Maj 2001 (numer 113)

Łobez POWIATEM !!!!

W dniu 31.05.01 Rada Ministrów zdecydowała, że z dniem 01.01.2002 powstanie powiat łobeski.




Spis treści: 
Od redakcji
Pisanki / Z daleka od Łobza
Nie kłamać
W imieniu posłów SLD...
Dwójkowe zmagania z ekologią
Awanse dla weteranów
Tu 'Łobeziak' nr 3974296 lub 608633195. Słucham ....?
Uniwersytet w Łobzie
Łobeziak w internecie
Kikutkowo
Brak nam Pani Krystyny
O ewaluacji słów kilka
Odruch serca
Kronika policyjna
Orkiestry znowu zagrają
Dzień Ziemi w Przedszkolu
II Łobeski Dzień Drzew
Podziękowanie
Przegląd teatralny
Remonty starych domów mieszkalnych
Sprostowanie
Światowy Dzień Inwalidy
Ze starej książki dochodzeń
Z żałobnej karty


Od redakcji


Tegoroczna wiosna, tegoroczny maj to przede wszystkim różne nadzieje, ale także zagrożenia i rozczarowania dla naszego miasta i sporej części jego mieszkańców. Nadzieje to przede wszystkim niecierpliwe oczekiwanie na spóźniającą się tego roku wiosnę, która w końcu przyszła od razu wspaniała, jakby chciała pomóc w obchodach Święta Pracy i chociaż trochę osłodzić Polakom wszystkie niedostatki, z jakimi muszą się oni borykać na co dzień. To nieszczęście, że 1 Maja zaczyna się w naszym kraju ze święta zamieniać zwolna "jak przed wojną" w dzień protestu ludzi pracy przeciwko coraz bardziej panoszącej się niesprawiedliwości społecznej, bezrobociu i biedzie.

Pod koniec maja mamy się ostatecznie dowiedzieć tego, czy Łobez zostanie ponownie powiatem. Przedstawiciele rządu odwiedzą w początkach maja wszystkie miejscowości, których powiatowe aspiracje nie zostały w reformie administracyjnej 1998 r. spełnione, a które złożyły później odpowiednio udokumentowane wnioski z uzasadnieniami tego, że powiaty im się należą. Miejmy nadzieję, że Rząd się poprawi i podejmie korzystną dla Łobza decyzję. Jeśli tak się stanie, to będzie to miało dla przyszłości naszego miasta znaczenie historyczne pod każdym względem - unikniemy, przynajmniej w części, grożącej nam dzisiaj degradacji do rzędu małych, wyludniających się miasteczek, z których do wszystkiego daleko, a na dodatek ubogo.

Przyjdzie nam z tą wiosną oswoić się ostatecznie z największym rozczarowaniem związanym z bezrobociem, które, to już wiadomo, ma tendencje wzrostowe i zbliża się w kraju liczby 3 milionów osób, a w naszej gminie obejmuje już ponad 1800 ludzi. W tej chwili nasze państwo nie ma żadnego pomysłu, jak je zahamować, nikt nie ma też pomysłu na to, jak pobudzić do życia tzw. drobne i średnie przedsiębiorstwa. Żeby zaczęły one powstawać, potrzebny jest popyt, kredyty i chętni inwestorzy, a tych nie widać. Nic nie wskazuje na to, by nowe inwestycje w naszym mieście, takie jak mające powstać duże pawilony handlowe na Segala czy Obrońców Stalingradu cokolwiek złagodziły ten problem. Od kilku lat widzimy, że wszystkie większe inwestycje (archiwum, ocieplanie i malowanie budynków mieszkalnych, adaptacja filii SP 3 na bank, budowa kanalizacji na Sawickiej wykonywane były przez firmy i ludzi spoza naszej gminy. W ślad za tym wypływały gminne pieniądze. Nawet tak proste prace, jak fugowanie i gruntowani muru przy archiwum wykonywała grupa młodzieży z importu zakwaterowaną na tę porę w hotelu. Doszło do tego, że w Łobzie nie mamy żadnej ekipy czy nawet niewielkiej firmy, która mogłaby się podjąć poważniejszych, na gminną skalę, prac montażowo-budowlanych. Można z góry przewidzieć, że w tych warunkach obcy będą budować wspomniane pawilony, a łobeskim bezrobotnym nie skapnie z tego nic. Jedną z poważnych przeszkód w lokowaniu w Łobzie nowych inwestycji jest już, niestety, nie tyle brak ludzi do pracy, ale po prostu fachowców.

Niestety, nowe, duże placówki handlowe nie zmienią nic na naszym rynku pracy, bo wprawdzie przyjmą one naszych ludzi ale na głodowych warunkach i znacznie ich mniej, bo przecież na czymś trzeba zarobić oraz skuteczniej będą konkurowały z naszymi, już w tej chwili ledwo dyszącymi drobnymi sklepikami i kramami, bo te będą zmuszane do zwalniania pracowników lub zamykania swoich małych interesów. Co na to społeczeństwo? Nic - cieszy się nawet i wierzy, że będzie mogło zrobić tańsze zakupy.

Nie popadajmy jednak w całkowity pesymizm. Taka sama sytuacja jak u nas jest praktycznie w podobnych do naszego miasteczkach w całym kraju, na wsiach gorsza, nawet straszna. To jest jakby pociecha, że jesteśmy tacy sami i takie same mamy zmartwienia jak większość Polaków i jesteśmy nimi obdzielani mniej więcej po równo. Szkoda tylko, żal i złość, że część rodaków, ta mniejszość, ma już tak dobrze, jak zamożni ludzie w takich Niemczech, Danii czy Francji i roziew miedzy jednymi a drugimi ciągle się powiększa. Coś w tym układzie społecznym szwankuje. Podobno jest to prawidłowość w kapitalizmie, polegająca na tym, że jedni muszą być biedni, żeby drudzy mogli być zamożni, tyle że w Polsce prawidłowość ta przyjęła monstrualne rozmiary.
Redakcja

Pisanki / Z daleka od Łobza


W tym roku wspólnie z siostrą święciliśmy wielkanocne jajka w łobeskim kościele tak, jak przed laty, w dzieciństwie. Mniej więcej w tym samym czasie mój siostrzeniec Michał (z pomocą Karola) uzyskał (drogą, niestety kupna) trzy łobeskie strusie jaja. Jeszcze trochę a Ł. ze strusich jaj słynąć będzie. Mimo, że Święta Wielkanocne dawno minęły, Michał, jak na artystę przystało, pracuje nad tymi jajami tworząc zapewne dzieła sztuki. Z jajami wiąże on nadzieje na sukces finansowy, a i wuj jego może choć na jedno jajo się "załapie". Jak stwierdziła pewna pani minister: "jaja malują zawsze mężczyźni". Znany konserwatysta (raczej młody) stwierdził zaś, że konserwatystów wyróżnia od "innych" przywiązanie do tradycji. Ja oraz wielu moich przyjaciół i kolegów, choć nie uważamy się za konserwatystów, od zawsze przy choince w wigilijny wieczór dzielimy się opłatkiem, a na Wielkanoc malujemy jaja, a potem dzielimy się nimi. W przeciwieństwie do konserwatystów nigdy nie rzucaliśmy w nikogo jajami, bo i po co.

W świątecznym numerze "Przekroju" Czeczot narysował dwóch zatroskanych dżentelmenów, tak oto rozprawiających: "Niech każdy bezrobotny zje 1 jajko wielkanocne, to razem zjedzą 3.000. 000 jajek! To ja się pytam jaki BUDŻET to wytrzyma ? !" W pewnym ministerstwie stworzono dokument finansowy (! ?), który zatytułowano: "Realnie szacunkowo" na nosa" obliczono..." Chciałoby się skomentować krótko: "ale jaja", gdyby nie to, że dokument dotyczył ... podwyżek dla nauczycieli, ( nie doliczono się ich przy tym bodajże ... 18 tysięcy !). Po zakończonej konferencji UE poświęconej rozwojowi infrastruktury komunikacyjnej (te nasze drogi !), wysoki urzędnik tak argumentował brak postępu w tej dziedzinie: gdyby przybyło dróg, to ludzie więcej by jeździli, a wtedy byłoby więcej wypadków drogowych. Nie wiadomo już co bardziej wzrusza, czy szczególna logika wywodów (pewnie raczej jej brak), czy szczególne zatroskanie o nasze bezpieczeństwo. Znów chciałoby się zauważyć, że w tym czasie zastrzelono byłego ministra sportu, a sprawcy zabójstwa generała policji pozostają nieznani. Za to emocje wywołuje "Big Brother" oglądany przez ok. 5 mln telewidzów. Moraliści są pełni oburzenia, ale przecież to wolny wybór i tych "nieszczęsnych" (?) uczestników programu, i być może jeszcze bardziej "nieszczęsnych" (?) ich podglądaczy. Nie oglądam tego, bo nie znajduję w sobie ani krzty zainteresowania tym, co i jak mówią (okropność !) ludzie, którzy mnie po prostu nie są w stanie sobą zainteresować. A poza tym brakuje mi czasu na czytanie i oglądanie rzeczy więcej niż interesujących. Przedstawiciel producenta "Wielkiego Brata", zapytany o wartości tego serialu, w ogóle nie zrozumiał pytania. Bo w takich programach nie chodzi o rozum i ambicje, lecz o to, aby zrobić kasę na zaspokajaniu najniższych instynktów telewidzów.

W święta obejrzeliśmy z Leonem przygotowany latem ubiegłego roku (na mój "benefis" ) montaż różnych materiałów filmowych i zdjęciowych, bliskich mi z różnych względów (wyszło tego kilka godzin "projekcji" - teraz trzeba zredukować to do pół godziny - ale jak?). Trochę ciekawostek z różnych "epok", trochę rodzinnych sentymentów i bardzo dużo Łobezu (począwszy od zdjęcia z przed wieku). Ale jak ktoś trafnie powiedział: "nie ma podróży sentymentalnych, są tylko wyprawy donikąd". No i są jeszcze "jaja", choć nie zawsze śmieszne. Oczywiście poza oczekiwanym artystycznym, strusim (i łobeskim) jajem mego siostrzeńca..
Piotr Sienkiewicz

Nie kłamać


Z przyjemnością i nadzieją dowiadujemy się, że podobno zaistniała szansa utworzenia w Łobzie powiatu. Szkoda, że przy tej okazji zarówno burmistrz H. Szymańska, przewodniczący Rady Miejskiej M. Płóciennik oraz radna powiatowa Z. Krupa udzielają mijających się z prawdą wywiadów dyspozycyjnej i usłużnej "Gminie Pomorskiej", w której W. Małyszek w niewybredny sposób stara się od zawsze ubrudzić ludzi o poglądach lewicowych. Jest to przykre i prymitywne. Sens tych działań jest zawsze taki sam: To, że Łobez ma szanse zostać powiatem zawdzięczamy upartym zabiegom wyżej wymienionych w obecnym rządzie i życzliwości tegoż rządu dla nich. Natomiast winę za to, że w odpowiedniej chwili Łobez powiatem nie został ponoszą poprzednie władze łobeskie, bo nie zrobiły w porę odpowiednich zabiegów w jego obronie, mimo tego, że wiadomo było, że Łobez jest zagrożony. Nie jest to prawda. Otóż jeździły i to kilkakrotnie i do Warszawy i do Szczecina, interweniowali też w tej sprawie posłowie SLD, protestowali jednogłośnie w sejmie przeciw przekazywaniu decyzji administracyjnych rządowi J. Buzka, a konkretnie wicepremierowi J. Tomaszewskiemu. Dowody na to, zamieszczamy w tym numerze. W porę też zostały wysłana do rządu odpowiednia dokumentacja, w której uzasadnialiśmy historyczne, społeczne i gospodarcze powiatowe aspiracje Łobza. Delegacja Łobza z burmistrzem Janem Szafranem była przetrzymywana godzinami w przedpokojach wiceministra Stępnia i dyr. Derdziuka, który wychodził do niej i do innych petentów powiatowych w towarzystwie ochroniarzy. W końcu jednak obaj dostojnicy zapewnili naszą delegację, że powiat w Łobzie będzie, na dowód tego pokazywali jej nową mapę powiatową i Łobez na niej figurował jako siedziba powiatu. Potwierdzał to także później wojewoda Lisewski. Co jeszcze mogła zrobić w tych warunkach łobeska delegacja? Nie wierzyć rządowi AWS? Może byłoby to lepsze, bo kontakty jego przedstawicieli z naszymi ludźmi nie były, delikatnie mówiąc, sympatyczne i przychylne.
A potem chyłkiem, przez zaskoczenie, w nocy, przyszedł do Łobza teleks, że Łobez został wykreślony z powiatowej mapy.

Dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę z tego, że naiwnością była wiara w to, że ktoś tam w Warszawie pójdzie nam na rękę, że nie powinniśmy się spodziewać litości dla miejscowego społeczeństwa, które w 73% wypowiedziało się na korzyść Aleksandra Kwaśniewskiego. Do tej winy się przyznajemy. Przecież niespełnienie próśb poprzednich władz łobeskich, trzymanie ich na ministerialnych korytarzach na kilometr zalatywało polityką. Dostaliśmy tą decyzją po łapach i do zrozumienia - kto tu rządzi. Kłamstwem i jeszcze jednym dowodem na to, że zostaliśmy ukarani, jest powtarzanie, jakoby ktoś z Warszawy pofatygował się do Łobza dla sprawdzenia naszych możliwości. Nic takiego się nie zdarzyło.

Kilkakrotnie pisałem o tym, że jeśli się obecny rząd chce zrehabilitować w oczach naszego społeczeństwa i przyznać się do winy za to, że tak krzywdząco potraktował Łobez - to oddanie mu powiatu. I nie będzie to żadna łaska, a tylko wyrównanie rażącej niesprawiedliwości. Podobno ma się tak stać. Pochlebiamy sobie, że nasze uporczywe, być może niekiedy złośliwe przypominanie o tym, zadecydowało, że coś się tam u góry ruszyło.

Tymczasem wkroczyliśmy w Łobzie w krainę absurdu. Nasi dzisiejsi miejscy prominenci sugerują mianowicie w swoich wypowiedziach, że nasz obecny rząd jest cacy i tylko na nasze życzenie nie przyznał nam powiatu. Czy możecie, nasi Czytelnicy, zrozumieć podobną przewrotność i podobną hipokryzję? A to przecież ten rząd zniszczył nasz powiat wbrew naszej woli. To nie my, tylko on podjął tę fatalną decyzję. A my jesteśmy za nią oskarżani! Potocznie nazywa się to odwracaniem kota ogonem. Czy jesteście, nasi Czytelnicy, tak naiwni, że gotowi jesteście wziąć się na takie rozumowanie?

Jaki jest cel tych wszystkich ataków? Dla mnie oczywisty. Jest to dążenie do zdyskredytowania poprzedników właśnie takimi metodami jak opisane powyżej, a dzieje się to ze strachu przed kolejnymi wyborami, które zapowiadają się dla obecnego rządu raczej niekorzystnie, w trakcie których trzeba będzie się przed społeczeństwem rozliczyć, także ze sposobu potraktowania naszego miasta. Jest to metoda, o której ktoś powiedział: "za to, żeśmy winni, wyście odpowiadać powinni". Po tej mojej publikacji mogę się spodziewać kolejnych insynuacji po naszym adresem, z których będzie wynikało, że jedynymi ludźmi, którzy kiedykolwiek coś dla naszego miasta zrobili, są wymienione wyżej osoby, a wszyscy inni to pasożyty, lenie i nieprzyjaciele naszego miasta. Odczytuję te insynuacje jako obelgi pod adresem tych wszystkich, którzy przez ostatnich 55 lat dźwigali nasze miasto z gruzów, sterali tutaj życie i których kilka tysięcy leży na naszym cmentarzu. Tymczasem w tym numerze cytujemy materiały dowodzące akurat czegoś odwrotnego - mimo obelg w "Gminie Pomorskiej" pod adresem naszych posłów przez całą obecną kadencję, nie obrażali się oni, nie zapominali o naszym mieście, w którym witani byli przez tę gazetę z iście średniowiecznym poczuciem humoru np.: Poseł Kopeć przyjechał kopcić do Łobza. Jest to zaiste ciekawy sposób zjednywania przyjaciół dla Łobza. W innych miastach, na przykład w ościennym Nowogardzie - mówię o tym z żalem - wszyscy bez względu na poglądy i partyjne przynależności zaprzestali dyskusji i działają wspólnie, wspólnie podpisują dokumenty i stworzyli wspólny front walki o swój powiat. A nas się obwinia o jego utratę, naszym ludziom w sejmie zamiast wdzięczności serwuje się zwyczajne chamstwo.

Osobna sprawa, to patologiczne wręcz pastwienie się W. Małyszka (z czego ono wynika - powszechnie wiadomo) od czterech lat nad onegdajszymi zarobkami Jana Szafrana, który odchodząc ze stanowiska burmistrza, dostawał z kasy miejskiej 3800 zł. na rękę. Skoro W. Małyszek potrafi być taki odważny, to powinien zająć się także zarobkami dzisiejszych prominentów. Myślę, że na to się jednak nie odważy, za dużo miałby do stracenia.
Wojciech Bajerowicz

W imieniu posłów SLD...


Raz po raz dowiadujemy się to na sesjach Rady Miejskiej, to z "Gminy Pomorskiej", że starania o odtworzenie powiatu łobeskiego prowadzą wyłącznie nasze obecne ofiarne władze miejskie. I świetnie i słusznie, bo to obecny rząd, z którym te władze sympatyzują, zabrał nam powiat i w tych warunkach to właśnie ich podstawowym obowiązkiem jest namówienie tego rządu, by nam powiat zwrócił. I nie robią one nikomu żadnej łaski. Zwalanie tego obowiązku na poprzednie władze miejskie, którym powiat odebrano w sposób brutalny, jest nie tylko nieuczciwością, ale wyjątkowo złośliwym wybiegiem obliczonym na naiwność i krótką pamięć mieszkańców Łobza i okolic. Tymczasem od początku łobeskiej katastrofy nasi reprezentanci, posłowie SLD w Sejmie, protestowali przeciwko krzywdzącemu nas nowemu podziałowi terytorialnemu kraju. Między innymi jednogłośnie w lipcu 1998 r. sprzeciwili się decyzji rządowej w tej sprawie, ale nie uzyskali poparcia rządzącej większości, która reformę przyklepała. Ostatnio, bo w dniu 30 marca br. w trakcie debaty sejmowej oceniającej pozytywnie funkcjonowanie reformy administracyjnej po trzech latach od jej wprowadzenia, zabrał głos poseł Stanisław Kopeć. Cytujemy w całości jego przemówienie, bo jest ono odpowiedzią na pomówienia kierowane pod naszym adresem i pokazuje, kto naprawdę nam sprzyja w Sejmie, mimo że jest bez przerwy wyśmiewany i obrażany w "Gminie Pomorskiej" :

"Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Odnosząc się do rządowego dokumentu "Ocena nowego zasadniczego podziału terytorialnego państwa oraz przyjętego przez Komisje Samorządu Terytorialnego i Administracji, Spraw Wewnętrznych 13.02.2001 roku uchwały szczególnie w punkcie 2 i 3 w imieniu grupy posłów z województwa zachodniopomorskiego chciałbym zwrócić uwagę , iż oceniając słuszność podziału terytorialnego nie powinniśmy sugerować się obrazem statycznym, lecz analizować całą dynamikę procesu, który dwa lata temu uruchomiliśmy. Apelujemy do rządu, aby wnikliwie oceniając wnioski, które wpłynęły, nie poprzestawał wyłącznie na analizie suchych parametrów matematycznych i przyrównywał je do jakiegoś wzorca matematycznego, lecz spróbował ocenić, co się stało złego i dobrego, i co się może stać. Chcielibyśmy powiedzieć, że nieprawdą jest, że małe powiaty są drogie i niesprawne. Przeglądając wyniki finansowe powiatów za rok 1999 ku naszemu zaskoczeniu znaleźliśmy dane, że to właśnie małe powiaty wypracowały nadwyżki i szybciej opanowały cały wachlarz usług publicznych nałożony na nie. Nie wiemy, czy badano, jaki stopień zadowolenia mieszkańców uzyskano w małych i w dużych powiatach. Wydaje nam się, że należy zacząć od przesłanki, którą poruszyło kilku moich przedmówców, mówiącej o komforcie mieszkańców i zdecydować się na rozwiązania gwarantujące go w największym stopniu przy jasnych kryteriach finansowych, które powinny być równe dla wszystkich.

Zwracamy uwagę na to, że w bilansie oceniającym siłę powiatów najczęściej nie bierze się pod rzeczy szalenie ważnej, to znaczy zaangażowania społecznego i stopnia wyzwolenia energii mieszkańców. Przykładem może być tu Łobez w województwie zachodniopomorskim. W powiatach, które są nienaturalnie ułożone energia wyładowuje się w konflikcie zamiast w sposób twórczy. Sądzimy, że warto jest rozważyć wszystkie aspekty związane z położeniem gmin wchodzących w skład powiatu, a szczególnie zwrócić uwagę na poczucie zadowolenia i komfortu mieszkańców oraz jakości usług i wygody w dostępie do nich.

Wnioski, które sformułowała Rada Ministrów w zakresie tworzenia nowych powiatów wskazują na to, że stworzenie ścieżki prawnej dla miast ubiegających się o status powiatu i niezadowolonych z decyzji Rządu, było działaniem podjętym w celu wyciszenia negatywnych nastrojów, a nie w celu stworzenia faktycznych prawnych możliwości ubiegania się o powiat. Po przebyciu drogi związanej ze skompletowaniem odpowiednich dokumentów i prawidłowym opracowaniu wniosku okazuje się, że na końcu są zamknięte drzwi, a z przygotowanym przez zainteresowanych materiałem nikt tak naprawdę nie chce się zapoznać.
Rozpatrzenie opracowanych przez miasta wniosków i wprowadzenie kilku korekt powiatowej mapy w niczym przecież nie naruszyłoby przyjętej zasady wprowadzonego podziału, natomiast powoływanie się po raz kolejny w ocenie dokonanej przez Radę Ministrów na niezgodność postulowanych jednostek z kryteriami dotyczącymi jednostek powiatowych, przyjętymi przez Radę Ministrów w 1998 roku jest bezzasadne. Został już obalony mit "kryteriów", na które powoływano się, uzasadniając fakt nie utworzenia powiatów, a które to kryteria nie zostały formalnie określone w żadnym przepisie prawnym - przypomnijmy:
50 spośród utworzonych powiatów nie spełnia kryterium liczebności (50 tysięcy mieszkańców),
19 kryterium ilości (4 powiaty składają się z 3 gmin, 15 z 4 gmin),
braki w zakresie podstawowych instytucji powiatotwórczych występują do dnia dzisiejszego w części powołanych powiatów, np. powiatowa komenda policji znajduje się w 85,4%, komenda państwowej straży pożarnej - w 85,1%, powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna - w 75,6 %, inspektorat weterynarii w 72,4% (są to dane z informacji Rady Ministrów o skutkach obowiązywania ustaw reformujących administrację publiczną z czerwca 2000r.).
Jak widać z tego zestawienia, nie może być mowy o kryteriach, podczas gdy złamano je wielokrotnie. Odsuwanie w czasie podjęcia decyzji w sprawie złożonych wniosków powoduje wiele negatywnych skutków, takich jak:
Degradację miast starających się o status powiatu poprzez ograniczenie bądź likwidację funkcjonujących w nich instytucji o znaczeniu ponadgminnym. Narastanie lokalnych antagonizmów pomiędzy aktualnymi powiatami a miastami starającymi się o status powiatu.

Tłumienie lokalnych inicjatyw w sytuacji, gdy wymagana jest opinia powiatu. Nierównomierność rozdziału środków w powiatach - na niekorzyść miast starających się o wydzielenie, co pogłębia antagonizmy, o których mowa w pkt. 2. Ciągłe prowadzenie działań w kierunku utworzenia powiatów w naszych miastach rozprasza siły i środki, które powinny być koncentrowane na bieżącej pracy i realizowaniu zadań własnych gmin.

Wysoki Sejmie!
Uwzględniając przedłużający się okres wyczekiwania miast starających o nadanie im statusu powiatu wnosimy o:
pilne rozpatrzenie przez rząd zgłoszonych przez zainteresowane środowiska kompletnych wniosków, zachowując termin podany w pkt. 3 proponowanej przez komisję uchwały; oraz o to, aby tam, gdzie powołanie nowego powiatu nie zaburza logiki podziału na powiaty określone przez Radę Ministrów i spełnione są formalne określone wymogi prawne dotyczące podziału zawarte w art. 15 Konstytucji RP w brzmieniu: "Zasadniczy podział terytorialny państwa uwzględniający więzi społeczna, gospodarcze lub kulturowe i zapewniający jednostkom terytorialnym zdolność wykonywania zadań publicznych określa ustawa" - podjąć decyzję o powołaniu nowych jednostek powiatowych".
Warszawa 30.03.2001
W imieniu zespołu - Stanisław Kopeć

Czy trzeba jeszcze do tego coś dodawać? Nie jest to interwencja naszych posłów jedyna. Miejmy nadzieję, że kiedy ten numer "Łobeziaka" dotrze do naszych Czytelników - rząd podejmie korzystną dla Łobza decyzję i się zrehabilituje. Będzie ona wymuszona także dzięki zabiegom naszych posłów w parlamencie. Szkoda, że tak zasadnicza, życiowa dla naszego miasta sprawa wykorzystana została dla doraźnych korzyści i licytacji politycznej "kto zrobił więcej" w czasie, kiedy należało przede wszystkim zjednoczyć nasze społeczeństwo wokół wspólnego celu, jakim jest odzyskanie powiatu, a nie drażnić i obrażać ludzi, którym także na tym zależy, a tego prawa im się odmawia.
Redakcja

Dwójkowe zmagania z ekologią


"Mamy tylko jedną Ziemię,
a jej przyszłość zależy od każdego,
na pozór niewielkiego, ludzkiego
działania, zależy od każdego z nas."
Florian Plit

Dnia 23.04.2001r. w Szkole Podstawowej nr 2 w Łobzie odbył się Międzyszkolny Konkurs Ekologiczny "Nasza planeta- Ziemia". W konkursie brały udział 3- osobowe zespoły uczniów klas szóstych szkół podstawowych z Chociwla, Węgorzyna, Starogardu Łob. , Łobza oraz łobeskiego Zespołu Szkół Gimnazjalnych. Miał on za zadanie popularyzować wśród uczniów wiedzę ekologiczną oraz rozwijać wrażliwość na problemy środowiska naturalnego człowieka. Imprezę rozpoczęła uczennica kl. VI c - A. Milewska apelem do mieszkańców Ziemi, by jej nie niszczyli, gdyż " ...nie ma we Wszechświecie innego miejsca dla ludzi". Początek zmagań ekologicznych stanowił godzinny test sprawdzający wiadomości i umiejętności, przygotowany przez nauczycieli : J. Stefanowską i M. Woniaka. Okazał się on dość trudny, ale przecież to konkurs ,a nagrody bardzo atrakcyjne. W dalszej części konkursu drużyny prezentowały przygotowaną wcześniej w swoich placówkach reklamę lub antyreklamę, np. o zdrowej żywności, ziołolecznictwie, "kwaśnych deszczach", dziurze ozonowej, śmieciach. Następne zadanie o charakterze twórczym polegało na zaprojektowaniu znaczka ekologicznego. Konkurs zakończono walką zespołową o jak największą liczbę punktów, która miała zadecydować o zwycięstwie. Należało odpowiedzieć na szereg pytań, rozwiązać krzyżówki, rozpoznać rodzaje drzew iglastych itp. Emocji było wiele, a polecenia, jak się okazało, nie zawsze były łatwe. Każdy zespół jednorazowo mógł poprosić o pytanie ratujące.

Dodatkową atrakcją w przerwach była prezentacja ekologicznej twórczości (piosenki, wiersze) uczniów naszej szkoły. Szczególnie spodobał się H. Lach i jej klasa. W bibliotece szkolnej odbyła się wystawa literatury ekologicznej, kaset video i informatorów związanych z ochroną środowiska. Korytarz zdobiły : wystawka ekologiczna J. Stefanowskiej oraz plakaty wykonane przez uczniów pod kierunkiem M. Rasińskiej. Pracę konkursową uczniów nadzorowała i oceniała komisja w składzie:
M. Turbak- kierownik Wydziału Oświaty, Zdrowia i Kultury UGiM w Łobzie,
A. Grobela- przedstawiciel Hurtowni Materiałów Budowlanych MARBUD
I. Kabat- kierownik Wydziału Promocji Turystyki , Sportu i Wypoczynku UGiM w Łobzie,
J. Babyszko- dyrektor SP2 Łobez,
E. Mazur- z-ca dyrektora SP2 Łobez,
J. Stefanowska- nauczyciel SP2 Łobez,
M. Woniak- nauczyciel SP2 Łobez.
Jurorzy najwyżej ocenili testy napisane przez uczniów SP2 w Łobzie: K. Rutkowskiego, J. Wieliczko, A. Stawicką, którzy zdobyli indywidualnie 3 pierwsze miejsca. Zespołowo zwyciężyła minimalnie (1 punktem) również SP2 Łobez przed SP Wegorzyno. Tuż za nimi na trzecim miejscu uplasował się ZSG Łobez.

Konkurs nie należał do łatwych, ale też było o co walczyć. Za I miejsce zespołowo zwycięska szkoła otrzymała rozbudowaną ławkę gimnastyczną ze sztangami, za II miejsce stół do tenisa stołowego, za III miejsce nieco skromniejszą ławkę gimnastyczną z ciężarkami. Indywidualnie za zajęcie 3 pierwszych miejsc otrzymali sprzęt turystyczny. Każdy z uczestników dostał album o treści przyrodniczej i pamiątkową czapeczkę. Serdecznie dziękujemy wszystkim sponsorom: Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Zasobów Wodnych w Szczecinie, Hurtowni Materiałów Budowlanych MARBUD Łobez, Nadleśnictwu Łobez, UG i M Łobez, PPZ NOWAMYL.
S. Dynowska, R. Mikul

Awanse dla weteranów


W czwartek, 5 kwietnia br. w Urzędzie Miasta i Gminy odbyło się uroczyste spotkani łobeskich weteranów ostatniej wojny z przedstawicielami Wojskowej Komendy Uzupełnień ppłk. Zbigniewem Gaborym i mjr. Michałem Dragunem i zast. burmistrza Łobza Henrykiem Musiałem, a weteranami ostatniej wojny, którzy postanowieniem Prezydenta RP mianowani zostali na wyższe stopnie woskowe. I tak stopnie oficerskie otrzymali:
Zofia Dobrucka - ppor. (Bataliony Chłopskie)
Leokadia Hołowacz - ppor. ( (AK)
Kazimierz Białek - ppor. (wojna obronna)
Witold Styczyński - ppor. (WP)
Edmund Ćwiek - ppor. (WP)
Marian Urbański - ppor. (WP)
Jan Marczak - ppor. (WP)
Wincenty Jankowski - porucznik (WP)
Stanisław Szuberla - porucznik (WP)
Aleksander Dębicki - porucznik (WP).
Na wniosek Zarządu Koła Pamiątkową Odznakę Weterana Walk Niepodległość Polski wyróżnieni zostali: Cecylia Rogalska (AK), Ignacy Klukowski (wojna obronna), Władysław Szurgot (WP), Władysław Puzyrewski (AK) i Jan Koza (WP). Po oficjalnej części spotkania przy kawie i słodyczach nasi weterani dzielili się swoimi wojennymi wspomnieniami, a na zakończenie uroczystości zrobili sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie. RED.

Tu 'Łobeziak' nr 3974296 lub 608633195. Słucham ....?


Gdzie są w Polsce najgorsze przejazdy kolejowe? W Łobzie! Mamy w Łobzie trzy przejazdy kolejowe i wszystkie stwarzają kierowcom wielkie kłopoty. Pół biedy, gdy miejscowi kierowcy już do nich przywykli i czołgają się przez nie na jedynce i tak niszcząc sobie amortyzatory. Biada jednak tym, którzy jadą tu po raz pierwszy albo się zapomną. Ci zapamiętują Łobez na długo i źle. Wygląda to tak, jakby nie można ich było inaczej wykonać, bo po każdym remoncie są w coraz gorszym stanie. A przecież można zrobić je porządnie, tak, jak w Węgorzynie, gdzie przejazdu zupełnie się nie "czuje".
Kierowca

Liczni czytelnicy dzwonią, żeby zanotować figle przyrody w tym roku. Na przełomie marca i kwietnia była u nas piękna słoneczna i ciepła pogoda. Temperatura sięgała + 20 stopni C . Natomiast w połowie kwietnia, akurat w czasie Świąt Wielkanocnych, wszystko się odmieniło. Temperatura w dzień spadła do tylko + 2 stopni C, w nocy były przymrozki nawet do - 6 stopni C, zamarzały kałuże. Chwilami padał nawet obficie śnieg. Niektórzy działkowicze różnymi sposobami starali się nie dopuścić do zamarznięcia swoich pomidorów, które niebacznie, łudząc się wcześniejszymi ciepłymi dniami - wysadzili po foliami i nie wszystkim się to udało. Pojawiły się nawet w handlu specjalne świeczki do podgrzewania namiotów. Meteorolodzy meldują, że tak zimnego kwietnia nie było w naszych okolicach od kilkudziesięciu lat. No i gdzie to ocieplanie się klimatu i dziura ozonowa?
RED.

Przeczytałem z uwagą wywiad z rolnikiem p. J. Sierpińskim w poprzednim numerze "Łobeziaka", w którym wypowiada się on na temat trudnej i niejasnej przyszłości łobeskiego rolnictwa. Słucham rano w I programie Polskiego Radia dosyć systematycznie wiadomości rolniczych. W dniu 17 kwietnia usłyszałem potwierdzenie jego wypowiedzi na temat sytuacji w ościennym rolnictwie, ale w szerszym wymiarze, bo na podstawie badań przeprowadzonych ostatnio przez Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach na terenie województwa zachodniopomorskiego. Otóż badania te wykazały, że w 89% gospodarstw rolnych naszego województwa w roku 2000 nie podjęto żadnych nowych inwestycji, a w 80% nie kupiono żadnej maszyny czy sprzętu rolniczego. Zatem praktycznie w gospodarstwa te funkcjonowały na zasadzie "na przetrwanie" czyli wegetowały, cofały się cywilizacyjnie. Innym razem usłyszałem, że sławny fundusz SAPART mający zrestrukturyzować nasze rolnictwo od trzech lat nie dociera na polską wieś, mimo że podobno istnieje. Z kolei dowiedziałem się, że na wsi jest o prawie milion ludzi za dużo, z którymi trzeba by coś zrobić, ale nikt nie wie co. Są to dodatkowi bezrobotni, których statystyki nie notują, bo jakoś tam jeszcze na tej wsi wiążą koniec z końcem, na ziemniaki im starczy. Czyli prawdziwe bezrobocie dawno przekroczyło u nas 20%. Nie są to wieści budujące i wygrzebanie się z tego dołka będzie trwało wiele lat. Chwilami, a nawet coraz częściej odpycha mnie od radia, bo takie wiadomości odbierają człowiekowi wiarę w lepszą przyszłość".
Emeryt

Szkoda, że wiele dawnych technicznych urządzeń, które kiedyś odegrały wielką rolę cywilizacyjną poszło u nas na złom, a przecież mogłyby one stać sobie odpowiednio zakonserwowane, co nie byłoby takie kosztowne, gdzieś na uboczu i stanowić dla kolejnych pokoleń ciekawe eksponaty czy nawet pomniki dawnej techniki. Myślę o maszynach parowych - dwie takie znajdowały się kiedyś w krochmalni i napędzały ten zakład, o parowych lokomobilach rolniczych, bez których nie mogło się obejść żadne większe gospodarstwo rolne czy chociażby o niskoprężnym dwusuwowym ursusie, którego trzeba było rozgrzewać lutownicą, a potem, gdy zaskoczył, to musiał już pracować cały dzień, Te ursusy zlikwidowały powojenne ugory. Mogło by z tego być, chociaż już raczej po ptakach, jakieś ciekawe muzeum, można by też zrobić muzeum maszyn i narzędzi rolniczych, których trochę poniewiera się jeszcze po byłych pegeerach i podwórkach u rolników. W Gryficach mają taki skansen kolejek wąskotorowych chętnie odwiedzany przez licznych turystów.
J.K.

Mieszkam w bloku przy ul. Bema 8. Zrobiono wokół naszego bloku chodniki tak piękne, że zablokowano nam nimi podjazdy do drzwi klatek schodowych. Żeby podwieźć teraz do domu np. ziemniaki, jakiś mebel czy inny ciężki przedmiot, trzeba go taszczyć z Ogrodowej, co jest wyjątkowo dokuczliwe dla starszych ludzi. Sąsiad, który przystanął na chwilę samochodem przed blokiem został ukarany mandatem stu złotowym. Trzeba to na gwałt poprawić lub dopuścić, żeby mieszkańcy mogli w wyjątkowej potrzebie podjechać pod drzwi, bo teraz zamiast mieć wygodę, mamy mitręgę i złość do projektantów tego nonsensu.
J.K.

Uniwersytet w Łobzie


Dość nietypowo, bo 31 marca br. otwarto w Łobzie nowy uniwersytet. W tym dniu rektor wygłosił wykład inauguracyjny, rozpoczynając działalność nowej uczelni - uczelni, która jako jedyna w kraju zapewnia swoim absolwentom stuprocentowe zatrudnienie. Mowa jest o Primaaprilisowym Uniwersytecie Żebraczym (w skrócie PUŻ), który rozpoczął swoją jednodniową działalność w Klubie Nauczyciela w Łobzie. Impreza, której pomysł rzuciła Danka Petelczyc, była drugą już zabawą primaaprilisową w klubie. (W ubiegłym roku nauczyciele udali się na primaaprilisowe wagary). Gości witał chlebem, solą i wodą mineralną Janko Muzykant z siostrą. W tych rolach wystąpiły Ela Konefał i Stasia Szydłowska. Sala udekorowana była wycinankami wykonanymi przez panią Monikę Żaboklicką. Tomik jej wierszy i fraszek wydany nakładem Klubu Nauczyciela można było nabyć w ramach licytacji w czasie trwania imprezy..
Rektorem był Wincenty Nowik, prezes Klubu Nauczyciela. Jego wykład dość jasno i konkretnie wyjaśnił świetlaną przyszłość absolwentów. Kantor wymiany walut prowadziła zdeklasowana hrabina Sabina Bil. Kantor nietypowy, bo wymieniający złotówkę na dwie. Dla wyjaśnienia sytuacji informuję, że nową złotówkę za dwie stare.
Konkursy sprawdzające przydatność publiczności do zawodu żebraka organizowała Henia Lach, występująca w charakterze klubowej straży żebraczej. Różne były to konkursy. Był tor przeszkód, do pokonania z zawiązanymi oczyma, był konkurs na darczyńcę, sprawdzano umiejętności rozpoznawania nominału pieniędzy dotykiem, był również pokaz mody żebraczej. Każdy kolejny konkurs poprzedzały chóralne śpiewy całej sali. Hymn uczelni brzmiał więc w trakcie imprezy kilkanaście razy. Na zakończenie goście dopisali kilka nowych zwrotek do hymnu. Oprawę muzyczną zapewnił Stasiu Rybak. Grał na akordeonie i fortepianie, dając publice okazję do słuchania i tańca.
Zabawa była przednia i trwała do przysłowiowego rana. Na zakończenie publiczność otrzymała dyplomy ukończenia uczelni. Każdy z obecnych uzyskał oficjalnie prawo do profesjonalnego żebrania.
Niewątpliwie po raz kolejny goście klubowi udowodnili, że potrafią się beztrosko bawić, przy okazji zdobywając umiejętności żebrania przydatne w dzisiejszych czasach.
Krzysztof Andrusz

Z księgi fraszek Krzysztofa Andrusza
NIEWINNY
Przecież to nie jest faceta wina,
Że mu podoba się...każda dziewczyna!
PODRYWACZ
Jeden kociaczek, drugi, trzeci...
Tak się dorobił kupy dzieci...
DROGA AWANSU
Został szefem, choć nie miał do tego głowy...
Miał za to plecy!
PROBLEM
Mówiono, że facet miał głowę...
Miał...szkoda, że jej nie używał!
CZAS
Przez cały czas mówił,
Że czas coś zrobić z tym czasem.
MUSIAŁ
By się zbliżyć do Hani...
...cyganił!
DOBRY CHARAKTER
Charakter jak kryształ miał...
...kiedy spał!
O POLICJANCIE
Jeśli lumpy mówią, że jest złym gliną...
...to znaczy, że jest dobry!
OGNISTA
Kiedy ognistą masz dziewczynę...
...sprzedaj pierzynę!
STARY KAWALER
Tak długo szukał ideału,
Że się zestarzał pomału.

Łobeziak w internecie


Jestem zdruzgotany tym co się stało z drzewami przy ul. Niepodległości. Jestem załamany kaźnią, jaka bezduszne łobeskie urzędasy zgotowały ptakom i ich potomstwu. To można było zrobić w lutym lub w marcu zanim ptaki uwiły gniazda i zaczęły wysiadywać jaja. Widziałem jak zaczęto wycinkę od strony zachodniej (od ul. Segala) i ptaki z gniazd z przerażeniem patrzyły co się dzieje. Bardzo jestem ciekaw, kto personalnie podjął decyzje żeby w kwietniu w parku wycinać gałęzie ( a raczej kompletnie golić korony drzew ) i tym samym niszczyć ptasie gniazda. Chciałbym jeszcze napisać jakie "kuku" bym zrobił takiemu bałwanowi ale autocenzura tego nie przepuści. Tymczasem życzę mu, żeby gawrony obs..ły go jak w parodii "Ptaków" w wersji Mela Brook'sa. JJ.

Od: Proboszcz
Data: 8 kwietnia 2001 01:02
Temat: Wesołych Świat z Toronto
Pragnę całej redakcji Łobeziaka i wszystkim mieszkańcom Łobza życzyć zdrowych, spokojnych i rodzinnych Świat Wielkanocy. Jednocześnie przesyłam serdeczne podziękowania za opublikowanie mojego listu. Dzięki Wam odnalazłam dwoje dawno zaginionych przyjaciół z klasy licealnej. Gratulacje, gdyż widać, ze Wasz miesięcznik jest czytany, nie tylko lokalnie, ale na całym świecie. Jednocześnie przesyłam serdeczne pozdrowienia dla naszego wspaniałego wychowawcy w LO p. L. Kułakowskiego. W mojej pracy pedagogicznej, tu w Kanadzie, staram się go naśladować i myślę, że dzięki temu odnoszę swoje małe sukcesy. Pozdrawiam również p. W. Bajerowicza, którego kultura osobista i profesjonalizm będą dla mnie zawsze wzorem. Czekam na dalsze wiadomości od moich znajomych w Łobzie i na świecie. Cześć - Mirka Bogdanowicz

Kolej w Łobzie
Nie wiem, czy dobrze odmieniam nazwę miejscowości - jeśli nie, proszę wybaczyć. Interesuję się kolejami na Pomorzu - może są jakieś archiwalne zdjęcia i mapy (coś wyczytałem w treści) - warto byłoby je zaprezentować szerszej publice, a zwłaszcza Miłośnikom Kolejnictwa w szczególności. To nie tylko turyści z Niemiec interesują się koleją. Może jakąś samorządową wąskotorówkę reaktywujecie i agroturystyka coś poprawi z bezrobociem. Tymczasem pozdrawiam Witek Stróżewski witstr@wp.pl
Apropos drezyn w Łobzie:
Proszę zajrzeć na stronę stowarzyszeń (rowerodrezynowych?) drezynorowerowych www.trains-fr.org/unecto/velorail.htm . Wyprodukować takie drezyny - to minimalny koszt, wykorzystać można stare sprawne rowery, ładnie pomalować i turyści na siodełka albo ławki. Ważne, aby nie dać zniszczyć dróg kolejowych - to jest najtańsze realne połączenie ze światem - pod warunkiem, że należy do Was (Nas). Kolej w Polsce padła, bo głąby decydowały o taryfach i przewozach, wygaszany jest dalej popyt, a Balcerowicz już dawno nałożył podatek gruntowy na kolej - bez komentarza (państwo płaci państwu - debilizm). A my tracimy. Tutaj tylko Samorządy (cuzamen do kupy) tylko coś poradzą, bo posłowie nie chcą widzieć, że trwa czwarty rozbiór Polski. Bardzo chciałbym trafić do Was na takie przejażdżki np. do Reska (tam była piękna obrotnica przed unikalną parowozownią wachlarzową - Niemcy takiego cacka nie mają). Znajoma Rodaczka z Francji przepowiadała, że jeszcze będziemy odbudowywać, to co obecnie jest niszczone - czas z tym grabieniem skończyć. Jeszcze raz pozdrawiam Witek Stróżewski witstr@wp.pl

Od redakcji - niestety już po wąskotorówkach, przeważnie ich tory zostały rozebrane, to samo wkrótce stanie się z dużą częścią torów kolei szerokotorowych. Śmieszna sprawa - dowiadujemy się, że jednym z atutów naszego kraju w opinii specjalistów od komunikacji w Unii Europejskiej jest dobrze rozbudowana sieć kolejowa! RED.

Drogi Łobeziaku
Minął kolejny miesiąc i znów czas na opisanie nowych wrażeń z tej przyjaznej wyspy. Odbyliśmy w zeszłym tygodniu małą wycieczkę do Valldemossy i - specjalnie dla Was - mamy zdjęcie w zbliżeniu tablicy pamiątkowej naszego kompozytora. Gdyby jednak tekst nie dał się łatwo odczytać, brzmi on tak:
"FRYDERYK CHOPIN
Polski kompozytor, tutaj przebywał 1838/39. Rzeźba wykonana przez Zofię Wolską. Dar Polski 1998.
Rzeźba odsłonięta 21 września 1998 r. przez małżonkę prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Jolantę Kwaśniewską i Jej Królewska Mość Królową Zofię, gdy burmistrzem Valldemossy był Joan Muntaner Marroig".
O Chopinie, spodziewam się, nikt w Polsce nie wymaga odświeżenia pamięci, ale George Sand, jego wielka miłość, była również z pewnością ineresującą osóbką. Mallorkinczycy w tamtych czasach nie słyszeli nawet o emancypacji, wiec szokowała ich ta Francuzica - nie tylko podróżowała w towarzystwie pana, który nie był jej małżonkiem, lecz - o zgrozo! - paliła papierosy i nosiła spodnie.
O niewinności utracona!
Następne zdjęcie to babcia z Caroliną na tle kwitnącego migdałowego drzewka. Zrobione zostało w połowie lutego i właśnie płatki migdałowego kwiecia, zawiewane porywem wiatru nazywamy tu mallorkińskim śniegiem. Migdały zaczynają kwitnąć na wigilię Bożego Narodzenia, akurat mniej więcej wtedy "gdy cytryna dojrzewa". Przesyłamy wszystkim Łobeziakom dużo słońca i jak nam śpiewa Grechuta z satelity, pamiętajcie, że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie było. Krystyna Błażejowska z rodziną. /zdjęcia w wydaniu gazetowym /
RED.

Kikutkowo


Dostaliśmy wiele telefonów z protestami przeciwko szpetnemu obcięciu kasztanowej alei w parku miejskim. Z pochwałą, że nareszcie zapanował nam porządek - nie zadzwonił nikt, chociaż zdajemy sobie sprawę i z tego, że na zasadzie "chłop żywemu nie przepuści" jest w naszym mieście także kilka osób, którym zawadza każde drzewo i chętnie widzieliby oni nasze miasto wygolone z nich zupełnie, bo tak wyobrażają one sobie "miejskość". Jeden ostry protest przyszedł z Internetu. Musimy też zauważyć, że liczni spotkani na ulicy łobzianie niemniej ostro wypowiadali się na ten temat. Niestety, kiedy ludzie zaczęli protestować także na miejscu w parku - właściwie było już po wszystkim, a pracownicy PUK-u robili po prostu "swoje", bo takie dostali zadanie i tych akurat trudno było winić. Próby czynione przez nas, żeby się dowiedzieć, kto zarządził to golenie "na pałę" pięknej alei, nie dały rezultatu. Na wszystkich miejskich szczeblach zarządzania zawsze była jakaś kolejna "góra", która wydała rozkaz okaleczenia drzew. W końcu doszliśmy do Zarządu Miasta, ale z nim nie udało nam się skontaktować, był nieuchwytny. No i stoją sobie teraz kikuty kasztanów, które rosły swobodnie w tym miejscu pewnie ze sto lat i były ozdobą tej części miasta. Komu te drzewa przeszkadzały? To fakt, że zagnieździły się na nich hałaśliwe gawrony i to one się komuś pewnie nie spodobały. Spokojnie - za rok wrócą one na swoje miejsce. Instynkt jest silniejszy od "zdrowego" rozsądku. Co wtedy? Czy nie lepiej było od razu wykarczować te drzewa i wystrzelać ptaszyska niż zostawiać te kaleki? A tak został bardzo nieładny fragment w środku miasta nazywany już przez ludzi "Kikutkowem". Szkoda drzew.
Podpowiadamy, że w naszym mieście jest jeszcze kilka starodrzewów do okaleczenia np. ten przy dawnej stacji benzynowej, przy cmentarzu czy na tzw. wyspie nad Regą i jest kilku ludzi, którzy się tego domagają, bo to rzekomo ma nasze miasto "ucywilizować".
RED.

Brak nam Pani Krystyny


Od pierwszego stycznia 2001 roku, co także zauważyli nasi czytelnicy, znikły z ostatniej strony "Łobeziaka" krzyżówki podpisywane pseudonimem "Skok", których autorką była nasza nieoceniona Pani Krystyna Sola, towarzysząca naszemu pismu od 3 numeru czyli od stycznia 1992 roku - to jest przez pełnych dziewięć lat. Można powiedzieć bez przesady, że była ona między innymi matką -założycielką naszej gazety. Zamieściła Pani Krystyna w tym czasie w"Łobeziaku" 108 krzyżówek oraz kilkadziesiąt kalamburów i ariad oraz sprawozdań z imprez szachowych, które do dzisiaj organizuje i sędziuje. Była to twórczość oryginalna, mądra, z literackimi ambicjami, często nawiązująca do problematyki łobeskiej. W styczniu br., co przyjęliśmy z prawdziwym żalem - Pani Krysia powiadomiła nas, że jest zmuszona z przyczyn osobistych zawiesić na razie tworzenia krzyżowek i zamieszczania ich w "Łobeziaku", co jest pracą czasochłonną, wielokrotnie żmudniejszą niż ich rozwiązywanie. Te przyczyny osobiste to konieczność podjęcia dodatkowych obowiązków w SP 1, do których są zobligowani nauczyciele w związku z reformą oświaty. Pani Krystyna obiecuje nam, że po wakacjach do krzyżówek powróci. Dziękujemy serdecznie, Pani Krystyno, za dotychczasowe bezinteresowne obdarowywanie naszego pisma miesiąc w miesiąc bez żadnej przerwy swoimi krzyżówkami. Mamy nadzieję, że w przyszłości Panią na naszych łamach będziemy gościć - jest to nasze ciche marzenie. Życzymy Pani szybkiego i pomyślnego załatwienia spraw zawodowych i powrotu na zarezerwowane w "Łobeziaku" miejsce.
RED.

O ewaluacji słów kilka


Żalimy się w tym numerze w artykule "Brak nam pani Krystyny" na to, że p. Krystyna Sola na razie przestała zasilać nas krzyżówkami motywując to koniecznością intensywnego zajęcia się sprawami zawodowymi związanymi z reformą oświaty. Otóż reforma oświaty, jakkolwiek by na nią nie patrzeć, to nie tylko sprawy formalne jak np. utworzenie gimnazjów, ale to także głębokie zmiany w relacji uczeń - nauczyciel, wymagające od tego ostatniego dużej wiedzy i ciągłego uczenia się. Jak to wygląda w paktyce - pisze poniżej sama p.Krystyna:
Wraz z reformą oświaty pojawiło się nowe pojęcie: ewaluacja. Co to takiego? Zamiast definicji spróbuję to pojęcie zilustrować na przykładzie moich działań składających się na ewaluację. Otóż zaczęłam zajmować się i zajmowałam przyrostem wiedzy uczniów, zmianami ich osobowości, postaw, stylu pracy. We wrześniu 2000r. postawiłam sobie do zrealizowania zamierzone cele, modyfikowałam je w czasie trwania roku szkolnego by obecnie (marzec, kwiecień, maj 2001r.) zebrane informacje w formie ankiet, kwestionariuszy, wywiadów przeanalizować, zinterpretować, opisać, znaleźć wyjaśnienia dla treści zgromadzonych wiadomości w odniesieniu do programu nauczania języka polskiego, modeli ocen i sprawdzenia osiągnięć szkolnych uczniów. Potrzebna mi była również znajomość podstaw prawnych, statutu Szkoły Podstawowej nr 1, naszego programu edukacyjnego, programu wychowawcy szkoły, standardów określonych przez Kuratora Oświaty naszego województwa.

Współpracując z uczniami i rodzicami przygotowałam etapy projektu ewaluacji Przedmiotowego Systemu Oceniania z języka polskiego:
Definiowanie przedmiotu ewaluacji.
Sformułowanie kluczowych pytań.
Określenie kryteriów ewaluacji.
Dobór metod badawczych.
Określenie próby badawczej.
Monitorowanie danych.
Oczywiście plan jest bardzo ogólny, sygnalizuje specyfikę zajęć nauczyciela, ale nie stanowi problemu, toteż przygotowałam sobie etapy ewaluacji: planowanie procesu, określenie celów obiektu ewaluacji, sformułowanie pytań kluczowych, określenie kryteriów ewaluacji, ustalenie wskaźników, które zostaną użyte do badania obiektu, określenie metod badawczych, określenie próby badawczej, zebranie informacji, przetwarzanie danych, przetwarzanie wyników.
I oto w marcu 2001 r. zredagowałam Przedmiotowy System Oceniania z języka polskiego i wdrożyłam go do realizacji w klasach , w których uczę. Obecnie sprawdzam, czy przyniósł efekt. Jeśli nie - czeka go kolejna ewaluacja.
Oto Przedmiotowy System Oceniania z języka polskiego: Wspieranie rozwoju intelektualnego i osobowościowego ucznia. Uczeń na miarę swoich możliwości intelektualnych oraz charakterologicznych robu wszystko, by osiągnąć sukces szkolny.
Na początku roku szkolnego dokonuje się diagnozy wstępnej poziomu wiedzy i umiejętności uczniów.
Ocena ma dostarczać uczniom, rodzicom i nauczycielowi rzetelnej informacji o specjalnych uzdolnieniach, postępach, trudnościach uczniów. Każda ocena jest opatrzona komentarzem ustnym lub pisemnym. Komentarz to wskazówka dla ucznia, w jaki sposób może on podnieść swoje osiągnięcia edukacyjne. Stosuje się dwa poziomy wymagań: podstawowy i ponadpodstawowy. Aby zaliczyć poziom ponadpodstawowy, należy najpierw zaliczyć poziom podstawowy. Stosuje się sześciostopniową skalę ocen. Prace klasowe są obowiązkowe. Uczeń w terminie dwutygodniowym od powrotu do szkoły po uprzednim zapoznaniu się zapoznaniu się z wymaganiami powinien napisać pracę. Prace klasowe są zapowiadane z tygodniowym wyprzedzeniem, testy ortograficzne oraz z kształcenia językowego i inne zapowiadane są dwa dni wcześniej. Wybrane pisemne prace domowe uczniowie wykonują na oddzielnych kartkach opatronych podpisem. Zeszyt przedmiotowy to własność ucznia i jemu służą. Dwa razy w semestrze uczeń może zgłosić nieprzeczytanie wyznaczonego tekstu bez żadnych sankcji. Na koniec - wartości tkwiące w ewaluacji: Inspirowanie do precyzji sformułowań. Specyfikacja i wyraźne określenie przedmiotu analizy. Systematyczność, dokładność i otwartość w formułowaniu przyjmowanych założeń. Operacjonalizowanie koncepcji , idei i celów ewaluowanego programu. Różnicowanie uwarunkowań działania, procesu jego realizacji od rezultatów. Uznawanie znaczenia empirycznych dowodów jako podstawy wnioskowania Odróżnianie faktów od ich interpretacji i oceny. Ewaluację Przedmiotowego Systemu Oceniania z języka polskiego ułatwiła mi bardzo dobra współpraca z uczniami i rodzicami, ale także lektura czasopisma metodycznego "Język polski w szkole dla klas IV - VI (Kielce 2000/2001), udział w kilku znaczących warsztatach: "Profilaktyka uzależnień w szkole humanistycznej (organizator Urząd Miasta i Gminy w Łobzie), "Kompetencje edukacyjne nauczycieli" (organizator: Zakład Edukacji Informatycznej i Medialnej Uniwersytetu Szczecińskiego", "Metoda projektu edukacyjnego na podstawie cyklu H. Dobrowolskiej "Ja pójdę w świat" (organizator: Zachodniopomorskie Centrum Edukacyjne w Szczecinie, "Mierzenie jakości pracy szkoły - liceum" (organizator: Powiatowy Ośrodek Doskonalenia w Stargardzie Szcz.).
Krystyna Sola

Odruch serca


Zarząd Rejonowy Polskiego Czerwonego Krzyża w Łobzie uprzejmie zawiadamia, że w maju br. będą organizowane zbiórki pieniędzy do puszek PCK. Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na obozy socjalne dla dzieci z biednych rodzin.
Za odruch serca z góry serdecznie dziękujemy - Zarząd

Kronika policyjna


Kronika policyjna
11.03. O godz. 5`45 nieznany złodziej po wybiciu szyby wystawowej w sklepie ""Grafit" na ul. Niepodległości wszedł do środka i ukradł karty graficzne, pamięci i płyty główne wart. 4533 zł na szkodę Marka K.
10.03. Na ul. Bema policjanci zatrzymali do kontroli forda Mondeo. Jego kierowca Sławomir K. był nietrzeźwy (2,00 promila alkoholu)
11.03. W Unimiu czterech ustalonych młodych mieszkańców z tej miejscowości ukradło z dachu chlewni 35 arkuszy blachy wart. 2250 zł na szkodę AWRSP.
11.03. Mieszkaniec Świętoborca Tomasz U. włamał się do komórki należącej do Kazimierza M. z tej samej miejscowości i ukradł motocykl jawa wart. 1000 zł. Łup odzyskano.
15.03. O godz. 13`00 na ul. Niepodległości sprzed Urzędu Miasta nieznany sprawca ukradł rower Zenit (damka) wart 300 zł na szkodę Alicji J. z Łobza.
13.03. Około godz. 14`30 na ul. Przechodniej nieznany sprawca po otwarciu drzwi wejściowych do domku jednorodzinnego (prawdopodobnie oryginalnym kluczem) ukradł z jego wnętrza tuner satelitarny marki Philips wart. 600 zł na szkodę Daniela J.
10-16.03. W Bełcznie nieznani sprawcy ukradli 500 m napowietrznej linii energetycznej na skodę Rejonu Energetycznego w Gryficach.
16.03. W gimnazjum na ul. Kościuszki mali, ustaleni sprawcy, po odgięciu blachy obudowy automatu ze słodyczami ukradli batony na szkodę Agnieszki Sz. z Drawska.
24/25.03. Na ul. Strumykowej nieznany sprawca ukradł blachę z budynku byłej pieczarkarni wart. 400 zł na szkodę Czesława K.
28.03. W Byszewie dokonano kradzieży poidełek metalowych wart. 400 zł z budynku gospodarstwa rolnego Kazimierza CH. Ten zaalarmowany przez sąsiadów wspólnie ze swoim pracownikiem dopędzili samochodem i zatrzymali sprawców uciekających motocyklem. Okazali się nimi dwaj nietrzeźwi mieszkańcy Świdwina Krzysztof A. i Andrzej U.
25/26.03. W Worowie nieznany sprawca zniszczył przystanek autobusowy. Straty na szkodę Urzędu Miasta w Łobzie wyniosły 500 zł.
26.03. W lesie przy Świętoborcu znaleziono fiata 125p z uszkodzoną karoserią i wybitymi szybami własn. Pawła S. z Łobza. Policjanci ustalili, że sprawcami było sześciu młodych ludzi w wieku 16 - 17 lat, którzy samochód ukradli, a następnie porzucili w lesie.
01-02.04. W Świętoborcu w nocy dokonano włamania i kradzieży w sklepie własn. Aleksandra K. Ustalono sprawców, którymi okazali się mieszkańcy Łobza Tomasz U. i nieletni Tomasz D. Ci sami złodzieje tej samej nocy włamali się do komórki Józefa I. i ukradli z niej motocykl jawa wart. 1000 zł. Łup odzyskano.
04/05.04. W Poradzu nieznani sprawcy ukradli 40 tys. sztuk przygotowanych do wysadzenia sadzonek buka wart. 8200 zł na szkodę łobeskiego nadleśnictwa.
04/05.04. Na ul. Kościelnej nieznani sprawcy po wyważeniu drzwi włamali się do sklepu "Wrangler" i ukradli z niego kilkaset spodni dżinsowych i bluzy dżinsowe marki Lee i Mustang wart. 25 tys. zł na szkodę Krzysztofa M. z Nowogardu
04.04. W parku przy ul. Kościuszki nietrzeźwy, ustalony mieszaniec Łobza zniszczył lampy i paliki nowo posadzonych drzewek. Straty wyniosły 1500 zł.
06/07.04. W Tarnowie nieznany złodziej ukradł na szkodę łobeskiego nadleśnictwa 7000 sztuk sadzonek buka wart. 3360 zł przygotowanego do wysadzenia.
Do druku podał nadkom. Wiktor Mazan

Orkiestry znowu zagrają


Jak co roku w dniach 19 i 20 maja odbędą się w Łobzie imponująco zapowiadające się Majowe Spotkania Orkiestr Dętych. Weźmie w nich udział aż siedemnaście zespołów polskich i jeden niemiecki. To będzie rekord uczestnictwa w tej tradycyjnej i cieszącej się w naszym mieście wielką popularnością imprezie. Zamawiamy już dzisiaj słoneczną pogodę na te dwa uroczyste majowe dni i szykujemy uszy na to wielkie granie.
RED.

Dzień Ziemi w Przedszkolu


20 kwietnia zainaugurowany został w przedszkolu nr 1 Łobeski Tydzień Ekologiczny. Przed licznymi rodzicami wystąpiło z piosenkami, recytacjami i tańcami kilka grup przedszkolaków, wśród których były misie, biedronki, kukułki, krasnale i inne zamieszkujące las zwierzątka obudzone na wiosnę i zatroskane losem swojego zagrożonego środowiska. Bo pojawiły się też istoty, które to środowisko niszczą, jak na przykład brzydki osobnik, pytany, kim jest - przedstawia się: "Jestem wandal mały. Moim znakiem kij złamany. Niszczę, łamię, rzucam śmieci". Na szczęście wypędza wandala z lasu rewelacyjny niedźwiedź, który przy okazji wygania osobników z tranzystorami. Także muchy, które z wiosną "wylazły i już odpadami pasą swe brzuchy" zostają skutecznie przegnane. Podziwialiśmy swobodę i poczucie humoru małych wykonawców, tak przekonywujących w swoich rolach, że niektórym rodzicom pociły się oczy. W ogóle udane było w tym przedstawieniu wszystko - ładne kostiumy, akompaniament muzyczny przygotowany przez J. i St. Rybaków, zaangażowanie pań nauczycielek, dobór tekstów i ich wychowawcza i dowcipna treść. Po wiosennym występie była wesoła zabawa, a po niej dzieci ze swoimi paniami przeszły korowodem przez miasto z rekwizytami symbolizującymi wiosnę. Na zdjęciach: przedstawienie i korowód. Przy okazji obejrzeliśmy interesującą wystawę zdjęć o tematyce przyrodniczej kilku łobeskich fotografików amatorów. W następnym numerze postaramy się zamieścić kilka prac z tej wystawy.
RED.

II Łobeski Dzień Drzew


W sobotę 21 kwietnia na promenadzie nad Regą z okazji II Łobeskiego Dnia Drzew sadziliśmy drzewa i krzewy. Zjawiło się nad rzeką pewnie ze sto osób. Zasadziliśmy z chęcią prawie trzysta roślin: szczepione płaczące wierzby szlachetne, sosny Jeffrey`a, jodły kalifornijskie, żywotniki kuliste, katalpy, jodły koreańskie, różaneczniki i azalie, słowem samą arystokrację wśród drzew i krzewów. Robota była czysto symboliczna, bo na człowieka wypadały po trzy drzewka. Tym bardziej cieszy, że przyszło aż tyle osób. Praca była wykonywana fachowo, rośliny były natychmiast obficie podlane i prawie nic nie stoi teraz na przeszkodzie, żeby się przyjęły i zdobiły promenadę.
Chyba że na przeszkodzie staną ludzie. Sadziłem na promenadzie zieleń w ciągu bodaj dwudziestu kilku lat po raz trzeci. Za pierwszym razem, kiedy promenada powstawała wsadziliśmy na niej szpaler dębów, które przeżyły do dzisiaj tylko dlatego, że miały po kilkanaście lat i żaden łobuz nie mógł już ich wyłamać. Posadziliśmy też drugi szpaler tradycyjnych wierzb. Żadna z nich nie ocalała, bo ludzie z okazji Wielkanocy zaraz na drugi rok dla baziek obdarli je z gałęzi, a niektóre, nie mogąc się dostać do tych baziek - po prostu złamali. Drugim razem zasadziliśmy po obu stronach rzeki bodaj dziesięć lat temu kilkaset świerków, modrzewi, dereni, żywotników, śnieguliczek, pigwowców. Nic z tego nie ocalało. Nic nie zostało z całego szpaleru świerków po drugiej stronie Regi - wyrąbano je na choinki. Nie zostało nic z kilkunastu śnieguliczek, którymi obsadziliśmy tę piękną kamienną gołą pannę z nadzieją, że będzie jeszcze ładniej wyglądać tajemniczo wychylając się z zieleni. Teraz sterczy bidula na ordynarnej pustyni. W tym roku dostałem do posadzenia trzy szczepione wierzby płaczące, prawdziwy cud roślinny. Czy dożyją do przyszłego roku?
Jakich tu próśb, jakich namów i zaklęć użyć, żeby ludzie w Łobzie nareszcie zaczęli szanować swoje środowisko, a nie tylko narzekali i zazdrościli innym, że mają swoje kraje zielone i ukwiecone. Na to przecież nie trzeba właściwie żadnych pieniędzy!
W.B.

Podziękowanie


Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Łobzie serdecznie dziękuje właścicielom Hurtowni Materiałów Budowlanych "Marbud" panom R. Grabowskiemu i W. Tunkiewiczowi za okazaną pomoc w postaci zakupu zestawu komputerowego do biblioteki szkolnej sponsorowanie obiadów dla 1 ucznia zakupu pomocy dydaktycznych oraz za współpracę przy organizowaniu międzyszkolnego konkursu ekologicznego "Nasza Planeta Ziemia".

Przegląd teatralny


9 kwietnia odbył się w Domu Kultury bardzo ciekawy i bardzo potrzebny rejonowy przegląd zespołów teatralnych młodzieży ze szkół podstawowych. Wzięło w nim udział 7 zespołów z Łobza, Węgorzyna i Łosośnicy wyłonionych wcześniej w trakcie eliminacji szkolnych. W sumie przez scenę w Domu Kultury przewinęło się 93 młodych aktorów. Wystąpiły następujące zespoły (w nawiasach podajemy nazwiska opiekunów poszczególnych ekip) z przedstawieniami o tytułach: Koło teatralne SP w Łosośnicy (op. Elżbieta Kuc) - "O odwilży, o kichaniu i o wiosny powitaniu"; Zespół teatralny "Figielek" z Łobeskiego Domu Kultury (op. Teresa Wasilewska), grupa starsza - Festiwal muzyczny zwierząt";
Teatrzyk "Jedyneczki" z SP 1 (op. Krystyna Sola) - "Przyjaciele";
Grupa teatralna z SP z Węgorzyna (op. Bożena Brodzińska) - "Wakacje z duchami";
Zespół z SP 1 (op.Joanna Szymoniak) - "Skrzydełka";
Koło teatralne SP w Węgorzynie (op. Jadwiga Wejsman) - "Czerwone kapturki";
Zespół teatralny "Figielek" z Łobeskiego Domu Kultury (op. Teresa Wasilewska), grupa młodsza - "Gesie jajo".

Jury w składzie Iwona Korab-Brzozowska ze Szczecina, Sabina Bil i Janusz Zarecki z Łobza zakwalifikowało do przeglądu wojewódzkiego dwa zespoły teatralne "Figielka" (młodszy i starszy) z ŁDK kierowane przez Teresę Wasilewską i wyróżniło za mądre przesłanie moralne "Wakacje z duchami" SP z Węgorzyna oraz "Skrzydełka" z Łobza za symboliczną aktualizację i walory wychowawcze.

Nam podobały się właściwie wszystkie zespoły - każdy inny werdykt nie budziłby naszych wątpliwości. Podobały się nam np. także "Jedyneczki" z SP 1 z jedynym "dorosłym" tekstem opartym o bajkę I. Krasickiego. Duże słowa uznania należą się zarówno opiekunkom poszczególnych grup, jak i młodym wykonawcom z wielką powagą i zaangażowaniem wykonującym swoje role. Chwalimy pomysłowe i często humorystyczne kostiumy, symboliczne rekwizyty nawiązujące do tematyki wystawianych sztuk i ciekawą, barwną scenografię. A są to wszystko owoce bezinteresownej, pozalekcyjnej pracy szkolnych pań reżyserek w skromnych warunkach, w jakich przychodzi im pracować za co należą się im szczególne podziękowania.
RED.

Remonty starych domów mieszkalnych


Wiosna to okres odnowy w przyrodzie i czas, w którym remontujemy domy. Co powinniśmy zrobić, , aby utrzymać budynek w dobrym stanie technicznym, wydając stosunkowo nieduże pieniądze? Przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że głównym czynnikiem powodującym zniszczenie jest woda w różnej postaci. W ostatnich latach dodatkowym czynnikiem stały się kwaśne deszcze. Dlatego stała konserwacja wszystkich elementów budynku zabezpieczających przed działaniem wody jest podstawowym warunkiem prawidłowej eksploatacji budynku i utrzymania go w dobrym stanie technicznym.
Zacznijmy od fundamentów. Ograniczenie ilości wody w gruncie ma duże znaczenie, dlatego, że w starych budynkach izolacje przeciwwilgociowe: pionowe i poziome nie są w pełni skuteczne. W wielu budynkach wiejskich w ogóle brak jest izolacji pionowej nawet tam, gdzie ściany piwniczne budowane są z cegły wapienno-piaskowej. Woda wnikając w głąb ścian piwnicznych pociąga się ku górze, zawilgacając ściany parteru, sprzyja powstawaniu zagrzybienia podłóg. Woda w gruncie wokół budynku to:
1/ tzw. "woda gruntowa" stanowiąca w istocie zbiornik wody, w którym jest zanurzony fundament;
2/ "woda zaskórna" powstająca na skutek zbierania się wód pochodzących z opadów atmosferycznych;
3/ "woda włoskowata", która podnosi się w murze powyżej lustra wody ku górze;
4/ woda pochodząca z uszkodzonych przewodów wodociągowych, kanalizacyjnych, nieszczelnych studzienek kanalizacyjnych.
W większości wypadków budynki znajdują się powyżej lustra "wody gruntowej". Tam, gdzie budynki znajdują się poniżej lustra wody gruntowej, nakłady na finansowe na zabezpieczenie fundamentów będą dużo wyższe. Wymagać to będzie wykonania ciężkiej izolacji, drenażu wokół budynku lub zmeliorowania terenu. W niektórych dzielnicach Łobza występuje zjawisko zalewania piwnic po intensywnych opadach deszczu. Spowodowane to może być specyficznym układem warstw gleby bądź uszkodzeniem systemu drenażu. Zawilgocenie ścian jest szkodliwe dla zdrowia. Ponadto zawilgocone ściany są dużo słabszą izolacją termiczną. Stosowane w budownictwie przedwojennym na Pomorzu ściany szczelinowe z pustką powietrzną są cieplejsze w stosunku do murów pełnych o podobnej grubości nie tyle ze względu na izolację cieplną przestrzeni powietrznej, lecz przez to, że wewnętrzna warstw ściany nie zawilgaca się podczas silnych ukośnych deszczów, jakie u nas występują.

W okresie przedwojennym w niektórych dzielnicach Łobza wykonany był drenaż. Brak znajomości przebiegu drenażu spowodować mógł uszkodzenia odbiorników wody płynącej drenami. Pnadto zaniedbane drenaże mogły zamulić się i stracić zdolność do odprowadzania wody, co w konsekwencji prowadzi często do zalania piwnic.
W wielu budynkach wiejskich duże ilości "wody zaskórnej" wokół budynku spowodowane jest brakiem rynien i rur spustowych. Płynąca rynnami i rurami spustowymi woda powinna być odprowadzana jak najdalej poza budynek, np. poprzez betonowe rowki. Pod rurą spustową powinna być wykonana przynajmniej betonowa miska odpływowa, w przeciwnym przypadku płynąca z wysokości kilku metrów woda wnikać będzie do gruntu bezpośrednio przy budynku, powodując jego zawilgocenie. Przejeżdżając często przez nasze wsie widzę, że często wystarczyłoby uzupełnienie, naprawa istniejących rynien lub wykonanie odprowadzenia wody poza budynek. Trudna obecnie sytuacja finansowa rolników z pewnością nie sprzyja remontom. Pewną pomoc mogliby zaoferować letnicy spędzający urlop na wsi bądź potencjalni spadkobiercy. Opłacać to się będzie wszystkim: stałym mieszkańcom domów i członkom ich rodzin przyjeżdżającym na urlopy na wieś, ponieważ zmniejszenie zawilgocenia budynku zaowocuje lepszą jakością powietrza w jego wnętrzu.
Żeby ograniczyć koszty napraw, można dać wykonawcy zbiorowe zamówienie. Obecnie ceny u różnych wykonawców są zróżnicowane. Dlatego warto rozmawiać z wieloma wykonawcami, negocjując upusty za zbiorowe zlecenie.
Jeśli zdecydowalibyśmy się na wykonanie izolacji pionowej, a ściany piwniczne byłyby bardzo zawilgocone, to warto je wcześniej osuszyć. W niektórych starych budynkach brak jest izolacji poziomej, a ściany potem są bardzo silnie zawilgocone. W takich przypadkach warto wykonać izolację poziomą.

Dach.
W starych 60-letnich budynkach różne mogą być przyczyny przecieków dachu. Po dużych opadach warto sprawdzić miejsca przecieków. Częstym miejscem przecieku jest styk komina z pokryciem dachowym. W minionych 10 latach występowały latem wysokie temperatury, powodujące odkształcenia elementów dachu. Jeśli styk komina z dachem uszczelniony jest zaprawą, to mogła ona ulec wykruszeniu. Warto uzupełnić ten styk nową, silną zaprawą cementową (lub rozwiązanie droższe - wykonać obróbkę blacharską). Przy okazji warto sprawdzić stan komina. O sprawdzenie stanu komina możemy też prosić kominiarza przy okazji jego czyszczenia. Kominy w budynkach to elementy narażone w dużym stopniu na zniszczenie. Ponadto warto uszczelnić dach od spodu zaprawą. Brak uszczelnienia powoduje zawiewanie na strych śniegu, co ma miejsce przy wystąpieniu silnych wiatrów.

Okna
Okna to element budynku narażony w bardzo dużej mierze na działanie wody. Ich trwałość w dużej mierze zależy od konserwacji. Okna, które są konserwowane, pomimo upływu 60 lat, są jeszcze w dobrym stanie. Natomiast okna wykonane nawet z dobrego drewna, jeśli nie będą konserwowane, szybko ulegną zniszczeniu. W konserwacji okien drewnianych najważniejsze jest malowanie ich dolnej, zewnętrznej części. Ta część okna decyduje w głównej mierze o ich stanie. Warto konserwować przynajmniej tę ich część. Konserwacja polega na ich malowaniu oraz uzupełnianiu kitu. Jeśli dotychczasowy kit jest bardzo wykruszony, to dobrze zastąpić go kitem silikonowym. Jest on trwalszy i nie wykrusza się. Ubytki kitu są m.in. przyczyną przecieków podczas silnych ukośnych wiatrów. Ponadto w miejscach ubytków kitu występują duże straty ciepła. Jeśli mamy jeszcze okna skrzynkowe (podwójne skrzydła) w niezłym stanie i chcielibyśmy je uszczelnić, to pamiętajmy, że w pomieszczeniu bez wymuszonej wentylacji okna nie mogą być absolutnie zupełnie szczelne. Okna takie, jeśli nie będą często otwierane, mogą stanowić zagrożenie dla przebywających w pomieszczeniu osób. Całkowite uszczelnienie okien połączone z brakiem dopływu powietrza powoduje, ze ciąg w kominie będzie dopóty, aż ciśnienie powietrza w mieszkaniu zrówna się z ciśnieniem na wylocie komina. Jeśli w międzyczasie ciśnienie atmosferyczne wzrośnie - spaliny mogą cofnąć się do mieszkania. Nadmierne uszczelnienie pogarsza w związku z tym wentylację mieszkania i jest przyczyną powstawania pleśni. Dlatego, jeśli uszczelniamy okna uszczelkami, najlepiej jest zrezygnować z uszczelnienia górnych wrębów poziomych. Obecnie na rynku są różnego rodzaju uszczelki przeznaczone dla usługodawców zajmujących się profesjonalnym uszczelnianiem istniejącej stolarki oraz uszczelki przeznaczone do samodzielnego montażu.

Tynki zewnętrzne
W starych budynkach często występują słabe tynki, zwłaszcza gdy budynek jest zawilgocony lub nieogrzewany. Czasem są one tak "chude", że sypie się z nich piasek. Tynki, na których nie będzie układana glazura, można wzmocnić, nawet te bardzo "chude". Po zeskrobaniu starych powłok malarskich maluje się je kilkakrotnie rzadkim wapnem bez domieszek. Wzmocniony w ten sposób tynk można następnie malować innym rodzajem farby. Najlepsze powłoki malarskie lub tapeta na stare tynki to taka, która przepuszcza powietrze, a więc malowanie wapienne lub klejowe, jeśli tapeta, to zwykła, papierowa.
Chciałabym podkreślić teraz duże znaczenie wentylacji dla utrzymania poszczególnych elementów budynku w dobrym stanie technicznym. Wentylacja podłóg drewnianych w części niepodpiwniczonej. Podłogi drewniane w części nie podpiwniczonej powinny być wentylowane poprzez otwory umieszczone w ścianie zewnętrznej. Otwory te umieszczone są na wysokości legarów. Powietrze napływa przez otwory w ścianie i krąży między legarami. Ruch powietrza pod całą podłogą umożliwia przestrzeń między końcem legara, a ścianą. Dlatego wymieniając legar, należy zawsze zostawić wolną przestrzeń, jego koniec nie może dochodzić do ściany. Otwory zasłaniamy w okresie zimowym. Wraz z nastaniem ciepłej pory roku odsłaniamy je. Czynność ta powinna stać się naszym nawykiem. W niektórych budynkach wykonano nowe, ładne elewacje, cokoły budynku wyłożono płytkami i przy okazji zlikwidowano otwory wentylacyjne podłogi. Likwidacja otworów wentylacyjnych jest błędem, gdyż powoduje szybsze zużycie podłogi, a w pomieszczeniach pojawia się charakterystyczny zapach stęchlizny.
Poziom parteru niektórych starych budynków jest bardzo niski w stosunku do poziomu terenu. Wraz z upływem lat podnoszone są jezdnie, chodniki tak, że poziom podłogi parteru zrównany jest z poziomem chodnika. W takim przypadku należy zastanowić się, czy otworów wentylacyjnych nie można wykonać w innej ścianie.

Wentylacja pomieszczeń.
Otwierając okienka piwniczne w ciepłej porze roku zmniejszamy zawilgocenie ścian. Skutki związane z nie ogrzewaniem niektórych pomieszczeń zmniejszy przewietrzanie ich w porze letniej. Nie zapominajmy również o strychach. Latem, kiedy występują często silne ukośne deszcze, skutki ewentualnych niedużych przecieków zniweluje uchylenie okienka strychowego. W czsie dużego ukośnego deszczu okienko jednak powinno być zamknięte. Jeśli pokrycie dachowe jest nawet w dobrym stanie, to strych również powinien być przewietrzany. Efekt tzw. "pocenia się" dachówek tzn. skraplania się pary wodnej na ich powierzchni to skutek złego przewietrzania.

Ogrodzenia betonowe.
W starych betonowych ogrodzeniach często występują pęknięcia elementów. Poszczególne elementy słupków oddzielone są od siebie. Słupki takie można naprawić stosując do ich sklejenia zaprawę ATLAS PLUS. Zaprawę tę można kupić również w małych ilościach. Ogrodzenia betonowego nie powinno się malować farbami nie przepuszczającymi wilgoci, ponieważ będzie się ono szybko łuszczyć. W ogrodzeniu takim nie ma izolacji przeciwwilgociowej, w betonie występuje podciąganie wilgoci mniejsze co prawda niż w murze - ale występuje. Jeśli beton pomalujemy farbą nie przepuszczającą wilgoci, to będzie się ona szybko łuszczyć, a beton ulegnie szybszemu starzeniu się.
Na zakończenie chciałabym jeszcze podkreślić dużą rolę światła dziennego. Wiele budynków wznoszonych przed wojną było usytuowanych tak, aby pokoje znajdowały się od ulicy bez względu na usytuowanie w stosunku do stron świata. Planując rozbudowę budynku myślimy przede wszystkim o funkcji. Warto zastanowić się również nad tym czy dobudowywany element nie zasłoni nam światła od strony południowej. Jasne pokoje poprawiają nam samopoczucie. Niedobór światła dziennego występuje w krajach skandynawskich w okresie jesienno-zimowym i jest przyczyną wielu depresji. Również światło dzienne pochodzące tylko z okien północnych jest niewystarczające dla dobrego samopoczucia ludzi.
mgr inż. Wiesława Bogunia

Sprostowanie


W dniu 29.03.br. otrzymałem pocztą cytowany poniżej w całości list:
Pan Wojciech Bajerowicz
Redaktor Naczelny Miesięcznika "Łobeziak"
Sprostowanie
Zgodnie z art. 31 Ustawy z dnia 26.01.1984 r. Prawo prasowe - żądam sprostowania do artykułu pt. "Gminy biorą szpital" zamieszczonego w nr 111 "Łobeziaka" - marzec 2001. W artykule tym podał Pan nieprawdziwą informację dotyczącą likwidacji Przedszkola Miejskiego nr 4 - a mianowicie:
"Przy tej okazji warto zauważyć, że jednym z argumentów przemawiających za likwidacją przedszkola była malejąca w nim ilość dzieci. Tymczasem fakt ten wynika z tego, że rodziców często nie stać na zapłacenie rosnących opłat. Pobytu dziecka w przedszkolu i korzyści wynikających z tego z trudno przecenić, dlatego kurczenie się przedszkoli jest zjawiskiem fatalnym..."
Likwidacja Przedszkola Miejskiego nr 4 jest likwidacją zakładu pracy w celu przyłączenia go do Przedszkola Miejskiego nr 1, które przejmując zarówno pracowników, dzieci jak i obiekt funkcjonować będzie w na dwóch do tej pory odrębnych placówkach. Jest to więc faktyczne przejęcie Przedszkola nr 4 przez Przedszkole Miejskie nr 1, w wyniku którego nie następuje żadne ograniczenie ilości miejsc, a zmniejszenie kosztów funkcjonowania dzięki czemu rodzice nie będą ponosić większych opłat. Wystarczy uważnie przeczytać uchwałę Rady Miejskiej wraz z uzasadnieniem, które jest załącznikiem do uchwały, by prawidłowo zrozumieć intencję Zarządu i Rady Miejskiej w Łobzie. Zgodnie z zapisem Uchwały nr XXV/209/01 z dnia 24 lutego 2001 obiekt po Przedszkolu nr 4 w Łobzie będzie funkcjonował nadal jako budynek przedszkolny. Pracowników Przedszkola Miejskiego nr 4 w Łobzie na zasadzie art. 23 Kodeksu pracy oraz dzieci z Przedszkola Miejskiego nr 4 przejmuje Przedszkole Miejskie nr 1 im. Krasnala Hałabały w Łobzie. Zgodnie z zapisem art. 59 ust. 1 ustawy o systemie oświaty - szkoła (przedszkole) może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ prowadzący szkołę (przedszkole), po zapewnieniu przez ten organ uczniom (wychowankom) możliwości kontynuowania nauki w innej tego typu placówce. W przypadku likwidacji Przedszkola Miejskiego nr 4, obiekt po tym przedszkolu będzie funkcjonował nadal jako budynek przedszkolny, jednak wejdzie on w skład (jako drugi budynek) Przedszkola Miejskiego nr 1 im. Krasnala Hałabały w Łobzie. Takie rozwiązanie uzasadnia: Lokalizacja obu przedszkoli - przedszkola te położone są na przyległych do siebie działkach. Budynki przedszkolne odległe są od siebie ok. 40 m. Podwórka przedszkolne są połączone. Wspólna dla obu przedszkoli kuchnia, funkcjonująca w budynku Przedszkola Miejskiego nr 1. Funkcjonowanie w obu placówkach zarówno oddziałów całodziennych jak i oddziałów 5-godzinnych (zgodnie z decyzją rodziców). Przy rekrutacji dzieci do jednego przedszkola dyrektor będzie miał możliwość takiego rozmieszczenia grup, aby w budynku po Przedszkolu Miejskim nr 4 ulokować oddziały 5-godzinne (gdzie dzieci spożywają tylko śniadanie), co jest zasadne z uwagi na lokalizację kuchni. Zmniejszenie kosztów bieżącego utrzymania budynku po Przedszkolu Miejskim nr 4 przy lokalizacji grup 5-godzinnych w jednym budynku (koszty ogrzewania, oświetlenia). Jak z powyższego wynika, zamierzone zmiany organizacyjne nie wpłyną na ograniczenie liczby miejsc w przedszkolach, ani też na pogorszenie jakości usług świadczonych przez te przedszkola. Radnego W. Bajerowicza namawiam natomiast do sumiennej lektury przygotowywanych przez Zarząd, a przyjmowanych po dyskusji na komisjach, przez Radę Miejską materiałów."
Przewodnicząca Zarządu Gminy i Miasta Łobez
Halina Szymańska

W przytoczonym i prostowanym przez p. burmistrz H. Szymańską cytacie ze 111 numeru "Łobeziaka" z bieżącego roku nie zauważam niczego, co wymagałoby tak obszernego i pracowitego sprostowania, ani tym bardziej potrzeby kajania się z mojej strony. Mówimy z p. Burmistrz zupełnie o czym innym. Więcej - potwierdzam to wszystko, co we wspomnianym artykule powiedziałem (proszę go uważnie przeczytać) - niestety, przedszkola kurczą się z powodu malejącej w nich ilości dzieci wynikającej nie tylko ze zmniejszającego się drastycznie przyrostu naturalnego, ale także z powodu tego, że trzeba za nie sporo płacić i jest wielu rodziców, których nie stać na nie. Przedszkole stało się dzisiaj luksusem. Proszę w końcu zejść na ziemię i zauważyć nareszcie, że sporo ludzi żyje u nas w nędzy i to głównie rodziny wielodzietne. Niektórzy z naszych mieszkańców dostają zasiłki na żywność w wysokości 1,20 zł na dzień (służę przykładami). Swego czasu, jeszcze na początku lat 80-dziesiątych działało w Łobzie 5 (pięć!) przedszkoli praktycznie bezpłatnych, nie licząc tych, które istniały na wsi. Dzisiaj mamy na całą gminę 1 (jedno!). Można powiedzieć, że były to kaprysy komuny, niemniej zanikanie przedszkoli jest zjawiskiem fatalnym. Dawno udowodniono, że dzieci w wieku przedszkolnym przebywające w przedszkolu z rówieśnikami lepiej się po pójściu do szkoły uczą, mają wyrobione nawyki społeczne, są śmielsze, weselsze, lepiej adaptują się w środowisku. Ma to szczególne, nie do przecenienia, znaczenie właśnie w odniesieniu do dzieci z biednych rodzin i ze środowiska wiejskiego, które nie dość, że są biedne, to jeszcze cofają się cywilizacyjnie. To dzisiaj wielkie kłamstwo, że następuje wyrównywanie szans oświatowych dzieci ze wsi i małych miasteczek. Przeciwnie - następuje regres, który objawia się później także w naruszaniu norm moralnych i lekceważeniu więzi społecznych. Na dodatek majątek naszych gminnych przedszkoli, poza łobeskim, już nie istnieje.
Dlatego proszę mi nie zarzucać, że nie umiem czytać. Wiem, że utrzymanie już tylko jednego przedszkola w naszym mieście to wciąż bardzo duże obciążenie budżetu. Myślę jednak, że dla tak ważnej sprawy, jak jego dobre utrzymanie, można by ograniczyć wydatki na niektóre inne cele. Dlatego pozwoliłem sobie na wspomnianej sesji nie poprzeć projektu uchwały o likwidacji Przedszkola nr 4.
Wojciech Bajerowicz

Światowy Dzień Inwalidy


W dniu 25 kwietnia br. łobeski oddział Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów z okazji Światowego Dnia Inwalidy zorganizował w Domu Kultury uroczyste spotkanie, na które zaprosił również członków Związku Niewidomych i Związku Kombatantów. Jak zwykle organizatorką imprezy i jej reżyserką była niezastąpiona Teresa Zienkiewicz, która również wiązała wzruszającym komentarzem poszczególne występy i dyrygowała chórem PZERI. Spotkanie otwarł chór wesołą piosenką pt. "Uśmiechnij się", po niej młodzież ze Środowiskowego Domu Samopomocy dała wychowawcze przedstawienie pt. "Franek" mówiące o tym, jak w pewnym niesfornym chłopaku odezwało się serce i stał się on opiekunem sieroty-niemowlęcia. Dla młodzieży z ŚDP było to duże przeżycie, bo została nagrodzona rzęsistymi oklaskami za swój wielki wysiłek . Potem śpiewał znowu chór, który tak rozruszał zebranych, że sala zamieniła się w jeden wielki chór. Swoje wiersze wygłaszali niewidomi Jan Wielgus i Andrzej Kabulski, rozśmieszała towarzystwo swoimi fraszkami Monika Żaboklicka. Było to wzruszające spotkanie. Dopiero znalazłszy się samemu na takiej imprezie można odczuć, jak bardzo ludzie obarczeni wiekiem i fizycznymi dolegliwościami tęsknią do wspólnoty i jaką przyjemność sprawia im takie wspólne spotkanie się. A bawić się umieją znakomicie.
RED.

Ze starej książki dochodzeń


Ciągle przy lekturze naszej starej milicyjnej książki wydarzeń, mimo że upłynęło już ponad półtora roku od zakończenia wojny, odczuwamy jej skutki. I ten kolejny odcinek z zapiskami z października 1946 roku te jej echa przynosi. Nadal giną ludzie od niewypałów, łatwo i lekkomyślnie używa się broni. Także popularna jest kradzież łakomych pasów skórzanych. (L.O.)
31.10.1946 r. W Płotach na skutek własnej nieostrożności zatruł się czadem obywatel Wojciech G. urodzony 1901 r. Nie było winy osoby trzeciej.
15.10. W Urzędzie Gminy w Wicimicach z kasy (miały dużą wartość) zginęły pas skórzane o ogólnej wadze 19,5 kg. Klucze od tej kasy posiadał tylko wójt gminy Franciszek K. 4 kawałki tego pasa znaleziono u szewca Władysława S., który to kupił pas ten od Władysława Ż.
03.11. We wsi Malwinow (?) gmina Orłowo został śmiertelnie postrzelony członek ORMO Roman W. przez członka ORMO Stanisława K. przez nieostrożne obchodzenie się z bronią. Po przewiezieniu go do szpitala w Resku ranny zmarł.
27.10. We wsi Stramel (Strzmiele) gmina Mały Radów w mieszkaniu Jakuba L. została postrzelona z karabinu jego córka Zofia w rękę przez Bronisława R. Według świadectwa lekarskiego niezdolna do pracy na 90 dni.
03.11. Około godziny 9`00 we wsi Wurowo gmina Bełczno obywatele Mieczysław M., Stanisław M. i Adam K. wszyscy w wieku lat 18 wyszli do lasu w odległości 6 km od wsi Wurowo i na noc do domu nie wrócili. Tegoż dnia mieszkańcy wsi słyszeli jakiś wybuch z kierunku lasu. Dnia 4 listopada przez mieszkańca wsi Wurowo Tomasza N. w lesie, do którego oni się udali zostały znalezione ich szczątki rozerwane miną. Tożsamość poszukiwanych ustaliły ich rodziny po szczątkach znalezionego ubrania.
05/06.11. Z cysterny na stacji kolejowej w Łobezie został skradziony olej kokosowy w ilości około 10 kg na szkodę Spółdzielni "Społem". Kradzieży dokonał Franciszek K. 20 grudnia sąd wymierzył mu karę 500 zł grzywny.
06.11. We wsi Nowe Czanowo (?) w mieszkaniu Julii S. jej syn Mikołaj Z. usiłował zastrzelić swoją matkę strzelając do niej dwa razy. Poszkodowana została od kuli lekko szarpnięta między kciukiem a palcem wskazującym.
07/08.11. W Mierzynie gmina Rogów A w młynie obywatel Marceli F. skradł pas skórzany długości 12 m na ogólną sumę 240 zł przedwojennych na szkodę Andrzeja D.
10.11. We wsi Stary Labuń gmina Resko na zabawie wybuchła awantura w czasie której obywatel Władysław B. pchnął nożem w lewą nogę obywatela Stefana S, wskutek czego spowodował uszkodzenie ciała, które według świadectwa lekarskiego ma się zagoić w ciągu 21 dni.
12.11. Około godziny 18`30 we wsi Duży Radów gmina Mały Radów zrobili najście na dom obywatela Józefa Ł. - Tadeusz K. i Ludwik T. zamieszkali w Koszewie (?) gmina Orłowo, w czasie którego wymusili by dał wódkę i jedzenie, terroryzując go nożem i wygrażając mu, że go zabiją.
14.11. W Łobezie w godzinach wieczornych przy ul. Osóbki-Morawskiego robotnicy stacji traktorów ob. Stanisław i Tomasz P., Wojciech K. i Czesław T. zamieszkali w Łobezie samowolnie rozpruli kasę ogniotrwałą, skąd zabrali 2 maszyny do pisania,1 maszynę elektryczną do liczenia i 1 wiertarkę elektryczną. Kasa całkowicie nie nadawała się do użytku.
26.11. Na terenie gminy Wicimice w lesie został przyłapany podczas strzelania na kłusownictwie przez gajowego Czesława Cz. obywatel Wawrzyniec D. zamieszkały w Pniewie (?) gmina Wicimice, który to posiadał karabin bez zezwolenia, wypożyczony przez żonę porucznika 3 pułku ułanów obywatela Mikołaja W. zamieszkałego w Pniewie gm. Wicimice. O zdarzeniu zameldował Nadleśnictwo "Złotokap" w Łobezie.
21.11. Przed żniwami ob. Janina C. zamieszkała w Łobezie Aleja Wolności 1 dała szewcowi Franciszkowi M. 5 par butów oraz teczkę skórzaną. Z 5 par miał zreperować 3 pary, a dwie sprzedać. Do dnia dzisiejszego nie zwrócił butów ani pieniędzy.
22.11. O godzinie 15`30 na szosie Stargordt - Resko samochód ciężarowy PUR uderzył w drzewo przydrożne powodując katastrofę, wskutek której lekko ranny został Franciszek K. zamieszkały Łobez ul. Krzywa nr 1 i ciężko ranna Tatiana I, zamieszkała Resko. Katastrofa była spowodowana przez nieudolną jazdę szofera Mieczysław Z., urodzonego 1926, zamieszkałego Resko ul. W. Wasilewskiej 10.
25.11. W Runowie gmina Jaźwiny w miesiącu listopadzie, w pierwszej połowie tego miesiąca, podczas prowadzenia dochodzenia w sprawie kradzieży walizek na szkodę Honoraty R. - Janina B. udzieliła korzyści majątkowej wręczając ją komendantowi posterunku Stanisławowi W., by sprawę zatuszował, co stanowi naruszenie obowiązku służbowego.
Do druku podał nadkomisarz Leszek Olizarczyk

Z żałobnej karty


1. Aleksandra Mozolewska 08.09.1925 - 19.02.2001
1. Kazimierz Białek 25.02.1913 - 25.03.2001
2. Kazimierz Taraciński 22.09.1942 - 22.03.2001
3. Michał Rarata 11.10.1924 - 28.03.2001
4.Tadeusz Franciszek Szukalski 09.01.1928 - 27.03.2001
5. Izabela Szopa 6.04.1938 - 02.04.2001
6. Daria Waliszewska 23.03.2001 - 06.04.2001
7. Tadeusz Kędziora 20.02.1952 - 06.04.2001
(WB.)
Do Łobeziaka można pisać tutaj:


Numery archiwalne:
ARCHIWUM