Grudzień (numer 120)


Spis treści: 
Od redakcji
Z daleka od Łobza
Życzenia świąteczne
Flaga narodowa
Życzenia dla Łobeziaka
Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham ?
Mieszane uczucia
Jak tam grzanie!?
Kronika policyjna
Krwiodawstwo w impasie
Oddaję krew
Kolejne awanse dla kombatantów
Brawo oldboje 'Światowida'
Drodzy Czytelnicy i Szanowni Mieszkańcy!
Fraszki Elżbiety Konefał i Krzysztofa Andrusza
I co z tego
Gramy dalej
Ze starej książki wydarzeń
Ludzie łobza
Pamiętasz Boże Narodzenie 2001?
Podatkowa sesja Rady Miejskiej
Policja ostrzega
Siatkówka w 'Olimpie'
Stowarzyszenie Młodej Lewicy Demokratycznej
Światowy Dzień Walki z Głodem
Świąteczne spotkanie
Turniej z niespodzianką
WIGILIA U MAMY
Z żałobnej karty


Od redakcji


Od redakcji Tym numerem naszego pisma zamykamy dziesięć lat jego istnienia i możemy niewiele więcej powtórzyć ponad to, cośmy powiedzieli we wstępnym artykule z okazji wydania naszego setnego numeru. Nie da się ukryć tego, że robimy to nawet z odrobinę większą satysfakcją niż wówczas, bo osiągnięcie takiego wieku jak nasz nadal świadczy o tym, że mamy wśród Was, nasi Czytelnicy, nadal wsparcie, że ciągle bierzecie nas do ręki tak często jak kilka lat temu. To podnosi nas na tak zwanym duchu, bo świadczy o tym, że wiadomości, jakie zamieszczamy, są w jakimś stopniu odbiciem tego, co się w naszym mieście i gminie dzieje. I jeśli prześledzić tych ponad dwa tysiące artykułów i notatek, jakie się w tym czasie w "Łobeziaku" pojawiły, to układają się one w swoistą kronikę tego okresu w naszym mieście. Wiemy, i to jest miłe i zobowiązujące, że są w Łobzie Czytelnicy, którzy gromadzą nasze pismo od pojawienia się jego pierwszego numeru.

Zdarzyło się nawet tak, że gdzieś nam zniknął z archiwum drugi numer naszej gazety z listopada 1991 roku. Udostępnił nam wtedy swój egzemplarz jeden z życzliwych kolekcjonerów i zrobiliśmy sobie z niego kserokopię. Dzięki im za to, bo nawet jeśli "Łobeziak" przestanie się ukazywać, co się może zdarzyć z powodu obecnej finansowej mizerii, a nie z braku ciekawych tematów i sympatycznych ludzi, to jego ślady już się w Łobzie utrwaliły, staliśmy się jego historią i ci, którzy nam mają za złe to, że w ogóle żyjemy i ośmielamy się mieć od czasu do czasu własne zdanie i poglądy, których nie zmieniamy w zależności od tego, skąd wieje wiatr - już nic na to nie poradzą, choćby przystąpili do jakiejś kolejnej czwartej czy piątej zyskownej partii i zamożnego mecenasa. To jest właśnie nasza największa wada, że jednak istniejemy. Mimo że nie posługujemy się ani plugawym językiem, ani podłym obrażaniem tych, którzy na to zasługują (chociaż nam się tego nie szczędzi), to jednak nasza obecność przypomina, że jednak jakaś opinia publiczna w naszym mieście istnieje, patrzy i widzi, że nie zawsze wszystko jest dobrze. Mamy nadzieję, że będą o tym pamiętać łobzianie przy okazji kolejnych wyborów samorządowych.

Zbliżają się Święta, czas uroczysty, domowy, kiedy wszyscy, miejmy nadzieję, chociaż na chwilę będziemy mogli zapomnieć o szarych problemach codzienności, zbliża się także Nowy Rok, w którym trudno życzyć naszym Czytelnikom zaraz aż wszystkiego najlepszego, kiedy już wiadomo, że prawie wszyscy będziemy musieli spłacać nie swoje długi. Jednak mimo tych obaw przyjmijcie, nasi życzliwi Czytelnicy, życzenia wszystkiego dobrego, przede wszystkim zdrowia i rodzinnego szczęścia, bo te dwie rzeczy, jeśli się spełnią, złagodzą wam z całą pewnością to, co przyniesie trudna rzeczywistość. Wierzymy, że świat się jutro nie skończy, że nadejdą jeszcze trochę lepsze czasy, no i w to, że obudzimy się w Nowy Rok we własnym powiecie łobeskim.
Redakcja

Z daleka od Łobza


Z daleka od Łobza. Pamięć i nadzieja.

Niedługo po Święcie Zmarłych tradycyjnie spędzonym w Łobzie, dane mi było wziąć udział w raczej niezwykłej imprezie. Był to "Koncert Pamięci i Nadziei" w Teatrze Wielkim pod honorowym patronatem Prezydenta RP. Organizatorzy koncertu -Krajowa Izba Gospodarcza - napisali w przesłaniu: "Dzisiaj spotykamy się tu w Warszawie, żeby oddać hołd zamordowanym obywatelom naszego świata, by dać świadectwo, że na zawsze zachowamy ich straszną śmierć w naszej pamięci. Cywilizowany świat, który nie jest światem idealnym, jest jednak tym miejscem, w którym ludzie mają wpływ na to, kto nimi rządzi i jakie wartości są uznawane. Atak przeciwko porządkowi demokratycznemu został przygotowany i wykonany przez przedstawicieli innego świata, takiego którego powinniśmy się wszyscy wstydzić, bo gardzi nadrzędnymi wartościami, które ludzkość uznaje od wieków: godnością człowieka, szacunkiem dla historii, czcią dla religii i wizją powszechnego pokoju". Na program koncertu złożyły się fragmenty Aegniem, kolejno: Mozarta, Brucknera, Verdiego, Brahmsa, Faure oraz "Siedmiu bram Jerozolimy" Pendereckiego, w wykonaniu chóru i orkiestry Teatru Wielkiego. A pomiędzy poszczególnymi utworami muzycznymi wielcy aktorzy czytali fragmenty wielkich pism świętych: Starego Testamentu - G. Holoubek, Nowego Testamentu - A. Seweryn, Koranu - K. Kolberger. W tle wyświetlano znane powszechnie, przerażające sceny z 11 września w Nowym Jorku, bowiem koncert poświęcono tym tysiącom niewinnych ludzi, którzy tego dnia zginęli w tym wielkim spektaklu zabijania. Ale podczas koncertu, myślą byłem nie tylko z - już nie tysiącami, lecz milionami niewinnych ofiar wojen i innych aktów zabijania, jakie spowodowało ludzkie szaleństwo w minionym wieku, by nie sięgać w zbyt odległą przeszłość. Przede wszystkim jednak, a sprawiła to zapewne wielka muzyka, myślałem o tych wszystkich bliskich mi ludziach, których znałem i których kochałem, a których nie dane mi będzie już spotkać na tym "najwspanialszym ze światów". Wiem, że to brzmi dość pretensjonalnie, ale po prostu tak było.

Jakoś Dzień Zaduszny w Ł. złączył mi się z tą, może nawet trochę snobistyczną imprezą w W. Pamięć o tych, którzy odeszli i nadzieja, że może mniej będzie nieszczęść zrodzonych z nienawiści, szaleństwa, czy też zwyczajnej chciwości i bezmyślności. Ale ciągle brakuje recept na to, by nasz świat - ten w wymiarze globalnym, i ten lokalny, także "nasz mały, intymny świat" był lepszy od tego, który zastaliśmy i który, w mniejszym lub większym stopniu, kształtowaliśmy. Wzniosłe cele, postulaty i przesłania nie przesłonią tych rozległych obszarów ludzkich nieszczęść, tragedii, beznadziei i zwątpienia. Obok tragedii, nowojorczyków z WTC istnieje tragedia milionów ludzi umierających z głodu, przekonanych, że świat o nich zapomniał i nikt o ich życie, godność się nie upomni. Bieda to obecnie problem zarówno ekonomiczny, jak i psychologiczny, co podkreśla znakomity znawca Trzeciego Świata R. Kapuściński. Biedak czuje się odrzucony, wystraszony - w sytuacji bez wyjścia. Rodzi to poczucie frustracji, gniewu, nienawiści i zawiści, które stanowią źródła fundamentalizmów i przemocy. Tak było zawsze.

Z kolei prof. J. Hołówka pisał: "Trudno za pomocą filozofii usprawiedliwić jakąkolwiek wojnę. Co nie zmienia faktu, że wojny są czasem koniecznością. Trzeba je wtedy prowadzić przyzwoicie, dążąc do zwycięstwa i minimalizując straty. Nie warto jednak podejmować prób przekonania przeciwnika i całego świata, że ma się za sobą rację moralną lub polityczną. O tym, kto ma rację, będzie można dyskutować podczas pokoju". Konieczna jest zatem nadzieja na pokój, co należy szczególnie podkreślać w okresie, gdy od Świąt Bożego Narodzenia i kolejnego Nowego Roku dzielą nas już tylko dni. Myślę, że w tym kryje się jednak optymizm, czyli coś, czego jakby nam wszystkim brakowało.
Piotr Sienkiewicz

Życzenia świąteczne


Życzenia świąteczne

Najlepsze życzenia, to znaczy takie, jakie są możliwe do spełnienia się w tym i w przyszłym roku z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego, 2002 Roku składa swoim Czytelnikom redakcja "Łobeziaka". Życzymy Wam przede wszystkim zdrowia, pomyślności osobistej, pracy, powstania powiatu łobeskiego, a potem tego, żebyście nie tracili nadziei na to, że kraj nasz, a my z nim, wydźwigniemy się z obecnych kłopotów.
Życzenia z Niemiec

Związek "Heimatgemeinschaft der Labeser" życzy wszystkim swoim przyjaciołom z Łobza i okolic spokojnego Adwentu, wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku.
Hildegard Müller
Przewodnicząca Związku

Życzenia z Polski
I my również z tego miejsca pozdrawiamy dawnych niemieckich mieszkańców Łobza i przesyłamy im z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku serdeczne życzenia zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Redakcja "Łobeziaka"

Flaga narodowa


W niedzielę 11 listopada, w Święto Niepodległości było uroczyście. Jak zwykle pod Pomnik Wdzięczności poprzedzana przez dziarsko grającą młodzieżową orkiestrę Łobeskiego Domu Kultury wkroczyła kompania honorowa Wojska Polskiego, poczty sztandarowe miejscowych organizacji społecznych, a także liczne reprezentacje łobeskich instytucji, zakładów pracy i szkół łobeskich z kwiatami. Przyszło też trochę publiczności. Po ceremonii złożenia kwiatów, po salwie kompanii honorowej koncertowała mimo nie najlepszej pogody coraz lepiej grająca orkiestra ŁDK.

Tyle tytułem odnotowania, że tradycja narodowa nie ginie, że przynajmniej od święta zmobilizowani oficjalnymi zaproszeniami z Urzędu Miasta przypominającymi pośrednio o fakcie, że 11 listopada1918 roku proklamowano w Warszawie powstanie niepodległego Państwa Polskiego idziemy pod pomnik, żeby złożyć kwiaty kupione za zakładowe czy organizacyjne pieniądze.

Gdyby jednak nie tak urzędowo zorganizowana uroczystość - czy pamiętalibyśmy prywatnie o tej skądinąd epokowej dla naszego narodu i państwa rocznicy? Czy oderwalibyśmy się od swoich codziennych czynności i telewizora? Czy wysupłalibyśmy parę prywatnych groszy na kwiatki dla ojczystej historii?

Skąd ta wątpliwość, skąd to podejrzewanie rodaków o brak szacunku dla przeszłości? Otóż wędrując po mieście w przeddzień rocznicy i w samo święto zauważyłem, że tylko na jednym domu prywatnym wywieszono narodową flagę. Wisiały, owszem, zawieszone tu i ówdzie przez pracowników PUK-u służbowe chorągiewki, ale z roku na rok jest ich mniej i raczej są one coraz mniej świeże, czemu trudno się dziwić, bo z pieniędzmi wszędzie coraz bardziej krucho. Prywatnie w sklepach o flagi nikt nie pyta, po prostu one "nie schodzą", więc nie ma ich w handlu. Wprawdzie z tego, że ktoś 11 listopada nie wywiesił narodowej flagi, nie można zaraz wnioskować, jakim kto jest patriotą, bo przecież uczucie to potwierdza się czynami, poświeceniem w czasach zagrożeń, solidnością, uczciwością i dobrą robotą w czasie pokoju, a nie deklaracjami, szastaniem na co dzień narodowymi symbolami, wygłaszaniem patriotycznych przemówień czy upowszechnianiem szowinistycznych haseł i zachowań, to jednak brak chociażby raz do roku tego w końcu tak skromnego akcentu pamięci o dniu powstania nowożytnej Polski jest zastanawiający i, co tu dużo mówić, smutny. Wygląda na to, że zupełnie zdewaluowało się poczucie dumy z przynależności do swojego narodu. Ludzie jakby wstydzą się manifestowania swojej polskości i swojego sztandaru jako jej symbolu. Nie można chyba uznać za szczególnie budujące takich dowodów patriotyzmu jak fałszywe wycie hymnu narodowego na meczach piłkarskich przez podpitych pseudokibiców i gwizdy i obelgi wtedy, gdy grają hymn gości.

Jest to objaw widoczny wszędzie, w całej Polsce, ta oschłość w traktowaniu narodowej flagi. Czyżbyśmy byli gorszymi patriotami niż inne narody, które mają w każdej prywatnej szafie swój narodowy sztandar, który wciągają kilka razy do roku w asyście całej rodziny, bez urzędowego powiadomienia, na maszt, stojący zawsze w pogotowiu przed domem? Sprawdzać i dowodzić tego, jaki jest obecnie ten nasz patriotyzm potrzebny w okolicznościach ostatecznych, na szczęście dzisiaj nie potrzeba, nie mamy przecież już od pięćdziesięciu siedmiu lat żadnej wojny. Nie był on najgorszej próby. Do tego patriotyzmu na co dzień można już mieć sporo wątpliwości - jest taki, niestety, jakie są warunki, w których żyjemy, to znaczy często jest w nim sporo pretensji do kraju, który wydaje się być nieprzyjazny dla wielu ludzi, za trudny do bytowania. Przecież ponad pięćdziesiąt procent Polaków, głównie młodych, marzy, żeby z niego wyjechać. Najczęściej jest to marzenie o pracy.

Pewnie dlatego część rodaków nie sięga po flagę, nie pyszni się nią i swoim krajem, bo ma do niego jakieś tam urazy. Uroczystości patriotyczne ich nie "rajcują". Ale są chyba głębsze, nie tylko takie materialne, doraźne powody takiej flagowej powściągliwości - nasz sztandar stracił swoją wyjątkowość jako symbol reprezentujący zawsze nas wszystkich, bo nasza historia i ludzie, którzy ją tworzyli, była wyjątkowo po wojnie pokrętna. Przecież posługiwali się nim gorliwie ci, którzy po wojnie stworzyli PRL, zaś ci, którzy tego ustroju nie uznawali, nie uważali za stosowne ozdabiać nim świąt takich jak np. 22 Lipca i bywało, że miewali z tego powodu kłopoty. Sztandar i barwy narodowe ożyły w latach 70 - 90, gdy nastąpił wybuch Solidarności i nadziei na lepsze czasy, na wolność. Flagi biało-czerwone powiewały wszędzie, ludzie z opaskami narodowymi szli na milicję, na pałki, na strajki, często nieświadomie rujnując swoje zakłady pracy. Nawet dawnych dyrektorów pegeerów i nie tylko wywożono na taczkach ozdobionych flagami. Czy można się było spodziewać po nich i wszystkich tych, których poprzedni ustrój zadowalał, a było ich niemało - że uznają nowe święta? Gdy nawet to robili, to i tak otaczała ich pogarda - oto próbują się wkupić w nowy, sprawiedliwy ustrój i nie mają prawa do flagi. W ogóle flaga tak spowszedniała, że zaczął się nią posługiwać także niejeden warchoł, nie mówiąc już o pseudopatriotach, cwaniakch, którzy zawsze licznie wypływają przy okazji rewolucyjnych przemian i sztandarami machają z wyjątkową gorliwością. Ludzie w końcu zaczynają trzeźwieć, każdy fałsz w końcu zaczyna docierać do powszechnej świadomości i budzi ironię. Na dodatek transformacja kapitalistyczna, jaka ciągle zachodzi w naszym kraju, spowodowała, że bodaj trzy czwarte naszego narodu znalazło się w trudnej sytuacji. Marzenia o kraju wiecznej szczęśliwości okazały się utopią. Zaczęły się liczyć pieniądz, skuteczność gospodarki, konkurencja, egoizm, indywidualizm, bezwzględność, a nie sentymenty, wiara w cuda, solidaryzm społeczny i takie tam inne utopijne na razie marzenia. Pojawiło się okrutne bezrobocie, bieda, niepewność jutra. Czy ludzie, którzy brali taki spontaniczny udział w tworzeniu tego nowego ładu, a znaleźli się na krawędzi przyzwoitej egzystencji czy nawet nędzy, są skłonni dzisiaj do wywieszania flag narodowych? Jak to na przykładzie Łobza i całego kraju widać - nie, bo wywieszając flagę narodową można być dzisiaj posądzonym ( co za ironia) o to, że się akceptuje tych, co wepchali Polskę w dzisiejszą katastrofę. Ludzie najczęściej wstydzą się tego, że brali udział w całej tej, jak mówią, aferze i zdradzie, a część z nich chciałaby nawet wrócić do minionych, peerelowskich czasów. Mają tak dość polityki, że ledwo w pięćdziesięciu procentach poszli do ostatnich wyborów. A ci, co poszli, co jeszcze w coś tam wierzą, odrzucili w większości swoich skompromitowanych polityków i głosowali na lewicę.

Czy to jakaś szczególna tragedia, objaw zaniku patriotyzmu, ta powściągliwość w używaniu narodowego sztandaru? Na pewno nie jest to sygnał świadczący o bardzo dobrym samopoczuciu rodaków w tej chwili. A może jest to po prostu dowód tego, że ludzie stali się bardziej rozważni, że zanim sięgną znowu po sztandar, myślą naprzód, czemu taka czy inna manifestacja może służyć, czy się kolejny raz nie pomylą. Stali się po prostu normalni, nie muszą już ulegać tak jak kiedyś czy to przymusowi, czy nieuzasadnionemu entuzjazmowi, bo flaga nie jest dzisiaj na szczęście potrzebna ani na jakiejś powstańczej reducie czy na barykadzie, co nie znaczy, by od święta nie mogłaby się mimo wszystko pojawić.
Wojciech Bajerowicz

Życzenia dla Łobeziaka


Z tą częścią artykułu o LUDZIACH ŁOBZA miałem poważne problemy. Nie dlatego, że piszę o kimś nieznanym. Wręcz przeciwnie. Mało jest w naszym mieście ludzi równie znanych, jak pan Wojciech Bajerowicz. Kulturalny, opanowany, zaangażowany w sprawy miasta. Niestety ma jedną cechę, która może spowodować, że ten artykuł się nie ukaże. Jest osobą skromną i nie lubi reklamy. Mam jednak nadzieję, że jako redaktor naczelny "Łobeziaka" uwzględni fakt, iż rubrykę LUDZI ŁOBZA redaguje (i to za jego dobrowolną zgodą) Klub Nauczyciela i nie posunie się do praktyk cenzorskich. A o tym, że powinien zostać wymieniony w tej rubryce, to nikt chyba nie wątpi. Miał w swym życiu sporo sukcesów na niwie literackiej. Opowiadania, scenariusze telewizyjnych widowisk, tomik "Koniec bajki". Wiedzą to wszyscy ci, którzy byli na spotkaniu z panem Wojciechem w Klubie Nauczyciela w 1999 r.

Że jest wydawcą "Łobeziaka" wie cały Łobez. I w związku z tym właśnie, że "Łobeziak" ukazuje się już dziesięć lat, w imieniu klubu i swoim pragnę złożyć jubilatowi i jego twórcy podziękowanie oraz życzenia dalszych sukcesów. Jako, że najlepiej składam życzenia wierszowane, pozwolę sobie wykorzystać tą właśnie formę:

"ŁOBEZIAKOWI" na dziesięciolecie

Po całym Łobzie dzisiaj słychać
"Łobeziakowi" strzeliła dycha.
W krąg pytające widzę miny...
Może wyprawi urodziny?...
Powstał, rozwijał się, dorastał
I zawsze działał w służbie miasta.
Przeżywał z nami trudne chwile
I był też tam, gdzie było mile.
Życzenia mam dla jubilata:
Niech go czytają w wszystkich chatach
Niech przekazuje dobre wieści,
A z bałaganem się nie pieści.
Niech zawsze będzie w kursie sprawy
I niech dostarcza nam zabawy.
Niech poprzez dużo, dużo lat
Wciąż opisuje nam nasz świat.
Może nie jest to utwór najwyższego lotu, ale życzenia na pewno są szczere.
Sto lat obu solenizantom!
życzą
Krzysztof Andrusz i działacze Klubu Nauczyciela w Łobzie

Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham ?


1. "Czy zauważyliście, że jakiś człowiek wyłamał kilka młodych drzewek w parku przy Niepodległości, które posadzone w ubiegłym roku zdążyły się już ładnie przyjąć? Świadomie użyłem tu słowa "człowiek" a nie bydlę, bo bydlę do czegoś takiego nie jest zdolne i byłaby to dla niego obraza. A swoją drogą już to wam w roku ubiegłym mówiłem, że paliki przy tych drzewkach są za słabe jak na łobeskich wandali.
Przechodzień

2. "Często chodzę po naszych lasach dla przyjemności. Ostatnio wybrałem się z rodziną w okolice chaty syberyjskiej nad jezioro Chełmońskie i całą wycieczkę zepsuł mi widok zdartej części trzcinowego poszycia z tej chaty. Jakiemuś łobuzowi trzcina była prawdopodobnie potrzebna do rozpalenia ogniska. Nie mam słów na taką podłość. Być może ten sam drań wyrwał też jeden ze skobli przy drzwiach próbując włamać się do chaty. Nie jestem zwolennikiem stosowania kar fizycznych, ale czasem nachodzi mnie przy takich okazjach chęć solidnego wychłostania po łapach podobnych drani.
W.I.

3. Nareszcie w listopadzie notujemy normalną jesienną pogodę. Temperatura utrzymuje się w dzień przeważnie powyżej zera, nocami są przymrozki, jest szaro, wilgotno, trochę pada czyli jest tak, jak powinno o tej porze teoretycznie być. Może jest to także zapowiedź przyjemnej, to znaczy łagodnej pomorskiej zimy?
RED.

4. "Z podziwem przyglądam się odważnym dekarzom, którzy zakładają nową tzw. blacharkę na krawędziach dachów niektórych bloków komunalnych, bo stare zżarła już korozja. Pracują w ciężkich warunkach, w chłodzie i wilgoci, ale szybko i solidnie. Bloki są wysokie, a ci pracowici ludzie balansują często bez żadnego zabezpieczenia na samym skraju dachu. Niby to ich sprawa, bo wleczenie za sobą jakiejś linki jest krępujące, ale wiem, że na przykład spadłszy z krzesła przy zakładaniu firanki w domu można sobie połamać ręce czy nogi. Z dachu pięciokondygnacyjnego budynku jest do ziemi znacznie dalej. Licho nie śpi. Brr!"
Przechodzień

5. "Napisaliście, że nikogo rozumnego w rządzie Jerzego Buzka nie było, że byli w nim sami polityczni oszuści i liczący na jakiś cud naiwniacy oraz dyletanci. Nie zgadzam się z tym, to jest krzywdzące. Byli w tym rządzie uczciwi ludzie, którzy ostrzegali przed katastrofą, jak na przykład półtora roku temu minister planowania Kropiwnicki czy kilka miesięcy temu minister finansów Bauc."
Urażony czytelnik

To prawda. Raczej politycznej nieuczciwości i odrobiny odwagi tym akurat ludziom nie można zarzucić, ale te wyjątki potwierdzają regułę. Pozostali kłamali lub niczego nie dostrzegali albo dyplomatycznie milczeli, co jest ich jeszcze większą winą, bo niby po co pchali się do rządu, jak nie potrafili nic zauważyć. To się nazywa delikatnie niedołęstwem albo śliskim karierowiczostwem. A jest takie ludowe powiedzenie: "Nie pchaj się na afisz, jeśli nie potrafisz". Zresztą nasz Czytelnik pewnie zapomniał o tym, co spotkało ministra Kropiwnickiego za prawdomówność: dostał urlop na "otrzeźwienie", potem złożył publicznie poniżającą samokrytykę; z ministrem Baucem premier Buzek załatwił się w ciągu dwóch dni - wyrzucił go z roboty za ujawnienie zaledwie rąbka prawdy o stanie finansów państwa, podczas gdy rzeczywistość już wtedy była katastrofalna. No i teraz wszyscy płacimy, Boże ratuj, za pychę i arogancję tamtego marnego rządu.
RED.

6. Jak się dowiadujemy, chętnych do pracy w nowym łobeskim Urzędzie Powiatowym, zgłosiło się do pełnomocnika A. Gutkowskiego już nie 500 ale 600 osób, w tym ponad setka z wyższym wykształceniem. Jak ich zadowolić, kiedy tych miejsc będzie dla całego powiatu 60? Trudno się ludziom dziwić, że takie wielkie nadzieje wiążą z dostaniem atrakcyjnej, jak na nasze warunki, pracy w Urzędzie, a może w ogóle jakiejkolwiek pracy. A perspektywy na rok 2002, jak podaje prasa i radio, są w całym kraju złe. Mówi się, że bezrobocie wzrośnie do 18% i to wcale nie wśród ludzi bez kwalifikacji, bo coraz więcej bez zajęcia pozostaje absolwentów wyższych uczelni. Strach o tym myśleć!
RED.

Mieszane uczucia


Kiedy ostatnie drzewo zostanie ścięte,
kiedy ostatnia rzeka zostanie zatruta,
kiedy ostatnia ryba zostanie złapana,
wtedy zrozumiecie,
że pieniędzy nie można jeść!
(przepowiednia Indian Cree)

To mądre motto na zaproszeniu, które dostałem na otwartą 8.11 b. wystawę w naszej Bibliotece Pedagogicznej miało w stopce jeszcze taką uwagę: "wydrukowano na papierze z odzysku (recyklingu) nie bielonym chlorem". Wystawa o nazwie "Ekologia - obecne i następne pokolenia" został przygotowana przez Woj. Bibl. Pedagogiczną w Szczecinie, gdzie była ona eksponowana od prawie roku i cieszyła się tam dużą i zasłużoną frekwencją, czemu nie ma się co dziwić, bo porusza ona naprawdę interesujące i palące dzisiaj zagadnienia. Do Łobza dotarła ona staraniem kierowniczki naszej Biblioteki Pedagogicznej Haliny Chojnackiej. Wystawa zmusza do refleksji każdego, kto jest chociaż trochę wyczulony na to co się dzieje z jego otoczeniem i myśli o tym z troską, co czeka jego dzieci i wnuki w świecie, w którym cywilizacja robi błyskawiczne postępy, poprawia standard życia jednostek i całych narodów, ale równocześnie ma w sobie elementy samozagłady, balansuje na krawędzi globalnego nieszczęścia szczególnie wtedy, gdy zagraża temu otoczeniu. Dlatego ekologia we współczesnym świecie zaczyna się stawać podstawowym wyzwaniem i problemem do rozwiązania zarówno dla nas, jak i przyszłych pokoleń. Jest to prawda, która na szczęście coraz mocniej zaczyna docierać do powszechnej świadomości.

Wystawa łobeska tę świadomość znakomicie pogłębia przez to, że znalazło się na niej bogactwo materiałów świetnie, a nieraz dramatycznie ilustrujących ważność zagadnień ekologicznych dzisiaj, a szczególnie jutro. W gablotach eksponowano kilkaset polskich tytułów popularnych i specjalistycznych książek, broszur, czasopism i fotogramów poruszających problemy ekologiczne, ilustrujących współczesne i przyszłe zagrożenia naszego żywego środowiska, ale także uczących, jak sobie z nimi radzić, gdy jeszcze nie jest za późno.

Rzecz w tym, że nasze pokolenie upojone pokusami cywilizacji, przynajmniej w Polsce tak się dzieje, w Łobzie zresztą też, źle sobie radzi na przykład z odpadami, nie potrafi ich selekcjonować, jak tylko ma okazję, pozbywa się ich byle gdzie. Tymczasem idzie o to, uczy ta mądra wystawa, żeby poczucie ekologii weszło w krew, stało się nawykiem. A nie jest z tym najlepiej - ciągle jeszcze trzeba ogłaszać różne Dni Ziemi, Dni Sprzątania Świata, zwoływać Szczyty Ziemi. Z zazdrością patrzymy na kraje, gdzie świadomość ekologiczna jest tak wysoka, że ekolodzy mają wpływ na politykę i współrządzą (Zieloni), jak to ma na przykład miejsce w Niemczech. Starają się oni o zrobienie porządku ekologicznego także w otoczeniu swojego kraju, rozumiejąc, że jest to problem globalny. Pisaliśmy o tym w poprzednim numerze, że na przykład w naszym nadleśnictwie chcą na początek zasadzić 150 ha lasu. Stać ich na to, są bogaci. Z ekologia jest najczęściej tak, że skutki jej lekceważenia ujawniają się po fakcie, kiedy szkody wyrządzone przyrodzie przez człowieka stają się dla niego dokuczliwe i wręcz zagrażają jego egzystencji. W związku z tym uczyć zasad ekologii trzeba ludzi od dziecka.

Jest o potrzebne tym bardziej - poglądowo pokazano to na wystawie na kilku znakomicie wykonanych barwnych planszach - że do roku 2020 ludność naszej planety podwoi się i to głównie na tych obszarach, gdzie panuje bieda i świadomość ekologiczna praktycznie nie istnieje. Są to kraje trzeciego świata, dla których podstawowym problemem jest wyżywieni wzrastającej gwałtownie populacji. Jest już dzisiaj oczywiste, że obszar ziemi uprawnej zmniejszy się, bo część z niej zamienia się w pustynie. Zmniejsza się także gwałtownie obszar lasów (o 2% rocznie) tych rezerwuarów wilgoci i pochłaniaczy dwutlenku węgla. Tu warto zrobić uwagę pozytywną, mimo że wystawa nie nastraja optymistycznie, to jednak w naszym kraju zwiększa się z roku na rok powierzchnia lasów, co szczególnie dobrze i na szczęście widać na przykładzie naszej gminy, w której ich powierzchnia przekracza już w tej chwili 30%. Ale gdzie indziej jest znacznie gorzej.

W ogóle to zwiedzając tę wystawę trudno nie oprzeć się mieszanym uczuciom. Bo niby już ludzie zdali sobie, głównie w krajach zamożnych, gdzie poziom edukacji jest bardzo wysoki, sprawę z tego, czym jest zachowanie harmonii między nimi a przyrodą i u siebie przy pomocy wielkich nakładów finansowych zaczynają robić ekologiczne porządki, to jednak w skali globalnej sprawa wygląda bardzo źle. Biedni nie mogą sobie często pozwolić na luksus kosztownych inwestycji ekologicznych i w tych warunkach nie ma jakieś globalnej polityki ochrony środowiska naturalnego. Wychodząc z tej wystawy nie mogłem się pozbyć dojmującego wrażenia tego, że we współczesnym świecie ciągle silniejsze są zagrożenia i nieuświadomione ślepe dążenie do samozniszczenia wynikające nie tylko z biedy jednych, ale z braku wrażliwości i samoograniczenia się bogatych.
Przecież rozziew między najbogatszym i biednymi rośnie zamiast się wyrównywać. Na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo nie mamy dokładnej skali porównawczej. W końcu zarabiamy kilka razy mniej niż mieszkańcy USA, Niemiec, Szwajcarii, Luksemburga itp. i to jest jeszcze do zniesienia i przeżycia. Są jednak na świecie kraje zamieszkiwane przez 85% populacji naszego globu, w których zarabia się przeciętnie poniżej 1 tysiąca dolarów rocznie na osobę, a bywa, że 100 - 200 dolarów (Bangladesz, Afganistan, wiele krajów Afryki Środkowej) na rok!. Natomiast 15% ludzi na świecie zarabia rocznie po 21 tysięcy dolarów. W tej chwili najbogatsze kraje świata (nie trzeba ich tu chyba wymieniać) uzyskują 82,75% światowego dochodów, ogarniają 81,25% światowego handlu, udzielają 94,6% kredytów komercyjnych (które przynoszą krociowe zyski - Polska też te kredyty z procentami spłaca), gromadzą 80,6% oszczędności wewnętrznych i prowadzą 80,5% inwestycji wewnętrznych. Saldo w tych wszystkich dziedzinach wynosi 82,7% na korzyść bogatych, a pamiętajmy, że stanowią oni tylko 15% populacji. Dodajmy do tego, że obecnie przepływy spłat zadłużeń od biednych do bogatych wynoszą rocznie 242 miliardy dolarów, zaś w tym czasie od bogatych do biednych 49 miliardów dolarów. W współczesnym świecie wyrosła większa niż kiedykolwiek w dziejach świata piramida niesprawiedliwości. Jak w tych warunkach mówić o planowanych w skali globalnej działaniach proekologicznych? Wiemy sami w Polsce i w naszej gminie, jakie są to życiowe problemy i jak trudno je rozwiązywać przy chronicznym braku pieniędzy, a przecież zdajemy sobie sprawę z tego, że jak najszybciej trzeba by u nas w Łobzie poprawić jakość wody pitnej, a do niektórych miejscowości w ogóle ją doprowadzić, przebudować ciepłownię miejską, starać się o wysypisko śmieci z prawdziwego zdarzenia, zlikwidować kanały ściekowe zanieczyszczające Regę, zlikwidować emisję dymów z pieców węglowych, zdyscyplinować społeczeństwo tak, by nie tworzyło dzikich wysypisk śmieci i zaczęło je selekcjonować. A przecież problemów do rozwiązania jest więcej. Cywilizacja niesie z sobą - co pokazano na tej wystawie - tyle różnego rodzaju zagrożeń, że skóra cierpnie, kiedy sobie uzmysłowić, w jak strasznych czasach żyjemy. Wychodzi się z niej ze strachem, z przeczuciem prawie zagrażającego nam końca świata. Bo oto uzmysławiamy sobie, oglądając kolejne przekonywujące plansze, że następuje wokół nas postępująca destrukcja krajobrazu, znikają naturalne środowiska, wymierają żyjące na wolności gatunki zwierząt, naruszona zostaje równowaga biologiczna, powstają olbrzymie ilości dwutlenku węgla, którego nie nadążają wchłonąć kurczące się lasy, powstaje dziura ozonowa, występują coraz gwałtowniejsze zaburzenia klimatyczne, ociepla się niebezpiecznie klimat. Wody są zatrute. Intensywne rolnictwo zużywa coraz więcej szkodliwych nawozów sztucznych, środków owadobójczych i chwastobójczych - zjadamy z dnia na dzień bardziej niezdrową żywność. W wielkich aglomeracjach prześladuje nas hałas, żyjemy w ciągłym pośpiechu, przeludnieniu, izolacji, stajemy się bezimienni. Ciągła konkurencja i bezrobocie wywołuje w nas poczucie rosnącego zagrożenia. Brak jest rozrywek i przyjemności. Wszystko to prowadzi do tego, co nazywane jest stresem cywilizacyjnym. Ratując się przed nim ludzie szukają ucieczki w alkoholu, narkotykach, zwiększa się liczba samobójstw i chorób wywoływanych przez stres, szczególnie chorób serca i psychicznych. Więcej jest wypadków komunikacyjnych. Mnożą się zachowania niedozwolone, przypadki niezrozumiałej agresji głównie wśród młodych ludzi, żyjemy w poczuciu zagrożenia. Rosną wydatki na służbę zdrowia, policję, sądownictwo. Na dodatek zwiększa się wspomniany rozziew między bogatymi i biednymi, powodujący konflikty głównie między bogatą Północą, a biednym Południem w postaci tych, które dzisiaj obserwujemy na przykładzie Afganistanu, i które bez przerwy tlą się w Afryce i pociągają za sobą rzezie, z których rozmiarów w spokojnej Europie nie zdajemy sobie nawet sprawy. Do tego dochodzi głód, zbierający rocznie miliony ofiar szczególnie śród dzieci. Po prostu paranoja, kiedy sobie to wszystko uświadomić i kiedy się to ogląda w takim syntetycznym skrócie, jak to zrobiono na łobeskiej wystawie.

Całe szczęście, że jej twórcy postarali się o odpowiedź na pytanie - co w tych warunkach powinno się robić? Podstawowy wniosek jest ten, że świat znalazł się dzisiaj na takim zakręcie cywilizacyjnym, że wysiłki ekologów próbujących w pojedynkę przeciwstawić się rosnącym zagrożeniom i ostrzegać przed nimi, nie są w stanie ich powstrzymać. Stąd pewnie ich głos brzmi tak dramatycznie. Potrzebny jest wysiłek zbiorowy - mówią - w działaniach proekologicznych muszą wziąć udział rządy, finansjera, przedsiębiorcy, muszą one mieć charakter ogólnoświatowy. Trzeba skończyć z egoizmem bogatych i przekonaniem, że "po nas niechby potop". Dlatego konieczne jest także budzenie świadomości ekologicznej wśród najszerszych rzesz społeczeństwa, wychowywanie młodzieży w tym kierunku.

Czy zatem jest aż tak źle, czy wszystko idzie, jak się to mówi "na pohybel", a naszemu pięknemu mimo wszystko światu grozi zatrucie i uduszenie się produktami cywilizacji?
Może aż tak źle nie będzie. Jednak potrzeba trochę optymizmu. Coś się w końcu zmienia. Za nic nie chciałbym na przykład żyć w sielankowym jakoby świecie przeszłości, kiedy to wody i powietrze były niby czyste, kiedy jakoby człowiek bytował w harmonii z otaczającym go światem, korzystał z ekologicznych pokarmów. Żyłbym tych kilkaset lat wcześniej przeciętnie 30 lat (w starożytnym Rzymie nawet 28), bo częściej narażony byłbym na głód - ekologicznej żywności nie wystarczało, mimo że ziemi nie brakowało; bez nawozów wydajność zbóż wynosiła 1: 2 (siało się kilogram, sprzątało dwa). Powietrze było krystalicznie czyste, tysiąc lat temu 9/10 powierzchni Polski pokrywały lasy, ale takie infekcje jak zapalenie płuc czy oskrzeli kończyły się z reguły śmiercią. W błagalnej pieśni kościelnej z tamtych czasów prosi się: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas, Panie". Pomstuje się na dzisiejszą chemię, a to przecież dzięki jej rozkwitowi w naszym stuleciu opanowane zostały takie choroby, które przynosiło "powietrze" jak cholera, dżuma czy ospa, nie mówiąc już o penicylinie czy innych antybiotykach. Nie chciałbym od początku świata być niewolnikiem, a potem chłopem aż do XIX wieku, bo bytowałbym niekiedy gorzej niż zwierzę. Już sobie wyobrażam, w jakim stresie żyło wtedy 9/10 społeczeństwa polskiego złożonego z pańszczyźnianych chłopów, którzy wiedzieli, że tak jak żyją tak umrą i nie ma dla nich żadnej nadziei. Ludzie marli jak muchy, przez wiele wieków w Europie nie było przyrostu naturalnego, a w niektórych okresach jej populacja nawet się zmniejszała. Jakie tragedie przeżywały wtedy matki, kiedy co trzecie dziecko marło przy porodzie. Żyjemy w świecie zagrożeni wszystkim, co nas otacza, co jemy, czym oddychamy. Tymczasem w dwudziestym wieku ludność świata się podwoiła w stosunku do całej ziemskiej populacji dotychczasowej, a do roku 2020 znowu się podwoi. Futurolodzy ostrzegają już dzisiaj, że będzie nas za dużo, że dla wszystkich ludzi nie starczy pracy chronicznie, że bezrobocie jest zjawiskiem utrwalającym się. W niektórych krajach podjęto (Chiny, Indie) próby regulacji urodzin. Chińczyków mimo to rok rocznie przybywa około 20 milionów! Ludzie stają się coraz roślejsi, więksi od swoich rodziców, relatywnie zdrowsi. W ciągu ostatnich stu lat Polacy urośli o 20 cm. Zwiedzając Wawel warto się przymierzyć do wystawionych tam średniowiecznych zbroi - są to kostiumy wykute na jakichś innych, małych ludzi. Narkomania i alkoholizm wcale nie są takim współczesnymi sposobami ucieczki przed stresami - kokainę (kokę) żuli amerykańscy Indianie od zawsze, haszysz był plagą narodów Azji już kilka tysięcy lat temu, podobno już praojciec Noe potrafił się upić do nieprzytomności. Wiejskie matki poiły swoje małe dzieci naparem z makówek, żeby te spały i nie hałasowały, kiedy one same musiały odrabiać pańszczyznę. Polska szlachta poiła swoich chłopów okowitą tak skutecznie, że bywali oni mniej więcej trzeźwi tylko wtedy, gdy musieli iść do roboty, czego skutki w polskich obyczajach i nawykach widzimy do dnia dzisiejszego, na szczęście coraz rzadziej.

Także wywoływana przez stres cywilizacyjny kryminogenność nie jest zjawiskiem rosnącym. Pełno zbójców na drodze czatowało przecież na tatę wracającego do domu, po morzach grasowali korsarze, rozbój i podbój był sposobem na życie koczowników, Hunów, Tatarów, Anglików, Hiszpanów, Portugalczyków i różnych innych kolonizatorów. Czyli nic nowego pod słońcem. Ludobójstwo hitlerowskie czy stalinowskie relatywnie nie było większe niż wybijanie w przeszłości całych narodów. W czasie wojny trzydziestoletniej w XVII wieku w Niemczech wyginęła 1/3 ludności tego kraju, w jednym 1915 roku Turcy wyrżnęli około miliona Ormian (prawie połowę ich populacji). Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Zatem z mieszanymi uczuciami zwiedzałem łobeską wystawę. Czy mimo wszystkich cywilizacyjnych i ekologicznych zagrożeń, którymi nas straszą ekolodzy, żyjemy dzisiaj w świecie obiektywnie lepszym niż kiedyś - to podstawowe pytanie, jakie się z niej wynosi. Na pewno tak. Jednak dobrze, że są ludzie, którzy z taką pasją ostrzegają nas przed tym, co się może zdarzyć ze światem, w którym ciągle egoizm, nierówność, drapieżna pogoń za zyskiem dominują, w którym nierówności między ludźmi, państwami i narodami wcale nie maleją.

W. Bajerowicz

Jak tam grzanie!?


W. Bajerowicz:
- Panie dyrektorze - rozmawiam z inż. Ryszardem Solą dyrektorem łobeskiego Zakładu Energetyki Cieplnej, w nadchodzącej zimie bodaj najważniejszym dla funkcjonowania naszego miasta i życia jego mieszkańców miejscowym zakładem produkcyjnym - nadchodzi grudzień i dni stają się coraz mroźniejsze. W ZEC-u chyba się z tego bardzo cieszycie?
Ryszard Sola:
- Na pewno taka pogoda jest dla nas lepsza niż temperatury powyżej zera. Przygotowani jesteśmy, zgodnie z naszymi obowiązkami, do pełnego świadczenia naszych usług do temperatury - 16 stopni C. Nasza stara już, niestety, ciepłownia powinna takie obciążenie chyba wytrzymać, ale lepiej tego nie sprawdzać, a raczej marzyć o tym, żeby nie przyszły temperatury niższe.
W.B.
- Ostatnio Rada Miejska podjęła uchwałę o rozszerzeniu wcześniej zatwierdzonego "Planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe miasta Łobza" o wariant modernizacji ciepłowni miejskiej" o wariant modernizacji tejże ciepłowni na paliwo gazowo-olejowe. Co to oznacza dla was i dla mieszkańców?
R.S.
- Mając upoważnienie Rady Miejskiej wynikające z powyższej uchwały, Zarząd Gminy i Miasta wraz z naszym zakładem przystąpił do realizacji decyzji o modernizacji ciepłowni miejskiej, a w szerszym kontekście - do modernizacji naszego systemu cieplnego. Zapraszając firmy do złożenia ofert wstępnych nie ograniczaliśmy im przedstawienia różnych koncepcji modernizacji, przede wszystkim jeśli chodzi o rodzaj paliwa. Postawiliśmy jeden główny warunek - przeprowadzenie modernizacji musi oznaczać obniżenie kosztów produkcji ciepła tak, żeby suma bieżących kosztów eksploatacji oraz spłata kredytu zaciągniętego na poczet tej inwestycji nie oznaczała wzrostu cen za ciepło. Pozwoliłoby to wykonać niezbędną inwestycję , a lokatorzy nie odczuliby tego w swojej kieszeni. Z otrzymanych ofert wynikało, że najtańszą inwestycją jest kotłownia gazowo-olejowa (gaz paliwo podstawowe), która może być trzykrotnie tańsza od kotłowni na miał węglowy. Bieżący koszt eksploatacji kotłowni gazowo-olejowej byłby nawet nieznacznie niższy od kotłowni węglowej. To właśnie było przyczyną rozszerzenia "Planu zaopatrzenia w ciepło".
W.B.
- Mówi pan, że ta inwestycja (ciepłownia) jest niezbędna?
R.S.
- Zdecydowanie tak. Zresztą to na pewno nie jest dla pana tajemnicą. Przy wielu okazjach - rocznej ocenie zakładu (ZEC-u), zatwierdzaniu planu uciepłownienia, zatwierdzaniu budżetu gminnego, na sesjach Rady Miejskiej poruszałem ten temat. Nasza ciepłownia jest już mocno wyeksploatowana. Przez wiele lat pracowała przy obciążeniu tylko 10 - 20%. Wyobraźmy sobie, że przez wiele lat jeździmy dobrym samochodem z prędkością maksymalną 10 - 20 km/h, a moglibyśmy i powinniśmy jeździć 100 km/h. pewnie lepiej by wyglądał, gdybyśmy się poruszali 120 km/h (oczywiście nikogo nie namawiam do szybkiej jazdy i przekraczania przepisów ruchu drogowego). Tak samo jest z naszą ciepłownią. To po pierwsze. A po drugie - mamy kotły parowe. Obecnie są one całkowicie zbędne i powoduje to dodatkową, bardzo nieekonomiczną przemianę para - woda.
W.B.
- Czy uważa pan zatem, że przejście na paliwo gazowo-olejowe jest najbardziej korzystne dla was i dla mieszkańców?
R.S.
- Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta. Zatwierdzony wcześniej plan zaopatrzenia w ciepło sugerował, że należałoby przejść na kotły wodne - co jest oczywiste, natomiast należy wykonać studium wykonalności inwestycji jeśli chodzi o rodzaj zastosowanego paliwa, gdyż zastosowanie dotychczasowego miału węglowego powoduje, że koszt inwestycji jest bardzo wysoki. Zebrane wstępne oferty są podstawą do oceny studium wykonalności zadania. Wnioski były takie, że trzeba było rozszerzyć "Plan zaopatrzenia w ciepło" o wariant modernizacji ciepłowni na paliwo gazowo-olejowe.
Czy jest to dla nas najkorzystniejsze? Taki wniosek można by wysnuć. Z drugiej strony musimy pamiętać o jednym - nie ma stabilności polityki cenowej w zakresie cen paliw. Dotyczy to wszystkich podstawowych jej odmian - węgla, gazu i oleju. My podjęliśmy decyzję w obecnych warunkach ekonomicznych, a skutkować ona będzie na wiele lat. Dlatego podjęcie jej wymaga wiele rozwagi. Analizujemy ją cały czas wraz z Zarządem Gminy.
Po likwidacji kotłowni lokalnych i podłączeniu ich do miejskiej sieci cieplnej mieszkańcy jednoznacznie stwierdzają, że "powietrze w mieście jest zupełnie inne". Musimy jednak pamiętać, ze wszystko można robić przy cenach za ciepło, które nasi mieszkańcy są w stanie zapłacić. Trzeba też zauważyć, że pozyskanie kredytów na kotłownie ekologiczne jest znacznie łatwiejsze niż na uważany za nieekologiczny węgiel.
W.B.
- Czy to nie będzie oznaczało zwolnień pracowników?
R.S.
- Już od wielu lat prowadzimy w naszej firmie restrukturyzację zatrudnienia. Podłączamy nowych odbiorców, przejmujemy dodatkowe kotłownie - czyli zadań nam przybywa, ale ciągle zmniejszamy zatrudnienie. Jeszcze nie tak dawno nas 52. Obecnie mamy 29 pracowników i zatrudnienie będzie się musiało jeszcze zmniejszyć, żebyśmy mogli obniżyć koszty funkcjonowania zakładu.
Obojętnie jaki wariant modernizacji przyjmiemy - to i tak ilość osób zatrudnionych w naszej ciepłowni musi być zmniejszona. Na pewno z tego faktu ucieszą się nasi odbiorcy, bo koszty te nie będą rosły. Odwrotnie pracownicy. Do tej pory ruchy kadrowe wynikały w naszym zakładzie z przyczyn naturalnych (renty, emerytury, porozumienia stron). Obecnie niestety zmuszeni jesteśmy wręczać wypowiedzenia celem szukania niezbędnych oszczędności. A zostali już w firmie sami dobrzy, sprawdzeni pracownicy. Nie zostawimy ich jednak "na lodzie". Pracujemy ze sobą już kilka lat, znamy się doskonale i w obecnej sytuacji nie mógłbym postąpić inaczej. Przy pomocy burmistrz H. Szymańskiej staramy się każdemu pracownikowi zaproponować inną pracę. I tak się dzieje. Czy pracownicy skorzystają z oferty - to już inna sprawa, bo w końcu każdy może mieć swoje plany, które trzeba uszanować. Oczywiście załoga naszego zakładu jest poinformowana o bieżącej sytuacji i planowanych ruchach. Musimy tu grać fair do końca.
W.B.
- Czy są już podjęte konkretne decyzje i czy was nie nagli. Ciepło w mieście to przecież "gardłowa sprawa."
R.S.
- W dniu, w którym rozmawiamy, przygotowywany jest przetarg na tę inwestycję. Temat jest rzeczywiście bardzo pilny. Teraz jest dosłownie ostatni dzwonek, żeby podjąć decyzje gwarantującą wykonanie tego zadania przed przyszłym sezonem grzewczym. Na pewno jest w Łobzie klimat do ich podjęcia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że najgorszą decyzją byłoby nie podjęcie żadnej decyzji i pozostawienie ciepłowni w takim stanie, w jakim jest ona obecnie. Oczywiście muszę podkreślić, że w obecnej sytuacji musimy zapewnić obsłudze bezpieczne warunki pracy i jak najbardziej ekonomiczne wytwarzanie ciepła. Dzięki zaangażowaniu wszystkich pracowników, co podkreślam, jest to ciągle możliwe, o czym nasi mieszkańcy mogą się codziennie przekonać po właściwych temperaturach w swoich domach. Załogę mamy sprawdzoną i dobrą, dlatego działania restrukturyzacyjne, jakie muszę podejmować, są dla mnie również bardzo trudne.
W.B.
- Jaki jest możliwy scenariusz, gdybyście w porę nie podjęli odpowiednich decyzji?
R.S.
- Właściwie to staram się nie myśleć na ten temat, bo delikatnie mówiąc - perspektywy nie są najlepsze, bo zapewnieni dostaw ciepła po optymalnych cenach zaczyna być pod znakiem zapytania. Może być tak, że ciepłownia wytrzyma jeszcze rok, dwa, trzy, a może być tak, że ten okres okaże się znacznie krótszy. Należy się wtedy liczyć z częstszymi poważnymi awariami, które odczują mieszkańcy. Do tej pory mieliśmy też różne awarie, ale odbiorcy ich nie zauważali, bo dawało się je usunąć własnymi naszymi siłami. Dzisiaj odpowiedzialnie stwierdzam, że w obecne nasze "źródło ciepła" nie opłaca się inwestować. Tym bardziej, że jedyny odbiorca naszej pary technologicznej zakład "Provimi" ma już swoje źródło tej pary i chce je rozbudować tak, żeby we własnym zakresie w pełni zaspokoić swoje potrzeby. W tym stanie rzeczy wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że decyzji o przebudowie naszej ciepłowni nie unikniemy i im prędzej to zrobimy, tym bardziej będziemy mogli czuć się bezpieczni.
W.B
- Czego zatem panu życzyć w tej złożonej sytuacji, oprócz oczywiście "odpowiedniej" zimy?
R.S.
- Na pewno odpowiednie temperatury na zewnątrz nam pomagają. I dziękuję za te życzenia. A sytuacja jest rzeczywiście złożona i trudna. Zmiany wewnątrz firmy - techniczne, organizacyjne, planowana zmiana statusu prawnego łobeskiego ZEC-u i wszystko, co z tym jest związane, wymagają wiele rozwagi przy podejmowaniu koniecznych decyzji, których nie można odwlekać. Mam nadzieję, że uda się nam podjąć odpowiednie decyzje ku zadowoleniu wszystkich korzystających z naszych usług.

Dziękuję za rozmowę - Wojciech Bajerowicz
R.S.
- Korzystając z okazji, pozwoli pan, że wszystkim naszym odbiorcom ciepła złoże życzenia spokojnych, ciepłych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, a także tego, aby Nowy Rok 2002 był jeszcze pomyślniejszy od mijającego. Takie życzenia należy oczywiście złożyć i pozostałym mieszkańcom naszego miasta, ale wszyscy chyba będą najbardziej zadowoleni, jeśli w tym Nowym Roku obudzą się w nowym powiecie łobeskim. Ryszard Sola.

Kronika policyjna


· 02.10.2001r. W Zagórzycach ustaleni sprawcy mieszkańcy Łobza Marian K., Edward R. i Piotr R. włamali się do pomieszczenia gospodarczego Mirosława M. i skradli 2 silniki elektryczne wart. 5.000 zł. Silniki ukryli za ogrodzeniem w lesie, gdzie znaleźli je policjanci.
· 05.10. W Łobzie na ul. Niepodległości nie ustalony sprawca włamał się do magazynu własn. Urszuli B. i ukradł szlifierkę i inne przedmioty wart. 500 zł.
· 08.010. Po otrzymaniu wiadomości, że w Łobzie jakiś mężczyzna próbuje wprowadzić do obiegu fałszywy banknot 100-złotowy, policjanci podjęli natychmiastowe działania i zatrzymali 3 ludzi podejrzanych o to przestępstwo. Okazali się nimi 2 mieszkańcy Białogardu i 1 z ze Sławoborza. Sąd zastosował wobec mieszkańców Białogardu areszt tymczasowy.
· 09.10. Z klatki schodowej na ul. H. Sawickiej ukradziono rower marki Mustang wart 500 zł na szkodę Haliny S.
· 09/10.10. W nocy w Łobzie na ul. Niepodległości nieznani sprawcy po uprzednim nawierceniu ramy okna w domu jednorodzinnym własn. Ryszarda R. i otwarcia okna dostali się do wnętrza domu i ukradli z niego wyroby ze złota, pieniądze, dokumenty, klucze do samochodu, pilota sterującego drzwiami garażu i bramy wjazdowej, a następnie z garażu ukradli samochód mercedes Vito wart. 100.000 zł. Lokatorzy spali na piętrze domu i nie włączyli wcześniej alarmu.
· 11.10. W Świętoborcu 3 ustalonych mieszkańców Łobza przy pomocy siatki kradło ryby ze stawu należącego do Wiktora G.
· 14.10. W Łobzie na ul. Komuny Paryskiej nieznany złodziej po włamaniu się do fiata 126 ukradł radioodtwarzacz marki Pionier wart. 200 zł na szkodę Roberta C.
· 13/14.10. W Łobzie na ul. Komuny Paryskiej ukradziono fiata 126 wart. 1000 zł na szkodę Karoliny C. Samochód ten odnaleziono na terenie gminy Resko doszczętnie spalony. Sprawców tej i innych kradzieży, mieszkańców Reska, policja ustaliła.
· 17.10. Na ul. Podgórnej policjanci zatrzymali do kontroli drogowej volkswagena Passata. Kierujący nim Paweł K. z Łobza był w stanie nietrzeźwości.
· 18/19.10. w nocy nieznany złodziej włamał się do sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 1 i ukradł z niej materac gimnastyczny wart. 300 zł.
· 22/23. W Łobzie na ul, Kwiatowej Kazimierz W. usiłował włamać się do domku rodzinnego. Został jednak zatrzymany przez właściciela.
· 19.10. Na drodze Łobez - Unimie kierujący motocyklem WSK Łukasz M. z Łobza nie dostosował prędkości do istniejących warunków drogowych, w wyniku czego na niebezpiecznym zakręcie zjechał na przeciwną stronę jezdni i uderzył w drzewo. Obrażeń doznał kierujący i jadący z nim pasażer. Obaj znaleźli się w szpitalu w Drawsku.
· 24.10. W Łobzie na ul. Kraszewskiego 3 sprawcy dokonali rozboju na Andrzeju M. w ten sposób, że przy użyciu gróźb i siły fizycznej doprowadzili go do bezbronności a następnie ukradli mu telewizor wart. 300 zł. Sprawców ustalono. Byli to mieszkańcy Łobza Piotr K., Erwin G. i Roman G. Wobec 2 z nich zastosowano areszt tymczasowy, 1 dostał dozór policyjny. Jeden ze sprawców występował w kominiarce (jak w filmach gangsterskich).
· 20/21.10. Na ul. Kościelnej nieznany złodziej włamał się do fiata 126 i ukradł z niego stacyjkę i blokadę kierownicy wart. 100 ł na szkodę Romana M.
· 23.10. Na ul. Węgorzyńskiej dokonano kradzieży 4 przewodów aluminiowych linii energetycznej dochodzącej do fermy lisów ze słupów na odcinku 200 m. Szkoda wyniosła 1700 m. (Tu potrzebny jest komentarz. Metale kolorowe znajdują nadal chętnych nabywców w punktach skupu. Złodzieje wywożą je na inny teren, gdzie bez trudu je sprzedają. Kontrola tego procederu jest utrudniona, bo na prowadzenie skupu złomu nie jest potrzebna koncesja. Ich właściciele są często po prostu paserami, nie zgłaszają policji, że nabyli podejrzany złom. W. Mazan).
· 26/27.10. Na ul. H. Sawickiej złodziej wyłamał zamek we fiacie 126 i ukradł z niego radio Clarion oraz przednie koło. Straty wyniosły 500 zł. Poszkodowana Irena P. W tym samym czasie i w tym samym miejscu złodziej ukradł od fiata 126 własn. Jerzego W. koło ze śrubami wart. 300 zł.
· 27.10. Na ul. Kościuszki policjanci legitymując małoletniego Michała P. stwierdzili, że jest on pod wpływem alkoholu. Ustalono, że chłopca częstowała nim dorosła Barbara I. Jest to przestępstwo w świetle "Ustawy o wychowaniu w trzeźwości".
· 30/31.10. W Klępnicy Erwin G. z Łobza włamał się do 2 domków letniskowych własn. Henryka S. i Jana G. ze Szczecina i ukradł z nich poroża, telewizor turystyczny i inne przedmioty.
Wynotował nadkom. Wiktor Mazan

Krwiodawstwo w impasie


Z okazji obchodów Tygodnia Honorowego Dawcy Krwi przypadającego na 22 - 26.11 br. odbyła się w ŁDK uroczysta akademia poświecona łobeskim dawcom. Przewodniczący Zarz. Okręgowego HDK ze Szczecina oddał w swojej wypowiedzi szacunek naszym dawcom. Są to - mówił - skromni, zwyczajni ludzie, często nie dostrzegani, a przecież ich zasługi dla społeczeństwa są ogromne. Są oni dobrymi pracownikami, sąsiadami, działaczami społecznymi. Często spotykając ich na ulicy nie wiemy, jakie wielkie serce obok nas przechodzi. Działają bezinteresownie, ratują swoją krwią ludzi, których nie znają, od których nie dostaną żadnych dowodów wdzięczności. Łobeski klub HDK należał i należy do najlepiej działających zespołów w województwie szczecińskim. Są w nim krwiodawcy - rekordziści, np. jedna tylko Lucyna Kudaj oddała ponad 50 l krwi, którą można było uratować życie kilkudziesięciu ludzi. Klub łobeski jest szeroko znany, wielokrotnie dzięki współpracy z miejscowymi wędkarzami i przewodniczącym koła PZW Karaś J. Rakocym zorganizował zawody wędkarskie dla dawców z całego województwa. Również K. Kobiałka - przew. Zarządu Rejonowego PCK dziękowała naszym dawcom za ich ofiarność, za którą jednak w parze nie idzie pomoc dla nich. Dziesięć lat temu było ich w Polsce 200 tysięcy, a w woj. szczecińskim 20 tysięcy. Obecnie ich liczba znacznie się zmniejszyła. Mają oni trudności z oddawaniem krwi, zlikwidowano wiele punktów krwiodawstwa (m. in. w Łobzie i Resku), muszą tracić wiele czasu na dojazdy do Stargardu.

Nasi dawcy pytali, dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie można przysłać do Łobza co jakiś czas karetki z pilęgniarką, co by załatwiało problem. Przewodniczący Kasperkowicz tłumaczył, że reforma służby zdrowia spowodowała, że na krwiodawstwo zabrakło pieniędzy. Zaczęto to tłumaczyć tym, krwiodawstwo przynosi straty, że np. w Łobzie i w Resku krew jest niepotrzebna bo nie ma ty chirurgii. Zlikwidowano wiele punktów w województwie. W Szczecinie było kilka punktów, teraz jest jeden. W samej stoczni było 6000 dawców. Tymczasem krwi brakuje, a jej pozyskiwana ilość zależy od dostępności do punktów jej zdawania. Np. w Łobzie dziesięć lat temu oddawano roczni nawet 1300 l krwi, w ostatnich trzech kwartałach br. tylko 40 l. Krwiodawcy mają poza tym wiele utrudnień. Przedsiębiorcy prywatni niechętnie zwalniają ich na cały dzień z pracy, do Stargardu muszą jechać na czczo, a tam czekać w kolejkach. Karetki do Łobza przysłać nie można, bo w niej nie można zrobić odpowiednich badań i testów, czego nie zrobi pielęgniarka. Krwi w Polsce brakuje. Pacjenci ze szczecińskiego, którzy są poddawani zabiegom poza województwem dostają na drogę tutejszą krew! Są sygnały, że osocze się importuje z krajów trzeciego świata, bo jest podobno tańsze, tymczasem nasi krwiodawcy praktycznie za swoją krew nie dostają nic poza zwrotem kosztów podróży. M. Urban, kierowniczka naszego Rej. Oddziału PCK powiedziała, że są w Łobzie podejmowane próby zachęcenia młodych ludzi do oddawania krwi. Zgłosiła się do niej np. grupa młodych licealistów chętnych do oddawania krwi, która jednak zrezygnowała z powodu uciążliwych dojazdów do Stargardu.

W dowód uznania za najpiękniejszy dar humanitarny - bezinteresowne oddawanie krwi Zarz. Okręgowy PCK nadał Grzegorzowu Matusce odznakę Zasłużonego Dawcy Krwi I stopnia, a III stopnia Stanisławowi Kępistemu, Zbigniewowi Witowskiemu i Krzysztofowi Nawrockiemu. Uroczystość uświetniły występy pary młodych tancerzy.

Oddaję krew


W dniu 17 listopada odbyła się akademia z okazji Tygodnia Krwiodawstwa. Przybyło wielu gości i zasłużonych krwiodawców. Ale kogo tam nie było? Młodzieży! Dlaczego młodzi ludzie nie chcą oddawać krwi? Co powoduje tę znieczulicę wśród młodzieży? Czy pogoń za karierą, może przepracowanie albo po prostu lenistwo? Przecież do Stargardu, do punktu krwiodawstwa jest godzina jazdy pociągiem, co ważne - zwracane są koszty podróży. Oddanie krwi nie boli i trwa około 10 min., a można, oddając ją, pomóc innym. Zastanawiam się - a może oddawanie krwi to sprawa wstydliwa? Nie sądzę. Ja oddaję krew, mam 19 lat i nie wstydzę się tego. Dlaczego zacząłem oddawać krew? Myślę, że jest to potrzeba serca, chęć udzielenia innym pomocy nie tylko w słowach. Oddaję krew dopiero rok, niewiele to czasu, ale zawsze po jej oddaniu czuję się lepiej, bo wiem, że mogłem komuś pomóc, a może nawet uratować mu życie. Krwiodawców ubywa, obawiam się, że za kilka lat będą ją oddawać przede wszystkim żołnierze. Tymczasem dla każdego życiowym mottem powinna być prawda: "Jesteś tyle wart, ile dajesz innym z siebie". Dlatego apeluję do młodych ludzi, którzy naprawdę są czuli na nieszczęścia innych - oddawajcie krew! Jeśli nie wiecie, gdzie to można zrobić, to zgłoście się do klubu Honorowych Dawców Krwi, tam dostaniecie odpowiednie informacje. Pomyślcie czasami o tym, co będzie, jeżeli wy lub wasi bliscy będą potrzebować krwi, a jej zabraknie!
Bogusław Zienkiewicz

Kolejne awanse dla kombatantów


10 listopada w przeddzień Święta Niepodległości do Domu Kultury zaproszono łobeskich kombatantów na uroczystość wręczenia kolejnym z nich dyplomów mianowania na stopnie oficerskie. Łobeskie koło kombatanckie jest znane z tego, że solidarnie zrzesza byłych żołnierzy polskich walczących na wszystkich frontach II wojny światowej bez względu na to, gdzie przyszło im stanąć w obronie ojczyzny. Są więc wśród nich żołnierze wojny obronnej z 1939 roku, armii sojuszniczych na Wschodzie i Zachodzie, Armii Krajowej i Wojska Polskiego.

Przy zachowaniu pełnego ceremoniału towarzyszącego takim uroczystościom (komendy wojskowe, sygnał trąbki, odczytanie rozkazu podpisanego przez Prezydenta RP) komendant Wojskowej Komendy Uzupełnień ze Stargardu szablą mianował obecnych na spotkaniu byłych żołnierzy na stopnie oficerskie i wręczył im dyplomy mianowania. Otrzymali je: Andrzej Kamiński - porucznik i podporucznicy: Michał Szawiel, Marian Trabszo, Julian Cegałko, Ludwik Pędziwiatr, Józef Jaskowski, Aleksander Michaluk, Bronisław Harłukowicz, Maria Zacharko, Leon Szostak, Czesław Malecha, Jan Koza, Władysław Wójcicki, Józef Żukowski i Ryszard Olczyński. Nie wszyscy awansowani oficerowie zjawili się na uroczystości, bo część z nich ma kłopoty ze zdrowiem - od wojny minęło już przecież 57 lat, a niektórzy odmówili przyjęcia dyplomów. W imieniu odznaczonych przemawiał wiceprezes łobeskiego Koła Krzysztof Górny. Nie zabrakło w jego wypowiedzi gorzkich akcentów. Większość kombatantów to dzisiaj biedni ludzie - mówił prezes - mimo że kiedyś walczyli poświęcając swoje życie, dzisiaj zostali zapomniani. Mają niskie emerytury, często nie stać ich na wykupienie lekarstw, ponoszenia kosztów pobytu w szpitalach; są gorzej traktowani niż sybiracy i poszkodowani przez III rzeszę.

Przedstawiciel Związku ze Szczecina Eugeniusz Łazowski składając odznaczonym gratulacje potwierdził, że w obecnej sytuacji gospodarczej, w jakiej znalazła się Polska, trudno było coś dla członków związku uprosić czy uzyskać od władz. Np. nie był rewaloryzowany dodatek kombatancki (200 zł). Kombatanci rozumieją, że nie ma pieniędzy, niemniej chcieliby się czuć chociaż trochę docenieni. Pozostaje im, ich coraz mniejszemu gronu, świadomość, że to w końcu ich poświęcenie spowodowało, że żyjemy w wolnym kraju, czego, niestety, współczesne pokolenie już nie pamięta. Uroczystość rozjaśnił występ naszego renomowanego chóru "Uśmiech". (WB)

Brawo oldboje 'Światowida'


Zwycięstwem 2 : 1 w wyjazdowym meczu w Świdwinie z miejscowym "Pametem" zakończyli rozgrywki w piłce nożnej rundy jesiennej sezonu 2001/200 oldboje "Światowida", którzy już jedenasty sezon występują nieprzerwanie w I lidze, liczącej w tej chwili 12 zespołów. Zakończyliśmy rozgrywki na trzecim miejscu, co należy uznać za duży sukces. W sumie odnieśliśmy 7 zwycięstw, raz zremisowaliśmy, a przegraliśmy trzykrotnie. Zdobyliśmy 22 punkty. Strzeliliśmy przeciwnikom 16 bramek, a straciliśmy 14. wyprzedziły nas jedynie drużyny "Pogoni" Lębork i "Unii" Białogard.

Bilans zwycięstw mógłby być bardziej imponujący, gdyby nie pechowa przegrana na naszym boisku z "Amatorem" Kołobrzeg 0 : 1. A warto zauważyć, że nasi oldboje zasłużyli sobie na swoje wysokie miejsce. Frekwencja na treningach oraz na meczach to efekt dobrego klimatu w zespole. Na końcowy efekt zapracowała cała drużyna występująca w składzie: J. Skrobiński, A. Druch, T. Sikora, B. Osieczko, H. Januszonek, A. Kogut, P. Poznański, bracia Z. i M. Urbańscy, W. Kwaśniak, Z. Afeltowski, G. Pawlak, H. Gartner, M. Dudek, A. Sławek, St. Ludwikowski, A. Mrozowicz, M. Szyjka, Zb. Pudełko, M. Furkałowski. Przyjemną ciekawostką jest fakt, że występują w naszym zespole także koledzy z innych miast: z Ińska - M. Smoliński, T. Paciejewski, R. Jamroży, z Płot - J. Andrzejewski i z Reska - H. Grygiel.
Czołówka tabeli po rundzie jesiennej przedstawia się następująco:
1. "Pogoń" Lębork 25 pkt. 38 : 14 (stosunek bramek)
2. "Unia" Białogard 24 32 : 15
3. "Światowid"Łobez 22 16 : 14
4. "Darłowia" Darłowo 20 32 : 20
5. "Plomień" Rabuch 20 24 : 18

Mamy nadzieję, że w rundzie wiosennej 2002 powtórzymy sukces z jesieni. W osiągnięciu przedstawionych tutaj wyników pomogli nam liczni sponsorzy, którzy znają nasze skromne potrzeby i bolączki. Oto oni: Zbigniew Pietrzyk z firmy handlowo-usługowej z Jenikowa, Wiesław Parchimowicz ze Szczecińskich Zakładów Zbożowo -Młynarskich PZZ S.A., Zbigniew Tymosczyk z firmy "Tympol" z Łobza, A. Walczak z zakładu usługowo-handlowego, Stanisław Przybylak z PEKUM-u, E. Krekora oraz Urząd Miasta i Gminy w Łobzie - za co im serdecznie z tego miejsca dziękujemy. Także sami zawodnicy sami zbierali co miesiąc pieniądze na zakup proszku do prania naszych kostiumów sportowych; dziękujemy równie serdecznie Adamowi Hadamowi za nieodpłatne pranie naszych strojów, a także za opłaty ryczałtów sędziowskich oraz zakup paliwa na mecze wyjazdowe do miejscowości oddalonych od Łobza o ponad 100 km (Lębork, Słupsk, Koszalin, Człuchów czy Wałcz). Do tych miejscowości wyjeżdżaliśmy także własnymi samochodami. Staraliśmy się jak najmniej angażować nasz Zarząd swoimi kłopotami, gdyż ich problemy związane z utrzymaniem pierwszej drużyny seniorów i jej udziałem w rozgrywkach IV ligi są o wiele większe. Słyszeliśmy nieraz od niektórych kibiców stwierdzenia, "że też wam się jeszcze chce grać". Odpowiadamy, że właśnie "nam się chce", co jest dowodem tego, że nie wiek, a chęć poruszania się po świeżym powietrzu to jeden z najważniejszych sposobów na zdrowie. Obecnie raz w tygodniu trenujemy na hali sportowej w Węgorzynie.

Oldboje to także działacze sportowi. Dlatego wspólnie z innymi kolegami organizujemy turnieje halowe w piłce siatkowej, piłce nożnej, koszykowej, tenisa stołowego czy brydża sportowego. Poczynając od 11 listopada br., kiedy to rozgrywany był u nas turniej siatkówki, będziemy organizować do marca 2002 roku wspomniane imprezy wspólnie z takimi instytucjami jak: UGiM Łobez, RG LZS, Ognisko TKKF "Błyskawica", UKS-y, "Olimp" i "Światowid".

O szczegółach i dokładnych datach turnieju będziemy informować w prasie lokalnej i gablotach i na afiszach. Naszą największą bolączką od dawna jest brak w Łobzie dużej znormalizowanej hali sportowej, na której można by rozgrywać większe imprezy atrakcyjne dla publiczności, a także szczupłość bazy sportowej na stadionie miejskim. Jedno boisko trawiaste to stanowczo za mało jak na miasto powiatowe. Dobrze się więc stało, że wreszcie ruszy budowa hali sportowej. Trzeba dążyć do stworzenia takiej bazy rekreacyjno-sportowej, aby każdy miał do wyboru coś dla siebie bez względu na wiek. Także dobrym posunięciem było utworzenie w UGiM w naszym mieście Wydziału Promocji, Sportu, Turystyki i Wypoczynku. To pozwala nam, działaczom sportowym, na solidniejsze przygotowanie się od strony merytorycznej i organizacyjnej do różnego rodzaju imprez przy dużej pomocy pracowników tego Wydziału. Także z dużymi nadziejami wkraczamy w rok 2002, gdyż utworzenie powiatu łobeskiego przynosi nam nowe wyzwania. Myślę, że zadaniom tym podołamy.
Zbigniew Pudełko

Drodzy Czytelnicy i Szanowni Mieszkańcy!


Gdy otrzymamy do rąk ten numer "Łobeziaka" będziemy kończyć rok. Jest to okres, w którym nadchodzą upragnione Święta i Nowy Rok. Czas spotkań w rodzinnym gronie, które wypełnią wspomnienia o mijającym roku. U nas, w Komisariacie Policji (przypomnijmy - od 01.01.2002 roku Komendzie Powiatowej Policji) również nadchodzi czas niezwykle wytężonej pracy. Czas przedświąteczny charakteryzuje się nasileniem działań przestępczych, dotyczy to głównie przestępstw przeciwko mieniu. Ale niech Państwo się nie obawiają, pomimo wielu świątecznych dni będziemy pełnić służbę w taki sposób, aby uprzykrzyć życie przestępcom Wracając do mojej poprzedniej myśli, chciałbym powiedzieć, iż również zbliża się okres podsumowań i ocen naszej pracy.

Mając na uwadze prognozowane kierunki zagrożeń przestępczych oraz uwarunkowania, w jakich musieliśmy realizować swoje zadania na terenie działania tutejszego Komisariatu Policji na rok 2001 przyjęliśmy następujące kierunki działań:
1. Podniesienie poziomu poczucia bezpieczeństwa obywateli poprzez wspólne z samorządami i innymi podmiotami poza policyjnymi działania zmierzające do ograniczenia zagrożeń przestępczością gospodarczą i kryminalną.
2. Rozpoznawanie środowisk przestępczych i wzrost skuteczności ścigania poprzez prowadzenie kontroli notorycznych przestępców.
3. Bardziej efektywne wykorzystywanie policjantów służb patrolowych, ruchu drogowego i dzielnicowych.
4. Kształtowanie nowego wizerunku dzielnicowego jako koordynatora i inspiratora, a także wykonawcy działań społeczności lokalnych w zakresie obrony przed przestępczością.
5. Analizowanie i prognozowanie zjawisk oraz inspirowanie działań związanych z przeciwdziałaniem przestępczości i zapobieganiem patologiom społecznym w ramach prewencji kryminalnej.
6. Utrzymanie wysokiej dyscypliny użytkowników dróg poprzez prowadzenie działań profilaktycznych i represyjnych.

Drodzy Czytelnicy!
W ciągu mijającego roku prowadziliśmy szereg działań i wspólnych przedsięwzięć, które pozwoliły nam osiągnąć wymierne efekty. Dzięki wyjątkowo obywatelskiej postawie, co miało odzwierciedlenie w informowaniu nas o różnych zdarzeniach, jak również występujących zagrożeniach, osiągnęliśmy bardzo wysoki współczynnik zatrzymania sprawców przestępstw i wykroczeń na gorącym uczynku (dane za 9 miesięcy mówią o 231 zatrzymanych sprawcach przestępstw). Miało to niebagatelny wpływ na obniżenie zagrożenia przede wszystkim w kategorii rozbojów i kradzieży z włamaniem. Niestety nie byliśmy w stanie zapobiec znacznej ilości kradzieży, które skierowane były w bardzo wielu przypadkach na zabór metali w postaci drutów z linii napowietrznych i elementów znajdujących się na szlakach kolejowych. Duży odsetek osób bezrobotnych i ubogich, występujące w 5 rodzinie patologie mają bezpośredni wpływ na kryminogenność kryminogenność naszego regionu. Dlatego występuje u nas tak duża ilość drobnych przestępstw, które nas dotykają.

Szukając rozwiązań, aby temu zapobiec, przez cały rok zwracaliśmy się do naszych mieszkańców z różnymi propozycjami. Przyjęliśmy zasadę, iż zanim będziemy skutecznie działać, musimy państwa nauczyć reagować na poszczególne zagrożenia. Wydaje mi się, iż udało się nam osiągnąć porozumienie, ponieważ bardzo często spotykamy się z dużą przychylnością wobec naszych propozycji. Poza mieszkańcami zaprosiliśmy do współpracy wiele organizacji i instytucji społecznych. Przypomnę tylko, iż podpisaliśmy odpowiednie porozumienia ze Strażą Miejską, Żandarmerią Wojskową, UGiM, Zarządem Pracowniczych Ogrodów Działkowych i opracowaliśmy wspólny program "Bezpieczny ogród". Nie była to tylko deklaracja. Ostatnio zatrzymaliśmy dzięki Państwa pomocy grupę dokonującą włamań do altanek.

Podjęliśmy również działania edukacyjne w szkołach zapraszając do uczestnictwa dzieci, młodzież, a także pedagogów. Uwieńczeniem naszej pracy była organizacja I Turnieju Wiedzy Prewencyjnej, który odbył się w maju br. w ramach Festynu Trzeźwości. Zdając sobie sprawę z wielkich zagrożeń, jakie występują w rodzinach, szczególny nacisk kładziemy na przeciwdziałaniu występującej w nich przemocy. Prowadzone międzyinstytucjonalne działania w ramach "Niebieskiej karty" przyniosły w wielu przypadkach efekty (odizololowanie maltretowanych dzieci od zwyrodniałych rodziców, kierowanie wniosków do sądu o rozpatrzenie właściwego sprawowania opieki, pomoc socjalna itp.) Dużą pomoc w tym zakresie otrzymaliśmy od sądu rejonowego, MOPS, UGiM, GKRPa, poradni psychologiczno-pedagogicznej, kuratorów sądowych i wielu innych podmiotów i osób. Podobne działania prowadzimy w stosunku do nieletnich, którzy łamią prawo lub są zagrożeni demoralizacją. Jeszcze w wielu przypadkach rodzice dość obojętnie przechodzą obok problemów i zagrożeń, jakie dotykają ich pociechy. Wszystkimi błędami wychowawczymi obarczają między innymi szkołę i policję, co, jak dowodzi praktyka, ma czasem tragiczny finał.

Wszystkie nasze wspólne działania na pewno wpływają na uzyskanie wysokie wskaźnika wykrywalności przestępstw (w ubiegłym roku 65% - najwyżej w powiecie). Będziemy się starać wyeliminować miejsca, w których występuje uciążliwe łamanie porządku i ewidentne nieprzestrzeganie prawa. Można będzie powiedzieć, że Łobez i gmina to miejsce bezpieczne, a przy okazji będzie rosło nasze poczucie bezpieczeństwa. Notabene chciałbym dodać, iż udało nam się w prawie w 100% ustalić sprawców najpoważniejszych przestępstw, jak również rozbiliśmy działalność zorganizowanych grup.
Jeżeli będziecie mieli Państwo wolę zapoznać się z oceną naszych działań - zapraszam do przeczytania takiej oceny złożonej w UGiM na początku kwietnia. Zapraszam również do bezpośredniego kontaktu i podzielenia się wnioskami i uwagami związanymi z bezpieczeństwem w Komisariacie Policji lub pod numerem telefonu 39 740 51 wew. 214. Kończąc - życzę Państwu w związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, uśmiechu, wzajemnej uprzejmości, wielu prezentów pod choinką, bezpiecznego spędzenia czasu oraz Szczęśliwego Nowego Roku.
Podinsp. mgr Robert Rzeźnik
Komendant Komisariatu Policji w Łobzie

Fraszki Elżbiety Konefał i Krzysztofa Andrusza


NIE KŁOPOT
Jak się nie ma, co się lubi...
...to zawsze można to kupić.

LIZUS
Z kiepskich dowcipów szefa zęby suszył...
...aż je pokruszył.

KAŻDEMU SWOJE
Biednemu zawsze wiatr w oczy...
Bogatemu ... w żagle!

LEPIEJ
Mieć muchy w nosie...
... zawsze lepiej niż w zupie.

MEDYCZNIE
Czemu czasem diabeł nie może?
Bo nie uznaje viagry!

RZECZ GUSTU
Mówił dziad do obrazu -
Ale cię ktoś ślicznie namalował!

KONWERSACJA
Mówił dziad do obrazu...
... ale to baba mu odpowiadała.

KONWERSACJA II
Mówił dziad do obrazu...odpowiedzi nie uzyskał...
...baba obrazu do słowa nie dopuściła.

ZGADZAŁ SIĘ
Był przywiązany niczym pies...
...dlatego smycz potrafił znieść.

Elżbieta Konefał i Krzysztof Andrusz

I co z tego


Jeszcze Dziadek coś tam "kuma", jak mówią wnuki, kiedy chcą Dziadkowi zrobić przyjemność i mrugają do siebie i dają sobie równocześnie do zrozumienia, że jeszcze z niego nie całkiem taki stary ramol i coś tam ze współczesnego świata pojmuje. Wprawdzie pasjonowanie i martwienie się sprawami globalnymi, polityką, wojną tam i sam, ibn Ladenem, wąglikiem, atomem, milionami dzieci mrących z głodu gdzieś tam w Afryce czy Bangladeszu, podczas gdy inni pławią się w miliardach dolarów, coraz mniej Dziadka rusza, denerwuje czy przeraża, bo coraz bardziej zajmują go własne głównie takie ostateczne i prozaiczne problemy, takie jak na przykład łupanie w kościach, w krzyżu, w ogóle wszędzie, bo staje przed nim coraz częściej problemy transcedentalne takie jak wieczność czy niebyt, koniec, bo czuje wapniejące żyły, słabnące mięśnie, coraz słabiej pulsujące serce - to przecież ciągle i mimo woli docierają do niego i straszą natrętne sygnały z radia, telewizora czy gazet i burzą mu chwile skupienia się nad sobą. Jakie? Ano takie, że kiedy przygląda się swojemu życiu i zdobytym w nim doświadczeniom, to nie tyle żal mu, że nie doczeka lepszych czasów, które podobno nastaną jutro, ile tego, że ludzie przyszłości, może własne Dziadkowe wnuki, wcale nie będą znowu takie szczęśliwe, jak by na to zasługiwały. Bo raczej żadne z nękających nas dzisiaj kłopotów nie zostaną od ręki a nawet ostatecznie rozwiązane, bo w takiej czy innej postaci będą się ciągle pojawiały i psuły dobre samopoczucie kolejnych pokoleń. Choćby taka zwykła przyzwoitość i sprawiedliwość na co dzień. Właściwie to od zawsze ludzie tęsknili do takiego właśnie ustroju, który by im zapewniał równość, wolność i braterstwo. Ileż to pomysłów było w dziejach na takie właśnie państwo, w którym panowałaby harmonia społeczna, a prawo zawsze znaczyło prawo i byłoby ono dla wszystkich jednakowe! To paradoks, ale żadne to nieszczęście, gdy pomysły takie pozostawały na papierze jak owe marzenia o krainach szczęśliwości Platona, Campanelli, Morusa, naszego księdza biskupa Krasickiego czy europejskich utopijnych socjalistów. Nieco już gorzej, a nawet tragicznie wychodziły praktyczne próby urządzenia takiego "sprawiedliwego" świata przez różnych Hitlerów, Stalinów, którzy też uważali się za "socjalistów" czy współczesnych talibów. Bo rzeczywistość to ludzie, a ci są akurat tacy, jacy są i ciągle od nowa potrafią, eksperymentując, zamienić ten nasz jedyny świat, jeśli nie zaraz w krainę bólu i rozpaczy, to przynajmniej w obecną głęboką "dziurę budżetową". Często nie ponoszą za to żadnej odpowiedzialności, a na dodatek jeszcze "stawiają się" i mają czelność udowadniać, że chcieli dobrze, tylko przeszkadzało im na przykład "przypadkowe społeczeństwo" czy ci, którzy wcześniej zwracali im uwagę na to, że coś się wali. I zaczynają się znowu mądrzyć i judzić to nieszczęsne społeczeństwo wmanewrowane przez nich w biedę, bezrobocie i brak perspektyw.

I to właśnie najlepiej widać dzisiaj w sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj. Wiadomo, że nie ma dzisiaj dla Polski innego wyjścia, jak ograniczyć wydatki państwowe i starać się o dodatkowe wpływy do budżetu. To rozumie nawet łobeski Dziadek, który, jak wszyscy emeryci i inne takie zbędne dziadostwo poniesie też ciężar tych wyrzeczeń. Ale żeby być tak bezczelnym, jak to zrobił ostatnio w telewizji były minister rządu Jerzego Buzka, który zaczął zarzucać swoimi następcom, że właśnie te wydatki ograniczają i odwoływał się na dodatek do społeczeństwa namawiając je, że nie powinno znieść takich restrykcji, to już nie tylko podłość, ale zdrada narodowa. Facet, który ze zwykłej przyzwoitości powinien zamknąć raz na zawsze dziób, prowadzi dalej swoją destrukcję, prawdopodobnie marząc o tym, żeby kiedyś znowu dorwać się do władzy, czego nie daj, Boże!

Czasami myśli sobie łobeski Dziadek, to taka samobójcza myśl powodowana obawą o to, czy uda się obecnemu rządowi Leszka Millera poprawić to, co tak zostało popsute,- czy nie lepiej by było, żeby tacy ludzie jak ekipa Buzka jeszcze trochę pozostali przy władzy, żeby raz na zawsze wpadli w wykopaną przez siebie dziurę, żeby ludzie do końca zrozumieli grozę tego, co się stało, pojęli, nad jaką krawędzią stoimy dosłownie wszyscy, nawet takie nic nie znaczące w globalnej skali jednostki jak jakiś tam rzekomo obciążający budżet państwa i żyjący z dnia na dzień Dziadek. Ale to oznaczałoby zupełny brak nadziei, której mimo wszystko Dziadek nie traci. W czasach, kiedy jedynym ratunkiem dla naszego kraju jest, niestety, wspólne uprzątnięcie tego bałaganu, jaki spowodowali poprzednicy w naszym imieniu i poniesienie związanych z tym kosztów - wyjątkowo perfidnie wyglądają krokodyle łzy wylewane nad naszym losem przez byłych politycznych lekarzy-bankrutów, którzy pojawili się dzisiaj w naszym kraju poniewczasie jak wańki-wstańki. Mówienie przez nich w tych warunkach o jakimś ich poczuciu odpowiedzialności za kraj, załamywanie rąk nad tym, co nas czeka, próby storpedowania podejmowanych przez obecny rząd działań ratunkowych, to echo warcholskiego szlacheckiego "liberum veto", które kiedyś, między innymi, doprowadziło I Rzeczpospolitą do tragicznego końca.

Czy trudno sobie wyobrazić, co by się stało z nami, z naszym krajem, gdyby nie ostatnie wybory i szybko podjęte przez nowy rząd działania ratunkowe? Co by było, gdybyśmy dalej żyli w kłamstwie na temat tragicznego stanu państwa? Bardzo łatwo dzisiaj, stojąc z boku, obłudnie dawać cudowne rady, zamiast podziękować za to, że się w ogóle zostało wyciągniętym z w ostatniej chwili z topieli.
Dziadek

Gramy dalej


Powiatowe rozgrywki szachowe drużyn szkół podstawowych odbyły się 22.11.2001 w Dobrej Nowogardzkiej. Pierwsze miejsce zajęła w nich SP nr 2 Łobez, drugie SP nr 1 Łobez, trzecie Dobra. Skład drużyny z SP nr 2: Iwona Jaruzel, Sebastian Burdun, Michał Piórko, Jarosław Żłobicki. Skład drużyny z SP nr 1: Bogdan Lisowski (1 szachownica), Tomasz Białoskórski (2 szachownica, Szymon Szustakiewicz (3 szachownica), Patrycja Mass (4 szachownica). W tym samym składzie "Jedynkowy" zespół zagrał w Igrzyskach Młodzieży Szkolnej w Koszalinie. Startowało 15 drużyn. Na 7 partii nasz drugoklasista Szymon wygrał 4 (brawo !), drugoklasista Tomek - 3. Wyróżniam tych chłopców, gdyż pragnę podkreślić z całą odpowiedzialnością, iż świetnie grają i obecnie stanowią rzetelnie przygotowaną ostoję drużyny. Opiekunki koła szachowego (K. Sola, M. Zieniuk ) już po raz kolejny stawiają na najmłodszych i, nie zapeszyć, mają dobrą rękę, ponieważ malusińscy wyrastają na świetnych szachistów.
Krystyna Sola

Ze starej książki wydarzeń


Ze starej książki wydarzeń
· 03.06.1946. Około godziny 23`00 na szosie Łobez - Bełczyna w odległości 4 km od Łobezu auto rosyjskie najechało na wóz, którym jechał ob. Julian A. rolnik z Prusinowa, skutkiem czego połamany został wóz i pokaleczony Julian A. Koła gumowe, które były przy wozie, zostały zabrane przez żołnierzy jadących na aucie. Wóz jechał prawidłową stroną.
· 27.06. Około godziny 5`00 w Łobezie przy ul. Prezydenta Bieruta (Niepodległości) nr 46 w ogrodzie został pobity ob. Józef D. przez ob. Józefa G. zamieszkałego w Łobezie przy ul. Lipowej, który to w tym czasie miał zabrać rzekomo 50 tys. zł Józefowi D.
· 29.06. O godzinie 19`00 podczas dawania kolacji aresztowanym zbiegła z aresztu korzystając z nieuwagi wartownika oskarżona Halina R., która była skazana na karę pół roku więzienia z art. 257 za kradzież.
· 13.07. około godziny 11`00 w majątku Rynów gm. Zajezierze powstał wybuch z pocisków przeciwpancernych spowodowany przez dzieci manipulujące przy nich. Od wybuchu zginęły 2 osoby i 2 zostały ranne. Zabici - Stanisław Z. (rocznik 1935), Henryk M. (1933). Ranni - Bartłomiej P. (1931) i Stanisław P. (1936).
· 22.07. około 20`00 Henryk Zbigniew S. zamieszkały Łobez ul. Kościelna 18 odprowadził swoją siostrę Zofię do pracy na pocztę i do dnia dzisiejszego do domu nie wrócił. Zdarzenie miało miejsce 15 lipca.
· 01.08. Około godziny 12`30 we wsi Bonin gm. Zajezierze przez zawalenie się muru została zabita Janina F. (rocznik 1941) zamieszkała w Boninie.
· 01.08. Około godziny 22`00 komendant posterunku MO Bełczna wracając z Worowa zauważył sylwetkę przechodzącą między drzewami, a że teren jest zagrożonyony komendant zawezwał osobę do zatrzymania się lecz to nie poskutkowało. Osoba słysząc krzyk zaczęła uciekać w stronę lasu. Komendant widząc uciekającą strzelił do niej trzy razy. Po paru godzinach komendant wraz z milicjantem udał się na miejsce wypadku lecz nic nie znaleziono, aż drugiego dnia listonosz z Bełczna jadąc spotkał trupa. Okazało się, że komendant strzelając w kierunku uciekającej osoby trafił ją w głowę zabijając ją na miejscu. Zabita była Niemka Maria B. lat 63. Komendantowi postawiono zarzut zabójstwa.
Do druku przygotował nadkom. Leszek Olizarczyk

Ludzie łobza


Muszę przyznać, że z prezentowaną w tym numerze poetką nie mam zbytnich kłopotów, jeśli chodzi o nakreślenie jej sylwetki. Ona robi to doskonale sama. Tak więc ułatwię sobie zadanie prezentując po prostu jej wiersz:
vAutoportret
Jestem mała i ruda
Za to nogi mam proste.
Włosy zmienić się uda,
Ale już nie urosnę.
Twarz pociągła i blada,
Oczy szare i szczere,
Kibić - owszem, się nada
Ale co z charakterem ?
Szalona nieco bywam,
Czasem szukam zadymy.
I chociaż to ukrywam
Słowa układam w rymy.
Jestem bardzo nieśmiała
I powiedzieć Wam muszę,
Choćbym tego nie chciała
- na ramieniu mam duszę.
Jak powalczyć ze światem,
Gdy odwagi dwa deka?
W kącie zaszyć się zatem
I na pomoc poczekać ?
Gdy ktoś zareaguje
Na wołanie me pierwsze
Temu zadedykuję
Najładniejsze me wiersze.

Znając autorkę, każdy przyzna, że trafny to wizerunek. Pisanie wierszy nie jest jednak jej głównym zajęciem. Jest lekarzem. Mieszka w Łobzie. Wiersze pisze od 1999 r. Sprowokowana została do napisania pierwszego czyjąś niezbyt udaną próbą poetycką. Spróbowała i teraz od czasu do czasu ponawia te próby. Z całkiem dobrym skutkiem. Nie mogę niestety zaprezentować większej ilości jej utworów, ale jeszcze jeden, świadczący o chwalebnej skromności (i odrobinie przewrotności) poetki, muszę:

Co to za głupek pisze poezje?
Sporo wypije, prawie nic nie zje.
Nosi się taki, jak jakiś książę.
Nie koniec z końcem, lecz mowę wiąże.
Supła się, supła, szuka zadymy
W życiu jedynie wyszły mu rymy.
Więc nie słuchajcie go tak przejęci...
Broń nas Madonno i wszyscy święci!

Znając więcej utworów, muszę stwierdzić, że końcowe wezwanie o obronę czytelników jej wierszy jest zupełnie zbyteczne. Czytałem je z dużą przyjemnością i zupełnie do tego nie zmuszany. Wręcz przeciwnie, to ja zmusiłem panią Ewę Ciborowską do ich udostępnienia. I zobowiązuję się publicznie do dobrowolnej lektury nowych. Mam nadzieję, że już niedługo będę miał tą przyjemność.
Krzysztof Andrusz

Pamiętasz Boże Narodzenie 2001?


Boże Narodzenie to święto wyjątkowe, bo skłania do refleksji, budzi wspomnienia z dzieciństwa... zapach ciasta, choinki... i kojarzy nam się z rodziną. Tak, to właśnie rodzina jest największą wartością w życiu każdego człowieka. Prowadzę w swojej szkole program profilaktyczny "Siedem kroków". Mam okazję rozmawiania z młodzieżą na tematy związane z nadużywaniem alkoholu i palenia papierosów przez dorosłych. 13-letni uczniowie bardzo krytycznie wypowiadają się o tych, którzy próbują palić papierosy i pić alkohol. Jak więc wytłumaczyć fakt, co potwierdzają ogólnopolskie badania przeprowadzone w ubiegłym roku, że 68% piętnastoletnich chłopców i 54% dziewcząt piło alkohol w ciągu miesiąca przed badaniem. Ostatnie lata w naszym kraju charakteryzują się agresywną reklamą napojów alkoholowych. Według reklam, jeśli pijesz, masz przyjaciół, przeżywasz przygodę itp. Tymczasem nastolatki nie powinny pić alkoholu, ponieważ nawet najmniejsze jego ilość:
- zaburza zdolność do uczenia się i jest źródłem trudności w nauce;
- alkohol hamuje rozwój emocjonalny i opóźnia dojrzewanie, młody człowiek nie uczy się dojrzałych sposobów radzenia sobie ze stresem, wczesne picie obniża motywację do osiąganie celów życiowych;
- zwiększa ryzyko uzależnienia - uczniowie, którzy palą papierosy szybciej sięgają po alkohol, a potem po narkotyki;

Bywa, że pijani młodzi ludzie wchodzą w konflikt z prawem, są ofiarami wypadków i ryzykownego seksu (przypadkowa inicjacje, niechciane ciąże). Decyzja, czy podać dziecku alkohol podczas uroczystości i świąt powinna być podjęta i omówiona przez całą rodzinę, bo polskie prawo zabrania podawania alkoholu niepełnoletnim (do 18 roku życia). Niebezpieczeństwa, jakie wynikają ze zgody rodziców na picie dziecka w domu to osłabianie wartości abstynencji, bo zgoda rodziców jest rozumiana przez dziecko jako pozwolenie na spożywanie alkoholu. Za kilkanaście lat nasze dziecko może powiedzieć z rozpaczą "To ty, mamo, nalałaś mi pierwszy kieliszek. Pamiętasz Boże Narodzenie 2001?"
Władysława Malitowska-Gajdzis

Podatkowa sesja Rady Miejskiej


Na XXXIII sesji Rady Miejskiej Zarząd Miasta przedstawił stan przygotowania dróg i ulic w naszej gminie do sezonu zimowego. Będą w tym względzie obowiązywały takie same zasady jak w latach ubiegłych. I tak: drogi wojewódzkie(np. Waryńskiego, Niepodległości, Bema, Drawska, Szosa Świdwińska, Obr. Stalingradu) będą odśnieżane na całej długości i szerokości jezdni oraz posypywane solą i piaskiem; drogi powiatowe (np. Sawickiej, Boczna, Kraszewskiego, Wojska Polskiego, Mickiewicza, Kościuszki, Bełczna - Klępnica, Zajezierze - Zagórzyce, Wysiedle - Suliszewice, Łobez - Łabędzie, Łobez - Radowo będzie się odśnieżać w miejscach zasp, zapewniony będzie na nich przejezdny przynajmniej jeden pas ruchu i posypywane będą one na miejscach szczególnie zagrożonych (mijanki, zakręty); ulice gminne i chodniki (np.Browarna, Budowlana, Kilińskiego, Węgorzyńska, Chrobrego będą odśnieżane i posypywane na całej długości przez PUK; za utrzymanie dróg, ulic wewnętrznych i zakładowych będą odpowiadać ich właściciele; do obowiązków właścicieli nieruchomości prywatnych, spółdzielni mieszkaniowych, ZGKiM, zakładów, instytucji, przedsiębiorstw należeć będzie oczyszczanie z lodu, śniegu i błota z chodników położonych wzdłuż ich nieruchomości. Przedstawiciele Wojewódzkiego i Powiatowego Zarządu Dróg zapewnili, że ich instytucje są przygotowane do zimy i dysponują odpowiednim sprzętem. W dyskusji radni pytali m. in. o składowisko śmieci, zanieczyszczanie Regi ściekami w okolicy ul. Bocznej, budowę chodnika do Dalna, remont mostu na Segala. W odpowiedzi radni usłyszeli, że gmina uzyskała od AWRSP 53 ha terenu w Prusinowie i w przyszłości będzie tam budowane składowisko odpowiadające normom europejskim, na Bema rozdzielony zostanie odpływ wód deszczowych od ścieków, a wtedy istniejąca tam przepompownia będzie w stanie odprowadzić ścieki do kolektora, na budowę chodnika do Dalna w 2002 r. zostanie zlecone wykonanie dokumentacji technicznej. Komendant KP Policji R. Rzeźnik stwierdził, że w roku ubiegłym sygnały "drogówki" o zimowym zagrożeniu na drogach w gminie były odbierane przez drogowców szybko i w porę usuwane. Radni przyjęli informację jednogłośnie. Obszerna informacja o stanie środowiska i ochronie przyrody również została przyjęta, niemniej wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jest w tej dziedzinie bardzo dużo do zrobienia i potrzebne są w tym celu duże nakłady finansowe. Np. porównanie ilości m/3 wody wyprodukowanej przez łobeski PWiK z ilością m/3 ścieków przyjmowanych przez oczyszczalnię wynika, że 34% wytwarzanych w gminie nieczystości płynnych trafia bezpośrednio do gruntu. Ciągle za dużo jest w gminie dzikich wysypisk, mimo że w 2000 i 2001r. zlikwidowano ich 12. Rozpoczęto w roku 2001 selektywną zbiórkę odpadów. Jakość wód podziemnych i czystość okolicznych jezior badana przez Inspekcję Ochrony Środowiska oceniona została jako dobra (klasa Ib poza Trzeszczyną, Poradzem i Boninem). Rega jest ciągle zanieczyszczana ściekami z prawej strony miasta, która nie jest jeszcze skanalizowana. Ze względu na dużą zawartość żelaza i manganu wody łobeskie wymagają inwestycji uzdatniających ją. Budowany jest obecnie wodociąg do Prusinowa. Pojawiły się uregulowania prawne zobowiązujące właścicieli do odpowiedzialności za swoje ścieki, sami muszą się podłączać do kanalizacji miejskiej. W dyskusji w bardzo ostrych słowach upomniał się o wodę dla Bonina sołtys W. Zakrzewski, gdzie od lat woda jest zanieczyszczana przez miejscowe szambo i raz po raz zamykana; wprawdzie dezynfekowana jest przez Sanepid, ale zwolna zamienia się w gnojówkę. Sołtys otrzymał od burmistrz H. Szymańskiej zapewnienie, że w 2002 roku Bonin dostanie dobrą wodę. Nie wzbudziły wątpliwości, prócz pochwał, informacje o działalności Domu Kultury i Biblioteki Miejskiej. Dom Kultury prowadzi ożywioną, wszechstronna działalność merytoryczną z młodzieżą, dyr. D. Ledzion zorganizował kilkaset imprez, spotkań i konkursów o zasięgu krajowym, orkiestra ŁDK zyskała dużą popularność także za granicą, np. koncertowała przed papieżem w Rzymie. Biblioteka Miejska zyskała także wysoką ocenę. Została częściowo wyremontowana. Wzrasta w niej ilość czytelników. Dyr. E. Szymoniak jest entuzjastą elektroniki - placówka ma e-mail i internet, budowany jest katalog elektroniczny. Nawiązano korzystną współpracę z Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej i krajowymi instytucjami kulturalnym. Organizuje się liczne wystawy. Niemniej obie nasze placówki kulturalne wymagają dalszych remontów, a orkiestra zakupu nowych instrumentów.

Również informacja o przewozach szkolnych nie wzbudziła sprzeciwów. Autobusy jeżdżą punktualnie, lepiej niż w latach poprzednich. Na spotkaniu z rodzicami dzieci dojeżdżających do gimnazjum 44,72% z nich oceniło organizację dowozów jako b.dobrą, 51,21% jako dobrą, a 4,07% jako złą. Uwagi dotyczyły tłoku w niektórych autobusach (zabierani są także dorośli), niezdyscyplinowania uczniów, dokuczania młodszym przez starszych. Następnie Zarząd przedstawił Radzie projekty uchwał podatkowych, które będą skutkowały w roku 2002.

Między innym przy dwóch głosach sprzeciwu podjęto uchwałę, że 1q żyta dla celów podatku rolnego wyniesie w gminie 32 zł (cena ustalona przez GUS 37,19 zł). Ustalono, że podatek od nieruchomości wzrośnie przeciętnie o 5,5% ( 75% stawki maksymalnej); w tym do kwoty 10 zł obniżono podatek dla szewstwa, szklarstwa, kowalstwa, introligatorstwa i naprawy rowerów; nowouruchomionym zakładom zatrudniającym od 5 do 10 osób obniżono podatek o 50%, na 2 lata zatrudniającym powyżej 10 osób o 100% także na 2 lata. Jednogłośnie uchwalono, że podatek od posiadania psów wyniesie 35 zł od każdego psa; nie zapłacą tego podatku osoby kalekie, dla których pies jest pomocą, a także osoby powyżej 70 lat samotnie prowadzące gospodarstwa domowe oraz rolnicy od dwóch zwierząt. Wzrosną czynsze mieszkaniowe. Trudno nam tu podać szczegóły, zresztą uchwała ich też nie podaje, ponieważ ich wysokość będzie zależała od standardu mieszkania. Podwyżka czynszu nie może przekraczać (z wyjątkiem opłat niezależnych) średniorocznego wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem w minionym roku w stosunku do roku poprzedzającego rok miniony. Jak to będzie wyglądało w praktyce przekonamy się, kiedy ten czynsz przyjdzie płacić. Przy okazji warto wspomnieć, że lista oczekujących na mieszkania komunalne wynosi 35 osób, a dla pełnego zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych (lokale socjalne, mieszkańcy o niskich dochodach) potrzeba 60 mieszkań.

Przy 3 głosach sprzeciwu ustalono, że opłaty za 1 m/3 wody będziemy płacić od 01.01. do 30.06.2002 roku 1,56 zł za m/2 + 7% VAT, a od 01.07 do końca tegoż roku1,72 zł za m/2 + 7% VAT. Natomiast opłaty za ścieki wyniosą w odpowiednich terminach 2,07 zł m/2 i 2,28 zł za m/2 + VAT. Daje to wzrost opłaty w stosunku do roku 2001 dla wody o 15,5%, a dla ścieków 15,7%. Dzienne stawki opłaty targowej wzrosną o 5,5%, np. przy sprzedaży obnośnej wyniosą 3.50 zł, z samochodu osobowego 7,50 zł, ze stołu 8,50 zł, z samochodu dostawczego i ciężarowego 23,20 zł. Przy dwóch głosach sprzeciwu przyjęto, na wniosek zainteresowanej, rezygnację Heleny Szulc z pracy na stanowisku skarbniczki miasta i gminy. Na stanowisko to ma być ogłoszony konkurs. Ożywioną dyskusję wywołał złożony na poprzedniej sesji wniosek radnego M. Romejki w sprawie zmiany nazwy ulicy Obrońców Stalingrad na Obrońców Powiatu Łobeskiego. Zarząd zaopiniował wniosek negatywnie motywując to zbyt dużymi kosztami tej zamiany (wymiana dowodów osobistych, praw jazdy, tabliczek na domach, zmiana wpisów do ksiąg wieczystych itp.). Kilku radnych zwróciło uwagę na to, że nazwa ulicy nie ma nic wspólnego z ludobójcą Stalinem, a jest wyrazem szacunku dla ludzi, którzy zginęli w największej bitwie świata skutecznie powstrzymując pochód faszyzmu. Za przyjęciem wniosku był tylko jego wnioskodawca.
W. Bajerowicz

Policja ostrzega


Zbliżaj się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Szczególnie ludzie młodzi będą chcieli jak co roku "pobawić się" środkami pirotechnicznymi. Mając, między innymi, na uwadze bezpieczeństwo tycj młodych osób, ustawodawca poczynił znaczne zmiany zaostrzające dotychczasowe przepisy o obrocie tymi środkami. W szczególności kieruję te słowa do osób zamierzających handlować takimi środkami, aby nie naraziły się na przykre konsekwencje. Z dniem 01 lipca 2001r. weszła w życie Ustawa o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym. Ustawa ukazała się w Dzienniku Ustaw nr 65, poz.679 i wprowadziła obowiązek posiadania koncesji na obrót środkami pirotecznicznymi. Ustawa stwierdza, że koncesja na powyższą działalność nie jest wymagana na obrót wyrobami pirotechniki widowiskowej , oznaczonymi kodem klasyfikacji 1.4 G i 1.4 S. Zgodnie z postanowieniami ustawy sprzedaż środków pirotechnicznych w przypadku, gdy jest wymagana koncesja, stanowi przestępstwo, jak również sprzedaż jakiegokolwiek środka pirotechnicznego osobie poniżej 18 roku życia jest przestępstwem.
W dosłownym brzmieniu przepisy karne ustawy mówią:
Art. 36.
1. Kto wykonuje działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania lub obrotu materiałami wybuchowymi (środkami pirotechnicznymi), bronią, amunicją albo wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym bez koncesji lub wbrew warunkom określonym w koncesji, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
3. W razie skazania za przestępstwo określone w ust. 1 lub 2 orzeka się przepadek materiałów wybuchowych, broni, amunicji oraz wyrobów o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, a także innych przedmiotów, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia przestępstwa albo pochodzących bezpośrednio lub pośrednio z przestępstwa, chociażby nie stanowiły własności sprawcy.
Art. 37. Kto sprzedaje wyroby pirotechniczne wyłączone spod koncesjonowani lub broń, na posiadanie której nie jest wymagane pozwolenie, osobom niepełnoletnim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Mł. asp. Robert Kazienko

Siatkówka w 'Olimpie'


W kierowanym przez Zdzisława Bogdanowicza Międzyszkolnym Klubie Sportowym "Olimp" powstała we wrześniu br. drużyna piłki siatkowej mężczyzn oparta o młodych zawodników, uczniów łobeskiego LO. Została ona zgłoszona do rozgrywek III ligi wojewódzkiej, w której skład wchodzą drużyny ze Szczecina, Koszalina, Trzebiatowa i Tychowa. Pierwszy swój mecz nasz "Olimp" rozegrał z drużyną UKS-u "Bronek" z Koszalina w gościnnej nowej sali gimnastycznej węgorzyńskiego gimnazjum, której wymiary odpowiadają regulaminowi tego rodzaju zawodów. Inaugurację "Bronek" wygrał 3 : 1, czym nie należy się martwić, bo rozgrywki odbywają się systemem ligowym i przed naszymi zawodnikami jeszcze dużo spotkań, które mogą wygrać, bo są ambitni i robią postępy. Założył tę młodzieżowa właściwie drużynę i trenuje ją nauczyciel wychowania fizycznego z liceum Marcin Ćwikła, występujący równocześnie jako zawodnik, któremu pomaga drugi wuefista z SP II Waldemar Winiarski. To świetny i wychowawczy pomysł i próba nawiązania do dobrych tradycji łobeskiej siatkówki. W skład drużyny wchodzą: Krzysztof Góra, Marcin Bas, Bartosz Koleśnikow, Wojciech Koleśnikow, Leszek Micek, Marek Drożdżewski, Grzegorz Wróblewski, Marcin Mężyński, Paweł Olszewski, Jakub Zieniuk, Sebastian Pawlusiński, Łukasz Witas, Paweł Rorata, Arkadiusz Siwiński (kierownik drużyny). Utrzymanie drużyny (koszty przejazdów, opłaty dla sędziów, wynajem sali, sprzęt, kostiumy) nie byłoby możliwe, gdyby nie to, że sfinansowali to przedsięwzięcie sami rodzice zawodników dokonując dobrowolnych wpłat na ten pożyteczny cel. Na razie starania o pozyskanie paru groszy z innych źródeł nie dały rezultatu. Szkoda. (W.B.)

Stowarzyszenie Młodej Lewicy Demokratycznej


W październiku br. powstało w naszym mieście koło Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej. Jak się okazało - jest w Łobzie wielu młodych ludzi mających lewicowe poglądy, którzy do tej pory nie mieli swojej organizacji i możliwości działania oraz prezentowania swoich poglądów. Na pierwszym organizacyjnym zebraniu wybrano zarząd koła w skład którego weszli Marcin Ćwikła, Oliwer Cybulski, Bartosz Kajat i Jacek Górski. Jako jedno z pierwszych zadań wyznaczyli sobie oni organizowanie pomocy dla najbiedniejszych rodzin ze środowiska popegeerowskiego. W tym celu spotkali się już z sołtysami z naszej gminy, aby ustalić, komu taka pomoc jest najbardziej potrzebna. Równocześnie działacze łobeskiego koła SMLD zapraszają młodzież o lewicowych zainteresowaniach do współpracy. Kontakty można nawiązywać i informacje uzyskać od wymienionych wyżej członków zarządu koła. (W.I.)

Światowy Dzień Walki z Głodem


Na początku listopada br. wysłaliśmy do 33 firm z naszego rejonu (Łobez, Węgorzyno, Resko) 33 prośby o wsparcie naszej akcji związanej ze Światowym Dniem Walki z Głodem. Na nasz apel odpowiedziało 11 placówek: Liceum, Szkoły Podstawowe nr 1 i 2, Gimnazjum, ZNMR, UGiM, PUK, ZUS, Krochmalnia i stacja Paliw w Łobzie oraz Szkoła Podstawowa w Węgorzynie. Do puszek PCK, które w tych instytucjach wystawili nasi sympatycy trafiło w sumie 1.306 zł. Oprócz tego firmy z Węgorzyna: ubojnia-masarnia Marcina Szarzały dała Szkole Podstawowej w Runowie 50 kiełbasek, a piekarnia Wacława Wasilewskiego 40 pączków i 40 drożdżówek ofiarowała szkole podstawowej w tym mieście. Zarząd Rejonowy PCK w Łobzie postanowił zebrane pieniądze przekazać na posiłki dla ubogich dzieci w 10 szkołach (po 130 zł) z naszego rejonu.
Maria Urban - Zarz. Rej. PCK w Łobzie

Świąteczne spotkanie


11 listopada o godzinie 9`00 rozpoczął się w Łobeskim Domu Kultury IV otwarty turniej szachowy z okazji Święta Niepodległości. Organizatorzy to: "Olimp" Łobez, UKS "Gambit" przy Szkole Podstawowej nr 1, UKS "Pat Mat" przy Szkole Podstawowej nr 2, Urząd Gminy i Miasta, Redakcja "Gminy Pomorskiej". Główny sponsor: "Provimi Polska Holding" oddział w Łobzie. Nad przebiegiem imprezy czuwał zespół w składzie: Krystyna Sola, Małgorzata Zieniuk, Marek Woniak, Paweł Sola i Zdzisław Bogdanowicz. Wszyscy uczestnicy turnieju otrzymali pamiątkowe dyplomy. Zawody miały masowy charakter. Przyjechało na nie aż 80 zawodników z 22 miejscowości (Goleniów, Węgorzyno, Suchań, Cieszyno Łobeskie, Mosina, Złocieniec, Borowik, Gryfice, Płoty, Suchań, Koszalin, Szczecinek, Zajezierze, Tucza, Dobra Nowogardzka, Dobropole, Grabowo, Police, Stargard Szczeciński, Resko i oczywiście Łobez) i dzielnie walczyło o nagrody i puchary. Byli to ludzie w różnym wieku - widzieliśmy wśród nich małe dzieci ze szkół podstawowych, młodzież z gimnazjum i liceum, ludzi w sile wieku i dziadków.
Oto wyniki:
"Open" (klasa otwarta): I miejsce Mirosław Mielczarski (Koszalin) - 300 zł i puchar, II - Mariusz Kostyra (Szczecin) - 200 zł i puchar, III - Michał Mankiewicz (Szczecinek) - 100 zł i puchar, IV - Damian Bartkowiak (Mosina) - puchar.
Klasy I - III szkoły podstawowej: I miejsce Marcel Kanarek (Koszalin), II - Konrad Dumowski (Dobra), III - Marcin Sak (Łobez).
Klasy IV - VI szkoły podstawowej: I miejsce Mateusz Matla (Borowik), II - Michał Piórko (Łobez), III - Martyna Zieniuk (Łobez).
Gimnazjum: I miejsce Joanna Majdan (Koszalin), II - Patryk Kanarek (Koszalin), III - Anna Tomczyk (Stargard Szcz.).
Liceum-: I miejsce Kasia Woniak (Łobez), II - Dariusz Bojarski (Szczecin), III - Michał Marklejn (Szczecin).
Kobiety: I miejsce: Joanna Majdan (Koszalin), II - Kasia Woniak (Łobez), III - Małgorzata Bojarska (Szczecin).
Najmłodszy łobzianin: Marcin Sak.
Najstarszy łobzianin: Gabriel Bieńkowski.
Najlepszy zawodnik z Łobza: Kasia Woniak.
Nagrody rzeczowe, puchary i dyplomy wręczali - burmistrz Łobza Halina Szymańska i przewodniczący Rady Miejskiej Marian Płóciennik. Organizatorzy pochlebiają sobie, iż doprowadzili świąteczny turniej do wysokiego poziomu, że wszedł do łobeskiej tradycji, że cieszy się on coraz większą popularnością i ściąga bardzo dobrych zawodników z wielu miejsc w kraju. Miło też było nam obserwować kilkulatków walczących na deskach szachownic z kilkudziesięciolatkami.
Krystyna Sola

Turniej z niespodzianką


W Święto Niepodległości w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Gimnazjalnych odbył się otwarty turniej piłki siatkowej o puchar burmistrza Gminy i Miasta Łobez. Impreza trwała kilka godzin, bo do zawodów zgłosiło się aż pięć zespołów - "Provimi", Zespół Szkół Zawodowych, "Olimp" z Łobza, LZS Bełczna i "Wściekłe bąkojady". Spotkania rozgrywano systemem "każdy z każdym" do dwóch wygranych setów. Po rozegraniu dziesięciu spotkań bezkonkurencyjna okazała się drużyna "Provimi", która wygrała wszystkie mecze z przeciwnikami i tym samym zdobyła puchar burmistrza GiM. Ponadto zawodnik tego zespołu Marek Drożdżewski uznany został za najlepszego zawodnika turnieju. Jednak największą niespodziankę sprawiła skromna młodzież z Bełczny, która pod wodzą Kazia Pawelca wygrała trzy spotkania, przegrywając jedynie z mistrzem turnieju. Tym samym drużyna ta zdobyła puchar ufundowany przez prezesa MLKS "Światowid". Tu warto nadmienić, że Bełczna jest najbardziej usportowioną wsią w naszej gminie. Miejscowi działacze i młodzież z Bełczny uczestniczą w wielu imprezach sportowo-rekreacyjnych, a także często organizują je u siebie, wykorzystując życzliwie im użyczaną salę gimnastyczną w szkole. Przy okazji trzeba zauważyć, jak ważną rolę wychowawczą i integrującą ludzi w środowisku wiejskim odgrywa szkoła. W spotkaniu o trzecie miejsce spotkała się młodzież z Zasadniczej Szkoły Zawodowej i z Liceum ('Olimp"). Po dramatycznym i widowiskowym meczu lepsi okazali się młodzi siatkarze z ZSZ, którzy kierowani przez Mariusza Włodarza wygrali z rówieśnikami z LO 2 : 1 i zdobyli puchar prezesa TKKF "Błyskawica". Piąte miejsce przypadło "Wściekłym bąkojadom". Wszystkie drużyny uczestniczące w turnieju dostały dyplomy, a o napoje dla spragnionych zawodników zatroszczyli się sponsorzy.
Zdzisław Urbański.

WIGILIA U MAMY


WIGILIA U MAMY
Zapach choinki jest w całym domu
Już stół nakryty i płoną świece.
Pyszni się lukrem babka, makowiec...
Święto stworzyły ręce kobiece.
To czas szczęśliwy, czas pojednania,
Święto rodzinne, święto dla bliskich.
Przy tym świątecznym, wspaniałym stole
Matczyne serce chce mieć nas wszystkich.
Już pierwsza gwiazdka, czas wigilijny...
Ręce matczyne opłatek łamią.
Patrzy serdecznie nam wszystkim w oczy,
A oczy matki nigdy nie kłamią.
Po świętach znowu jest czas rozstania,
Znowu się toczy zwyczajne życie.
Lecz o wigilii w rodzinnym domu
Będziemy marzyć i tęsknić skrycie.

Krzysztof Andrusz

Z żałobnej karty


Z żałobnej karty
1. Krystyna Mielczarkowska 15.02.1930 - 20.10.2001
2. Jadwiga Szkiecin 12.04.1918 - 18.10.2001
3. Antonina Gwiazda 20.01.1925 - 21.10.2001
4. Jadwiga Bogucka 08.01.1947 - 25.10.2001
5. Włodzimierz Bogucki 06.02. - 25.10.2001 (W.B.)
SONDA
Jak sądzisz ilu ludzi w Łobzie ma dostęp do internetu ?

ponad 1000
100-1000
poniżej stu
niewielu

Do Łobeziaka można pisać tutaj:


Numery archiwalne:
ARCHIWUM




Okazjonalnik "Łabuź"