, ppor. Stanisław Górny, ppor. Ludwik Pędziwiatr, ppor. Marian Trabszo, ppor. Bronisła Harłukowicz, ppor. Julian Cegałko, ppor. Adam Kolaszyński, ppor. Eugeniusz Wężowski, ppor. Władysław Wójcicki, pułkownik Bronisław Sak, ppor. Czesław Malecha, ppor. Ryszard Olczyński i Józef Żukowski.
(A.K.)

Oświadczenie koła SLD w Łobzie


Łobeskie koło SLD w Łobzie na zebraniu w dniu 18 kwietnia 2002 roku stwierdza, że udzieliło jednogłośnego poparcia dla kandydatury inż. Tadeusza Jóźwiaka na pełnomocnika do spraw organizacji powiatu łobeskiego. Decyzję tę koło podjęło w związku z koniecznością przeciwstawienia się monopolizacji władzy w Łobzie w rękach jednego ugrupowania politycznego, mianowicie Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego Inż. Tadeusz Jóźwiak jest łobzianinem, osobą o nieposzlakowanej opinii jako człowiek i przedsiębiorca i naszym zdaniem gwarantuje bezstronne oraz uczciwe kontynuowanie prac związanych z organizacją powiatu łobeskiego. Równocześnie prosimy społeczeństwo łobeskie, żeby zwróciło uwagę na to, w jaki demagogiczny sposób wykorzystuje się tragedię, jak grozi szpitalowi w Resku, aby zrzucić odpowiedzialność za to, co niedobrego może nastąpić - na SLD. Oto naprzód przez cztery lata rządów premiera Buzka nie potrafiono zrobić nic, by doli szpitala ulżyć, potem tracono czas na bezowocne spory i kłótnie ze starostwem stargardzkim (też nie bez winy) w czasie, kiedy były w tej sprawie potrzebne decyzje rządowe, a na miejscu kompromis. A czas płynął i dług szpitala narastał. Teraz nagle winny i odpowiedzialny jest SLD, bo dostał w niechcianym spadku cały ten kłopot nie przez siebie spowodowany. Strasznie łatwo zwala się na innych swoje niepowodzenia, szczególnie wtedy, gdy można okłamać i podburzyć społeczeństwo, któremu przecież tak bardzo na szpitalu zależy. Mamy nadzieję, że łobzianie się w tym wszystkim połapią i właściwie ocenią intencję demagogów.
Koło SLD w Łobzie

Oświadczenie Rady Powiatowej SLD W Łobzie


W związku z odwołaniem Pełnomocnika Powiatu Łobeskiego przez Wojewodę Zachodniopomorskiego Zarząd RP SLD w Łobzie oświadcza, co następuje:
* Od października ubiegłego roku SLD w powiecie łobeskim zdecydowanie występował wobec władz państwowych o zmianę na stanowisku pełnomocnika - uważając, że odpowiedzialność za rządzenie w powiecie winna przejąć partia, która wygrała wybory parlamentarne i będzie realizować w tymże powiecie program rządu koalicyjnego SLD-UP-PSL
* W całości popieramy stanowisko burmistrzów gmin Reska i Węgorzyna oraz wójta Radowa Małego i ich wniosek do Wojewody Zachodniopomorskiego w sprawie odwołania pełnomocnika A. Gutkowskiego. SLD uważa, że zarzuty postawione pełnomocnikowi przez władze samorządowe są w pełni zasadne i potwierdzają nasze wcześniejsze obawy, że pełnomocnik rekomendowany przez polityków łobeskiego SKL-u i powołany przez b. premiera J. Buzka nie będzie współpracował z wszystkimi ugrupowaniami w powiecie, tylko doprowadzi do upolitycznienia starostwa i doboru kadr z klucza partyjnego SKL-u.
* Po pierwsze: pełnomocnik wykazał brak woli współpracy z wszystkimi ugrupowaniami, które walczyły o przywrócenie powiatu, w tym i SLD, której posłowie, szczególnie poseł Stanisław Kopeć, stanowczo popierali ideę jego powołania i przyczynili się do tego. Pełnomocnik powinien być osobą integrującą społeczności lokalne powiatu, a nie służyć tylko jednej określonej opcji politycznej czy osób. Powiatu nie można zawłaszczyć dla jednej partii. Od czasu objęcia stanowiska pełnomocnik nie zaprosił do współpracy komitetów walczących o powiat, partii politycznych oraz stowarzyszeń działających w powiecie.
* Od stycznia br. pełnomocnik nie spotkał się z burmistrzami powiatu, mimo wcześniejszych deklaracji i uzgodnień, że takie spotkania będą się odbywać cyklicznie. Do dzisiaj samorządy nie wiedzą, jaki jest budżet powiatu i ile pieniędzy jest na drogi, oświatę i służbę zdrowia. W momencie, gdy burmistrzowie złożyli wniosek do wojewody na ten temat - pełnomocnik zwołał pierwsze spotkanie. W spotkaniu nie mogli uczestniczyć burmistrzowie trzech gmin, ponieważ zaproszenia wysłano im na dwa dni przed datą spotkania. Potwierdza to zarzuty samorządowców o brak współpracy z nimi. Władze samorządowe były potrzebne wówczas, kiedy zabiegano o ich poparcie dla powiatu i poparcie dla kandydatury p. A. Gutkowskiego na pełnomocnika, a pojęcie samorządności idealnie wyłożył sekretarz powiatu.
* SLD szanuje zasady demokracji i nie zgadza się na upartyjnienie powiatu. P. Antoni Gutkowski jest dla wielu działaczy SLD osobą poważną, ale nie akceptujemy jego metod działania i stylu rządzenia w ścisłej współpracy tylko z jedną partią - SKL-em, reprezentowanym w Łobzie przez burmistrz Łobza i przewodniczącego Rady Miejskiej.
* Po drugie: uważamy, że w powiecie, w którym wskaźnik bezrobocia jest jednym z największych w kraju (czwarte miejsce), pełnomocnik całkowicie zlekceważył problem bezrobocia. Zgadzamy się z zarzutem burmistrzów, że na kierownika powiatowego urzędu pracy powołał osobę niekompetentną spoza powiatu, nie rozróżniającą prac interwencyjnych od robót publicznych, ponadto nie znającą lokalnych warunków. Zarzuty te potwierdził zresztą pośrednio sam pełnomocnik, bo w kwietniu odwołał kierownika, rozpisał "konkurs" i ponownie zatrudnił osobę z zewnątrz - byłego prezesa Zakładu Energetycznego w Szczecinie, członka SKL-u. Jest to przykład całkowitego upolitycznienia administracji powiatowej i stosowanie praktyk z przeszłości czyli przywożenia kandydatów "w teczkach". Pytania: czy w naszych pięciu tworzących powiat gminach nie ma odpowiednich młodych, wykształconych ludzi? Czy starostwo musi być obsadzone przez działaczy SKL-u zwalnianych z innych posad? tymczasem zostały stracone cztery miesiące; nie przygotowano żadnych programów dla wojewódzkiego czy krajowego urzędu pracy. Stracili bezrobotni.
* Pełnomocnik zlekceważył również propozycje burmistrzów w sprawie organizacji robót publicznych w zakresie melioracji w powiecie. W jego imieniu sekretarz powiatu udzielił wnioskodawcy - burmistrz Węgorzyna pouczenia co do tego, do kogo należą zadania i obowiązki utrzymania urządzeń melioracyjnych.
* SLD w Łobzie stwierdza, że pełnomocnik przez złą politykę kadrową w urzędzie pracy doprowadził do pogorszenia sytuacji bezrobotnych. Z gmin dochodzą informacje, że zasiłki dla nich są wypłacane po terminie, co jest niedopuszczalne. Uważamy, że pełnomocnik nie wykazał odpowiedniej troski o sprawę tak dramatyczną w powiecie, jaką jest bezrobocie. Stąd niniejszy wniosek o jego odwołanie.
* Po trzecie i to jest najważniejsze: sprawa szpitala w Resku. SLD jest oburzone postawą władz Łobza i pełnomocnika i sposobem zabiegów o jego ocalenie. Najpierw przez wiele miesięcy walki o powiat twierdzono, a szczególnie wmawiano mieszkańcom Reska, że najważniejszy jest szpital, bo "powiatotwórczy" itp. Burmistrz Łobza publicznie i w mediach zapewniała, że z chwilą powstania powiatu "załatwi" pieniądze dla szpitala. Teraz od czterech miesięcy trwają rozmowy między starostą stargardzkim i łobeskim pełnomocnikiem w sprawie przekazania - przejęcia zadań i mienia ZOZ-u łobeskiego (w tym szpitala), który ma dług w wysokości 7 milionów złotych. Starosta stargardzki nie chce ZOZ-u przekazać bez długu, bo ten dług nie jest długiem budżetu powiatu stargardziego, tylko łobeskiego ZOZ-u. Spłata długu przez Stargard oznacza likwidację i wyprzedaż majątku ZOZ-u, w tym szpitala. Pełnomocnik łobeski chce przejąć ZOZ z jego majątkiem, ale bez jego długu. To jest kwadratura koła! Dyskusje toczą się na łamach gazet, panowie starostowie nie potrafią usiąść do stołu i podjąć decyzji - w tym przypadku rozwiązaniem może być tylko kompromis. A czas biegnie. W tym czasie szpital w Resku jest zagrożony upadłością, komornik zajmuje konta, jest już brak pieniędzy na leki, na tlen dla pacjentów, może też nie być pieniędzy na wynagrodzenia dla pracowników. W dniu dzisiejszym (17.04 br.) Przewodnicząca Rady Powiatu SLD prosiła komornika o wstrzymanie egzekucji zobowiązań wierzycieli szpitala. Niestety będzie ona prowadzona.
* Rada Powiatowa SLD w Łobzie powołała zespół do spraw szpitala w Resku i nasze stanowisko jest takie: Pełnomocnik łobeski, bez względu na to, kto nim będzie, winien negocjować przejęcie ZOZ-u z częścią długu. Uważamy, że w zaistniałej sytuacji należy wybrać mniejsze zło, to znaczy przejąć ZOZ z częścią długu, następnie przystąpić do jego restrukturyzacji, a na ten cel pozyskać środki z rezerwy celowej budżetu ministra zdrowia, który zapowiada oddłużenie szpitali w kraj. Należy równocześnie układać się z wierzycielami, aby nie doszło do upadłości szpitala. Stwierdzamy z całą odpowiedzialnością, że przejęcie ZOZ-u z częścią długu nie stanowi zagrożenia dla powiatu. Dzisiaj wszystkie powiaty w Polsce prowadzą zadłużone szpitale. Stwierdzamy, że upór pełnomocnika p. Gutkowskiego i brak woli do porozumienia się ze starostą stargardzkim prowadzi po prostu do likwidacji szpitala. Chcemy temu zapobiec i nie zgadzamy się z decyzjami pełnomocnika. Dla nas ważniejsze jest utrzymanie ponad 80 miejsc pracy w Resku i uratowanie szpitala. Uważamy, że w przyszłości, gdy za dwa, trzy lata będzie miała miejsce ocena powiatu, w okolicznościach, gdy zabraknie w nim szpitala, wpłynie na jego niską ocenę, co w konsekwencji może grozić jego likwidacją.
* Oświadczamy, że jesteśmy w pełni odpowiedzialni za powiat łobeski i jego sprawy. Przedstawiliśmy wojewodzie kandydata na nowego pełnomocnika, który uzyskał rekomendację koalicji SLD-PSL w powiecie łobeskim. Prowadzona obecnie ulotkowa akcja przez anonimowe osoby z Akcji Ludzi Aktywnych oraz zbieranie podpisów przez Urząd Miasta i Gminy w Łobzie przeciwko odwołaniu pełnomocnika bardziej przypomina metody działania z lat 50-dziesiątych, to jest z okresu, od którego tak bardzo odcinają się działacze prawicy. W przeszłości był już polityk, który w czerwcu 1956 roku krzyczał w Poznaniu "łapy precz..". I co? Wylądował na śmietniku historii.
* Mamy nadzieję, że mieszkańcy powiatu łobeskiego po zapoznaniu się z niniejszym oświadczeniem właściwie ocenią obecną sytuację i działania Rady Powiatowej SLD w Łobzie.
Rada Powiatowa SLD w Łobzie

Pan Tadeusz prostuje


Od p. Tadeusza Korzeniewskiego dostałem skądinąd życzliwy list, który w całości cytuję: "Numer 123 "Łobeziaka" zawiera artykuł "Łobez na starych zdjęciach". Opis dotyczy drugiej fotografii, nie do końca prawdziwy. Dotyczy to ostatniej części zdania: "...w którym mieści się nadleśnictwo". Zdjęcie zostało wykonane od tej strony wyspy, którą dwoma ramionami obejmuje Rega. Boczne ramię Regi zasilane jest częściowo z rzeki Łoźnicy, która drugim ramieniem poprzez betonowe kręgi przepływa koło budynku poczty i wpływa do Regi. Jest to odcinek brzegu pomiędzy przejściem dla pieszych od ulicy Przyrzecznej do ulicy Kraszewskiego, a mostem przy ulicy Segala.

Widoczny na zdjęciu wyższy, spory, bo trzykondygnacyjny budynek (wtedy młyn)przy hydroelektrowni musiał być zburzony bądź rozebrany po zakończeniu II wojny światowej. Ponieważ mieszkałem przy ul. Browarnej , wyspa ta była często placem zabaw "małolatów". Załączam zdjęcie tego mostu i młyna pewnie sprzed pierwszej wojny światowej, o czym świadczą ubiory stojących na nim postaci. Pamiętam ten drewniany most , na którym stoją widoczne dwie osoby. W tamtych latach, to jest około1960 roku i późniejszych przez ten most były przewożone elementy karuzeli, huśtawek itp. Aż jednego roku , podczas przejeżdżania przez ten most załadowanej przyczepy, pękło parę drewnianych elementów. W powstałe otwory zapadły się koła, musiano elementy karuzeli i huśtawek przenosić ręcznie. W kolejnych latach skończyły się wizyty "wesołego miasteczka". Później dokonano przebudowy zapory, zlikwidowano drewniany most, wykonano wąskie przejście , które służy dzisiaj także do regulacji zapory. Wspomniany budynek nadleśnictwa jest usytuowany, patrząc na to zdjęcie, po prawej stronie. Zdjęcie to nie obejmuje tego budynku. Na potwierdzenie tego przesyłam ksero wyższego budynku widzianego od drugiej strony. Nie jest to budynek nadleśnictwa. imo tej drobnej pomyłki wielka szkoda, jeśli nie będzie wydawany "Łobeziak". Diękuję za to, co było i proszę o jeszcze".
Tadeusz Korzeniewski

Pan Tadeusz ma słuszność. Tak rzeczywiście było. Przy okazji serdecznie dziękujemy za pożałowanie "Łobeziaka". Na razie żyjemy! RED.

Prezentujemy Radowo Małe


Gmina Radowo Małe położona jest w centrum Pomorza Zachodniego, a jej historia związana jest z dziejami Księstwa Zachodniopomorskiego, a od XVII - Brandenburgii i Państwa Pruskiego. Niezależnie od występujących tu różnorakich konfliktów politycznych, postępował gospodarczy rozwój księstwa, a zwłaszcza procesy osadnicze w XIII i XIV w. Kolonizacja i związany z nią napływ ludności z Europy Zachodniej, głównie części niemieckiej i skandynawskiej, spowodowała w następnych wiekach dominację ludności obcej nad miejscową - słowiańską. W kolonizacji tych trenów szczególną rolę odegrały rycerskie rody Borków i Dewitzów. Borkowie byli założycielami zamków i miast: Łobez, Resko, Węgorzyno i Strzmiele.

Pierwsze wzmianki o posiadłościach Borków w rejonie Radowa pochodzą z 1255 r., kiedy to kasztelan kołobrzeski Borko II przejmuje z nadania książęcego ziemię łobeską i zakłada zamek w Strzmielu, zwany wtedy Wulvberg. Obok rycerskiego zamku istniała stara osada słowiańska o nazwie Stramyl lub Stremmele. Pierwsze wzmianki o zamku w Strzmielu pochodzą z 1282 r. W w 1348 Strzmiele otrzymuje prawa miejskie według wzoru lubuskiego, traci je jednak w XVI w. Nieznane jest rozplanowanie ówczesnego miasta. Według źródeł w XVIII w. widoczny był jeszcze czytelny zarys rynku. Po zniszczeniu starego zamku Borkowie stawiają nową siedzibę, zlokalizowaną w miejscy obecnego dworu, który został zniszczony w 1394 r. - ponownie odbudowany, o czym świadczy opis z 1551r. Dwukodygnacyjny dudynek otoczony był murem, wałami i fosą. Urodziła się tu w 1547 r. Sydonia von Borck, córka Ottona Borcka, oskarżona o czary i spalona na stosie. W1816 r. pod naciskiem szlachty ograniczono prawo do uwłaszczania tylko do gospodarstw sprzężajnych, tzn. posiadających zwierzęta pociągowe. Zawęziło to krąg ludności wiejskiej, mogącej uzyskać prawo własności ziemi tylko do bogatych chłopów. Wynikiem tych reform powiększyła się wielka własność ziemska. W końcu lat pięćdziesiątych XVIII w. w skali Pomorza około 64% użytków rolnych znajdowało się w rękach wielkich właścicieli. Tereny gminy w pełni odzwierciedlają to zjawisko. Stosunek gruntów chłopskich do dworskich w większości wsi ksztaltował się jak 1 : 4. XIX wiek to okres wielkiej koniunktury rolnej, sprzyjający rozkwitowi gospodarki folwarcznej. Powstaje nowa zabudowa folwarków, w majątkach stawiane są obiekty związane z przetwórstwem produktów rolnych( gorzelnie, płatkarnie, młyny). W większości folwarków na trenie gminy powstają również te obiekty. Do dziś są one w miejscowościach: Rekowo, Żelmowo, Dargomyśl, Troszczyno i Rogowo. Pierwsza wojna światowa przerwała okres rozkwitu gospodarczego i spowodowała znaczny spadek liczby ludności wiejskiej. W pierwszych latach po wojnie rolnictwo cieszyło się nadal dobrą koniunkturą. Druga wojna światowa to ostatni kataklizm w burzliwych dziejach Pomorza, a tym samym i gminy. Po 1945 roku nastąpiły gruntowne zmiany polityczne i gospodarcze. Pomorze włączone zostało w granice państwa polskiego, zasiedlone przez ludność z terenów wschodnich II Rzeczypospolitej i osadników z Polski Centralnej. W dawnych majątkach utworzono Państwo Gospodarstwa Rolne, które w 1992 r. zostały przejęte przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa. Obecnie gospodarstwa te są użytkowane przez dzierżawców Tak ukształtowana historyczna struktura władania ziemią ma istotny wpływ na obecną sytuację ekonomiczną gminy. Około 70% powierzchni użytków rolnych znajduje się we władaniu dużych gospodarstw (powyżej 300 ha).
Gmina Radowo Małe jest niewielka, posiada ponad 4.100 mieszkańców oraz 18.060 ha, ale ma duże możliwości produkcyjne w zakresie rolnictwa. Jest atrakcyjna turystycznie, znaczną część powierzchni (4.620 ha) stanowią lasy, obfitujące w zwierzynę łowną. Uroku dodają niewielkie jeziora położone w zaciszu leśnym. Do najpiękniejszych należą: Głębokie. Okrzeja, Piaski i Konie.

Wiele atrakcji turystycznych związanych jest z historią tych ziem, jak i bogactwem różnorodnych okazów botanicznych. Prawie w każdym sołectwie, a jest ich 18, znajdują się zachowane do dziś zabytki historyczne: kościoły, pałace, zespoły pałacowo - parkowe. Niewątpliwą atrakcją botaniczną jest rezerwat "Mszary", położony nad jeziorem Piaski. Spotkać tam można owadożerną - rosiczkę.

Obecnie trwają prace nad studium przestrzennego zagospodarowania gminy na przyszłe lata. Proponowane kierunki rozwoju gminy uwzględniają zachowanie jej walorów środowiskowych i przyrodniczych. Główne kierunki rozwoju to: agroturystyka i turystyka, odnawialne źródła energii - elektrownie wodne i wiatrowe, rozwój przedsiębiorczości i drobnego przemysłu, który nie wpłynie ujemnie na pogorszenie ekosystemu i warunków przyrodniczych. Cel jest jeden - całość rozwiązań ma służyć przyrodzie i mieszkańcom, by żyć zdrowo, godnie i mieć zapewnione miejsca pracy. Wymaga to jednak dużego nakładu sił, środków i wytrwałości w dążeniu do celu. Decyzją Rządu z dnia 31.05.2001 r. gmina Radowo Małe weszła w skład nowo utworzonego powiatu Łobez z dniem 01.01.2002 r.
Krzysztof Jońca

Szanowna Redakcjo


Nie tak dawno jeszcze uczyliśmy się, że byt kształtuje świadomość. Dziś modny jest pogląd innego klasyka, zgodnie z którym ani świadomość ludzi nie kształtuje ich bytu, ani byt materialny nie determinuje bezpośrednio świadomości. Między świadomością, a bytem pośredniczy bowiem informacja, która wpływa na uświadamianie ludziom ich własnego bytu. Nie musimy się jednak powoływać na autorytety, by z całą pewnością stwierdzić, że żyć i działać we współczesnym świecie oznacza korzystać z informacji, i to w różnej formie - pisanej, audiowizualnej, elektronicznej.

Nastręcza to jednak cały szereg nieznanych wcześniej problemów. Prawie w niepamięć odeszły czasy, gdy problemem był brak informacji. Powszechnie dostępne było w zasadzie tylko jedno jej źródło, ponieważ polskie media - prasa, radio i telewizja - mówiły jednym głosem, a z zagranicznych korzystali nieliczni. Dzisiaj mamy do czynienia wręcz z nadmiarem różnorodnych informacji oraz wielością ich źródeł, coraz większym problemem staje się natomiast posługiwanie się nimi, wyszukiwanie, selekcja, umiejętność oceny.

Czy siła i skuteczność mediów, ich wpływ na społeczeństwo, uległy przez to wzmocnieniu czy też osłabieniu? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Nigdy, na żadnym etapie rozwoju mediów, badacze nie byli zgodni co do rzeczywistej siły ich oddziaływania. Najczęściej przywoływanym przykładem mającym świadczyć o tym, że "media mogą wszystko", jest panika, jaka wybuchła w 1938 roku w Nowym Jorku po audycji radiowej H.G. Wellsa o najeździe Marsjan. Nie wydaje się, by dzisiaj taki efekt był możliwy do powtórzenia. Chociaż, gdyby inne media się przyłączyły, to kto wie? W Polsce środki masowego przekazu uczestniczą w propagowaniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, trudno jednak uznać, że są głównym czynnikiem sprawczym tej akcji. Mnogość przekazów i bogactwo informacji nie zawsze oznaczają lepszy stopień poinformowania. Dynamiczny rozwój systemów masowego komunikowania się, w tym zwłaszcza nowych mediów - komputerów, Internetu, powoduje, że tworzy się luka informacyjna między osobami z wykształcenia lub pewnych cech osobowych bardziej predystynowanych do korzystania z nowych mediów, a osobami o gorszym przygotowaniu intelektualnym. Badacze tych problemów zwracają uwagę, że społeczeństwo bardziej się przez to różnicuje niż ujednolica, zaś analfabetyzm komputerowy staje się obecnie tak dotkliwy, jak dawniej brak umiejętności czytania i pisania.

Wielu ludziom pomaga się odnaleźć w tej nowej dla nich sytuacji hiperwyboru i pewnego szumu informacyjnego prasa lokalna, która - inaczej niż w przypadku nowych mediów o zasięgu globalnym - pomaga skutecznie zmniejszyć różnice wiedzy między ludźmi żyjącymi w małych społecznościach. Co więcej - wiedza ta dotyczy także spraw i zdarzeń, które są ludziom bardzo bliskie. W wielu rejonach kraju prasa lokalna wygrywa w konkurencji z prasą o zasięgu ogólnokrajowym. Jest nie tylko źródłem informacji, ale także pełni rolę integracyjną w społeczności, do której jest adresowana. Funkcjonuje często jako publiczne forum, na którym wypowiadają swoje opinie zwykli ludzie. Jest skutecznym instrumentem budowania społeczeństwa obywatelskiego, mobilizuje ludzi do bardziej aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym, jest czynnikiem rozwoju inicjatyw lokalnych, a także narzędziem społecznej kontroli. Sprzyja umacnianiu się samorządności, a także tożsamości kulturowej.

Cieszę się, że w powiecie łobeskim jest gazeta "Łobeziak". Życzę jej pracownikom i współpracownikom "wigoru redakcyjnego", czyli odwagi w podejmowaniu trudnych i kontrowersyjnych tematów oraz dostrzegania spraw istotnych dla mieszkańców. Życzę, by łączyła, a nie dzieliła ludzi, skutecznie wyzwalała ich energię i mobilizowała do wspólnego działania, uczyła wiary we własne siły, była czynnikiem budowania zaufania społecznego. Czytelnikom zaś życzę, by znajdowali tu zawsze aktualne, dokładne, rzetelne i uczciwe informacje, a także ciekawe teksty edukacyjne i rozrywkę, która pozwoli im oderwać się, choć na chwilę, od codziennych trosk. Serdecznie pozdrawiam!
Marek Borowski - Marszałek Sejmu

Szpital Powiatowy


Wciąż powracająca sprawa dalszego bytu szpitala w Resku budzi społeczne emocje, zarówno w kontekście miejsc pracy jak i zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych ludności w nowopowstałym powiecie łobeskim.
Jednak, zanim przystąpi się do bieżącej oceny sytuacji z tym związanej, należy powrócić do już historycznych uwarunkowań organizacyjno-prawnych służby zdrowia. Od 1 stycznia 1999 roku rozpoczął działalność samorząd powiatowy: gminy Łobez i Węgorzyno zostały wtedy włączone do powiatu stargardzkiego, natomiast gminy Radowo Małe i Resko znalazły się w powiecie gryfickim. Natomiast zadania w zakresie opieki zdrowotnej realizował Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej z siedzibą w Łobzie, obejmujący obszar wymienionych czterech gmin.
Zadania w zakresie opieki zdrowotnej obejmują:
- opiekę lekarską podstawową,
- opiekę lekarską specjalistyczną,
- opiekę szpitalną (zamkniętą).
Samorząd powiatowy w celu realizacji opieki zdrowotnej został nieodpłatnie wyposażony przez Skarb Państwa w tak zwane mienie, to jest budynki, budowle oraz grunty. Właśnie to mienie jest przekazywane w nieodpłatne użytkowanie Zespołowi Opieki Zdrowotnej przez powiat. ZOZ z kolei jest samodzielną jednostką gospodarczą posiadającą osobowość prawną, to znaczy, że prowadzi działalność z pełną odpowiedzialnością finansową i prawną. Głównym źródłem pozyskania pieniędzy przez ten ZOZ są opłaty za zakontraktowane przez Zachodniopomorską Kasę Chorych w Szczecinie usługi medyczne w trzech wspomnianych zasadniczych rodzajach świadczeń zdrowotnych. Ze względu na obszerność tego tematu ograniczę się zatem do problemu opieki szpitalnej realizowanej przez szpital w Resku.

Już sam start reformy służby zdrowia w 1999 roku stawiał szpital w Resku w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Przedłużający się remont modernizacyjny szpitala i wciąż przesuwany termin przyjęcia pierwszych pacjentów oraz stosunkowo duża załoga niepracującego szpitala powodowała bardzo szybkie narastanie kosztów (długów), które zamierzano pokryć z przyszłych dochodów z Kasy Chorych. Pobierano zresztą w 1999 roku zaliczkowe stawki kontraktacyjne do rozliczenia z chwilą uruchomienia szpitala. Jednak już pierwsze prognozy finansowe dotyczące przyszłej działalności szpitala, pomimo przyjmowania optymistycznych wskaźników wskazywały, że szpital będzie miał trudności ze zbilansowaniem przychodów pieniężnych z kosztami działalności. Wynikły właśnie z tego niepopularne społecznie zamierzenia starostwa w Stargardzie nakierowane generalnie na "pozbycie się problemu szpitala w Resku". Jednak niezaprzeczalnie słuszna walka społeczeństwa Reska przy wsparciu społeczeństwa Łobza oraz Radowa o "swój szpital" spowodowała zainteresowanie się mediów tą sprawą.

Program telewizyjny "Sprawa dla reportera" redaktor E. Jaworowicz okazał się przełomowym momentem w ocenie potrzeby utrzymania szpitala dokonywanej przez organy powiatu stargardzkiego, Urzędu Marszałkowskiego, wojewody zachodniopomorskiego oraz kierownictwa Ministerstwa Zdrowia. Można stwierdzi, że w 2000 roku jak gdyby zaprzestano mówić o likwidacji szpitala w Resku i rozpoczęto proces jego restrukturyzacji, głównie zatrudnieniowej, w celu dostosowania go do obowiązujących zasad działalności jednostek opieki szpitalnej wynikających z pragmatyki prawnej reformy służby zdrowia. Należ jednak stwierdzić, że działania dyrekcji ZOZ-u i Starostwa w Stargardzie nie były w pełni zdeterminowane w celu uzyskania zdecydowanej poprawy finansów szpitala. Jakby oczekiwano, że podstawowe rozwiązanie przyjdzie z zewnątrz, to jest z Kasy Chorych poprzez lepiej opłacane i większe kontrakty na świadczenie usług w planowanym już trzy oddziałowym szpitalu, a także w wyniku zmiany reformy służby zdrowia i "urzędowe" jego oddłużenie.

Rzeczywistość okazała się zdecydowanie inna. W budżecie Państwa zabrakło pieniędzy na ten cel i problem szpitala powrócił do starostwa w Stargardzie ze zdwojoną siłą. Długi były już zdecydowanie większe i groziły niewypłacalnością ZOZ-u. Powrócił znowu wątek likwidacyjny, który wpłynął na podjęcie przez społeczeństwo działań obronnych, to jest do zorganizowania pikiety przed starostwem w Stargardzie. Z tego też okresu pochodzi inicjatywa władz gmin z Łobza, Reska i Radowa o przejęciu szpitala, jednak bez wyraźnego z ich strony warunków i skutków finansowania tychże działań.

W maju 2001 roku Rada Powiatu w Stargardzie podjęła uchwałę upoważniającą Zarząd do podjęcia działań zmierzających do likwidacji Samodzielnego Publicznego ZOZ-u w Łobzie. Odczuwało się jednak, że te działania zostały wstrzymane z chwilą uzyskania informacji o utworzeniu z dniem 1 stycznia 2002 roku powiatu łobeskiego. Znowu liczono, że "problem" szpitala w Resku rozwiąże się w sposób urzędowy i nie będzie się z tym wiązało obciążenie finansowe dla powiatu stargardzkiego

Po raz kolejny rzeczywistość zaskoczyła władze zarządzające służbami ochrony zdrowia. Okazało się, że nie można w zgodzie z Ustawą o zakładach opieki zdrowotnej automatycznie przekazać funkcji organu założycielskiego, to znaczy, że starostwo w Łobzie nie jest bezwzględnie zobowiązane do przejęcia funkcjonującego ZOZ-u w Łobzie, w tym szpitala w Resku, od starostwa w Stargardzie. Można tego dokonać wyłącznie w drodze zawarcia stosownego porozumienia, w którym określi się zasady przekazania poszczególnych zakładów opieki zdrowotnej oraz ustali podział spłaty powstałego zadłużenia. Brak takiego porozumienia, trzeba to mocno podkreślić, skutkuje likwidacją ZOZ-u łącznie ze szpitalem, przeprowadzoną przez organy powiatu stargardzkiego. Prowadzona od przeszło trzech miesięcy wymiana pism pomiędzy starostami w Łobzie i Stargardzie, a także Ministerstwem Zdrowia oraz wojewodą zachodniopomorskim w zasadzie sprowadza się do udowadniania swoich racji, często popartych opiniami prawnym. Nie widać jednak w tym wszystkim sprawy najważniejszej - dalszego istnienia szpitala powiatowego, o który walczyło swego czasu społeczeństwo, marzące o powrocie powiatu na mapę administracyjną kraju. Na oczach władz samorządowych zarówno powiatowych jak i gminnych szpital w Resku "umiera" śmiercią ekonomiczną. Ostatnie działania egzekucyjne komornika sądowego, w pełni prawne i uzasadnione, pozbawią szpital ostatnich środków pieniężnych na jego dalsze przetrwanie. Moim zdaniem można określić, że działalność szpitala bez podjęcia zdecydowanych działań zakończy się za trzy, cztery tygodnie. Jeżeli w tym krótkim czasie nie pomoże się szpitalowi, jego reanimacja nie będzie rokować oczekiwanych nadziei i do tego okaże się ekonomicznie i prawnie nieuzasadniona. A może właśnie o to chodzi?

Na pytanie, czy są jeszcze jakieś rozwiązania dla szpitala można odpowiedzieć w sposób dwojaki:
Tak, jeżeli za podstawę działań przyjmie się uwarunkowania społeczne. Szpital to także miejsce pracy dla prawie stu osób na terenie gminy, gdzie prawie całkowicie jej nie ma. Stąd wynika oczekiwanie pomocy finansowej od samorządów gminnych. To także obowiązek starosty łobeskiego zadbania o istniejące miejsca pracy, a także zapewnienie opieki szpitalnej w "naszym powiatowym szpitalu" dla miejscowego społeczeństwa. Związane to będzie z dodatkowymi wydatkami finansowymi urzędu powiatowego dla szpitala, a nie tylko z możliwością pozyskania środków z Kasy Chorych.
Tak, nawet rozważając uwarunkowania ekonomiczne. Likwidacja ZOZ-u w Łobzie przez starostwo w Stargardzie przyniesie znacznie wyższe koszty niż praktycznie będą do uzyskania przychody ze sprzedaży ruchomości ZOZ-u i mienia powiatowego związanego z ochroną zdrowia. Realne jest nawet uzyskanie straty na likwidacji w kwocie zbliżonej do aktualnego w kwocie do aktualnego zadłużenia łobeskiego ZOZ-u. Taka prognoza wskazuje, że straty poniosą oba starostwa, bowiem starostwo w Łobzie będzie ustawowo zobowiązane do odtworzenia zakładów opieki zdrowotnej, a na to potrzebne będą ogromne pieniądze, chyba nie mniejsze niż strata z likwidacji.
Co zatem można zrobić?
1. Przyjąć generalną zasadę, że nadrzędnym celem jest szpital w Resku, który ma działać w nowej strukturze powiatu łobeskiego jako nowy podmiot.
2. Ustalić w negocjacjach zasady likwidacji i wielkości pieniężne przewidywanych kosztów likwidacji ZOZ-u z podziałem tych kosztów do poniesienia przez obydwa starostwa.
3. Starosta łobeski poczyni starania w celu uzyskania pomocy finansowej od samorządów gminnych w zakresie pokrycia wydatków na nabycie dla nowego podmiotu gospodarczego wyposażenia szpitalnego (ruchomości).
4. Starostowie postarają się uzyskać przychylność wojewody i marszałka w celu uzyskania środków pieniężnych na przeprowadzenie restrukturyzacji ZOZ-u, to jest na likwidację starej struktury.
5. Zaprzestać wszelkich działań pozornych mówiących o tym, że zależy nam na utrzymaniu działalności szpitala w Resku i zdać się całkowicie na mediacyjną rolę przedstawiciela wojewody czy też marszałka województwa.

Reasumując, należy podkreślić, że proces tworzenia struktur obsługi zdrowotnej w powiecie łobeskim nie jest łatwy i bez pewnych strat ekonomicznych nie jest możliwy. Należy jednak pamiętać o tym, że ten obszar działania starostwa jest w szczególny sposób obserwowany i dogłębnie analizowany przez społeczeństwo naszego powiatu.
Były radny powiatu stargardzkiego i walczący o powiat łobeski - Jan Paszkiewicz

Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham...?


1. Przepraszam panią, właścicielkę sklepu z odzieżą używaną na ul. Browarnej, która poczuła się obrażona, a nawet zszokowana, bo wzięła do siebie treść zamieszczonej przez nas w kwietniowym (123) numerze "Łobeziaka" wypowiedzi naszej czytelniczki na temat sposobu obsłużenia klientki. Panią ze sklepu szczególnie zabolało to, że czytelnicy naszego pisma mogli odnieść wrażenie, jakoby zachowała się ona w sposób niezgodny z dobrymi obyczajami. Tymczasem jest ona młodą mężatką i w sklepie była z mężem, zaś nazwanie jej "panienką" było szczególnie uwłaczające i podważyło jej dobrą opinię. Naszym zdaniem z treści notatki coś takiego nie wynika. Zatem jeszcze raz przepraszam za to przykre dla pani nieporozumienie. Wojciech Bajerowicz

2. "Przypadkowo, będąc w Świdwinie, dowiedziałem się od znajomych, że w mieście tym bieda jest bodaj, jeśli nie większa, to taka sama jak w Łobzie. Prowadzi się tam w związku z tym, podobnie zresztą jak u nas, dożywianie głodującej młodzieży. Zaciekawiło mnie to, bo pochodzę ze wsi, ile też ludzie płacą tam za posiłki. Otóż, jeśli to oczywiście prawda, codzienna porcja obiadowa dla dziecka kosztuje tam 1,50 złotego w mieście i 1,80 zł na wsi. Różnica w cenie jest stąd, bo 30 groszy dodaje się za dowóz pożywienia do wiejskich szkół, których w tamtejszej gminie jest pięć. Co drugi dzień jest drugie danie na przemian z pożywną zupą. Obiady - 600 dla wsi i 800 dla miasta przygotowuje codziennie kuchnia prowadzona przez Ośrodek Pomocy Społecznej. Jak oni to robią? W Łobzie, dwudaniowy wprawdzie, obiad serwowany szkołom i przedszkolu kosztuje (po obniżce) 5 zł. Warto, by nasze władze gminne sprawdziły, jak oni to w tym Świdwinie robią?" Radny

3. "Sygnalizuję wam to, czego się dowiedziałem się kupując bilet w autobusie PKS-u. Kierowca powiedział mi mianowicie, że dalszemu zmniejszeniu ulegną kursy autobusów np. do Prusinowa. A to z powodu tego, że ich kursy stają się nieopłacalne, bo pojawiła się jakaś konkurencja prywatna". Nasz komentarz: Jeśli będzie to konkurencja legalna i tańsza od PKS-u i tak samo regularna jak on, to raczej nie trzeba się martwić. Gorzej, gdy będzie ona prowadzona po partyzancku, a PKS się ze swoich linii wycofa. Może się stać tak, o co martwi się nasz czytelnik, że biedni ludzie nie będą się mogli ze swoich wsi w ogóle wydostać.

4. "W poprzednim numerze Zbigniew Harbuz prezentując poczet polskich łobeskich starostów, którzy zarządzali Łobzem od 1945 roku, nie wspomniał nazwiska Władysława Skrzypeckiego, który był starostą łobeskim w latach 1949-50. Znałem go doskonale, bo był on moim stryjem". Adolf Skrzypecki

5. "Jakiś niespełna rozumu człowiek, delikatnie go nazywając, a po prostu paranoik, upowszechnia w naszym mieście ulotki oskarżające wójta gminy Radowo Małe Roman Ciechańskiego, burmistrza Reska Trojgę i burmistrz Węgorzyna Grażynę Karpowicz o to, że dążą oni do zlikwidowania naszego szpitala w Resku. Burmistrz Trojga miałby być w swoim Resku likwidatorem placówki, w której pracę mogłoby stracić 100 jego ludzi? Już lepiej by było wtedy dla niego, żeby sobie z góry przygotował stryczek! Pozostali, jeśliby dążyli do tego samego, zgotowaliby sobie z góry klęskę wyborczą. W czasie, kiedy powinno się robić wszystko, żeby jednoczyć ludzi ze wszystkich gmin naszego powiatu wokół wspólnych celów, podrzucanie im takiej świni jest nakłanianiem ich do nielubienia Łobza, odpychaniem ich, do podejrzliwości co do szczerości łobeskich intencji, dowodem nieprzytomnej pychy i głupiego przekonania, że bez ościennych gmin można będzie coś w powiecie zrobić, że będzie można nimi rządzić jak baranami, pohukiwać z wysokości Łobza." Stefan K.
Nasz komentarz: Co tu dodać? W pełni podzielamy poglądy naszego oburzonego czytelnika. Ksenofobia czyli niechęć i podejrzliwość w stosunku do innych grup ludzi i przekonanie, że sami jesteśmy wspaniali, jest zjawiskiem ciągle się odradzającym i niebezpiecznym, bo budzi opór, szczególnie dzisiaj, gdy już mamy demokrację. Warto zauważyć, powtarzamy to już któryś kolejny raz, że my, łobzianie, jesteśmy w powiecie w mniejszości, co wymaga pokory, a nie podskakiwania, pańskiej wyniosłości oraz zwykłej głupoty. Ludzi z ościennych gmin powinno się u nas podejmować jak najbardziej oczekiwanych gości, zjednywać ich, bo nasz powiatowy byt bardzo zależy od nich. RED.

6. "W poniedziałek wielkanocny, bawiąc w gościnie w Łobzie, wybrałem się z żoną i synem na skądinąd pewnie piękną trasę rowerową przez Unimie i Zachełmie. Ale była to droga przez mękę i spotkanie z dziczą ludzką. Żeby się przedostać przez te wsie, musiałem staczać potyczki z wylewającymi na nas wiadra wody łobuzami, a w Zachełmiu oblewających nas nawet z węża. Łobuzów podszczuwali dorośli (lej ich, lej!). Straciliśmy piękny dzień, dobre samopoczucie i chęć do ponownego odwiedzenia tych okolic." Piotr Bajerowicz

Uwaga, oszustka!


W Łobzie pojawia się młoda, budząca zaufanie i wymowna kobieta, szczególnie w mieszkaniach starszych ludzi, podająca się za studentkę medycyny z Poznania. Oferuje ona, rzekomo po promocyjnych cenach, rewelacyjne aparaty do mierzenia ciśnienia krwi w sam raz dla starszych osób. Legitymuję się ona dowodem osobistym jako mieszkanka Szczecina. Twierdzi, że reklamowany przez nią aparat kosztuje faktycznie 400 zł, ale w ramach promocji jest ona go skłonna sprzedać za 200 zł. Obiecuje, że po kupnie zgłosi się za chwilę z doktorem, który przetestuje urządzenie. Są w Łobzie ludzi, którzy nabyli taki aparat. Jeden straszy pan, ofiara naiwności, ruszony ciekawością, zapytał w naszej aptece, ile taki ciśnieniomierz kosztuje. Dowiedział się, że taki sam może dostać w Łobzie za 90 zł!
Tupet tego rodzaju "spryciarzy" jest tak duży (co nam opowiedział jeden z właścicieli sklepu z artykułami papierniczymi), że spotkał jednego z nich, który wciskał ludziom zakupione u niego parę minut wcześniej zestawy flamastrów z dwukrotnym przebiciem. Policja prosi, żeby o tego rodzaju przypadkach powiadamiać naszą komendę, ale przede wszystkim nie dać nabrać. RED.

Wartość podpisu


W niektórych przypadkach podpis jest ważnym, czasem najważniejszym potwierdzeniem tożsamości i wiarygodności człowieka. Na przykład podpis na czeku, transakcji bankowej, umowie czy na liście płac jest święty. W polityce i walce o władzę czy wpływy bywa wykorzystywany jako narzędzie manipulacji, fałszowania rzeczywistości, oszukiwania społeczeństwa i opinii publicznej. Na przykład jest miasteczko, którego władze, kontrolujące większość urzędów, instytucji i przedsiębiorstw, czują się zagrożone przez niezadowolonych z ich postępowania ludzi. Trudno w naszych warunkach wszystkich przeciwników uciszyć czy w jakiś inny sposób "przekonać", żeby przestali marudzić i się "wtrącać". Władza, im mocniej jest przekonana o swojej doskonałości i nieomylności sięga wtedy po stary, socjotechniczny, pożal się Boże, chwyt, tak często stosowany w komunizmie - mianowicie polegający na zbieranie podpisów, których ilość ma udowodnić, że przeciwnicy to łobuzy (dawniej - wrogowie ludu) czy wręcz przestępcy, zagrażający porządkowi publicznemu, dążący do zniszczenia na przykład powiatu czy szpitala. Można to robić w gremiach, w których ma się na razie potakującą większość, na przykład w takiej czy innej radzie i na podstawie oczywiście korzystnego głosowania wydawać stosowne potępiające "warchołów" oświadczenia.

Najłatwiejszy jest w warunkach tragicznego bezrobocia i ciągłego zagrożenia zwolnieniami w pracy sposób, polegający na wykładaniu przez odpowiednio "przeszkolonych", spolegliwych wobec władzy i uzależnionych dyrektorów instytucji, przedsiębiorstw - list z "poparciem" na przykład na portierniach czy w formie okólników nie do odrzucenia puszczanych w biurach. Spróbuj się, bracie, w takich warunkach nie podpisać! Masz z góry krechę, licz się z kłopotami nielojalny naiwniaku, który ośmieliłeś się jeszcze mieć swoje zdanie. Oto jaką wartość mają niektóre podpisy. RED.

Wesoły 'Belfer'


Nie ustają w pomysłach i podejmowanych inicjatywach kulturalnych członkowie Klubu Nauczyciela, a przede wszystkim kabaretu "Belfer". W dniu 5 kwietnia zaprosili oni swoich sympatyków na wesołe primaaprilisowe spotkanie wiosenne, którego scenariusz opracował i imprezę wyreżyserował niezawodny Krzysztof Andrusz. Autor przygotował tym razem dowcipne teksty monologowe i do znanych melodii dopasował związane z wiosennym tematem słowa. Występ był ciepłą parodią matury przeprowadzonej w primaaprilisowym systemie, bardzo dla występujących "maturzystów" przychylnej. Zarówno egzaminatorzy jak i przedstawiciel ministerstw oświaty robili wszystko, co niemożliwe, żeby udowodnić zdającym, że ci coś umieją. Przed komisją maturalną w składzie: Danuta Jaskuła - łagodna członek komisji, Stanisław Rybak - nauczyciel artysta, Sabina Bil - surowa aż do wyjątkowej wyrozumiałości przewodnicząca komisji. Maturę zdawali: Ludwik Cwynar z języka polskiego, Marzena Kamińska z matematyki, Stanisława Szydłowska i Elżbieta Konefał z biologii (raczej dla dorosłych), Wincenty Nowik z matematyki oraz Agnieszka Andrusz i Henryka Lach ze śpiewu. Maturzyści starali się udowodnić, że cała tradycyjna wiedza jest na opak. Było sporo śmiechu, bo występ był przeplatany rodzynkami dowcipów. WB.

Wiadomości wędkarskie


Jak wiadomo, likwidacji uległy zawiadujące jeziorami i innymi wodami na naszym terenie Państwowe Gospodarstwa Rybackie, a ich nieruchomości i majątek przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. AWRSP wydzierżawia i sprzedaje obecnie wody byłych PGR-ów, ogłaszając przetargi na poszczególne wody, w których może brać udział każdy, kto się z ofertą zgłosi. Wzbudziło to zrozumiałe zaniepokojenie wśród wędkarzy, którzy nie są pewni, na jakich warunkach i czy w ogóle będą mogli łowić ryby w dzierżawionych lub własnościowych akwenach. Jak wynika z informacji kol. W. Wróblewskiego, który brał udział w przetargu na część wód byłego PGR Ińsko do chwili obecnej ci, którzy wygrali przetargi, do tej pory nie podpisali odpowiednich umów i spawa została zawieszona. Prawdopodobnie AWRSP ogłosi nowe przetargi. Warto dodać, że transakcjom podlegały jeziora w obwodach: Klępnica, Węgorzyno (z jeziorami Węgorzyno, Przytoń Duży, Przytoń Mały), Chociwel (z jeziorami Chociwel i Kamienny Most). Z informacji AWRSP wynika, że można w nich łowić na kartę rybacką do chwili rozstrzygnięcia następnego przetargu. Zawody o puchar prezesa

W dniu na jeziorze odbyły się zawody drużynowe w kategorii seniorów i juniorów o puchar Prezesa. wzięły w nich udział drużyny z Białogardu, Płotów, Radowa, Drawska Pomorskiego, Złocieńca i Łobza. Zgłosił się na starcie 21 drużyn seniorów (63 zawodników) i 7 juniorów (21 zawodników). Oprócz nich zjawili się liczni goście, członkowie rodzin - razem pojawiło się na świeżym powietrzu ponad 200 osób. Znakomitą, jak zwykle, grochówkę przygotował nasz świetny kucharz Edek Waszkiewicz, a skocznymi melodiami umilała wszystkim czas kapela wędkarska pod batutą Stasia Rybaka, która nie płoszyła ryb, jak widać po przyzwoitych wynikach, jakie osiągnęli zawodnicy. Na zwycięzców czekały liczne nagrody i puchary, które wręczał im Jerzy Rakocy - prezes łobeskiego "Karasia"

Klasyfikacja:
Wśród seniorów I miejsce zajęła drużyna "Sumika" z Radowa Małego w składzie Marek Żełobowski, Marek Juszczak i Krzysztof Kaczmarek; II był klub "As" z Białogardu (Karol Jedrej, Lech Wojciechowski, Waldemar Brzeziński); III był "Karp" ze Złocieńca (Waldemar, Arkadiusz i Paweł kowalscy). Kolejne miejsca zajęli: IV - Resko I, V -"Krąp" Łobez, VI - HDK Łobez. W kategorii juniorów I miejsce zajął klub"As" z Białogardu w składzie Wojciech Kwiatkowski, Maciej Klejno, Dorota Majewska; II był "Karp" ze Złocieńca" (Jarosław Kiljanek, Robert Ciulkin, Łukasz Białobrzeski); III - "Sumik" z Radowa (Filip Bławździewicz, Marcin Artym, Sylwester Lorent). Kolejne miejsca zajęli: "Podkowa" Świętoborzec, Resko II, "Rega" Łobez i Drawsko I. Najwięcej ryb (wagowo 3,75 kg)) złowił w kategorii seniorów Krzysztof Kaczmarek z "Sumika" Radowo, a w kategorii juniorów (3,10 kg) Filip Bławździewicz z Radowa. Najmłodszym zawodnikiem był 9-letni Tomek Kononowicz ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Łobzie. Zawodami tymi koło PZW "karaś" w Łobzie rozpoczęło tegoroczny sezon wędkarski.
Ryszard Olchowik

Wielka majówka


W dniach 1 i 2 maja 2002 roku w Resku na terenie parku odbywać się będzie wielki festyn. Organizatorzy zapewniają zabawę przy dobrej muzyce zespołu "Combo" z Nowogardu. Dla dzieci i młodzieży przygotowano wiele atrakcji: zawody sportowe, loterię fantową, oraz ciekawe występy młodszych i starszych wykonawców na scenie. Prezentować się będą zespoły taneczne z Reska i Łobza. Młodzi wokaliści spróbują swoich umiejętności na estradzie. Najmłodszych bawić będzie przy muzyce Kubuś Puchatek. Dorośli mieszkańcy będą mogli obejrzeć wyroby rękodzielnicze twórców z terenu gminy. Fanów gier komputerowych Biblioteka Miejska zaprasza w dniach 3 i 4 maja na turniej. Wszyscy chętni będą się mogli zmierzyć w komputerowej walce o puchar burmistrza Miasta i Gminy Reska. Wszystkim życzymy wspaniałej i udanej zabawy.
Organizatorzy

XXXVII sesja Rady Miejskiej


Na XXXVII sesji Rady Miejskiej omawiano i dyskutowano następujące sprawy: Bezrobocie łobeskie W materiałach przedstawionych radnym przez Zarząd Miasta i Powiatowy Urząd Pracy na temat tego, jaki jest stan bezrobocia w gminie i w powiecie łobeskim potwierdzono, że stopa bezrobocia, czyli stosunek liczby bezrobotnych do liczby osób czynnych zawodowo wynosi w naszym powiecie średnio aż 38%, a w gminie około 26%, co daje u nas 2200 osób bez pracy. W Polsce ten wskaźnik wynosi 18%, o czym na bieżąco informują nas środki masowego przekazu. Są to cyfry zatrważające. W tej chwili nasz powiat znajduje się pod tym względem na czwartym miejscu od końca w Polsce na ponad trzysta powiatów. W lutym 2002 roku przybyło w gminie 120 bezrobotnych. W tym czasie - styczeń/luty do Urzędu wpłynęło tylko 18 ofert pracy, w tym 7 na prace interwencyjne. Wyjątkowo strasznie jest w Dobrej Nowogardzkiej, gdzie wskaźnik ten sięga 50%. Bezrobocie, jak wskazuje sucha statystyka, rośnie u nas bez przerwy, ostatnio jakby nieco wolniej, co może świadczyć o tym, że sytuacja sięgnęła dna. Jeśli jeszcze kilka lat temu najwięcej było bezrobotnych po zasadniczych szkołach zawodowych, a stosunkowo łatwo dostawali pracę ludzi z wyższym i średnim wykształceniem, to w tej chwili i ich przybywa. Na przykład mamy już 27 osób bezrobotnych z wyższym wykształceniem i 462 ze średnim. Jeśli do tego dodać, że 397 naszych bezrobotnych nie ma żadnego stażu pracy, to można stwierdzić, że wykształca się w naszej gminie bezrobocie niejako zawodowe. Najwięcej ludzi bez pracy jest w przedziale wieku 18 - 54 lata, czyli wśród osób, które są w najlepszym wieku produkcyjnym. Ogółem tylko 25% naszych bezrobotnych dostaje zasiłki. Warto sobie zadać pytanie - z czego ci ludzie w ogóle żyją. Sporo z nich wegetuje ratując się zasiłkami, które dostają na dzieci. Czy są jakieś widoki na ograniczenie tej prawdziwej klęski społecznej i gospodarczej? Na razie nie, bo nie widać u nas jakichś perspektyw rozwoju naszego miejscowego rolnictwa. A popegeerowska wieś jest u nas przecież prawdziwym rezerwuarem bezrobocia. W samym Łobzie rozpoczęła wprawdzie produkcję nowa szwalnia zatrudniająca kilkadziesiąt osób, ale nie równoważy to powiększania się rzeszy bezrobotnych. Nie zanosi się też w naszej gminie na jakieś inwestycje czy doraźne złagodzenie problemu poprzez uruchomienie prac interwencyjnych, bo na razie, w chwili, gdy to piszę, Powiatowy Urząd Pracy i Gmina nie dostały jeszcze na ten cel pieniędzy, a już przecież jest maj.

Trudno za to wszystko kogoś winić, z tym zgadzali się wszyscy obecni na sesji bez względu na polityczne poglądy. Cała ta tragedia jest przecież pochodną sytuacji gospodarczej kraju. Na dodatek Łobez ma swoje dodatkowe uwarunkowania potęgujące to nieszczęście. Wszyscy wiemy, że nie ma na razie co mówić o jakimś znaczącym ograniczeniu u nas tej plagi, na jakieś konkretne inwestycje, jeśli nie ruszy gospodarka krajowa, jeśli nie wzrośnie popyt na towary. Trudno się przy tej okazji nie oprzeć gorzkiej uwadze. Obecne władze gminne szły do wyborów w 1998 roku z obietnicą generalnej poprawy naszego miejscowego rynku pracy i podkreślały, że poprzednicy marnie się starali, żeby się uporać z tym narastającym nieszczęściem. I to chwyciło, bo tonący czyli biedni wyborcy, chwytają się każdej nadziei choćby była ona brzytwą. Od tamtej pory, niestety, przybyło w gminie 832 bezrobotnych (jest ich obecnie 2200), czyli o 1/3 więcej (w roku 1998 było ich 1368). Obiektywnie twierdzimy jednak, że jak na warunki łobeskie, obecne władze miejscowe naprawdę nie były w stanie praktycznie nic zrobić, żeby ten proces powstrzymać, bo przecież ma on wymiar ogólnokrajowy. Chyba żeby udał im się jakiś cud, a szkoda. Tyle że nigdy nie należy się zarzekać, bo to potem wyłazi bokiem. A także nie odważymy się twierdzić, że taki cud może się szybko zdarzyć w perspektywie .... lat? To nie jest wesołe. Przedszkole miejskie

Do 9 oddziałów Przedszkola Miejskiego im. Krasnala Hałabały uczęszcza w tej chwili 220 dzieci. Podstawowymi problemami, które musi rozwiązywać w roku bieżącym dyr. przedszkola Stanisława Szydłowska są rosnące koszt utrzymania placówki, pogarszający się stan budynku i jego urządzeń oraz malejąca ilość dzieci korzystających z pobytu całodziennego. Przyznana na ten rok dotacja budżetowa w wysokości 700 tys. zł nie zabezpiecza płac i pochodnych dla personelu. Zabraknie do końca roku około 50 tys. zł na ten cel. Ponadto Urząd Dozoru Technicznego zalecił dyrekcji wykonanie takich pilnych prac jak: remont i modernizacja toalet dziecięcych, stwierdził zły stan okien w całym budynku, które są zniszczone, nieszczelne i niebezpieczne do otwierania. Przedszkole ulega postępującej dekapitalizacji i wymaga coraz większych nakładów. Na dodatek w roku bieżącym nastąpił dalszy wzrost kosztów energii elektrycznej, na którą zaplanowano 32 tys. zł , a wydano w styczniu i lutym już 9700 zł. To samo dotyczy opłat za ciepło, za które zapłacono już (luty/marzec)1/4 całorocznej kwoty.

Uzależnienie utrzymania budynków przedszkola od wpłat rodzicielskich nie daje gwarancji pokrycia wszystkich potrzeb finansowych w tym zakresie. Rzecz w tym, że zmniejsza się w przedszkolu liczba dzieci o pobycie całodziennym z opłatą tzw. stałą; natomiast duża część rodziców ze względu na pogarszające się warunki materialne zostawia swoje pociechy w przedszkolu na pięciogodzinny pobyt. Na przykład w marcu/lutym wpłaty za pobyt dzieci nie poktyły kosztów utrzymania przedszkola w tych miesiącach. Zabrakło 2500 zł. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to od września br. zaistnieje konieczność dokonania wypowiedzeń kilku nauczycielom i pracownikom obsługi.
Mimo tych nękających kierownictwo i pracowników zagrożeń nie cierpi na tym praca dydaktyczno-wychowawcza w placówce. Nauczyciele są wyjątkowo ofiarni. W bieżącym roku szkolnym zorganizowali 13 zaplanowanych imprez, w których uczestniczą wszystkie dzieci, pracownicy i rodzice.

Przykre widowisko
Powiadomienie Rady przez przewodniczącego M. Płóciennika o tym, że na radnym Marku Romejce ciążą aktualne wyroki sądowe, było widowiskiem przykrym i niestety tak zaplanowanym, przynajmniej takie można było odnieść wrażenie, żeby tego człowieka wyjątkowo dodatkowo przed jak najszerszym gremium publicznie upokorzyć. A przecież można go było nakłonić do tego, by sam z funkcji radnego zrezygnował. Marek Romejko, chociaż radnym nie może być, nie został pozbawiony praw obywatelskich i honorowych. Będzie miał w życiu dość kłopotów i tym razem można mu było oszczędzić kary dodatkowej. Ale jak się lubi...

Z żałobnej karty


Z żałobnej karty
1. Janusz Kapuściński 10.07.1959 - 16.02.2002
2. Krystian Kornatowski 10.09.1933 - 22.02.2002
3. Edward Kuligowski 30.11.1947 - 26.02.2002
4. Edward Flantowicz 13.07.1949 - 26.02.2002
5. Józef Gulak 20.12.1970 - 02.03.2002
6. Kazimierz Lenartowicz 05.04.1933 - 07.03.2002
7. Stefan Kmieć 02.10.1920 - 09.03.2002
8. Władysław Waliszewski 30.06.1947 - 14.03.2002
9. Władysław Kogut 05.05.1925 - 17.03.2002
10. Genadiusz Milewicz 11.09.1953 - 18.03.2002
11. Edward Ziemkiewicz 23.03.1939 - 21.03.2002
12. Franciszka Marek 02.11.1916 - 22.03.2002
13. Honorata Kruk 02.02. 1932 - 26.03.2002
14. Weronika Dębowska 12.12.1935 - 28.03.2002
15. Maria Turek 04.05.1922 - 28.03.2002
16. Józef Musiał 02.01.1923 - 30.03.2002
(WB)

Zanosiło się na horror


W sobotę 30 marca każdy, dosłownie każdy, kto tylko w tym dniu w Łobzie po raz pierwszy otwarł kran, żeby skorzystać z życiodajnej wody, ze zdumieniem, delikatnie mówiąc, mógł się przekonać, że leje się z niego brunatna, obrzydliwa ciecz. My też. Zaskoczenie było całkowite! Natychmiast rozdzwonił się do nas telefon z prośbami o interwencje, czemu trudno się dziwić, bo przecież była to przedświąteczna sobota i przygotowania do Wielkanocy szły w najlepsze. Nasi korespondenci, co jest przyjemne, wierzą w naszą skuteczność wpływania na tego rodzaju zakłócenia w codziennym życiu i za to im dziękujemy. Niemniej nasze możliwości w tym względzie są ograniczone i to jest smutne, ale nie dla nas, tylko dla tych, którzy takie przykrości, jak ta z wodą, muszą nie z własnej woli powodować. Spróbowaliśmy się zatem połączyć z łobeską stacją pomp, żeby chociaż wiedzieć, co się z tą wodą stało i ewentualnie uspokoić naszych korespondentów, że to jeszcze nie koniec świata. Trudne to było, bo stacja była długi czas zajęta. Widocznie nie my pierwsi zaniepokoiliśmy się stanem wody i nie pierwsi interweniowaliśmy w tej sprawie. Wreszcie odezwał się ktoś, kto przedstawił się jako dyżurny i wyjaśnił nam, że z uwagi na zwiększony ze względu na Święta pobór wody włączono na stacji zapasową drugą pompę, co spowodowało wzrost ciśnienia w rurach, szybszy przepływ wody i w rezultacie wymywanie osadu, który się w nich tworzy i płynie obecnie z naszych kranów. I była to pewnie prawda. Na pytanie, kiedy się ten osad wypłucze i dostaniemy mniej więcej czystą wodę, całkiem grzeczny pan powiedział nam, że pewnie po Świętach. Na razie, jak się to mówi, zdębieliśmy i opadły nam ręce dosłownie ze strachu i złości.

Niby to w końcu bagatela, bo od świątecznego rana pociekła już z rur jako tako zdatna do użytku łobeska normalna woda i jakoś ten horror przeżyliśmy. Kupiliśmy szybko w Netto, bo nas jeszcze na to stać, szykując się jak na wojnę, kilka beczułek wody plejstoceńskiej i nie umarliśmy z pragnienia. Ale przecież ludzie byli w pełni przygotowań do Świąt, nie wszystkich stać było na dodatkowe i niespodziewane kupno wody, szło pranie, gotowanie, pieczenie, smażenie, sprzątanie, szykowano się do dorocznej kąpieli, jako że przynajmniej raz około Wielkanocy trzeba się przecież dobrze wymyć. Złorzeczeniom nie było końca. Kobiety wyciągały z pralek pożółkłe pranie, nie było nadziei na ugotowanie czegokolwiek, zimnych nóżek na przykład, ziemniaków na obiad, herbaty, grochu do golonki. Z kawą pół biedy, ta maskuje przecież, także na co dzień, świetnie łobeską wodę.

I można by to było wszystko znieść cierpliwie ze zrozumieniem dla sytuacji, w jakiej znajdują się łobeskie wodociągi, gdybyśmy byli o tym wszystkim wcześniej powiadomieni, chociażby przez miejscową prasę, której mamy od groma. Poza tym pytanie - czy trzeba było przeprowadzać ten pewnie skądinąd konieczny zabieg akurat w przedświąteczną sobotę i zepsuć ją ludziom dokumentni, nie mówiąc o perspektywie tego, co ich może czekać w Wielkanocną niedzielę? Przy okazji, a pisaliśmy już o tym kilkakrotnie, wyszło znowu na jaw, w jakim fatalnym stanie jest nasza sieć wodociągowa. Przypadek przedświąteczny jest kolejnym ostrzeżeniem w tym względzie. Nie słyszymy o tym, żeby szykowały się w tej dziedzinie jakieś inwestycje czy usprawnienia. Tymczasem powtarzamy, mimo że jest to straszny banał, woda jest człowiekowi tak samo potrzebna jak powietrze, a w Łobzie jest ona coraz gorsza i jej dostawa jest ciągle zagrożona. Zdajemy sobie sprawę z tego, że łobeska spółka wodno-kanalizacyjna ze swoich skromnych oszczędności, jeśli je w ogóle jakieś ma, sama tego problemu nie rozwiąże. Co robić? Cen i tak kiepskiej wody nie można przecież podwyższać w nieskończoność. Niestety, jest to przede wszystkim kłopot gospodarzy miasta i szukania pieniędzy na ten najważniejszy w tej chwili cel. Bodaj trzeba zacząć oszczędzać na wszystkim innym, a zająć się wodą. RED.

Ze starej książki wydarzeń


Oto kolejna porcja zdarzeń z roku 1955 podanych nam przez nadkom. Leszka Olizarczyka. Często powtarzany jest dzisiaj stereotyp, jakoby dawniej ludzie mniej naruszali prawo. Sprawdźmy sami.
RED.

22.02.1955r. Wybryk chuligański. Jan K. będąc w stanie nietrzeźwym udał się do hotelu miejskiego w Łobezie, gdzie ubliżał portierce Kazimierze C.
23.02. Samowolne zajęcie mieszkania. Józef D. wprowadził się do mieszkania w Łobezie (były jeszcze wtedy wolne). Na interwencję urzędnika i oficera policji, aby mieszkanie opuścił, nie zrobił tego.
24.02. Spekulacja mięsem. Stefan B. w Runowie kupił 3 sztuki baranów i zabił je. Mięsa nie rozprzedawał.
24.02. Pracownica PGR Worowo przywłaszczyła sobie 1500 zł na szkodę osoby prywatnej oraz dokonała nadużycia polegającego na nie wpisaniu 22 sztuk prosiąt nowo narodzonych. Tym sposobem pokryła sobie braki w chlewni. Pieniądze podpisała na liście poborów dla stróża. Straty 3500 zł.
26.02. Pożar w nastawni PKP w Łobezie. Z przewodu kominowego wyleciała cegła, w wyniku czego powstał pożar. Straty 2000 zł.
28.02. Kradzież portfela i 42 zł. Nieletni Paweł Ł. i Zdzisław I. wsiedli na sanie w Łobezie iw czasie jazdy wyciągnęli portfel Niemcowi Otto B. z Przemysławia. Ci sami nieletni w pierwszym półroczu szkoły opuścili po 73 dni nauki, a rodzice nie interesują się pracą.
29.02. Chuligaństwo w kawiarni PSS Łobez. Ob. M. M. będąc nietrzeźwy dokuczał konsumentom. Na interwencję MO stawiał czynny opór ubliżając funkcjonariuszowi. Po drodze do komendy kopnął obywatela, który pomagał funkcjonariuszowi.
28.02. Kradzież pieniędzy w zasadniczej szkole metalowej. Z szafy drewnianej nn. sprawca zabrał pieniądze podrabianym kluczem.
01.03. Chuligańskie wybryki w bufecie na stacji w Runowie Pomorskim. Szofer Tadeusz K. będąc w stanie nietrzeźwym uderzył korbą od samochodu członka ORMO Władysława S. oraz wulgarnie wyrażał się do innych obywateli. Rok więzienia.
01.03. Kradzież pasa skórzanego napędowego z magazynu PGR Grabowo (pasy ciągle były łakomym łupem) . Czesław P. wszedł do magazynu i ukradł pas wart. 100 zł.
03.03. Kradzież wozu z pola w PGR Worowo. Furman ob. Józef K. jadąc wozem, który to na drodze zepsuł się mu, pozostawił go na polu nie meldując nikomu. Następnie gdy zameldował, pojechali po dany wóz, to nie było już na polu. Strata 1500 zł.
04.03. Nadużycie kierownika PGR w Bełcznie. Porą jesienną1954 roku buraki z własnej działki zwiózł razem i zakopcował z burakami pastewnymi pegeeru, którymi bez ograniczonej ilości pasł własny inwentarz. Suma strat 375 zł.
11.03. Kradzież 14 butelek wina na szkodę GS w Łobezie. Magazynier Jan G. dokonał kradzieży przez dziurę w podłodze magazynu w gmachu ekspedycji PKP. Strata 203 zł.
12.03 Chuligaństwo w kawiarni PSS Łobezie. Stefan t. i Władysław G. będąc pijani wszczęli awanturę z osobą postronną. Następnie udali się w stronę miasta i ponownie wszczęli awanturę z pracownikiem "Artosu", który dokonywał załadunku dekoracji, gdzie potłukli 3 krzesła. 144 zł strat.
12.03. Robotnik PGR Sielsko S. wprowadził się w stan nietrzeźwy w Świdwinie. Po przyjeździe do domu zmarł na wozie.

Nadkomisarz Leszek Olizarczyk
Do Łobeziaka można pisać tutaj:


Numery archiwalne:
ARCHIWUM




Okazjonalnik "Łabuź"